Rosyjski ambasador atakuje Polskę. „Typowy polski sposób myślenia: korzystać z cudzych pieniędzy”

Rosyjski ambasador w Warszawie stanął w jednym szeregu z politykami takimi jak były prezydent Rosji Dymitr Miedwiediew, którzy nie ustają w formułowaniu kolejnych oskarżeń i innych ataków przeciwko Rzeczpospolitej.
Oskarżenia pod adresem Polaków
– Polska wraz z USA, Wielką Brytanią i krajami bałtyckimi po prostu należy do kategorii państw NATO i UE, które stawiają na przedłużanie konfliktu
– twierdzi Rosjanin. Jego wypowiedź zacytowała rosyjska państwowa agencja prasowa TASS.
– Oni stawiają na wyczerpanie się rosyjskich zasobów i w tym celu są gotowi walczyć do ostatniego Ukraińca
– insynuował.
Siergiej Andriejew twierdzi, że zna motywacje, jakie posiada rząd Polski we wspieraniu zaatakowanego sąsiada. Andriejew oskarża Polaków o chęć otrzymania pieniędzy, jakie zostaną przeznaczone na odbudowę Ukrainy. Z tego względu mają dostarczać Ukrainie sprzęt wojskowy, by wojna trwała jak najdłużej i jak największe straty zostały przez nią spowodowane.
– To typowy polski sposób myślenia: korzystać z cudzych pieniędzy
– oskarżał Rosjanin.
Atak na ambasadora
9 maja w Warszawie ambasador Rosji z okazji Dnia Zwycięstwa próbował złożyć wieńce na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Warszawie. Został jednak zaatakowany przez tłum aktywistów z ukraińskimi flagami, którzy krzyczeli m.in. „zbrodniarze”, „faszyści” i „Putin c**j!”.
Jedna z aktywistek, ukraińska dziennikarka Irina Zemlyana, oblała ambasadora czerwoną farbą.
– My, ukraińscy aktywiści, podeszliśmy do ambasadora, rozerwaliśmy paczki sztucznej krwi, a ta krew spadła na ambasadora i jego asystenta. Odeszli zawstydzeni, gdy krzyczeliśmy „faszyści”. Nie pozwoliliśmy im złożyć kwiatów
– tłumaczyła aktywistka.
CZYTAJ TEŻ: Generał o stosunku do armii za czasów Tuska: „Zlikwidować, do niczego nam to niepotrzebne”
CZYTAJ TEŻ: „Mam nadzieję, że KE wywiąże się z umowy”. Minister Waldemar Buda o porozumieniu ws. KPO
W mediach pojawiły się informacje, że Ukrainka uczestniczyła w blokadzie przejazdu ciężarówek przez ukraińsko-polską granicę. Protest współorganizowała Fundacja Otwarty Dialog Bartosza Kramka. Organizacja przedtem angażowała się w antyrządowe demonstracje KOD-u, a sam Kramek opublikował w mediach społecznościowych plan pt. „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”, wskazujący, jakie działania aktywiści muszą podjąć, by zdestabilizować sytuację w państwie polskim i w efekcie doprowadzić do zmiany władzy. Kontrowersyjny aktywista wzywał m.in. do strajku generalnego i odmowy płacenia podatków. Żądał też, by samorządy (m.in. warszawski ratusz) przyjęły specjalne uchwały o rzekomej niekonstytucyjności polskiego rządu i odmówiły podporządkowania się władzy centralnej. Komentatorzy wskazywali na podobieństwo tej strategii do działań Euromajdanu w Kijowie.