[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Grzybowy atak "wiodących mediów". Trzy pytania. Trzy fałsze
![[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Grzybowy atak](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16303449476fc2e706a569bb421d558af99af8a4493d8d20105544a339393f8fb8e089dcd7.jpg)
Co naprawdę wiemy na ten moment w całej sprawie?
Od momentu przejęcia przez Talibów władzy w Afganistanie, na Polskę wylewa się niespotykany jad. Przez ostatnie tygodnie nasz kraj był obwiniany o tragiczną sytuację migrantów z różnych krajów, którzy dostali się na Białoruś i koczują po drugiej stronie naszej granicy. Polacy byli non stop przedstawiani jako kaci tych, których Białorusini wpuścili na swoje terytorium i których chcą przepchnąć do Unii Europejskiej, jednocześnie nie pozwalając im na powrót do swoich krajów (1).
Szczujnia na Polskę osiągnęła jednak nowy wymiar dzisiaj, kiedy to Robert Kowalski i Sebastian Klauziński z oko.press poinformowali, że dwójka afgańskich dzieci znalazła się w krytycznym stanie po zatruciu grzybami. Dlaczego dzieci zjadły grzyby? Bo w polskim ośrodku, w którym przebywały dzieci, „brakowało jedzenia”. Uchodźcy otrzymywali rzekomo tylko „dwa posiłki dziennie”. (2). W artykule oko.press czytamy:
Mohammad (nazwisko znane redakcji) przez kilka lat pracował w Afganistanie dla brytyjskiego wojska (…).
Kiedy talibowie opanowali Kabul, Brytyjczycy poprosili Polskę, by pomogła w ewakuacji rodziny Mohammada: żony i pięciu synów, dwóch sióstr, dwóch braci i kuzyna. W sumie 12 osób.
Najpierw z Kabulu polski samolot wojskowy zabrał ich do Uzbekistanu, skąd cywilnym lotem polecieli do Warszawy. 22 sierpnia o 05:00 rano wylądowali na Okęciu. „Byliśmy pełni wdzięczności za to, co Polska zrobiła, ale po tym, co nas spotkało przez ten tydzień, czuję się śmiertelnie zraniony”
– twierdzi OKO.press. Dalej z tekstu dowiadujemy się, że uchodźcy cierpieli w Polsce głód:
„Rodzina próbowała się dożywić grzybami. Zebrali je w lasku, w którym znajduje się ośrodek, bez wychodzenia na zewnątrz (czego im nie wolno robić). Nikt ich nie uprzedził, że grzyby mogą być trujące.”
To w wyniku zjedzenia bliżej nieznanych grzybów, dzieci miały się rozchorować:
„Po zjedzeniu zupy kilkoro z nich poczuło się źle. Ośrodek wezwał pogotowie, które zabrało do szpitala w Grodzisku Mazowieckim dwóch synów Mohammada: Alego (6 i pół roku) i Mustafę (8 lat) oraz jego siostrę Sofię (17 lat).”
I – jak podało dzisiaj po południu oko.press – jedno z dzieci, 6-letni Ali, zmarło (3). Informację podał także portal Wyborcza.pl dodając, że potwierdził ją w jeszcze jednym źródle.
Co jednak jest w tej historii prawdą, a co nie? Spójrzmy na to, co wiemy na chwilę obecną?
Rodzina głodowała, dlatego poszła szukać grzybów? FAŁSZ
Burmistrz Podkowy Leśnej Artur Tusiński dementuje tą informację:
„Posiłki w ośrodku cudzoziemcy otrzymują trzy razy dziennie, pierwszego dnia pobytu dostali jeden ciepły posiłek, ale także suchy prowiant"
Tusiński dodał też, że:
"Jeszcze pod koniec zeszłego tygodnia rozmawiałem z załogą Dębaka wraz kierownictwem, a także Urzędem ds. cudzoziemców - zapewniono mnie, że po otrzymaniu od nas darów, podstawowe potrzeby zostały zaspokojone w pełni, nie tylko mieszkańców Dębaka, ale także setek innych Afgańczyków (którym miały zostać przekazane w znacznej części rzeczy od darczyńców zebrane w Podkowie Leśnej)" (4)
Informacja o głodujących uciekinierach zdaje się być nieprawdą.
Czy lasek znajdował się na terenie ośrodka? FAŁSZ
Częścią dezinformacji o całej historii jest argument, że lasek, z którego pochodziły grzyby, znajdował się na terenie ośrodka, w którym przebywali uciekinierzy. Stąd też pewnie bierze się pomysł, że Afgańczycy powinni byli zostać poinformowani o niebezpieczeństwie, jakie stanowią grzyby. Inne informacje otrzymało jednak RMF FM:
„Urzędnicy nieoficjalnie przekazali reporterowi RMF FM informację, że kilka osób złamało kwarantannę, opuściło budynek ośrodka i w pobliskim lesie zbierało grzyby, które później - nawet surowe - zjedli. Urzędnicy mówią nam, że część z tych osób nie przepada za polską kuchnią serwowaną w ośrodku, dlatego próbowali zjeść coś innego.” (5)
Dodatkowo, dość dziwnym pomysłem jest, że Afgańczycy nie powinni – jako dorośli i rodzice – rozumieć, że niektóre grzyby są trujące. Takie grzyby rosną też w Afganistanie, którym kilka lat temu wstrząsnęła informacja o śmierci 7-osobowej rodziny, która zatruła się grzybami znalezionymi niedaleko granicy z Pakistanem (6). Trujące grzyby nie są niczym specyficznym dla Polski.
Czy chłopiec naprawdę zmarł? NIE WIADOMO
„Żadne z afgańskich dzieci, które trafiły do warszawskiego CZD po zatruciu grzybami nie zmarło. Prosimy o potwierdzanie tego typu informacji w szpitalu bądź w resorcie zdrowia. Ministerstwo jest w bieżącym kontakcie ze szpitalem.”
Taką informację podało dzisiaj o 16:11 Ministerstwo Zdrowia, dementując informację oko.press (7). Na chwilę obecną nie wiadomo więc nawet, czy doszło do tragedii.
Teksty źródłowe: