[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Razwiedupr kontra "Dzwoniący kot"
![[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Razwiedupr kontra "Dzwoniący kot"](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/49922.jpg)
Trzy dni po uruchomieniu portalu Bellingcat nad Ukrainą spadł malezyjski samolot pasażerski lot MH-17 z 298 osobami na pokładzie.
Moskwa twierdziła, że to prowokacja Kijowa a samolot leciał bez pasażerów i sypały się z niego gnijące zwłoki. Kijów zapewniał, że maszyna została zestrzelona z ziemi z terenów zajętych przez separatystów. Ekipa Higginsa przeczesała internet i na podstawie szeregu zdjęć i filmików ukazała, że malezyjski samolot został zniszczony pociskiem wystrzelonym z rosyjskiej wyrzutni Buk należącej do stacjonującej w Kursku 53 brygady przeciwlotniczej. Odtworzono dokładnie trasę, którą załadowaną wyrzutnię dowieziono na teren Donbasu zajęty przez separatystów, miejsce odpalenia pocisku, trasę ewakuacji wyrzutni z jedną pustą prowadnicą, podano jej numer, zdjęcie a nawet skład personalny obsługi. Renoma Bellingcat została ustalona.
Starcie „Dzwoniącego Kota” z GRU rozpoczęło się latem 2018 roku. W marcu w angielskim Salisbury usiłowano otruć Siergieja Skripala, oficera
GRU, który przeszedł na stronę brytyjskiej Secret Intelligence Service, ale po 9 latach współpracy został zdemaskowany i skazany na 13 lat pracy w kolonii karnej. Zwolniony w ramach wymiany szpiegów osiedlił się w Wielkiej Brytanii. Teraz ktoś próbował zlikwidować Skripala jego córkę Julię przy pomocy środka z arsenału broni chemicznej znanego pod nazwą „nowiczok”. Użycie chemicznej broni masowej zagłady na terenie Zjednoczonego Królestwa nie było mądrym pomysłem zważywszy na olbrzymią liczbę kamer monitoringu zainstalowanych dosłownie na każdym rogu. Policja szybko ustaliła, że sprawcami są najprawdopodobniej dwaj Rosjanie posługujący się paszportami wystawionymi na nazwiska Rusłan Boszyrow i Aleksander Pietrow. Początkowo władze brytyjskie milczały licząc, że być może pojawią się gdzieś poza Rosją i uda się ich aresztować. Jednak we wrześniu opublikowano ich zdjęcia, filmy z kamer monitoringu i dane z zastrzeżeniem, że nazwiska są zapewne fałszywe.
Zbrojna w te informacje ekipa Bellingcat ruszyła uczynić rzecz wydawało się niemożliwą i zidentyfikować dwójkę trucicieli. Tym razem była już wzmocniona o kilku współpracowników z kręgu rosyjskiego portalu śledczego Insider. Przeczesanie książek telefonicznych i ogólnie dostępnych baz danych nie dało wyników. Nie pomogły kupione na czarnym rynku spisy adresowe, bazy danych numerów rejestracyjnych pojazdów, policyjne listy kierowców ukaranych mandatami, itp. Założono więc, że byłego oficera GRU próbowała zgładzić jego była firma. W końcu inny były oficer tej służby, Wiktor Suworow (prawdziwe nazwisko Władimir Riezun) pisał, że „Akwarium” opuszcza się tylko przez komin. Sądząc ze zdjęć "Boszyrow" i "Pietrow" mieli między 35 a 45 lat. Zaczęto sprawdzać archiwalny materiał zdjęciowy dostępny na stronach internetowych rosyjskich akademii wojskowych. No i proszę, na zrobionym w Czeczenii zdjęciu grupy absolwentów Akademii Wojskowej Dowództwa Dalekowschodniego w Chabarowsku widniał mężczyzna podobny do „Boszyrowa”. Inne zdjęcie umieszczone na stronach uczelni przedstawiało „ścianę pamięci” a na niej
nazwiska absolwentów nagrodzonych tytułem „Bohatera Związku Radzieckiego”. Pod koniec listy umieszczono nazwiska „Bohaterów Rosji”, w tym dwóch oficerów, przy których zdjęciach widniała lakoniczna adnotacja o nadaniu tytułu „dekretem prezydenta Rosji”. Jeden z nich, Anatolij Czepiga, pasował do „Boszyrowa”. Po przeszukaniu sieci okazało się, że Czepiga trzykrotnie służył w Czeczenii, ukończył „Konserwatorium”, czyli akademię GRU, tytuł Bohatera Rosji zdobył na Ukrainie (za co nie wiadomo) i często wyjeżdżał do Europy zachodniej. Zdjęcie z uzyskanej za łapówkę rosyjskiej paszportowej bazy danych potwierdziło, że „Boszyrow” to pułkownik GRU Anatolij Czepiga.
Z Pietrowem było trudniej. Początkowo nic się nie zgadzało ale w paszportowej bazie danych znaleziono adnotację, że poprzedni paszport wydano w St. Petersburgu. Jednak Aleksander Jewgieniejewicz Pietrow urodzony 13 lipca 1979 roku, a takie dane widniały w paszporcie okazanym na brytyjskiej granicy, w petersburskich spisach nie figurował. Założono więc, że GRU minimalnie zmieniło dane personalne. Założenie było trafne. Niejaki Aleksander Jewgieniejewicz Miszkin mieszkał swego czasu przy ulicy Akademika Lebiediewa 12 w lokalu nr 30 naprzeciwko budynku Wojskowej Akademii Medycznej. Sprawdzono Miszkina w Moskwie i proszę - jeździ samochodem Volvo XC90, miejsce stałego parkowania i miejsce zamieszkania właściciela Szosa Choroszewska 76B… adres dowództwa GRU. Zbrojni w zdobyte informacje reporterzy portalu Insider pojechali w teren i ustalili przeszłość Miszkina od dzieciństwa w wiosce Łojga w obwodzie Archangielskim po werbunek młodego lekarza przez GRU. Swoistą kropkę nad „i” postawili sąsiedzi babci Miszkina, którzy opowiedzieli, że pełna dumy lubi pokazywać zdjęcie jak wnuczek dostaje tytuł Bohatera Rosji z rąk samego Władimira Putina.
Zdemaskowanie „Boszyrowa” i „Pietrowa” uruchomiło lawinę. Nie pomogła moskiewska kontrpropaganda. Wywiad ze „zwykłymi turystami” przeprowadzony przez naczelną redaktor telewizji Russia Today, Margaritę Simonian okazał się kompletną medialną klapą - skrzyżowaniem wpadek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej z łzawym lamentem Szymona Hołowni. Porażka dyplomatyczna była znacznie bardziej bolesna. W ślad za Wielką Brytanią rosyjskich dyplomatów wydalono z ponad 20 krajów. Około 150 funkcjonariuszy rosyjskich służb pracujących pod dyplomatycznym przykryciem musiało spakować walizki. GRU, które w 2016 roku chwalono na Kremlu za skuteczne manipulowanie kampanią przed wyborami prezydenckimi w USA teraz ganiono za ściągnięcie wywiadowczej katastrofy. W połowie września 2018 roku szef GRU, generał-pułkownik Igor Korobow został wezwany do Putina. O czym mówiono nie wiadomo, ale w drodze do domu Korobow zasłabł. Dwa tygodnie później, na początku listopada, Korobow był nieobecny na gali z okazji 100 rocznicy utworzenia GRU a Putin słowem nie wspomniał o nim w swoim przemówieniu. Pod koniec miesiąca ministerstwo obrony zakomunikowało, że generał Korobow zmarł „po długiej i ciężkiej chorobie”.
W opinii Wiktora Suworowa wewnątrz GRU nikt nie ma watpliwości, że Korobow nie zmarł z naturalnych przyczyn. „Taki jest charakter tej organizacji”, która „nie potrafi dostosować się do wymagań obecnych czasów”. Otwartość jest w rozumieniu kierownictwa GRU potwierdzeniem istnienia drugiego dna, którego trzeba się doszukać. Sieciowy świat totalnej informacji, w którym jest wprawdzie coraz więcej kłamstw, ale równocześnie coraz mniej tajemnic wymyka się pojmowaniu generałów. „Dzwoniący Kot” obnażył ten intelektualny niedostatek GRU, które niegdyś tworzyła śmietanka oficerska sowieckich sił zbrojnych ale - jak twierdzą wtajemniczeni - teraz w służbie królują brak profesjonalizmu, pijaństwo i rosyjski „bardak”.
Rafał Brzeski