[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Hitlerjugend. Nierozliczeni zbrodniarze

Mimo że młodzi hitlerowcy mieli na koncie liczne nieopisane zbrodnie, większość z nich nie została w powojennych Niemczech rozliczona.
członkowie Hitlerjugend [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Hitlerjugend. Nierozliczeni zbrodniarze
członkowie Hitlerjugend / Wikipedia CC BY-SA 3,0 de Bundesarchiv

W swojej znakomitej (i ostatnio wznowionej) książce „Erziehung im Nationalsozialismus” Christoph J. Eppler podtrzymuje tezę, że po wojnie ocena roli Hitlerjugend została przekłamana, a istota tej organizacji utożsamiona z harcerstwem, niemającym jakoby nic wspólnego ze zbrodniami nazistowskimi. Stanąwszy przed norymberskim sądem, czołowi przedstawiciele HJ wprawdzie przyznali się do tego, że Führer wprawił ich w ekstazę, ale przez całe życie odcinali się od jego haniebnych czynów. Artur Axmann, działacz NSDAP, który po 1940 r. przekształcał Służby Patrolowe HJ w organizację rekrutacyjną dla potrzeb SS, jeszcze w 1995 r. przekonywał, że hitlerowska młodzieżówka wykorzystała tylko szczególny „moment dziejów” umacniający Niemców w błogim poczuciu zgody.

A jednak udział HJ w zbrodniach nazistowskich był znacznie większy, niż wynikałoby z corocznych świątecznych filmów dokumentalnych. Sam Axmann nie tylko ze wzruszeniem śpiewał peany na cześć wodza, wiodącego Niemców ku utęsknionej wizji „Lebensraumu”, lecz był również gorliwym „polakożercą”, doskonale poinformowanym o tym, co się dzieje w Generalnym Gubernatorstwie.

 

Polityczne konwulsje po I wojnie światowej

Każdy, kto z niemieckiej retrospektywy zanalizuje powersalską sytuację, nie może mieć wątpliwości, że społeczne niezadowolenie musiało się prędzej czy później rozładować w rewolucji zbuntowanych przeciwko Republice Weimarskiej mas. „Projekt weimarski” coraz powszechniej uważany był za eksperyment chybiony, wymagający znaczącego przebudowania. Dojmujący kryzys sprzyjał powstaniu nowych związków młodzieżowych, jawnie kontestujących poczynania rządzących. Na ulicach Berlina dochodziło jednak głównie do starć między komunistami a omamionymi narodowosocjalistyczną propagandą zalążkami HJ. 

Kiedy zakładałem w Berlinie dzielnicową grupę, Wedding był zdominowany przez ruch robotniczy. Gdyby nie ochrona SA, szybko byśmy zaginęli w gąszczu organizacji komunistycznych

– wspominał po latach Axmann w swojej autobiografii „Das kann doch nicht das Ende sein” („To przecież jeszcze nie koniec”). 

Utworzony przez Kurta Grubera w 1926 r. Wielkoniemiecki Ruch Młodzieżowy (GDJB) szybko przeniósł się z Saksonii na inne regiony III Rzeszy. Na zjeździe partyjnym NSDAP, który odbył się tego samego roku w Weimarze, przemianowano go w Hitlerjugend. Pomysłodawcą nazwy był późniejszy nazistowski oficjel w Turyndze i powojenny publicysta Hans Severus Ziegler.

Wraz z przejęciem władzy przez Hitlera w 1933 r. organizacja uległa rozbudowie, głównie z powodu obfitości nowych środków finansowych, płynących wartkim strumieniem z berlińskiej Reichskanzlei. Już w styczniu 1933 r. HJ liczyła ponad 100 tys. ochotników. Przemiany były związane także z osobą nowego lidera Baldura von Schiracha, który usiłował wyjść poza utarty schemat młodzieżówek, ograniczający się jedynie do obozów i pochodów ulicznych. Liczba ochotników rosła w oka mgnieniu, bo organizacja kusiła specjalnie utworzonymi sekcjami dla marynarzy, lotników, a nawet wielbicieli koni i teatru. Także dziewczęta od 10 do 18 lat mogły wstępować do własnej sekcji, tzw. Związku Niemieckich Dziewcząt (BdM). Perspektywa rozwoju dla często pogrążonych w biedzie dzieci była ewidentna.

Paramilitarny charakter młodzieżówki był wprawdzie od początku oczywisty, choć scenariusz realnej wojny jeszcze zbyt odległy. Najpierw osładzano dzieciom wstąpienie do HJ zwolnieniem z obowiązku szkolnego, zastępując konwencjonalną szkołę afiliowanymi przy NSDAP internatami NAPOLA. Ale już po likwidacji opozycji w lipcu 1933 r., kiedy Hitler zniszczył ostatnie znamiona demokracji, von Schirach zażądał ujednolicenia wszystkich związków młodzieżowych. Niektóre organizacje (np. te związane z Kościołem) rozwiązały się już wcześniej. Mimo ustawy z 1936 r. przynależność do HJ nie była jeszcze powszechnym obowiązkiem, lecz zindoktrynowane dzieci stygmatyzowały nieprzekonanych rówieśników. Dzięki szeptanej propagandzie liczba członków HJ wzrosła do 1938 r. do niemal siedmiu milionów.

 

Główne filary edukacji

Po wojnie Schirach i Axmann tylko z trudem mogli się zdobyć na rewizję kilku tez, w tym traktowanej jak aksjomat legendy o nieuczestniczeniu HJ w nocy kryształowej 9 listopada 1938 r. 

– Nie braliśmy udziału w pogromach, to było coś okropnego. Te plotki zaszkodziły naszej organizacji, nie mieliśmy z tym nic wspólnego

– powtarzał uporczywie Axmann w 1995 r. 

Oczywiście było inaczej. Dopiero wojna otworzyła wielu Niemcom oczy, a przed 1939 r. prześladowania Żydów były na porządku dziennym. Antysemityzm rysowany przez Hitlera w traktacie „Mein Kampf” nie szokował, gdyż tego typu zachowania łatwo mu wybaczano. Ówczesną wrażliwość ukształtował kryzys gospodarczy, o którego wywołanie obwiniano żydowskich finansistów. To stwarzało pewien klimat przyzwolenia dla antysemitów, mimo że naziści niemieckich Żydów systematycznie bili i represjonowali, a Hitler z lubością posługiwał się bojówkarzami z HJ. Pokładał w swoich młodych rekrutach ogromne nadzieje, co zwykł ujmować dosadnymi powiedzeniami. 

– Nasza młodzież to nasza przyszłość. Powinna być smukła, szczupła, zwinna, a zarazem wytrzymała i twarda

– grzmiał na jednym z norymberskich wieców w 1936 r. 

Głównym filarem „edukacji” udzielanej w szkołach NAPOLA był nacisk na sprawność fizyczną. Gimnastyka w zestawieniu z regulaminem wojskowym i obyciem z bronią podnosiły wartość bojową przyszłego rekruta. Te żelazne zasady nie były szczególnie zdumiewające, wziąwszy pod uwagę fakt, że lata 30. to okres narastającego dążenia Hitlera do wojny i łamania ograniczeń wersalskich. Przeszkolona młodzież miała być cennym narybkiem dla Wehrmachtu i SS.

 

Groźba klęski III Rzeszy

Od września 1939 r. wykorzystywano HJ już nie tylko do odśnieżania ulic i roznoszenia ulotek. Kiedy w powietrzu zawisła groźba klęski, wiele dzieci musiało wdziać mundury Wehrmachtu i SS. 

– W tej rozstrzygającej walce HJ widzi swoje najwyższe zadanie w dostarczaniu walczącym oddziałom najlepszego narybku żołnierskiego

– apelował w 1943 r. przestraszony porażką Hitler. 

Słowa te szybko zostały przekute w czyny, choćby za sprawą zmilitaryzowanych obozów szkoleniowych. Wzmacnianie wysiłku wojennego przez członków HJ było tymczasem poważnym uszczerbkiem dla samodzielności organizacji. Wykorzystywanie młodych chłopaków jako pomocników Luftwaffe zakłócało pracę organów nadzorczych HJ, przy czym nie oszczędzano nawet tych najmłodszych. W ferworze walki ginęli niekiedy żołnierze, którzy nie przekroczyli 14. roku życia. Gdy wyczerpywały się kontyngenty na wschodnim froncie, Führer musiał sięgać do młodszych szeregów.

W 1943 r. sformowano 12. Dywizję Pancerną SS „Hitlerjugend”, składającą się z liderów HJ, dowódców plutonów szkolnych i podoficerów SS. Młodzi żołnierze zostali później przerzuceni do Normandii, gdzie musieli walczyć z napływającymi z Atlantyku aliantami. Tymczasem działania wojenne na wschodnim froncie przyczyniły się do zaostrzenia napięcia w kraju. W pewnych instytucjach w III Rzeszy zabrakło Niemców, których nie mogli zastąpić robotnicy przymusowi z innych krajów. W tej sytuacji dzieci z HJ stały się rezerwuarem siły roboczej, obejmując stanowiska w administracji, na poczcie i dworcach kolejowych. Dziewczyny kierowano do pomocy w szpitalach, a fizycznie wyćwiczonym chłopakom kazano rozładowywać wagony z żywnością i węglem. Młodzież musiała zaopatrywać sklepy i sprostać rozmaitym zbiórkom, chodząc od drzwi do drzwi i kompletując rzekomo zbędne dla właścicieli przedmioty z metalu oraz miedzi, które były potem przeznaczane do produkcji materiałów wybuchowych. Butelki, owoce, zioła oraz rośliny były z kolei cennym nabytkiem dla podupadającego przemysłu farmaceutycznego. Młodzi dostarczali na wschodni front znoszoną odzież, obuwie, narty oraz ręcznie zebrane włosy z grzebieni, mające ocieplić kombinezony zaskoczonych rosyjskimi mrozami żołnierzy. 

Tymczasem zimą trzeba było nie tylko odśnieżać drogi i chodniki, lecz również postarać się o jedzenie i pieniądze. Wzdragających się obywateli musiano niekiedy „przypalić żelazem” lub wykrzyczeć im przemawiające do ich wyobraźni hasła („Uchylającym się od obowiązku grozi rozstrzelanie!”), które szybciej otwierały niemieckie portfele. Im bardziej zanosiło się na wojenną porażkę, tym częściej obarczano młodych Niemców zadaniami wojskowymi i ratunkowymi, kierując ich już nie tylko do artylerii lotniczej, lecz nawet do straży pożarnej gaszącej trawione przez ogień miasta. Dla wielu młodych ludzi okres nalotów był pierwszym prawdziwym zetknięciem się z wojną, znaną wcześniej jedynie z propagandowych agitek.

 

Grube ryby NSDAP

Kiedy Hitler już zupełnie oszalał, wypowiadając Amerykanom wojnę, nie myślał w kategoriach zwycięstwa ani klęski, lecz nieograniczonej „przestrzeni życiowej” („Lebensraum”). Zdobycie kolejnych połaci ziemi na wschodzie czyniło tę wizję coraz bardziej realną. Członkowie HJ brali czynny udział w germanizacji tamtejszej ludności. Dziewczyny z BdM wypędzały z Kraju Warty Polaków i przygotowywały opuszczone posiadłości dla nadciągających niemieckich osadników. Zakładano lokalne ogniwa HJ skupiające „godne zniemczenia” osoby i dbające o ich polityczne uświadomienie. Niemki pracowały jako nauczycielki, próbując wpoić wpisanym na folkslistę Polakom język Goethego. Ci zaś z wiadomych powodów nie chcieli się go uczyć. 

Ten fakt oraz realia zastane na wschodzie rozczarowywały wielu młodych Niemców i otwierały im oczy na to, co się dzieje. Dlatego, przedarłszy się do Rosji, okupanci obniżali stopniowo kryteria „niemieckości” i „czystości rasowej”. Sam Axmann, przywódca HJ w czasie II wojny światowej, przez całe życie twierdził, że został odsądzony od czci i wiary.

Po wojnie jego młodzieżówka nie została uznana za organizację przestępczą. Poszczególni jej dowódcy byli wprawdzie skazani na kary więzienne, ale za inne wykroczenia. Axmann uczynił wiele, by przełamać negatywne skojarzenia złowrogo brzmiącego skrótu „HJ”. Tymczasem jeszcze po wojnie utrzymywał kontakt z gorliwymi nazistami, co zresztą pomogło aliantom go zlokalizować i postawić przed sądem. Akurat on i von Schirach byli „grubymi rybami” w łonie NSDAP. Co jednak z milionami pozostałych członków HJ? Na łamach dziennika „Bild” pojawił się w 2005 r. upstrzony zdjęciami starszych polityków nagłówek:

 

„Byłem w Hitlerjugend. Przecież nie muszę się tego wstydzić!”

Wśród nich znalazł się m.in. historyk Joachim Fest, znany między innymi z obłudnych wywiadów z architektem Hitlera, Albertem Speerem.

Byliśmy dziećmi, nie przestępcami! 

– oburzał się publicysta.

Niektórzy Niemcy zauważyli, że odkręcanie tego negatywnego przekazu przez zapiekłych starców było rozpaczliwe. Młodzieżówka Hitlera odciążała w latach 1933–1945 nie tylko zwykłą policję, lecz również skrajnie przestępczą gestapo, szykanującą także niemiecką Polonię, w tym prężnie rozwijający się wówczas Związek Polaków w Niemczech spod znaku „Rodła”.

Żadna medialna czarodziejska różdżka nie oczyści członków HJ z moralnej winy, jakkolwiek główną winę ponosili ich rodzice. To oni dopuścili do tego, że ich pociechy znalazły się na poletku doświadczalnym jednego z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości.
 


 

POLECANE
Samuel Pereira: Co Donald Tusk robił przez trzy godziny w słowackiej chatce? tylko u nas
Samuel Pereira: Co Donald Tusk robił przez trzy godziny w słowackiej chatce?

Protestujący przed siedzibą rządu Słowacji w Bratysławie przeciwko podróży Roberta Fico do Moskwy. Oburzenie mediów i europejskiej opinii publicznej. Cisza zaś ze strony polskich władz, które do obalania Victora Orbana pierwsze, a tutaj jakby nie rwą się do rzucania kamieniami. Dziwne, co?

Katastrofa azerskiego samolotu. Nowe, szokujące doniesienia gorące
Katastrofa azerskiego samolotu. Nowe, szokujące doniesienia

Samolot linii Azerbaijan Airlines, który wystartował z Baku i kierował się do miasta Grozny stolicy rosyjskiej Republiki Czeczeńskiej, rozbił się w środę w okolicy miasta Aktau w Kazachstanie - poinformowała agencja Reutera powołując się na ministerstwo sytuacji nadzwyczajnych Kazachstanu. Według nieoficjalnych doniesień samolot mógł zostać ostrzelany przez Rosjan.

Znany dziennikarz ogłosił radosną nowinę. W sieci lawina gratulacji Wiadomości
Znany dziennikarz ogłosił radosną nowinę. W sieci lawina gratulacji

Jakub Porada, znany dziennikarz i miłośnik podróży, podzielił się w mediach społecznościowych wiadomością, która wywołała falę komentarzy i emocji. W świątecznym poście na Instagramie opublikował zdjęcie, które jednoznacznie sugeruje, że jego rodzina wkrótce się powiększy.

Każdemu się zdarza. Burza po słowach senatora Lewicy Wiadomości
"Każdemu się zdarza". Burza po słowach senatora Lewicy

Senator Lewicy Waldemar Witkowski wywołał falę krytyki swoimi wypowiedziami na temat nietrzeźwych kierowców. Na antenie TV Republika polityk, odnosząc się do zdarzenia z udziałem żony Ryszarda Kalisza, bagatelizował problem, stwierdzając, że "każdemu się zdarza".

Kabel na Bałtyku przerwany. Wszczęto dochodzenie z ostatniej chwili
Kabel na Bałtyku przerwany. Wszczęto dochodzenie

Operator przebiegającego na dnie Bałtyku kabla elektroenergetycznego Estlink 2, łączącego Finlandię z Estonią, poinformował o jego przerwaniu. Do awarii połączenia doszło w środę około południa.

Dramat na Pomorzu. Kierowca wjechał w grupę pieszych Wiadomości
Dramat na Pomorzu. Kierowca wjechał w grupę pieszych

77-letni kierowca samochodu osobowego w środę po południu wjechał w grupę pieszych w Myśligoszczy w pow. człuchowskim (Pomorskie). Trzy osoby, w tym dwoje dzieci, zostały poszkodowane. Kierowca był trzeźwy.

„Nie uwierzycie, co mi się wydarzyło”. Dramat znanego aktora Wiadomości
„Nie uwierzycie, co mi się wydarzyło”. Dramat znanego aktora

Piotr Gąsowski, popularny aktor i prezenter, zaskoczył fanów nietypową historią, którą opowiedział w mediach społecznościowych. Przed świętami, podczas zwykłych porządków, znalazł się w potrzasku.

Żałosne standardy. Lewandowski w ogniu krytyki Wiadomości
"Żałosne standardy". Lewandowski w ogniu krytyki

Robert Lewandowski, uznawany za jednego z najlepszych napastników na świecie, znalazł się w centrum ostrej krytyki. Choć jego statystyki bramkowe wciąż robią wrażenie, styl gry Polaka budzi coraz więcej wątpliwości. Głos w sprawie zabrał Graham Hunter, ceniony dziennikarz ESPN, który w swoim artykule nie zostawił na Polaku suchej nitki.

Tragedia w Kutnie. Prokuratura prowadzi dochodzenie Wiadomości
Tragedia w Kutnie. Prokuratura prowadzi dochodzenie

We wtorek w domu w Kutnie odnaleziono zwłoki dwóch chłopców w wieku 9 i 12 lat; ich rodzice w stanie ciężkim oraz kilkutygodniowy brat trafili do szpitali. Według Prokuratury Okręgowej w Łodzi do zatrucia doszło prawdopodobnie w nocy z poniedziałku na wtorek.

Pogoda w Święta. Jest komunikat IMGW Wiadomości
Pogoda w Święta. Jest komunikat IMGW

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed gęstą mgłą i opadami marznącymi, które obowiązują do czwartkowych godzin porannych.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Hitlerjugend. Nierozliczeni zbrodniarze

Mimo że młodzi hitlerowcy mieli na koncie liczne nieopisane zbrodnie, większość z nich nie została w powojennych Niemczech rozliczona.
członkowie Hitlerjugend [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Hitlerjugend. Nierozliczeni zbrodniarze
członkowie Hitlerjugend / Wikipedia CC BY-SA 3,0 de Bundesarchiv

W swojej znakomitej (i ostatnio wznowionej) książce „Erziehung im Nationalsozialismus” Christoph J. Eppler podtrzymuje tezę, że po wojnie ocena roli Hitlerjugend została przekłamana, a istota tej organizacji utożsamiona z harcerstwem, niemającym jakoby nic wspólnego ze zbrodniami nazistowskimi. Stanąwszy przed norymberskim sądem, czołowi przedstawiciele HJ wprawdzie przyznali się do tego, że Führer wprawił ich w ekstazę, ale przez całe życie odcinali się od jego haniebnych czynów. Artur Axmann, działacz NSDAP, który po 1940 r. przekształcał Służby Patrolowe HJ w organizację rekrutacyjną dla potrzeb SS, jeszcze w 1995 r. przekonywał, że hitlerowska młodzieżówka wykorzystała tylko szczególny „moment dziejów” umacniający Niemców w błogim poczuciu zgody.

A jednak udział HJ w zbrodniach nazistowskich był znacznie większy, niż wynikałoby z corocznych świątecznych filmów dokumentalnych. Sam Axmann nie tylko ze wzruszeniem śpiewał peany na cześć wodza, wiodącego Niemców ku utęsknionej wizji „Lebensraumu”, lecz był również gorliwym „polakożercą”, doskonale poinformowanym o tym, co się dzieje w Generalnym Gubernatorstwie.

 

Polityczne konwulsje po I wojnie światowej

Każdy, kto z niemieckiej retrospektywy zanalizuje powersalską sytuację, nie może mieć wątpliwości, że społeczne niezadowolenie musiało się prędzej czy później rozładować w rewolucji zbuntowanych przeciwko Republice Weimarskiej mas. „Projekt weimarski” coraz powszechniej uważany był za eksperyment chybiony, wymagający znaczącego przebudowania. Dojmujący kryzys sprzyjał powstaniu nowych związków młodzieżowych, jawnie kontestujących poczynania rządzących. Na ulicach Berlina dochodziło jednak głównie do starć między komunistami a omamionymi narodowosocjalistyczną propagandą zalążkami HJ. 

Kiedy zakładałem w Berlinie dzielnicową grupę, Wedding był zdominowany przez ruch robotniczy. Gdyby nie ochrona SA, szybko byśmy zaginęli w gąszczu organizacji komunistycznych

– wspominał po latach Axmann w swojej autobiografii „Das kann doch nicht das Ende sein” („To przecież jeszcze nie koniec”). 

Utworzony przez Kurta Grubera w 1926 r. Wielkoniemiecki Ruch Młodzieżowy (GDJB) szybko przeniósł się z Saksonii na inne regiony III Rzeszy. Na zjeździe partyjnym NSDAP, który odbył się tego samego roku w Weimarze, przemianowano go w Hitlerjugend. Pomysłodawcą nazwy był późniejszy nazistowski oficjel w Turyndze i powojenny publicysta Hans Severus Ziegler.

Wraz z przejęciem władzy przez Hitlera w 1933 r. organizacja uległa rozbudowie, głównie z powodu obfitości nowych środków finansowych, płynących wartkim strumieniem z berlińskiej Reichskanzlei. Już w styczniu 1933 r. HJ liczyła ponad 100 tys. ochotników. Przemiany były związane także z osobą nowego lidera Baldura von Schiracha, który usiłował wyjść poza utarty schemat młodzieżówek, ograniczający się jedynie do obozów i pochodów ulicznych. Liczba ochotników rosła w oka mgnieniu, bo organizacja kusiła specjalnie utworzonymi sekcjami dla marynarzy, lotników, a nawet wielbicieli koni i teatru. Także dziewczęta od 10 do 18 lat mogły wstępować do własnej sekcji, tzw. Związku Niemieckich Dziewcząt (BdM). Perspektywa rozwoju dla często pogrążonych w biedzie dzieci była ewidentna.

Paramilitarny charakter młodzieżówki był wprawdzie od początku oczywisty, choć scenariusz realnej wojny jeszcze zbyt odległy. Najpierw osładzano dzieciom wstąpienie do HJ zwolnieniem z obowiązku szkolnego, zastępując konwencjonalną szkołę afiliowanymi przy NSDAP internatami NAPOLA. Ale już po likwidacji opozycji w lipcu 1933 r., kiedy Hitler zniszczył ostatnie znamiona demokracji, von Schirach zażądał ujednolicenia wszystkich związków młodzieżowych. Niektóre organizacje (np. te związane z Kościołem) rozwiązały się już wcześniej. Mimo ustawy z 1936 r. przynależność do HJ nie była jeszcze powszechnym obowiązkiem, lecz zindoktrynowane dzieci stygmatyzowały nieprzekonanych rówieśników. Dzięki szeptanej propagandzie liczba członków HJ wzrosła do 1938 r. do niemal siedmiu milionów.

 

Główne filary edukacji

Po wojnie Schirach i Axmann tylko z trudem mogli się zdobyć na rewizję kilku tez, w tym traktowanej jak aksjomat legendy o nieuczestniczeniu HJ w nocy kryształowej 9 listopada 1938 r. 

– Nie braliśmy udziału w pogromach, to było coś okropnego. Te plotki zaszkodziły naszej organizacji, nie mieliśmy z tym nic wspólnego

– powtarzał uporczywie Axmann w 1995 r. 

Oczywiście było inaczej. Dopiero wojna otworzyła wielu Niemcom oczy, a przed 1939 r. prześladowania Żydów były na porządku dziennym. Antysemityzm rysowany przez Hitlera w traktacie „Mein Kampf” nie szokował, gdyż tego typu zachowania łatwo mu wybaczano. Ówczesną wrażliwość ukształtował kryzys gospodarczy, o którego wywołanie obwiniano żydowskich finansistów. To stwarzało pewien klimat przyzwolenia dla antysemitów, mimo że naziści niemieckich Żydów systematycznie bili i represjonowali, a Hitler z lubością posługiwał się bojówkarzami z HJ. Pokładał w swoich młodych rekrutach ogromne nadzieje, co zwykł ujmować dosadnymi powiedzeniami. 

– Nasza młodzież to nasza przyszłość. Powinna być smukła, szczupła, zwinna, a zarazem wytrzymała i twarda

– grzmiał na jednym z norymberskich wieców w 1936 r. 

Głównym filarem „edukacji” udzielanej w szkołach NAPOLA był nacisk na sprawność fizyczną. Gimnastyka w zestawieniu z regulaminem wojskowym i obyciem z bronią podnosiły wartość bojową przyszłego rekruta. Te żelazne zasady nie były szczególnie zdumiewające, wziąwszy pod uwagę fakt, że lata 30. to okres narastającego dążenia Hitlera do wojny i łamania ograniczeń wersalskich. Przeszkolona młodzież miała być cennym narybkiem dla Wehrmachtu i SS.

 

Groźba klęski III Rzeszy

Od września 1939 r. wykorzystywano HJ już nie tylko do odśnieżania ulic i roznoszenia ulotek. Kiedy w powietrzu zawisła groźba klęski, wiele dzieci musiało wdziać mundury Wehrmachtu i SS. 

– W tej rozstrzygającej walce HJ widzi swoje najwyższe zadanie w dostarczaniu walczącym oddziałom najlepszego narybku żołnierskiego

– apelował w 1943 r. przestraszony porażką Hitler. 

Słowa te szybko zostały przekute w czyny, choćby za sprawą zmilitaryzowanych obozów szkoleniowych. Wzmacnianie wysiłku wojennego przez członków HJ było tymczasem poważnym uszczerbkiem dla samodzielności organizacji. Wykorzystywanie młodych chłopaków jako pomocników Luftwaffe zakłócało pracę organów nadzorczych HJ, przy czym nie oszczędzano nawet tych najmłodszych. W ferworze walki ginęli niekiedy żołnierze, którzy nie przekroczyli 14. roku życia. Gdy wyczerpywały się kontyngenty na wschodnim froncie, Führer musiał sięgać do młodszych szeregów.

W 1943 r. sformowano 12. Dywizję Pancerną SS „Hitlerjugend”, składającą się z liderów HJ, dowódców plutonów szkolnych i podoficerów SS. Młodzi żołnierze zostali później przerzuceni do Normandii, gdzie musieli walczyć z napływającymi z Atlantyku aliantami. Tymczasem działania wojenne na wschodnim froncie przyczyniły się do zaostrzenia napięcia w kraju. W pewnych instytucjach w III Rzeszy zabrakło Niemców, których nie mogli zastąpić robotnicy przymusowi z innych krajów. W tej sytuacji dzieci z HJ stały się rezerwuarem siły roboczej, obejmując stanowiska w administracji, na poczcie i dworcach kolejowych. Dziewczyny kierowano do pomocy w szpitalach, a fizycznie wyćwiczonym chłopakom kazano rozładowywać wagony z żywnością i węglem. Młodzież musiała zaopatrywać sklepy i sprostać rozmaitym zbiórkom, chodząc od drzwi do drzwi i kompletując rzekomo zbędne dla właścicieli przedmioty z metalu oraz miedzi, które były potem przeznaczane do produkcji materiałów wybuchowych. Butelki, owoce, zioła oraz rośliny były z kolei cennym nabytkiem dla podupadającego przemysłu farmaceutycznego. Młodzi dostarczali na wschodni front znoszoną odzież, obuwie, narty oraz ręcznie zebrane włosy z grzebieni, mające ocieplić kombinezony zaskoczonych rosyjskimi mrozami żołnierzy. 

Tymczasem zimą trzeba było nie tylko odśnieżać drogi i chodniki, lecz również postarać się o jedzenie i pieniądze. Wzdragających się obywateli musiano niekiedy „przypalić żelazem” lub wykrzyczeć im przemawiające do ich wyobraźni hasła („Uchylającym się od obowiązku grozi rozstrzelanie!”), które szybciej otwierały niemieckie portfele. Im bardziej zanosiło się na wojenną porażkę, tym częściej obarczano młodych Niemców zadaniami wojskowymi i ratunkowymi, kierując ich już nie tylko do artylerii lotniczej, lecz nawet do straży pożarnej gaszącej trawione przez ogień miasta. Dla wielu młodych ludzi okres nalotów był pierwszym prawdziwym zetknięciem się z wojną, znaną wcześniej jedynie z propagandowych agitek.

 

Grube ryby NSDAP

Kiedy Hitler już zupełnie oszalał, wypowiadając Amerykanom wojnę, nie myślał w kategoriach zwycięstwa ani klęski, lecz nieograniczonej „przestrzeni życiowej” („Lebensraum”). Zdobycie kolejnych połaci ziemi na wschodzie czyniło tę wizję coraz bardziej realną. Członkowie HJ brali czynny udział w germanizacji tamtejszej ludności. Dziewczyny z BdM wypędzały z Kraju Warty Polaków i przygotowywały opuszczone posiadłości dla nadciągających niemieckich osadników. Zakładano lokalne ogniwa HJ skupiające „godne zniemczenia” osoby i dbające o ich polityczne uświadomienie. Niemki pracowały jako nauczycielki, próbując wpoić wpisanym na folkslistę Polakom język Goethego. Ci zaś z wiadomych powodów nie chcieli się go uczyć. 

Ten fakt oraz realia zastane na wschodzie rozczarowywały wielu młodych Niemców i otwierały im oczy na to, co się dzieje. Dlatego, przedarłszy się do Rosji, okupanci obniżali stopniowo kryteria „niemieckości” i „czystości rasowej”. Sam Axmann, przywódca HJ w czasie II wojny światowej, przez całe życie twierdził, że został odsądzony od czci i wiary.

Po wojnie jego młodzieżówka nie została uznana za organizację przestępczą. Poszczególni jej dowódcy byli wprawdzie skazani na kary więzienne, ale za inne wykroczenia. Axmann uczynił wiele, by przełamać negatywne skojarzenia złowrogo brzmiącego skrótu „HJ”. Tymczasem jeszcze po wojnie utrzymywał kontakt z gorliwymi nazistami, co zresztą pomogło aliantom go zlokalizować i postawić przed sądem. Akurat on i von Schirach byli „grubymi rybami” w łonie NSDAP. Co jednak z milionami pozostałych członków HJ? Na łamach dziennika „Bild” pojawił się w 2005 r. upstrzony zdjęciami starszych polityków nagłówek:

 

„Byłem w Hitlerjugend. Przecież nie muszę się tego wstydzić!”

Wśród nich znalazł się m.in. historyk Joachim Fest, znany między innymi z obłudnych wywiadów z architektem Hitlera, Albertem Speerem.

Byliśmy dziećmi, nie przestępcami! 

– oburzał się publicysta.

Niektórzy Niemcy zauważyli, że odkręcanie tego negatywnego przekazu przez zapiekłych starców było rozpaczliwe. Młodzieżówka Hitlera odciążała w latach 1933–1945 nie tylko zwykłą policję, lecz również skrajnie przestępczą gestapo, szykanującą także niemiecką Polonię, w tym prężnie rozwijający się wówczas Związek Polaków w Niemczech spod znaku „Rodła”.

Żadna medialna czarodziejska różdżka nie oczyści członków HJ z moralnej winy, jakkolwiek główną winę ponosili ich rodzice. To oni dopuścili do tego, że ich pociechy znalazły się na poletku doświadczalnym jednego z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe