[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Eugeniusz Chimczak. "Manikiurzysta" Pileckiego. Torturował mojego Ojca

Rtm Witold Pilecki przed śmiercią 25 maja 1948 r. wypowiedział słynne słowa: „Mnie tu wykończyli. Oświęcim przy tym to była igraszka”. To przede wszystkim „zasługa” brutalnych śledczych z Rakowieckiej – bestii w ludzkiej skórze. W nagrodę dostawali stanowiska, wysokie emerytury.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Eugeniusz Chimczak. "Manikiurzysta" Pileckiego. Torturował mojego Ojca
/ Eugeniusz Chimczak. Zbiory Tadeusza Płużańskiego
W rocznicę zamordowania naszego bohatera przypomnę jedną z takich bestii - Eugeniusza Chimczaka. Rocznik 1921 r., ukończył Centralną Szkołę Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi. Najpierw był śledczym UB w Tomaszowie Lubelskim, potem pułkownikiem w warszawskiej centrali, w bezpiece „służył” aż do… 1984 r. Do końca życia mieszkał niedaleko miejsca pracy – ul. Madalińskiego sąsiaduje z Rakowiecką.

„Nie widziałem, nie słyszałem”

Przesłuchiwany w III RP przez prokuratora, Eugeniusz Chimczak zeznawał: „O tym, w co był zamieszany Pilecki mogłem się zorientować z wyjaśnień, jakie mi złożył. (...) Moich zwierzchników interesowały wyjątkowo „sprawy szpiegowskie” a sprawa Pileckiego do takich została zaliczona”.

Pytany o stosowanie przymusu fizycznego i psychicznego w śledztwie pozwalał sobie nawet na dowcipy: „nie widziałem żadnych obrażeń na ciele przesłuchiwanych i o nich nie słyszałem. (...) Owszem, zostałem przez Tadeusza Płużańskiego oskarżony o znęcanie się nad nim w czasie przesłuchań, ale to nieprawda”.

Niestety, Eugeniusz Chimczak torturował w czasie przesłuchań mojego Ojca.

„Zmęczenie”

Chimczak mówił również, że nie miał żadnego wpływu na czas i charakter przesłuchań, bo wypełniał jedynie polecenia przełożonych. Przy okazji ujawniał jednak mechanizmy śledztwa: „Zawsze sporządzałem protokół przesłuchania, nawet, gdy podejrzany nie chciał wyjaśniać”. O co chodzi? Śledczy w protokole pisał, co chciał, nawet, gdy przesłuchiwany nie dał się złamać biciem.

Chimczak żalił się, że pracę miał ciężką, że przesłuchiwał od rana (8-9) do godzin popołudniowych (15-16), potem miał trzy-cztery godziny przerwy (aresztowani nie mieli takiego luksusu) i znowu, do 24.

8 sierpnia 1947 r. Chimczak wystąpił z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania wobec Pileckiego. Po co? Tu odpowiedź też jest prosta: aby mieć więcej czasu na bicie. Wniosek podpisał mjr (potem ppłk) Mieczysław Dytry z Naczelnej Prokuratury Wojskowej (przedwojenny prawnik na służbie komunistów).

Podczas procesu Pilecki stwierdził: „protokoły podpisywałem przeważnie nie czytając ich, bo byłem wówczas bardzo zmęczony”. Stwierdził tak, gdyż sala sądowa też była wypełniona „śledziami”, ale nie trzeba chyba wyjaśniać, co to „zmęczenie” oznaczało i z czego wynikało. Podobnie wypowiadał się przed sądem mój Ojciec.

Zły stan zdrowia

A tak Tato wspominał Chimczaka: „Metody miał szczególne. Kiedy bicie nie skutkowało, krzyczał: „My wiemy, że masz twardą d…, ale w celi obok jest twoja żona, z której wszystko wybijemy”.

Ponownie Ojciec spotkał Chimczaka w latach 70. na warszawskim Nowym Świecie: „Mogłem mu tylko napluć w twarz, ale tego nie zrobiłem. Nawet na to nie zasłużył”.

A tak Ojciec tłumaczył, dlaczego nie poszedł na proces „swojego” śledczego, kiedy ten był sądzony w połowie lat 90. ubiegłego wieku razem z Adamem Humerem: „Teraz miałbym go znowu oglądać? Podczas procesu ofiary musiały się tłumaczyć, przekonywać, że były bite”. Odczytano zeznania Ojca złożone w śledztwie.

Wspomniany proces zakończył się dla Chimczaka (w 1996 r.) wyrokiem siedmiu i pół roku więzienia, ale za kratki „ze względu na stan zdrowia” – podobnie jak większość sądzonych wówczas ubeków – nie trafił.

Cmentarz Północny w Warszawie

Eugeniusz Chimczak zmarł w październiku 2012 r. Chory – oczywiście na sprawiedliwość – pozostawał jak łatwo policzyć 16 lat. Gdy dowiedziałem się o terminie pogrzebu, pojechałem na Cmentarz Północny w Warszawie, żeby pożegnać go w imieniu swoim, a przede wszystkim Ojca. Żeby zobaczyć też, w jaki sposób ten komunistyczny zbrodniarz będzie chowany. Czy podobnie, jak zbrodniarze niemieccy, którzy na ogół nie odchodzili w chwale, bo tamten system - brunatny totalitaryzm - został jednak w jakiejś mierze potępiony i rozliczony. Czy na pogrzeb przyjdą koledzy Chimczaka z bezpieczeństwa.

Ale rodzina, najwyraźniej ze strachu, że ktoś „zakłóci uroczystość”, w ostatniej chwili przełożyła pochówek o pół godziny. Zrezygnowała też z oprawy muzycznej i laudacji. Chimczakowie przemknęli boczną bramą od razu do grobu, bez zamówionej wcześniej uroczystości w domu pogrzebowym. W spokoju pochowali kochanego męża, ojca i dziadka.

„Syn bandyty”

Wobec zmiany godziny uroczystości, spotkałem ich, gdy już wychodzili z cmentarza. Zdecydowałem się podejść. W grupce – jak się potem okazało – była żona, córka i jeszcze kilka osób. Spytałem, czy wiedzą, co pan Eugeniusz robił po wojnie? Jak się z tym czują? Starsza pani przyjrzała się mi i bez cienia emocji odpowiedziała: „Nie interesuje mnie, kim pan jest, ale skoro pan zadaje takie pytanie, musi być pan synem jakiegoś bandyty, a my z takimi bandytami robiliśmy po wojnie porządek”.

Towarzyszący pani mężczyzna dodał, że chcę z pogrzebu robić sprawę polityczną, a wszystkie informacje mogę znaleźć w… Internecie. Z kolei dwudziestokilkulatek (wnuk?) już szykował się do bójki. Czyli rodzina świetnie wiedziała, co Chimczak robił po wojnie, ale nie robiło to na nich żadnego wrażenia. Nie mieli żadnego dyskomfortu, nie mówiąc o poczuciu winy czy skruchy. Zresztą nigdy w rozmowach ze mną żaden stalinowiec, czy jego rodzina, nie przeprosili za zbrodnie. Nie przeprosili przede wszystkim rodzin ofiar. Czuli się całkowicie bezkarni i wręcz przekonani, że działali w lepszej sprawie. Uważali siebie za bohaterów.

Potem sprawdziłem, dlaczego Stanisława Chimczak powiedziała: „robiliśmy porządek”, w liczbie mnogiej. Ona też pracowała w bezpiece.

Tadeusz Płużański
 

 

POLECANE
Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców Wiadomości
Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców

Ostrzeżenia przed silnym deszczem z burzami I i II stopnia w czwartek i piątek wydał Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Alertami objęto woj. podkarpackie oraz część woj. lubelskiego, małopolskiego i śląskiego. Do mieszkańców tych czterech województw RCB wysłało alert.

Tragiczny pożar w Lublinie. Zginęły dwie osoby z ostatniej chwili
Tragiczny pożar w Lublinie. Zginęły dwie osoby

W czwartek, 21 sierpnia, nad ranem w jednej z kamienic przy ul. Słowikowskiego w Lublinie wybuchł pożar. Ogień pojawił się około godziny 4 rano w mieszkaniu na pierwszym piętrze.

Polska poderwała myśliwce. Jest komunikat wojska Wiadomości
Polska poderwała myśliwce. Jest komunikat wojska

Ataki powietrzne Rosji na Ukrainę nie pozostają bez odpowiedzi w Polsce. W czwartek rano poderwano myśliwce, a systemy obrony powietrznej osiągnęły pełną gotowość.

Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów z ostatniej chwili
Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów

Liczba nielegalnych przekroczeń granicy z Meksykiem spada – w czerwcu zatrzymano podczas próby dostania się do USA od południa tylko nieco ponad 6 tys. migrantów, znacznie mniej niż za czasów administracji Joe Bidena – podała telewizja CBS.

Ćśśś... premier śpi tylko u nas
Ćśśś... premier śpi

Środa to dzień w środku tygodnia, ale dla premiera Tuska stał się początkiem długiego weekendu. Właśnie wtedy, gdy pod Łukowem eksplodował tajemniczy dron – nie wiadomo, skąd przyleciał ani kto go wysłał – szef rządu miał odpoczynek. Zanim jednak udał się na wolne, już we wtorek zabrakło go na posiedzeniu Rady Ministrów. Ministrowie poplotkowali, poczekali, a ostatecznie obradom przewodniczył Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla wicepremiera to pewnie powód do satysfakcji, ale dla obywateli raczej do niepokoju: kto faktycznie steruje państwem w chwilach kryzysu?

Eksplozja w Osinach. Nowe informacje z ostatniej chwili
Eksplozja w Osinach. Nowe informacje

– Oględziny miejsca upadku drona w Osinach (woj. lubelskie) będą kontynuowane w czwartek – zapowiedział w środę prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz. Dodał, że na polu kukurydzy spadł "spory dron wojskowy", na którego silniku ujawniono napisy "prawdopodobnie w języku koreańskim".

Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: To nie wynika z działań rządu z ostatniej chwili
Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: "To nie wynika z działań rządu"

Południowokoreański koncern jądrowy Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) potwierdził we wtorek zakończenie działalności w Polsce. "Decyzja koreańskiej spółki KHNP nie wynika z żadnych działań rządu" – twierdzi minister energii Miłosz Motyka.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Zmiany w dostępności sprzedaży biletów na pociągi. PKP Intercity wydał komunikat.

Ekspert dotarła do stenogramów obrad twórców Konstytucji i obala mity na temat ich intencji w sprawie KRS tylko u nas
Ekspert dotarła do stenogramów obrad twórców Konstytucji i obala mity na temat ich intencji w sprawie KRS

KRS miała być materią ustawową. O czym naprawdę dyskutowano przy pracach nad Konstytucją? Jakie były intencje twórców Konstytucji?

Izrael rozpoczął ofensywę. Chcą zająć Gazę z ostatniej chwili
Izrael rozpoczął ofensywę. Chcą zająć Gazę

Ruszyła izraelska ofensywa wojskowa w Strefie Gazy, mająca na celu zajęcie miasta Gaza. – Rozpoczęliśmy pierwszą fazę zaplanowanego ataku na miasto Gaza – przekazał rzecznik izraelskiej armii.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Eugeniusz Chimczak. "Manikiurzysta" Pileckiego. Torturował mojego Ojca

Rtm Witold Pilecki przed śmiercią 25 maja 1948 r. wypowiedział słynne słowa: „Mnie tu wykończyli. Oświęcim przy tym to była igraszka”. To przede wszystkim „zasługa” brutalnych śledczych z Rakowieckiej – bestii w ludzkiej skórze. W nagrodę dostawali stanowiska, wysokie emerytury.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Eugeniusz Chimczak. "Manikiurzysta" Pileckiego. Torturował mojego Ojca
/ Eugeniusz Chimczak. Zbiory Tadeusza Płużańskiego
W rocznicę zamordowania naszego bohatera przypomnę jedną z takich bestii - Eugeniusza Chimczaka. Rocznik 1921 r., ukończył Centralną Szkołę Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi. Najpierw był śledczym UB w Tomaszowie Lubelskim, potem pułkownikiem w warszawskiej centrali, w bezpiece „służył” aż do… 1984 r. Do końca życia mieszkał niedaleko miejsca pracy – ul. Madalińskiego sąsiaduje z Rakowiecką.

„Nie widziałem, nie słyszałem”

Przesłuchiwany w III RP przez prokuratora, Eugeniusz Chimczak zeznawał: „O tym, w co był zamieszany Pilecki mogłem się zorientować z wyjaśnień, jakie mi złożył. (...) Moich zwierzchników interesowały wyjątkowo „sprawy szpiegowskie” a sprawa Pileckiego do takich została zaliczona”.

Pytany o stosowanie przymusu fizycznego i psychicznego w śledztwie pozwalał sobie nawet na dowcipy: „nie widziałem żadnych obrażeń na ciele przesłuchiwanych i o nich nie słyszałem. (...) Owszem, zostałem przez Tadeusza Płużańskiego oskarżony o znęcanie się nad nim w czasie przesłuchań, ale to nieprawda”.

Niestety, Eugeniusz Chimczak torturował w czasie przesłuchań mojego Ojca.

„Zmęczenie”

Chimczak mówił również, że nie miał żadnego wpływu na czas i charakter przesłuchań, bo wypełniał jedynie polecenia przełożonych. Przy okazji ujawniał jednak mechanizmy śledztwa: „Zawsze sporządzałem protokół przesłuchania, nawet, gdy podejrzany nie chciał wyjaśniać”. O co chodzi? Śledczy w protokole pisał, co chciał, nawet, gdy przesłuchiwany nie dał się złamać biciem.

Chimczak żalił się, że pracę miał ciężką, że przesłuchiwał od rana (8-9) do godzin popołudniowych (15-16), potem miał trzy-cztery godziny przerwy (aresztowani nie mieli takiego luksusu) i znowu, do 24.

8 sierpnia 1947 r. Chimczak wystąpił z wnioskiem o przedłużenie tymczasowego aresztowania wobec Pileckiego. Po co? Tu odpowiedź też jest prosta: aby mieć więcej czasu na bicie. Wniosek podpisał mjr (potem ppłk) Mieczysław Dytry z Naczelnej Prokuratury Wojskowej (przedwojenny prawnik na służbie komunistów).

Podczas procesu Pilecki stwierdził: „protokoły podpisywałem przeważnie nie czytając ich, bo byłem wówczas bardzo zmęczony”. Stwierdził tak, gdyż sala sądowa też była wypełniona „śledziami”, ale nie trzeba chyba wyjaśniać, co to „zmęczenie” oznaczało i z czego wynikało. Podobnie wypowiadał się przed sądem mój Ojciec.

Zły stan zdrowia

A tak Tato wspominał Chimczaka: „Metody miał szczególne. Kiedy bicie nie skutkowało, krzyczał: „My wiemy, że masz twardą d…, ale w celi obok jest twoja żona, z której wszystko wybijemy”.

Ponownie Ojciec spotkał Chimczaka w latach 70. na warszawskim Nowym Świecie: „Mogłem mu tylko napluć w twarz, ale tego nie zrobiłem. Nawet na to nie zasłużył”.

A tak Ojciec tłumaczył, dlaczego nie poszedł na proces „swojego” śledczego, kiedy ten był sądzony w połowie lat 90. ubiegłego wieku razem z Adamem Humerem: „Teraz miałbym go znowu oglądać? Podczas procesu ofiary musiały się tłumaczyć, przekonywać, że były bite”. Odczytano zeznania Ojca złożone w śledztwie.

Wspomniany proces zakończył się dla Chimczaka (w 1996 r.) wyrokiem siedmiu i pół roku więzienia, ale za kratki „ze względu na stan zdrowia” – podobnie jak większość sądzonych wówczas ubeków – nie trafił.

Cmentarz Północny w Warszawie

Eugeniusz Chimczak zmarł w październiku 2012 r. Chory – oczywiście na sprawiedliwość – pozostawał jak łatwo policzyć 16 lat. Gdy dowiedziałem się o terminie pogrzebu, pojechałem na Cmentarz Północny w Warszawie, żeby pożegnać go w imieniu swoim, a przede wszystkim Ojca. Żeby zobaczyć też, w jaki sposób ten komunistyczny zbrodniarz będzie chowany. Czy podobnie, jak zbrodniarze niemieccy, którzy na ogół nie odchodzili w chwale, bo tamten system - brunatny totalitaryzm - został jednak w jakiejś mierze potępiony i rozliczony. Czy na pogrzeb przyjdą koledzy Chimczaka z bezpieczeństwa.

Ale rodzina, najwyraźniej ze strachu, że ktoś „zakłóci uroczystość”, w ostatniej chwili przełożyła pochówek o pół godziny. Zrezygnowała też z oprawy muzycznej i laudacji. Chimczakowie przemknęli boczną bramą od razu do grobu, bez zamówionej wcześniej uroczystości w domu pogrzebowym. W spokoju pochowali kochanego męża, ojca i dziadka.

„Syn bandyty”

Wobec zmiany godziny uroczystości, spotkałem ich, gdy już wychodzili z cmentarza. Zdecydowałem się podejść. W grupce – jak się potem okazało – była żona, córka i jeszcze kilka osób. Spytałem, czy wiedzą, co pan Eugeniusz robił po wojnie? Jak się z tym czują? Starsza pani przyjrzała się mi i bez cienia emocji odpowiedziała: „Nie interesuje mnie, kim pan jest, ale skoro pan zadaje takie pytanie, musi być pan synem jakiegoś bandyty, a my z takimi bandytami robiliśmy po wojnie porządek”.

Towarzyszący pani mężczyzna dodał, że chcę z pogrzebu robić sprawę polityczną, a wszystkie informacje mogę znaleźć w… Internecie. Z kolei dwudziestokilkulatek (wnuk?) już szykował się do bójki. Czyli rodzina świetnie wiedziała, co Chimczak robił po wojnie, ale nie robiło to na nich żadnego wrażenia. Nie mieli żadnego dyskomfortu, nie mówiąc o poczuciu winy czy skruchy. Zresztą nigdy w rozmowach ze mną żaden stalinowiec, czy jego rodzina, nie przeprosili za zbrodnie. Nie przeprosili przede wszystkim rodzin ofiar. Czuli się całkowicie bezkarni i wręcz przekonani, że działali w lepszej sprawie. Uważali siebie za bohaterów.

Potem sprawdziłem, dlaczego Stanisława Chimczak powiedziała: „robiliśmy porządek”, w liczbie mnogiej. Ona też pracowała w bezpiece.

Tadeusz Płużański
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe