[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Przemija postać świata

Kolejna świątynia we Francji spłonęła. Tym razem była to - prawie na pewno podpalona - katedra św. Piotra i Pawła w Nantes.
 [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Przemija postać świata
/ FRANCE OUT / SHUTTERSTOCK OUT Dostawca: PAP/EPA
To kolejna świątynia we Francji, która została celowo zniszczona. I nie jest to moja teza, ale jednego z francuskich hierarchów, biskupa  Bernarda Ginoux z Montauban, który napisał na Twitterze, że

„po [spaleniu] katedry Notre Dame de Paris oraz zniszczeniu i zbezczeszczeniu setek kościołów katolickich trzeba świadomej ślepoty, aby nie zauważyć próby zniszczenia naszego katolickiego dziedzictwa”. „Pytania tylko, kto prowadzi tę akcję?”


- napisał hierarcha.

Nie zamierzam odpowiadać na tak postawione pytanie, bo na razie jest na to za wcześnie, ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że możemy powiedzieć, że ten pożar jest kolejnym smutnym dowodem na to, że - by posłużyć się tytułem pięknej książki Hanny Malewskiej - „przemija postać świata”. Cywilizacja, która swoimi korzeniami sięgała starożytnego Rzymu, którą ukonstytuowała reforma św. Benedykta, która czerpała pełnymi garściami z dziedzictwa średniowiecznej Christianitas umiera na naszych oczach. I wcale nie spalone kościoły są tego głównym dowodem, a to, co dzieje się wokół. Alisdair MacIntyre podkreślał, że tym, co prowadzi nas do wniosku, że nasza cywilizacja umiera jest to, że - jak za czasów św. Benedykta z Nursji - barbarzyńcy byli u bram, tak teraz coraz częściej są u władzy. Władza powinna zaś być rozumiana szeroko, nie chodzi tylko o władzę polityczną, ale także o tych, którzy są strażnikami czy formatorami naszych sumień. 

Najmocniejszym dowodem tego, jak sypie się nasza cywilizacja jest - niespotykane nigdy wcześniej - osłabienie małżeństwa i rodziny. Plaga rozwodów, postępująca niechęć do zawierania związków małżeńskich, rosnąca liczba dzieci wychowywanych poza małżeństwem - to wszystko są fakty, których nie należy ignorować. A ich przyczyn trzeba szukać nie tylko w obyczajowym rozluźnieniu niesionym przez lewicę, nie tylko w próbach zmiany definicji rodziny i małżeństwa (choć i ona ma znaczenie), ale także w tym, co my - na prawicy, a także w Kościele - robimy z małżeństwem, jak je traktujemy. Nasza własna hipokryzja też ma znaczenie w procesie rozkładu małżeństwa.

I wbrew pozorom wcale nie mówię o tym, że ludzie grzeszą. Tak było, jest i tak zawsze będzie. Nie jesteśmy pod tym względem ani lepsi, ani gorsi od naszych poprzedników. Problemem jest zupełnie, co innego, otóż od jakiegoś czasu przestaliśmy uznawać, że istnieją normy, które - nawet jeśli zostaną złamane - to nadal obowiązują, że istnieje dobro związku, który trzeba ratować, że małżeństwo jest wartością. I widać to nie tylko w świecie, który przekonuje, że rozwód jest prawem człowieka, ale także w Kościele, który choć nadal zakazuje rozwodów, to jednocześnie coraz szerzej otwiera furtkę do orzekania nieważności. Ani dzieci, ani czas trwania związku nie mają przy tym znaczenia. Efekt jest taki, że choć co do zasady, orzeczenie nieważności oznacza, że do małżeństwa nigdy nie doszło, a rozwód, że małżeństwo się rozpadło, to w odbiorze społecznym rozróżnienie to staje się niejasne. 

Najistotniejszą rolę w tym procesie ma zaś wprowadzenie do Kodeksu Prawa Kanonicznego kolejnego, nowego powodu, dla którego małżeństwo może być nieważne. Jest nim niedojrzałość jednego z partnerów. Nie twierdzę, że nie ma sytuacji, w których można i trzeba orzecz nieważność z tego powodu, bo zapewne są, ale… i św. Jan Paweł II i Benedykt XVI przestrzegali niezwykle jasno przed nadużywaniem tego argumentu. Św. Jan Paweł II juz w latach 80. mówił, że trzeba dostrzec wciąż żywą potrzebę uchronienia wspólnoty kościelnej „od zgorszenia płynącego z naruszania w praktyce znaczenia małżeństwa chrześcijańskiego i ferowania niejako automatycznie wyroków za jego nieważnością w przypadku faktycznego rozpadu wspólnoty życia małżonków, pod pretekstem jakiejś niedojrzałości lub ułomności psychicznej kontrahenta”. A Benedykt XVI wiele lat później dodawał, że „jedynie niezdolność, a nie trudność w powzięciu zgody małżeńskiej i realizowaniu prawdziwej wspólnoty życia i miłości, czyni nieważnym małżeństwo. Trzeba ponadto dostrzec różnicę pomiędzy wymiarem kanonistycznym normalności, która – przy uwzględnieniu integralnej wizji osoby ludzkiej – „obejmuje także umiarkowane formy trudności psychologicznej”, a wymiarem klinicznym, który wyklucza z pojęcia normalności wszelkie ograniczenie dojrzałości i „wszelką formę psychopatologii”. Tak skrajna forma niedojrzałości, która wyklucza ważne zawarcie małżeństwa jest zatem wyjątkiem od reguły, a nie regułą.

Dlaczego o tym piszę? Odpowiedź jest dość prosta. Nadużywanie w orzekaniu nieważności małżeństwa kategorii niedojrzałości prowadzi - w największym skrócie - nie tylko do osłabienia węzła małżeńskiego, ale także do tego, że orzeczenie to staje się w odbiorze społecznym po prostu kościelnym rozwodem. To, że tak nie jest, jest innym problemem. Warto pamiętać, że liczy się nie tylko komunikat nadany, ale też odebrany. I że nadawca, jeśli nadaje go w sposób nieprecyzyjny, albo osłabiając jego znaczenie, jest odpowiedzialny za to, co się odbiera.

Tomasz Terlikowski
 

 

POLECANE
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik Oberschlesien z ostatniej chwili
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik "Oberschlesien"

Marek Tylikowski, działacz Koalicji Obywatelskiej i przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bytomiu, spotkał się z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Podczas spotkania Tylikowski miał na sobie szalik z napisem „Beuthen” (czyli niemiecka nazwa Bytomia) oraz skrótem „O-S”, co może oznaczać Oberschlesien – Górny Śląsk po niemiecku. O Tylikowskim pisał w ubiegłym roku serwis "Niezależna" twierdząc, że "to były członek ekstremistycznej niemieckiej organizacji, który obrażał powstańców śląskich, a w Bytomiu odsłaniał tablicę ufundowaną przez działaczy neonazistowskiej niemieckiej młodzieżówki".

Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat z ostatniej chwili
Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat

MSZ poinformowało we wtorek wieczorem, że zlikwidowane zostało stanowisko pełnomocnika MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które obejmował prof. Krzysztof Ruchniewicz.

Trzeba mieć pamięć dobrą, ale.... Kaczyński odpowiada Mentzenowi z ostatniej chwili
"Trzeba mieć pamięć dobrą, ale...". Kaczyński odpowiada Mentzenowi

Jarosław Kaczyński odniósł się do wideo, w którym lider partii Konfederacja nazwał go "politycznym gangsterem". – W polityce trzeba mieć pamięć dobrą, ale krótką – powiedział prezes PiS.

Znany poseł odchodzi z Polski 2050 z ostatniej chwili
Znany poseł odchodzi z Polski 2050

Tomasz Zimoch poinformował, że odszedł z klubu parlamentarnego Polska 2050 i został posłem niezrzeszonym. Jak poinformował, decyzję podjął w związku z działaniami marszałka Sejmu, lidera Polski 2050 Szymona Hołowni.

Po Putinie w Rosji zostanie pustynia tylko u nas
Po Putinie w Rosji zostanie pustynia

Skoro w Rosji cała para (i większość kasy) idzie w wojnę z Ukrainą, zbrojenia do wojny z NATO i wzmacnianie wykazującego coraz więcej cech totalitarnych autorytarnego reżimu, to na resztę „dienieg niet!”. Zwłaszcza na politykę społeczną.

Trzęsienie ziemi w USA z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w USA

Trzęsienie ziemi o magnitudzie 2,7 nawiedziło we wtorek rejon Nowego Jorku i New Jersey. Według danych Amerykańskiej Służby Geologicznej (USGS) wstrząs wystąpił o godz. 12.11 czasu lokalnego (godz. 18.11 w Polsce) w miejscowości Hillsdale w stanie New Jersey. Jego epicentrum znajdowało się na głębokości około 12 kilometrów.

Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach z ostatniej chwili
Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach

- Albo spróbujemy teraz dotrzeć do społeczeństwa, zreformować sądy, albo nie znajdziemy sobie miejsca w tym kraju i będziemy musieli ratować się emigracją lub wylądujemy w więzieniach - mówił nowy minister sprawiedliwości Waldemar Żurek w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w "Faktach po faktach" TVN24.

Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję z ostatniej chwili
Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję

Prezydent Andrzej Duda poinformował we wtorek, że kieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej ustawę o pomocy psychologa dla osób po 13. roku życia bez zgody opiekuna.

Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę Nasi chłopcy z ostatniej chwili
Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę "Nasi chłopcy"

Wystawa o żołnierzach III Rzeszy z terenów Pomorza Gdańskiego nazwana ''Nasi chłopcy'' wywołała ogromne oburzenie. Niemiecki dziennik "FAZ" w artykule "Polscy żołnierze Hitlera" pisze jednak, że wystawa "nie podoba się politykom takim jak Andrzej Duda czy Jarosław Kaczyński".

Poczta Polska wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
Poczta Polska wydała pilny komunikat

Oszuści podszywają się pod Pocztex, wysyłając fałszywe SMS-y z linkiem wyłudzającym dane osobowe – ostrzega Poczta Polska.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Przemija postać świata

Kolejna świątynia we Francji spłonęła. Tym razem była to - prawie na pewno podpalona - katedra św. Piotra i Pawła w Nantes.
 [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Przemija postać świata
/ FRANCE OUT / SHUTTERSTOCK OUT Dostawca: PAP/EPA
To kolejna świątynia we Francji, która została celowo zniszczona. I nie jest to moja teza, ale jednego z francuskich hierarchów, biskupa  Bernarda Ginoux z Montauban, który napisał na Twitterze, że

„po [spaleniu] katedry Notre Dame de Paris oraz zniszczeniu i zbezczeszczeniu setek kościołów katolickich trzeba świadomej ślepoty, aby nie zauważyć próby zniszczenia naszego katolickiego dziedzictwa”. „Pytania tylko, kto prowadzi tę akcję?”


- napisał hierarcha.

Nie zamierzam odpowiadać na tak postawione pytanie, bo na razie jest na to za wcześnie, ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że możemy powiedzieć, że ten pożar jest kolejnym smutnym dowodem na to, że - by posłużyć się tytułem pięknej książki Hanny Malewskiej - „przemija postać świata”. Cywilizacja, która swoimi korzeniami sięgała starożytnego Rzymu, którą ukonstytuowała reforma św. Benedykta, która czerpała pełnymi garściami z dziedzictwa średniowiecznej Christianitas umiera na naszych oczach. I wcale nie spalone kościoły są tego głównym dowodem, a to, co dzieje się wokół. Alisdair MacIntyre podkreślał, że tym, co prowadzi nas do wniosku, że nasza cywilizacja umiera jest to, że - jak za czasów św. Benedykta z Nursji - barbarzyńcy byli u bram, tak teraz coraz częściej są u władzy. Władza powinna zaś być rozumiana szeroko, nie chodzi tylko o władzę polityczną, ale także o tych, którzy są strażnikami czy formatorami naszych sumień. 

Najmocniejszym dowodem tego, jak sypie się nasza cywilizacja jest - niespotykane nigdy wcześniej - osłabienie małżeństwa i rodziny. Plaga rozwodów, postępująca niechęć do zawierania związków małżeńskich, rosnąca liczba dzieci wychowywanych poza małżeństwem - to wszystko są fakty, których nie należy ignorować. A ich przyczyn trzeba szukać nie tylko w obyczajowym rozluźnieniu niesionym przez lewicę, nie tylko w próbach zmiany definicji rodziny i małżeństwa (choć i ona ma znaczenie), ale także w tym, co my - na prawicy, a także w Kościele - robimy z małżeństwem, jak je traktujemy. Nasza własna hipokryzja też ma znaczenie w procesie rozkładu małżeństwa.

I wbrew pozorom wcale nie mówię o tym, że ludzie grzeszą. Tak było, jest i tak zawsze będzie. Nie jesteśmy pod tym względem ani lepsi, ani gorsi od naszych poprzedników. Problemem jest zupełnie, co innego, otóż od jakiegoś czasu przestaliśmy uznawać, że istnieją normy, które - nawet jeśli zostaną złamane - to nadal obowiązują, że istnieje dobro związku, który trzeba ratować, że małżeństwo jest wartością. I widać to nie tylko w świecie, który przekonuje, że rozwód jest prawem człowieka, ale także w Kościele, który choć nadal zakazuje rozwodów, to jednocześnie coraz szerzej otwiera furtkę do orzekania nieważności. Ani dzieci, ani czas trwania związku nie mają przy tym znaczenia. Efekt jest taki, że choć co do zasady, orzeczenie nieważności oznacza, że do małżeństwa nigdy nie doszło, a rozwód, że małżeństwo się rozpadło, to w odbiorze społecznym rozróżnienie to staje się niejasne. 

Najistotniejszą rolę w tym procesie ma zaś wprowadzenie do Kodeksu Prawa Kanonicznego kolejnego, nowego powodu, dla którego małżeństwo może być nieważne. Jest nim niedojrzałość jednego z partnerów. Nie twierdzę, że nie ma sytuacji, w których można i trzeba orzecz nieważność z tego powodu, bo zapewne są, ale… i św. Jan Paweł II i Benedykt XVI przestrzegali niezwykle jasno przed nadużywaniem tego argumentu. Św. Jan Paweł II juz w latach 80. mówił, że trzeba dostrzec wciąż żywą potrzebę uchronienia wspólnoty kościelnej „od zgorszenia płynącego z naruszania w praktyce znaczenia małżeństwa chrześcijańskiego i ferowania niejako automatycznie wyroków za jego nieważnością w przypadku faktycznego rozpadu wspólnoty życia małżonków, pod pretekstem jakiejś niedojrzałości lub ułomności psychicznej kontrahenta”. A Benedykt XVI wiele lat później dodawał, że „jedynie niezdolność, a nie trudność w powzięciu zgody małżeńskiej i realizowaniu prawdziwej wspólnoty życia i miłości, czyni nieważnym małżeństwo. Trzeba ponadto dostrzec różnicę pomiędzy wymiarem kanonistycznym normalności, która – przy uwzględnieniu integralnej wizji osoby ludzkiej – „obejmuje także umiarkowane formy trudności psychologicznej”, a wymiarem klinicznym, który wyklucza z pojęcia normalności wszelkie ograniczenie dojrzałości i „wszelką formę psychopatologii”. Tak skrajna forma niedojrzałości, która wyklucza ważne zawarcie małżeństwa jest zatem wyjątkiem od reguły, a nie regułą.

Dlaczego o tym piszę? Odpowiedź jest dość prosta. Nadużywanie w orzekaniu nieważności małżeństwa kategorii niedojrzałości prowadzi - w największym skrócie - nie tylko do osłabienia węzła małżeńskiego, ale także do tego, że orzeczenie to staje się w odbiorze społecznym po prostu kościelnym rozwodem. To, że tak nie jest, jest innym problemem. Warto pamiętać, że liczy się nie tylko komunikat nadany, ale też odebrany. I że nadawca, jeśli nadaje go w sposób nieprecyzyjny, albo osłabiając jego znaczenie, jest odpowiedzialny za to, co się odbiera.

Tomasz Terlikowski
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe