"Wiązaliśmy go do klamki, potem do kaloryfera". Apoloniusz Tajner wspomina, jak rozciągał Małysza

23 listopada 2000 roku odbyły się kwalifikacje do konkursu w Kuopio, które Adam Małysz wygrał. Niestety, został zdyskwalifikowany, bo organizatorzy uznali, że miał za długie narty.
Apoloniusz Tajner wspomina, że na wszelki wypadek przed kwalifikacjami obcięli Małyszowi narty piłką, jednak skrócili je tylko o centymetr, a lepiej byłoby to zrobić o dwa.
Okazało się, że Małysz jest za niski o dwadzieścia milimetrów!
Myśmy tak zinterpretowali tabelę przygotowaną przez FIS (Fédération Internationale de Ski, Międzynarodowa Federacja Narciarska - przyp. red.), że żelazną piłką obcięliśmy Adamowi tyły nart o centymetr. A po kwalifikacjach powiedziano nam, że trzeba było o dwa - do 245, a nie 246 centymetrów. Uważaliśmy, że to błąd, więc zażądałem od Waltera Hofera powtórnego badania
- cytuje Tajnera Sport.pl.
Zgodzono się na ponowne mierzenie, które miało nastąpić 24 listopada rano, przed konkursem.
Wieczorem Adama zaczęliśmy naciągać. Myśmy go wiązali do klamki, potem do kaloryfera. Złapaliśmy go za ręce i ciągnęliśmy. Za nogi i ciągnęliśmy. Fizjoterapeuta rozciągał przestrzenie międzykręgowe. Po wszystkim położyliśmy Adama spać
- zwierza się Tajner.
Rano się Adam oporządził, ja zamówiłem taksówkę i zaniosłem go do niej na plecach. Mało tego, jak zajechaliśmy pod hotel, to go wziąłem z auta na plecy i tak weszliśmy do holu, gdzie oczywiście wszyscy na nas dziwnie patrzyli. Następnie zniosłem Adama piętro w dół, pod salę, w której robiono pomiary. Koło schodów był drążek i na tym drążku Adama powiesiłem. Wisiał przez kilka minut, ile tylko mógł wytrzymać. Jak już nie nie dawał rady, to usiadł na schodach i czekaliśmy
- opowiada Apoloniusz Tajner.
Na mierzeniu okazało się, że Małysz urósł o 1,7cm!
Po tym pomiarze badali go na wszystkie strony, szukając przyczyny. Najpierw oglądali włosy Adama, sprawdzali, czy ich sobie nie podniósł, używając żelu. Później kazali mu zdjąć skarpetki i sprawdzali, czy czegoś do nich nie włożył. W końcu musieli uznać, że urósł
- śmieje się Tajner.