80. Rocznica I Transportu. Syn Więźnia: Żadne regulaminy ani zakazy Muzeum Auschwitz nie miały znaczenia

Dochodzimy do bramy. Trzeba czekać - na bumadze stoi, że mogę wejść o 16.30 więc straż obozowa każe nam czekać 2-3 min. - ordnung mus sein. Czekamy. Razem z Konradem Dakowiczem /wspaniałym grafikiem o wielkim sercu/ mamy wnieść jako pierwsi wieniec od Społecznego Komitetu Projekt 14 Czerwca.
Jest 16.30 - wchodzimy, bramka jak na lotnisku, wyciągnąłem wszelkie metale i przechodzę - HALT ryczy maszyna ! Okazało się, że moja nitrogliceryna tzn. Nitromint /taki spray pod język w razie czego/ co prawda w aluminiowej osłonie działa prowokująco na tę bramkę. Dalej poszło już sprawnie. Obsługa - miła pani z wolontariatu muzeum - podwozi meleksem pod blok 11 wieniec i komplet 80 zniczy oklejonych
"winklami", a ufundowanych przez naszego "Górala" Sebastiana Śmietanę.
Podchodzimy pod Ścianę Śmierci. Napięcie spada, wzruszenie, chwila modlitwy. Zabieramy się za układanie zniczy i nagle olśnienie - zróbmy z nich biało-czerwoną "kotwicę" - symbol Polski Walczącej. W tym miejscu, gdzie nasi Ojcowie padali od strzałów barbarzyńców z wezwaniem na ustach "Jeszcze Polska nie zginęła" !
I już nic mi nie przeszkadzało - żadne zakazy, restrykcje i regulaminy Muzeum nie miały już żadnego znaczenia - myślę, że mój Ojciec i tysiące innych Ojców patrzyli na to z dobrotliwym uśmiechem i taką maleńką dumą.
Dalej to już spokój i ciekawe rozmowy z oczekującymi na swoją kolejkę.
Tak, byłem chwilę w Auschwitz, ale za rok mam nadzieję być w Polskim Muzeum Auschwitz-Birkenau z moimi dziećmi i wnukami, bez zapisywania się do jakiejś kolejki, bez proszenia o łaskawą zgodę na chwilę zadumy i modlitwy z polskim hymnem i flagami.
Tak sobie myślę, że dożyję tego dnia.
mec. Wiesław Miśka członek Konwentu Komitetu 14 czerwca - syn więżnia KL Auschwitz

cyk