Konrad Wernicki: Każdy ma prawo protestować i każdy ma prawo to kontestować
Zacznijmy od tego, że w państwie wolnym i demokratycznym, a takim jest Polska, każdy powinien móc głośno wyrażać swoje zdanie, postulować zmiany i protestować. Choćby i postulaty były nam osobiście odległe czy nietrafione. Jeśli chcemy się bawić w demokrację, to musimy przyjąć takie reguły gry. Z drugiej strony reszta społeczeństwa ma prawo nie zgadzać się z protestującymi, a także kontestować ich zdanie.
Długo by opisywać całą sekwencję zdarzeń, która doprowadziła do stanu faktycznego i ogólnej burdy z tęcza w tle. Nie bez winy są politycy, którzy pozwolili na taki wybuch emocji. Rozdmuchali wojnę ideologiczną, która nikomu nie była potrzebna. Rozsądku zabrakło tym, którzy powinni go mieć najwięcej. Dlatego spójrzmy trochę ponadto:
Czy społeczność LGBT ogółem (nie mówię tu o samych bojówkarzach) ma prawo być wkurzona? Oczywiście, że ma, każdy ma takie prawo, nawet jeśli ich złość jest dziwnie uzasadniona czy wyolbrzymiona. Jestem w stanie zrozumieć, że „nazbierało im się” i chcą to teraz głośno wykrzyczeć. Niech będzie, wolny kraj. Ja jako obywatel mogę do nich dołączyć, zignorować czy też kwestionować ich postulaty. Formę swojego protestu wybierają sami, a ta podlega ocenie reszcie społeczeństwa.
Tylko czy ujmowanie się za zwykłym łobuzem i robienie z niego męczennika to jest walka o równość? Agresja wobec policjantów na służbie, którzy wykonują swoje obowiązki przy dużym spokoju, to zachowanie godne osób, które same określają się jako pełne tolerancji i miłości?
Mówią „tęcza nie obraża”, ale oflagowanie pomnika Chrystusa miało jasne intencje: sprowokować i wywołać złość u tych, którzy nie pasują do ich postępowego świata.
Z drugiej strony reakcja aparatu państwowego wydaje się przesadzona. Siły policyjne odesłane do obrony pomników i zacięcie z jakim działają służby, to prężenie muskułów, które naraża państwo na śmieszność. Tym bardziej jeśli porównamy to np. z zaangażowaniem i mocą sprawczą w zwalczaniu pedofilii. Państwo pokazuje, że jest silne wobec słabych i słabe wobec silnych. Aresztowanie jednego człowiek (słuszne), nie powinno pociągać za sobą takiego chaosu. Patrząc na efekt, można stwierdzić, że zostało to źle zorganizowane.
Natomiast skala manipulacji i fake-newsów dotycząca protestów i sytuacji ludzi LGBT w Polsce przeraża. Większość to manipulowanie dostępnymi materiałami: niepokazywanie agresywnych zachowań aktywistów, pomijanie niewygodnych dla Lewicy faktów, czy wręcz kłamstwa nt. rzekomych pobić. Zjawisko to jest o tyle niebezpieczne, że fejki te docierają zagranicę, gdzie bezrefleksyjnie chwyta je opinia publiczna, a nawet europejscy politycy, którzy guzik wiedzą o realnej sytuacji w Polsce. Takie osoby jak Bart Staszewski (rozpowszechniający fejka o strefach wolnych od LGBT) czy Margot, działają na szkodę Rzeczypospolitej i dawno wykroczyły poza legalność wyrażania swoich poglądów.
Jakie konkretne postulaty protestujących docierają do nas, jako postronnych obywateli? W zasadzie żadne, jest mowa jedynie o destrukcji świata jaki znają. Kopiuj-wklej protestów BlackLivesMatter, jakby młodzież podążając za modą chciała być tak samo nowoczesna i trendy jak koledzy z Zachodu. Niby problem tolerancji gdzieś jest w obu przypadkach, ale próby poradzenia sobie z nim to jedynie zaproszenie do burzenia obecnej rzeczywistości.
Jeśli społeczność i sympatycy LGBT chcą jasno mówić o swoich prawach, szacunku i tolerancji, to muszą wybrać inną drogą. Przy najszczerszych intencjach, ciężko mi wyłapać taki przekaz z tych protestów. Nawet jeśli o tym w sposób stonowany mówią niektórzy politycy Lewicy, to ta wartość merytoryczna jest dezawuowana przez obronę tęczowych bojówkarzy i ich występków.
Tęcza ani mi nie przeszkadza, ani nie jara. Uważam, że w przestrzeni publicznej powinno być miejsce dla każdego, o ile wolność jednych nie jest realizowana kosztem drugich. Jeśli ktoś chce machać tęczową flagą i przez to wyrażać swoją osobę, swoje wartości, to nic mi do tego. Sam to robię, tylko innymi barwami, bliższymi moim ideałom.
Jednak, jeśli kiedyś ktoś podejdzie do mnie i powie „hej, pomachaj tęczą z nami, wesprzyj nas” odmówię, bez krzty wyrzutów sumienia. Nie muszę i nie chcę afirmować się z tym co ona reprezentuje. Jeśli dziś dowiaduję się, że jestem transfobem bo nie chcę udawać, że chłopak to dziewczyna, to sorry, odpadam.
Przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego w internecie pojawił się film, na którym to starsze panie, weteranki powstania, mówią, że walczyły o szacunek i godność dla wszystkich osób, także homoseksualnych. Przekaz potrafiący obudzić empatię do ludzi, którzy mogą mieć w życiu pod górkę. Dlaczego tak rzadko aktywiści LGBT uderzają w takie tony, a raczej nie uderzają wcale? Wartości narodowe czy patriotyczne są przez nich raczej wyśmiewane. Można odnieść wrażenie, że nie czują związku z Polską, jej historią i dziedzictwem. Może gdyby nie odcinali się od naszej wspólnej kultury, to byliby w stanie coś ugrać, zdobyć poparcie społeczne większe niż 2%. Chyba, że chcą być ponadnarodowymi kosmopolitami z tęczowym sztandarem w ręku, ale wierzę, że to tylko mokry sen radykałów, z którymi większość osób homoseksualnych nie chce mieć nic wspólnego.