Czarnoskóra Bevelyn Beatty miała dość. Zniszczyła w nowym Jorku trzy wielkie napisy "Black Lives Matter"

„Życie Afroamerykanów ma znaczenie, ale potrzebne są fundusze dla policji dla (dobra) Afroamerykanów. Zwróćcie pieniądze naszej policji" – krzyczała kobieta rozlewając farbę.
Jednym z żądań uczestników masowych protestów przeciwko brutalności policji, które objęły USA po śmierci w maju Afroamerykanina George'a Floyda podczas brutalnego zatrzymania policyjnego, było zredukowanie funduszy przeznaczanych na policję.
W Nowym Jorku rada miejska zdecydowała o okrojeniu budżetu dla policji w tym mieście o miliard dolarów rocznie.
Jeden z funkcjonariuszy, który próbował zatrzymać Beatty przed Trump Tower poślizgnął się na oblanej farbą jezdni i uderzył głową w chodnik. Został przewieziony do szpitala. Policja określiła stan jego zdrowia jako stabilny.
Beatty, a także towarzyszącą jej kobietę aresztowano. Jeszcze w sobotę zostały wypuszczone na wolność.
"Ten nonsens musi się skończyć" - skomentował wydarzenie na Twitterze największy związek zawodowy policjantów w mieście. Dodano, że Nowy Jork jest w kryzysie, a farba na ulicy nikomu nie pomaga.
Tymczasem po północy z soboty na niedzielę Beatty dokonała, wraz z towarzyszącą jej kobietą, podobnego aktu wandalizmu na Fulton Street na Brooklynie oraz w Harlemie. Nie podano, czy kobiety zostały ponownie aresztowane.
Napisy na jezdniach z hasłem "Black Lives Matter" znajdują się już we wszystkich pięciu dzielnicach Nowego Jorku.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ adj/ ap/