Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...

Wyrazić niewyrażalne. Ku definicji Kościoła. Rozważania na kanwie "Traktatu o Kościele" bp. Czai.
Free-Photos Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...
Free-Photos / pixabay.com
 

Czy jestem w stanie wyobrazić sobie bezmiar przestrzeni naszej galaktyki? Nie bardzo. A wielu galaktyk? A wszechświata? Zupełnie nie umiem. Czy potrafię zrozumieć, „zmierzyć”, zdefiniować Kościół? Z jednej strony, to jakby uważać, że ogarniam przestrzeń wszechświata - podczas kiedy w przypływie duchowej niemocy czasem droga do najbliższego kościoła wydaje się bardzo daleka, albo jakby sądzić, że rozumiem Boga, gdy zachowanie znanych mi ludzi tak często wydaje się zagadkowe. Z drugiej jednak strony, popadanie w intelektualny nihilizm nie sprawia wrażenia satysfakcjonującego rozwiązania. Co zatem mogę zrobić? Może po prostu chodzić wokół i oglądać z różnych perspektyw oraz wchodzić do środka i uczyć się z przeżycia i doświadczenia?

 

Pytanie Pawła VI „Kościele, co sądzisz o samym sobie?” wydaje się być w historii myśli eklezjalnej punktem zwrotnym. Krok po kroku zaczęto poddawać weryfikacji dominujące wówczas obrazy,  niektóre odrzucono. Dla przykładu rozumienie Kościoła jako societas perfecta, choć rodziło pewne korzyści, stwarzało jednak konflikty, które generowały problemy we właściwym rozumieniu zarówno zewnętrznego funkcjonowania, jak i harmonijnej wewnętrznej egzystencji. Rozziewy na linii Kościół i świat, władza papieska i świecka oraz struktura hierarchiczna i laikat mogły prowadzić do niepotrzebnych napięć lub nawet wypaczeń. Sobór Watykański II zaczął więc - idąc drogą obrazów biblijnych, myśli patrystycznej oraz rozmaitych teologicznych definicji - pracować nad kompleksowym ujęciem rozumienia Kościoła per se.

 

Spośród wszystkich zagadnień, od których można byłoby wyjść w poszukiwaniu drogi do ogarniania istoty Kościoła na pierwszy plan wysuwa się, w moim odczuciu,  pojęcie „tajemnicy”. To kwestia i trudna i łatwa zarazem - albo raczej zapraszająca do trudu lub pójścia na łatwiznę. Mogę bowiem nie słuchać swoistego przyzywania zakrytego do odkrycia i powiedzieć, że skoro coś jest tajemnicą, czyli czymś przede mną zasłoniętym, to nie ma co zawracać sobie tym głowy, jednak w tajemnicy Kościoła fascynującym jest właśnie to, że pozwala się ona odkrywać i doświadczać, a im dalej się wchodzi, im więcej zaczyna się pojmować, tym głębiej rozumie się, jak nieskończenie wiele pozostaje do okrycia, a nawet więcej - że mimo ciągłego doświadczania i obserwowania, nigdy nie ogarnie się jej w całości. Na szczęście. W przeciwnym razie, cóż byłaby to za tajemnica?

 

Zaraz po kwestii tajemnicy rzuca się w oczy niejednorodny charakter pochodzenia Kościoła - zamysł i dzieło Ojca, realizacja i odkupienie w Synu, udzielanie się i komunia w Duchu Świętym i jednocześnie wspólnota  osób powołanych do życia w łączności z Bogiem, konkretnych, żyjących w czasie ludzkich jednostek, grzesznych i ograniczonych słabością stworzenia, świętych mocą łaski Stworzyciela. Jak uchwycić i zdefiniować tę jedność w rozbieżności? Problem wydaje się analogiczny - choć nie identyczny - do unii hipostatycznej w Jezusie Chrystusie lub jedności Osób Trójcy Świętej. Gdy mierzyłam się kiedyś w życiu duchowym ze swoistym miotaniem się - od zlewania Ojca, Syna i Ducha Świętego w jedno, do zbytniego rozgraniczania Osób Trójcy - z pomocą przyszedł mi brytyjski filolog i pisarz C. S. Lewis, który w książce zatytułowanej „Chrześcijaństwo po prostu” przywołując nomem omen „prosty”, acz w mojej ocenie genialny przykład, powiedział, że w kwestii Trójcy Świętej my jesteśmy jak figury płaskie w stosunku do figur przestrzennych. Sześcian złożony jest z sześciu kwadratów i choć można byłoby go tak opisać, to jednak nikomu nie przyjdzie na myśl, by negować sześcian jako osobną i jedną figurę przestrzenną, inną jakość. Tyle tylko, że kwadratowi ciężko zrozumieć istotę sześcianu, a żyjącemu w czterech wymiarach człowiekowi  - Trójjedynego Boga. Analogicznie jest z dwoistością natury Kościoła, to figura przestrzenna, inna niż sześcian, ale przestrzenna. Może nie musimy jej do końca pojmować, przenikać „mędrca szkiełkiem i okiem”, może wystarczy sama świadomość i radość nieskończonego odkrywania i pokora wobec faktu, że w całości jej nie obejmiemy?

 

Bosko-ludzki charakter istoty Kościoła powoduje, że zmierzyć trzeba się z całym spektrum jego złożoności, zespołem dualizmów, które dodatkowo często wzajemnie się przenikają. Już sama geneza Kościoła, więc analiza na płaszczyźnie historycznej, może nasuwać trudności. Czy mamy bowiem na myśli Kościół w jego formie widzialnej i samookreślającej się czy też całe misterium dzieła Trójcy Świętej z jego preegzystencją i realizowaniem się w Kościele stworzenia, Kościele przed prawem, Kościele pod prawem i wreszcie Kościele pod łaską? Czy analizując zjawisko Kościoła na płaszczyźnie filozoficznej, patrzymy na niego od strony horyzontalnej - poczynając od człowieka czy też może wertykalnej, akcentując jego duchową, pochodzącą od Boga naturę? Czy opisujemy Kościół niejako od zewnątrz, jako swoisty fenomen oglądany pod różnym kątem czy od wewnątrz, bazując na wielowymiarowym doświadczeniu duchowym i międzyludzkim jego członków? Czy patrzymy jego formę widzialną czy niewidzialną, instytucję czy wspólnotę, osoby obecnie będące członkami Kościoła na ziemi czy także rzeczywistość obcowania świętych, kata-holos - w całej rozpiętości czasowo-przestrzennej aż po czasy eschatologiczne czy zjawisko zaistniałe w czasie od Wcielenia lub Pięćdziesiątnicy do dziś? Wreszcie ostatnie, ale nie najmniej ważne - czy patrzymy na Kościół jako na narzędzie zbawienia, czyli „coś” czy - idąc za definicją Muhlena - na „Kogoś”, na „Osobę osób w Duchu Świętym”. Wszystkie te aspekty badane w sobie właściwych kontekstach stanowią część prawdy o Kościele i składają się na rzeczywistość nazywaną w eklezjologii una realitas complexa

 

Sobór Watykański II a za nim współczesna teologia, wybiera najczęściej jako drogę definiowania Kościoła tzw. zasadę wielokrotnego „i”, posługując się mnogością dopełniających się obrazów biblijnych oraz symboli, w duchu zrozumienia tego, jak bardzo opisywane zjawisko przerasta możliwości opisującego. Tu mówi się najczęściej o Kościele jako: „ludzie Bożym”, „mistycznym Ciele Chrystusa”, „sakramencie zbawienia” oraz „wspólnocie”. Są to modele komplementarne. Właściwie każdy z nich zasługuje na osobny dłuższy komentarz, brak jednak miejsca na to w krótkiej syntezie zjawiska.

 

Pierwszy z wymienionych obrazów akcentuje ciągłość Kościoła w historii zbawienia ludzkości, jego dziedzictwo i kontynuację wybrania Izraela, a z drugiej strony zwraca uwagę na nową jakość jaką niesie lud Boży po przyjściu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa oraz Zesłaniu Ducha Świętego. Lud Boży, będący zwieńczeniem realizacji Bożego planu względem człowieka, posłany jest do wszystkich ludzi i narodów, a mając udział w prorockiej, kapłańskiej i królewskiem misji Chrystusa ma nieść światu nadzieję i być narzędziem zbawienia świata.

 

Kościół w modelu „mistycznego Ciała Chrystusa” akcentuje głęboki i ścisły związek wiernych z Chrystusem. Nie chodzi o fizyczne ciało Jezusa, ale też obraz ów nie jest jedynie metaforyczny, a „wyraża najgłębsze misterium [rzeczywistości eklezjalnej]: jedność Chrystusa i chrześcijan”*. Kościół to zatem nie zwykłe zbiorowisko ludzi, a „organizm, w którym życie Chrystusa rozlewa się na wszystkich członków integralnie i organicznie z Nim związanych”**. Życie Chrystusa przenika tych, którzy mają z Nim sakramentalną łączność i daje im udział z Bogiem. Ta bytowa jedność nie stanowi jednak opozycji dla oblubieńczej relacji Chrystusa i Kościoła, ani nie przekreśla autonomiczności osobowej członków Kościoła.

 

Wzorzec „powszechnego sakramentu zbawienia” osadzony jest na Bosko-ludzkiej naturze Kościoła. „Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu jako żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, podobnie społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu Go Duchowi Chrystusa ku wzrastaniu tego Ciała” (LG 8), choć zaznaczyć tu trzeba, że unia między Duchem Chrystusa a Kościołem jedynie na drodze analogii może być porównywana ze związkiem ludzkiej i Bożej natury Jezusa Chrystusa, a Kościół jest sakramentem w takim znaczeniu, że jego społeczność stanowi widzialny znak mistycznego Ciała Chrystusa, on sam jest zaś narzędziem zjednoczenia człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. Sobór Watykański II mówi więc o Kościele jako o „jakby sakramencie”.

 

W ujęciu Kościoła jako „wspólnoty” zarysowuje się autoświadomość komunii zaplanowanej, osadzonej i zmierzającej ku jedności z Bogiem. W pierwszej kolejności ma ona charakter zbawczy i stanowi więź człowieka z Bogiem i ludźmi, jako samo sedno zbawienia. Wspólnota ta stanowi dar Boga, to swoiste zaproszenie do udziału w Jego życiu - możliwość komunii z Ojcem przez bramę, jaką dla człowieka stanowi Syn i w działaniu Ducha Świętego. Wszystko to wydarza się przy udziale i decyzji człowieka, który z własnej woli przyjmuje wiarę, słucha i kieruję się nauką Boga oraz przystępuje do sakramentów. Ważne też, by zaznaczyć, że przyjęcie wiary, choć jest ono darem łaski, dokonuje się we wspólnocie, jako włączenie w jej zastaną rzeczywistość, a wiara jednostki chociaż jest doświadczeniem niezwykle intymnym, jest także wydarzeniem całego Kościoła.

 

Już krótka refleksja nad definiowaniem Kościoła pokazuje - z racji swojej zwięzłości jedynie pobieżnie - jak wielowymiarowym i rozbudowanym znaczeniowo zjawiskiem jest Kościół, którego rzeczywistości nie sposób zamknąć nawet w wielozdaniowej formule. To, co w moim odczuciu jawi się tu jednak jako trudność pierwszoplanowa, to z jednej strony Bosko-ludzka istota, a z drugiej, przepaść pomiędzy najbardziej nawet rzetelnym i złożonym opisem „z zewnątrz”, swoistym spojrzeniem przedmiotowym, a określeniem siebie „od wewnątrz”, które nacechowane jest doświadczeniem spotkania, zarówno tego przez wielkie, jak i tego przez małe „S”.

 

 

*, ** cytaty za bp A. Czaja „Traktat o Kościele”.

 

 

POLECANE
Witold Waszczykowski: Lewicowych dietetyków atak na rolnictwo tylko u nas
Witold Waszczykowski: Lewicowych "dietetyków" atak na rolnictwo

W wielu państwach trwają protesty rolników przeciwko umowie handlowej Unii Europejskiej z państwami Ameryki Południowej z ugrupowania Mercosur. Rolnicy obawiają się napływu taniej żywności z regionu gdzie nie obowiązują europejskie normy i standardy. W tym duchu redaktor Monika Rutke zadała niedawno zasadne pytanie ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, czy Polska przyłączy się do francuskiego sprzeciwu wobec umowie z Mercosur.

Kim wszedł do wojny. To alarm także dla Azji tylko u nas
Kim wszedł do wojny. To alarm także dla Azji

Udział kilkunastu tysięcy żołnierzy Korei Północnej nie zmieni biegu wojny Rosji z Ukrainą. Wszyscy skupiamy się na tym, co zyskuje Putin. A moim zdaniem więcej może zyskać Kim Dzong Un. I to nie jest dobra wiadomość dla azjatyckiego Dalekiego Wschodu. Rosja postrzega agresywną Koreę Północną jako użyteczny sposób na zajęcie, odwrócenie uwagi i zagrożenie siłom USA w regionie Azji i Pacyfiku, podczas gdy Rosja realizuje ważniejsze priorytety w Europie.

Koniec transrewolucji? Koncerny wracają do wyklętej J.K. Rowling z ostatniej chwili
Koniec transrewolucji? Koncerny wracają do "wyklętej" J.K. Rowling

Autorka takich powieści jak "Harry Potter" i "Fantastyczne zwierzęta" J.K. Rowling publicznie sprzeciwia się ideologii gender. Jednakże kilka lat wystarczyło, aby branża filmowa porzuciła walkę z Rowling. Obecnie jest zaangażowana w nową produkcję HBO.

Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska pilne
Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska

Jak przekazał portal Interia ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński poinformował o swojej rezygnacji ze stanowiska. 

Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych z ostatniej chwili
Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych

Francuski rząd ponawia próbę przeforsowania w UE przepisów ograniczających dostęp dzieciom poniżej 15. roku życia do mediów społecznościowych.

Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza pilne
Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza

Założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski wystosował oświadczenie ws. zapowiedzi wywiadu z Januszem Walusiem.

Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia polityka
Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia

Jak informuje Rzeczpospolita, PKW ma zastrzeżenia co do Polski 2050 Szymona Hołowni. Pomimo, że jej sprawozdanie finansowe zostało przyjęte, to organ wskazał na liczne uchybienia.

Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero z ostatniej chwili
Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero

Kanał Zero poinformował, że po powrocie do Polski Janusz Waluś, zabójca Chrisa Chaniego, przywódcy południowoafrykańskich komunistycznych bojówek, będzie gościem Krzysztofa Stanowskiego.

Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce z ostatniej chwili
Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce

W 2007 r. Waleria rzuciła się pod pociąg metra i straciła obie nogi. Zażywała ona leki na Parkinsona firmy GSK. Po zapoznaniu się z amerykańską i brytyjską treścią ulotki pozwała do sądu koncern farmaceutyczny, a w tym roku wygrała z nimi w sądzie w sprawie o odszkodowanie.

Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie gorące
Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie

Zdaniem Gazety Wyborczej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zamierza sięgnąć po prawicowy elektorat. W tym celu planuje pojawić się na ingresie nowego metropolity warszawskiego abp. Adriana Galbasa oraz wrócić do pomysłu nadania imieniem ś.p. Lecha Kaczyńskiego jednej z warszawskich ulic.

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...

Wyrazić niewyrażalne. Ku definicji Kościoła. Rozważania na kanwie "Traktatu o Kościele" bp. Czai.
Free-Photos Aleksandra Jakubiak: Tajemnica. Niełatwo kwadratowi zrozumieć sześcian...
Free-Photos / pixabay.com
 

Czy jestem w stanie wyobrazić sobie bezmiar przestrzeni naszej galaktyki? Nie bardzo. A wielu galaktyk? A wszechświata? Zupełnie nie umiem. Czy potrafię zrozumieć, „zmierzyć”, zdefiniować Kościół? Z jednej strony, to jakby uważać, że ogarniam przestrzeń wszechświata - podczas kiedy w przypływie duchowej niemocy czasem droga do najbliższego kościoła wydaje się bardzo daleka, albo jakby sądzić, że rozumiem Boga, gdy zachowanie znanych mi ludzi tak często wydaje się zagadkowe. Z drugiej jednak strony, popadanie w intelektualny nihilizm nie sprawia wrażenia satysfakcjonującego rozwiązania. Co zatem mogę zrobić? Może po prostu chodzić wokół i oglądać z różnych perspektyw oraz wchodzić do środka i uczyć się z przeżycia i doświadczenia?

 

Pytanie Pawła VI „Kościele, co sądzisz o samym sobie?” wydaje się być w historii myśli eklezjalnej punktem zwrotnym. Krok po kroku zaczęto poddawać weryfikacji dominujące wówczas obrazy,  niektóre odrzucono. Dla przykładu rozumienie Kościoła jako societas perfecta, choć rodziło pewne korzyści, stwarzało jednak konflikty, które generowały problemy we właściwym rozumieniu zarówno zewnętrznego funkcjonowania, jak i harmonijnej wewnętrznej egzystencji. Rozziewy na linii Kościół i świat, władza papieska i świecka oraz struktura hierarchiczna i laikat mogły prowadzić do niepotrzebnych napięć lub nawet wypaczeń. Sobór Watykański II zaczął więc - idąc drogą obrazów biblijnych, myśli patrystycznej oraz rozmaitych teologicznych definicji - pracować nad kompleksowym ujęciem rozumienia Kościoła per se.

 

Spośród wszystkich zagadnień, od których można byłoby wyjść w poszukiwaniu drogi do ogarniania istoty Kościoła na pierwszy plan wysuwa się, w moim odczuciu,  pojęcie „tajemnicy”. To kwestia i trudna i łatwa zarazem - albo raczej zapraszająca do trudu lub pójścia na łatwiznę. Mogę bowiem nie słuchać swoistego przyzywania zakrytego do odkrycia i powiedzieć, że skoro coś jest tajemnicą, czyli czymś przede mną zasłoniętym, to nie ma co zawracać sobie tym głowy, jednak w tajemnicy Kościoła fascynującym jest właśnie to, że pozwala się ona odkrywać i doświadczać, a im dalej się wchodzi, im więcej zaczyna się pojmować, tym głębiej rozumie się, jak nieskończenie wiele pozostaje do okrycia, a nawet więcej - że mimo ciągłego doświadczania i obserwowania, nigdy nie ogarnie się jej w całości. Na szczęście. W przeciwnym razie, cóż byłaby to za tajemnica?

 

Zaraz po kwestii tajemnicy rzuca się w oczy niejednorodny charakter pochodzenia Kościoła - zamysł i dzieło Ojca, realizacja i odkupienie w Synu, udzielanie się i komunia w Duchu Świętym i jednocześnie wspólnota  osób powołanych do życia w łączności z Bogiem, konkretnych, żyjących w czasie ludzkich jednostek, grzesznych i ograniczonych słabością stworzenia, świętych mocą łaski Stworzyciela. Jak uchwycić i zdefiniować tę jedność w rozbieżności? Problem wydaje się analogiczny - choć nie identyczny - do unii hipostatycznej w Jezusie Chrystusie lub jedności Osób Trójcy Świętej. Gdy mierzyłam się kiedyś w życiu duchowym ze swoistym miotaniem się - od zlewania Ojca, Syna i Ducha Świętego w jedno, do zbytniego rozgraniczania Osób Trójcy - z pomocą przyszedł mi brytyjski filolog i pisarz C. S. Lewis, który w książce zatytułowanej „Chrześcijaństwo po prostu” przywołując nomem omen „prosty”, acz w mojej ocenie genialny przykład, powiedział, że w kwestii Trójcy Świętej my jesteśmy jak figury płaskie w stosunku do figur przestrzennych. Sześcian złożony jest z sześciu kwadratów i choć można byłoby go tak opisać, to jednak nikomu nie przyjdzie na myśl, by negować sześcian jako osobną i jedną figurę przestrzenną, inną jakość. Tyle tylko, że kwadratowi ciężko zrozumieć istotę sześcianu, a żyjącemu w czterech wymiarach człowiekowi  - Trójjedynego Boga. Analogicznie jest z dwoistością natury Kościoła, to figura przestrzenna, inna niż sześcian, ale przestrzenna. Może nie musimy jej do końca pojmować, przenikać „mędrca szkiełkiem i okiem”, może wystarczy sama świadomość i radość nieskończonego odkrywania i pokora wobec faktu, że w całości jej nie obejmiemy?

 

Bosko-ludzki charakter istoty Kościoła powoduje, że zmierzyć trzeba się z całym spektrum jego złożoności, zespołem dualizmów, które dodatkowo często wzajemnie się przenikają. Już sama geneza Kościoła, więc analiza na płaszczyźnie historycznej, może nasuwać trudności. Czy mamy bowiem na myśli Kościół w jego formie widzialnej i samookreślającej się czy też całe misterium dzieła Trójcy Świętej z jego preegzystencją i realizowaniem się w Kościele stworzenia, Kościele przed prawem, Kościele pod prawem i wreszcie Kościele pod łaską? Czy analizując zjawisko Kościoła na płaszczyźnie filozoficznej, patrzymy na niego od strony horyzontalnej - poczynając od człowieka czy też może wertykalnej, akcentując jego duchową, pochodzącą od Boga naturę? Czy opisujemy Kościół niejako od zewnątrz, jako swoisty fenomen oglądany pod różnym kątem czy od wewnątrz, bazując na wielowymiarowym doświadczeniu duchowym i międzyludzkim jego członków? Czy patrzymy jego formę widzialną czy niewidzialną, instytucję czy wspólnotę, osoby obecnie będące członkami Kościoła na ziemi czy także rzeczywistość obcowania świętych, kata-holos - w całej rozpiętości czasowo-przestrzennej aż po czasy eschatologiczne czy zjawisko zaistniałe w czasie od Wcielenia lub Pięćdziesiątnicy do dziś? Wreszcie ostatnie, ale nie najmniej ważne - czy patrzymy na Kościół jako na narzędzie zbawienia, czyli „coś” czy - idąc za definicją Muhlena - na „Kogoś”, na „Osobę osób w Duchu Świętym”. Wszystkie te aspekty badane w sobie właściwych kontekstach stanowią część prawdy o Kościele i składają się na rzeczywistość nazywaną w eklezjologii una realitas complexa

 

Sobór Watykański II a za nim współczesna teologia, wybiera najczęściej jako drogę definiowania Kościoła tzw. zasadę wielokrotnego „i”, posługując się mnogością dopełniających się obrazów biblijnych oraz symboli, w duchu zrozumienia tego, jak bardzo opisywane zjawisko przerasta możliwości opisującego. Tu mówi się najczęściej o Kościele jako: „ludzie Bożym”, „mistycznym Ciele Chrystusa”, „sakramencie zbawienia” oraz „wspólnocie”. Są to modele komplementarne. Właściwie każdy z nich zasługuje na osobny dłuższy komentarz, brak jednak miejsca na to w krótkiej syntezie zjawiska.

 

Pierwszy z wymienionych obrazów akcentuje ciągłość Kościoła w historii zbawienia ludzkości, jego dziedzictwo i kontynuację wybrania Izraela, a z drugiej strony zwraca uwagę na nową jakość jaką niesie lud Boży po przyjściu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa oraz Zesłaniu Ducha Świętego. Lud Boży, będący zwieńczeniem realizacji Bożego planu względem człowieka, posłany jest do wszystkich ludzi i narodów, a mając udział w prorockiej, kapłańskiej i królewskiem misji Chrystusa ma nieść światu nadzieję i być narzędziem zbawienia świata.

 

Kościół w modelu „mistycznego Ciała Chrystusa” akcentuje głęboki i ścisły związek wiernych z Chrystusem. Nie chodzi o fizyczne ciało Jezusa, ale też obraz ów nie jest jedynie metaforyczny, a „wyraża najgłębsze misterium [rzeczywistości eklezjalnej]: jedność Chrystusa i chrześcijan”*. Kościół to zatem nie zwykłe zbiorowisko ludzi, a „organizm, w którym życie Chrystusa rozlewa się na wszystkich członków integralnie i organicznie z Nim związanych”**. Życie Chrystusa przenika tych, którzy mają z Nim sakramentalną łączność i daje im udział z Bogiem. Ta bytowa jedność nie stanowi jednak opozycji dla oblubieńczej relacji Chrystusa i Kościoła, ani nie przekreśla autonomiczności osobowej członków Kościoła.

 

Wzorzec „powszechnego sakramentu zbawienia” osadzony jest na Bosko-ludzkiej naturze Kościoła. „Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu jako żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim zjednoczone, podobnie społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu Go Duchowi Chrystusa ku wzrastaniu tego Ciała” (LG 8), choć zaznaczyć tu trzeba, że unia między Duchem Chrystusa a Kościołem jedynie na drodze analogii może być porównywana ze związkiem ludzkiej i Bożej natury Jezusa Chrystusa, a Kościół jest sakramentem w takim znaczeniu, że jego społeczność stanowi widzialny znak mistycznego Ciała Chrystusa, on sam jest zaś narzędziem zjednoczenia człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. Sobór Watykański II mówi więc o Kościele jako o „jakby sakramencie”.

 

W ujęciu Kościoła jako „wspólnoty” zarysowuje się autoświadomość komunii zaplanowanej, osadzonej i zmierzającej ku jedności z Bogiem. W pierwszej kolejności ma ona charakter zbawczy i stanowi więź człowieka z Bogiem i ludźmi, jako samo sedno zbawienia. Wspólnota ta stanowi dar Boga, to swoiste zaproszenie do udziału w Jego życiu - możliwość komunii z Ojcem przez bramę, jaką dla człowieka stanowi Syn i w działaniu Ducha Świętego. Wszystko to wydarza się przy udziale i decyzji człowieka, który z własnej woli przyjmuje wiarę, słucha i kieruję się nauką Boga oraz przystępuje do sakramentów. Ważne też, by zaznaczyć, że przyjęcie wiary, choć jest ono darem łaski, dokonuje się we wspólnocie, jako włączenie w jej zastaną rzeczywistość, a wiara jednostki chociaż jest doświadczeniem niezwykle intymnym, jest także wydarzeniem całego Kościoła.

 

Już krótka refleksja nad definiowaniem Kościoła pokazuje - z racji swojej zwięzłości jedynie pobieżnie - jak wielowymiarowym i rozbudowanym znaczeniowo zjawiskiem jest Kościół, którego rzeczywistości nie sposób zamknąć nawet w wielozdaniowej formule. To, co w moim odczuciu jawi się tu jednak jako trudność pierwszoplanowa, to z jednej strony Bosko-ludzka istota, a z drugiej, przepaść pomiędzy najbardziej nawet rzetelnym i złożonym opisem „z zewnątrz”, swoistym spojrzeniem przedmiotowym, a określeniem siebie „od wewnątrz”, które nacechowane jest doświadczeniem spotkania, zarówno tego przez wielkie, jak i tego przez małe „S”.

 

 

*, ** cytaty za bp A. Czaja „Traktat o Kościele”.

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe