[Tylko u nas] Marek Budzisz: Trzy scenariusze dla Rosji wobec podwójnego kryzysu

Oddajmy głos samym Rosjanom, którzy od kilkunastu tygodni poszukują odpowiedzi na tak stawiane pytanie. Skłania ich do tego z jednej strony rozpoczęty i nagle przerwany przez pandemię proces przebudowy systemu władzy, u nas często w sposób dość uproszczony a przez to błędny, rozumiany wyłącznie jako zainstalowanie Władimira Putina na kolejną jedną a być może dwie kadencje, oraz nakładające się na siebie dwa kryzysy, pierwszy sektora węglowodorów, z budżetowego punktu widzenia kluczowego dla Rosji i drugi związany z zamrożeniem gospodarki z powodu pandemii Covid-19. Od razu trzeba ostudzić emocje, a może nadzieje, tych którzy spodziewają się albo upadku Rosji, albo poważnych wewnętrznych perturbacji. Nikt tego rodzaju rozwoju wydarzeń nie prognozuje, przynajmniej z grona poważnych analityków. Doświadczenie czasów jelcynowskich jest jeszcze silne, podobnie jak pamięć prosperity pierwszej dekady rządów Putina. Władza jest silna i nie uważa, aby otoczenie międzynarodowe ewoluowało w sposób dla Rosji niebezpieczny, co wymuszałoby jakieś nagłe ruchy czy przypominającą politykę Gorbaczowa strategię dostosowania. Umiejętne schodzenie „z linii strzału”, nie ryzykowanie wyścigu zbrojeń na które Rosja nie ma zasobów i zajmowanie pozycji wyczekującej, powinno, zdaniem rosyjskich elit, przynieść pozytywne dla Moskwy skutki. Przede wszystkim dlatego, że ich zdaniem kolektywny Zachód słabnie szybciej niźli Rosja. Ale czy rzeczywiście? Oddajmy głos rosyjskim ekspertom.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Trzy scenariusze dla Rosji wobec podwójnego kryzysu
/ Kreml, Cerkiew św. Bazyla, Pixabay.com
Moskiewski oddział wielkiej światowej firmy Control Risks, zajmującej się doradztwem w zakresie planowania strategicznego, opracował trzy scenariusze dla Rosji na lata 2020-2021.

Za najbardziej prawdopodobny uznaje taki, który przewiduje politykę inercyjną, bez większych wstrząsów wewnętrznych. A zatem Ci którzy liczą na rewolucję w Moskwie, niezależnie od tego czy takim mianem opatrzymy „kryterium uliczne” czy przewrót pałacowy, mogą poczuć się zawiedzeni. Zdaniem analityków z Conrtol Risks polityka gospodarcza Kremla nie ulegnie w perspektywie najbliższych dwóch lat większym zmianom. Nadal na wsparcie będą mogły liczyć wielkie firmy, zarówno państwowe jak i powiązane z oligarchami. Pozostała część gospodarki rosyjskiej będzie musiała jakoś sobie radzić, a nie będzie łatwo, bo spadające dochody z eksportu węglowodorów rząd starał się będzie rekompensować nakładaniem nowych podatków, zarówno sektorowych jak i powszechnych. W takim wariancie, jak to mówią w pewnym uproszczeniu rosyjscy ekonomiści „ludzie staną się nową ropą naftową”. Popularność rządzących będzie nadal spadać, bezrobocie znacząco wzrośnie, nawet do poziomu 15 %, gospodarka skurczy się w przyszłym roku o 5,5 % tak jak ocenia MFW, albo nawet w stopniu poważniejszym. Ale władza Putina nie będzie zagrożona, zarówno dlatego, że filary na których się ona opiera są jeszcze mocne, a opozycja, przysłowiowo słaba.

Drugim, mniej prawdopodobnym, ale możliwym scenariuszem rozwoju sytuacji w Rosji jest przejście władzy do fazy polityki aktywnej. Pójścia do przodu, po to aby umocnić się, co może być w trudnym czasie niezbędne. Na czym ta polityka zmian inicjowanych przez rosyjskie elity miałaby polegać? Po pierwsze rosyjskie władze odchodzą od obecnie realizowanej polityki bardzo wstrzemięźliwego wspierania biznesu zagrożonego kryzysem i przeznaczone na ten cel środki powiększają nawet trzy-cztero krotnie do poziomu 6 – 10 % PKB (obecnie kwestionowane przez wielu szacunki ministra finansów Artema Siułanowa mówią o wsparciu rządu 2,8 % PKB). Życie gospodarcze wraca do przedkryzysowej aktywności, co nie dotyczy sektora węglowodorów, bo sytuacja na rynku światowym w dłuższej perspektywie się nie zmieni. W efekcie w sposób naturalny następuje zmiana wewnętrznego układu sił w rosyjskiej gospodarce, co pociąga za sobą, powolną, ewolucyjną zmianę układu politycznego. Poprawa notowań władzy (wyższa pomoc publiczna) zostaje przez nią skonsumowana politycznie – dokończona zostaje przebudowa systemu, przeprowadzone wybory zarówno do Dumy, jak i być może przyspieszone prezydenckie. Z obydwu prób rosyjski obóz władzy wyjdzie wzmocniony, fala niezadowolenia społecznego, która nie przyjmie zresztą gwałtownej postaci, opadnie. W dłuższej perspektywie taka polityka doprowadzi jednak do przejedzenia rezerw państwowych, a ich brak lub niski poziom na Kremlu uznawany jest za źródło słabości, głownie na poziomie gry mocarstw, bo czyni Rosję krajem podatnym na naciski. Rząd dążył będzie do ich odbudowy, co w obliczu utrzymywania się cen ropy naftowej na niskim poziomie wymusi zaostrzenie presji podatkowej. Wyższe podatki spowodują spowolnienie gospodarcze, i kraj podąży ścieżką poprzednich lat – niewielkiego wzrostu lub stagnacji, utrzymywania się umiarkowanie represyjnej polityki władz i bierności społeczeństwa.

Możliwy, ale najmniej prawdopodobny jest wariant nazwany przez autorów prognozy „Powrotem do ZSRR, albo scenariusz załamania”. Na czym on miałby polegać? Głównie na tym, że nie będąc w stanie zmienić sytuacji gospodarczej w Rosji Putin odwołuje się w obliczu narastającego niezadowolenia społecznego w coraz większym stopniu do polityki represji. Siłowicy jeszcze zyskują na znaczeniu, również w życiu gospodarczym a towarzyszy temu długotrwały stan wyjątkowy i kopiowanie wprost rozwiązań rodem z Chin. Rosja nie przestaje być gospodarką rynkową, ale zakres swobód gospodarczych zaczyna się kurczyć. Władza Putina nie jest zagrożona, choć pole manewru Kremla, w związku z wyczerpywaniem się zasobów zaczyna ulegać zawężeniu.

Władysław Inoziemcew, rosyjski ekonomista sympatyzujący z opozycją, choć chętnie też drukowany przez oficjalne media sformułował w połowie kwietnia prognozę dla Rosji, która zaczyna się sprawdzać, więc warto poświęcić jej nieco uwagi. Otóż jego zdaniem na przebieg kryzysowego roku 2020 wpływ będą miały trzy podstawowe czynniki. Pierwszym jest wymuszone porozumieniem w ramach OPEC+ czyli ciecie wydobycia ropy naftowej i utrzymywanie się przez dłuższy czas cen ropy poniżej założeń przyjętych w rosyjskim budżecie. Drugim czynnikiem wpływającym na sytuację będzie niemożność, czy niechęć wyegzekwowania przez rosyjskie władze rozmaitych szczebli ostrych ograniczeń w związku z koronawirusem. W efekcie obserwować będziemy z jednej strony utrzymywanie się wysokiego poziomu infekcji, ale z drugiej towarzyszyć będzie temu polityka stopniowego odchodzenia od zasad dystansowania się społecznego. Nastąpi tu połączenie kilku czynników. Władze różnych szczebli będą podlegać presji społecznej ludzi niezadowolonych z lock down. Różnice w dynamice infekcji oraz potrzeby gospodarki będą pchały władze do ogłoszenia częściowych, regionalnych obszarów liberalizacji. Będziemy mieli do czynienia z ogniskami pandemii, miastami takimi jak Moskwa, gdzie zaostrzenia jeszcze dość długo się utrzymają i obszarami „uwolnionymi”. A to, zdaniem Inoziemcowa może oznaczać, że ekonomiczne skutki pandemii będą dłużej odczuwane bo łańcuchy kooperacyjne trudno będzie odbudować, a na dodatek niewykluczone są drugie i trzecie fale. Władze będą generalnie lansowały teorię o tym, że Rosja, na tle świata dobrze poradziła sobie z pandemią, co blokowało będzie skłonność, i tak niewielką, aby więcej pieniędzy z rezerw przeznaczyć na ożywienie gospodarki. Co gorsza, wyniki pierwszego kwartału jeszcze nie pokazują dużego spadku, bo kwarantanna w Federacji Rosyjskiej została wprowadzona w ostatniej dekadzie marca, a tąpnięcie na rynku ropy będzie odczuwane dopiero w kwietniu. To wzmocni i tak już silne na Kremlu nastroje aby „nie szaleć” z pomocą a środki rezerwowe, które może być trudno odtworzyć zachować na lepsze czasy. Efekt takiego splotu tendencji  nie jest trudny do przewidzenia. Kryzys w Rosji uderzy w drugim i trzecim kwartale, co może prowadzić do tego, że scenariusze, które jeszcze kilka tygodni temu były uznawane za pesymistyczne okażą się realistycznymi. Czyli innymi słowy Rosję czeka spadek PKB na poziomie 10 - 12 % w tym roku, a spadek dochodów ludności może osiągnąć nawet poziom dwucyfrowy. Rezerwy wykorzystane zostaną co najwyżej w połowie, a począwszy od roku 2021 zacznie się kolejne „putinowskie ożywienie”, ale bardzo skromne na poziomie 1,0 – 1,5 %.
 
Marek Budzisz

 

POLECANE
Protest Stop imigracji w Warszawie. Babcia Kasia wyprowadzona przez policję z ostatniej chwili
Protest "Stop imigracji" w Warszawie. "Babcia Kasia" wyprowadzona przez policję

W sobotę w Warszawie odbyła się manifestacja "Stop imigracji". Aktywistka Katarzyna Augustynek, czyli tzw. Babcia Kasia została wyprowadzona przez policjantów.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Sprzedaż biletów na wybrane pociągi wstrzymana z powodu zmiany rozkładu jazdy — informuje PKP Intercity. Sprawdź listę połączeń.

Polemika z listem pasterskim kard. Grzegorza Rysia ws. migrantów: Nie jesteśmy tchórzami gorące
Polemika z listem pasterskim kard. Grzegorza Rysia ws. migrantów: Nie jesteśmy tchórzami

Według kard. Rysia, jeśli nie wypowiadacie się o migrantach niezgodnie z "rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła" jesteście tchórzami, którzy nie mieli odwagi milczeć. Właśnie trwają w całej Polsce protesty antyimigracyjne. Jaka jest zatem ta "rzeczywista nauka" Kościoła?

W całej Polsce rozpoczęły się manifestacje Stop imigracji z ostatniej chwili
W całej Polsce rozpoczęły się manifestacje "Stop imigracji"

W sobotę w 80 miastach o godz. 12.00 rozpoczęły się manifestacje pod hasłem "Stop imigracji!". Obywatele przeciw masowej migracji i bierności rządu.

Ekspert: wypowiedź prof. Zolla jest nie tylko błędna, jest również niebezpieczna tylko u nas
Ekspert: wypowiedź prof. Zolla jest nie tylko błędna, jest również niebezpieczna

W ostatniej publicznej wypowiedzi profesor Andrzej Zoll przedstawił pogląd, który mimo pozornie formalnego tonu w rzeczywistości uderza w sam fundament Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Według tej koncepcji, Zgromadzenie Narodowe, przed odebraniem przysięgi od nowo wybranego Prezydenta RP, miałoby najpierw przerwać obrady, wysłuchać wystąpienia Prokuratora Generalnego, który zgłosiłby uwagi wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, a następnie podjąć uchwałę w sprawie ważności wyboru Prezydenta.

Duża awaria na polskich lotniskach z ostatniej chwili
Duża awaria na polskich lotniskach

Rano doszło do awarii systemu zarządzania ruchem lotniczym. Samoloty lądują, ale dochodzi do ograniczeń w startach na części polskich lotnisk – poinformował w sobotę rzecznik PAŻP Marcin Hadaj.

Złe wieści dla Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń

Tylko 27,6 % Polaków wierzy, że rekonstrukcja rządu Donalda Tuska poprawi notowania koalicji — wynika z badania pracowni SW Research dla serwisu Onet.

WP: Jednak przyjęto od Niemiec więcej imigrantów. Są dane z ostatniej chwili
WP: Jednak przyjęto od Niemiec więcej imigrantów. Są dane

Niemcy przekazali Polsce prawie 900 migrantów mimo, że oficjalne statystyki wskazują na 314 przypadków. "Gdzie był błąd?" – pyta w sobotę Wirtualna Polska i wyjaśnia.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Na terenie Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka im. Rodziny Ulmów odbyły się kompleksowe ćwiczenia służb ratowniczych pod kryptonimem "Lotnisko 2025" – informuje port lotniczy Rzeszów Jasionka.

Trump pozywa Wall Street Journal. Gigantyczna kwota odszkodowania z ostatniej chwili
Trump pozywa "Wall Street Journal". Gigantyczna kwota odszkodowania

Donald Trump wniósł pozew o zniesławienie przeciwko wydawcy "Wall Street Journal", Rupertowi Murdochowi, w reakcji na artykuł, w którym mówi się o liście o charakterze seksualnym rzekomo sygnowanym przez Trumpa i dołączonym do albumu z okazji 50. urodzin finansisty Jeffreya Epsteina. Trump kategorycznie zaprzeczył doniesieniom gazety – podała agencja AP.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Budzisz: Trzy scenariusze dla Rosji wobec podwójnego kryzysu

Oddajmy głos samym Rosjanom, którzy od kilkunastu tygodni poszukują odpowiedzi na tak stawiane pytanie. Skłania ich do tego z jednej strony rozpoczęty i nagle przerwany przez pandemię proces przebudowy systemu władzy, u nas często w sposób dość uproszczony a przez to błędny, rozumiany wyłącznie jako zainstalowanie Władimira Putina na kolejną jedną a być może dwie kadencje, oraz nakładające się na siebie dwa kryzysy, pierwszy sektora węglowodorów, z budżetowego punktu widzenia kluczowego dla Rosji i drugi związany z zamrożeniem gospodarki z powodu pandemii Covid-19. Od razu trzeba ostudzić emocje, a może nadzieje, tych którzy spodziewają się albo upadku Rosji, albo poważnych wewnętrznych perturbacji. Nikt tego rodzaju rozwoju wydarzeń nie prognozuje, przynajmniej z grona poważnych analityków. Doświadczenie czasów jelcynowskich jest jeszcze silne, podobnie jak pamięć prosperity pierwszej dekady rządów Putina. Władza jest silna i nie uważa, aby otoczenie międzynarodowe ewoluowało w sposób dla Rosji niebezpieczny, co wymuszałoby jakieś nagłe ruchy czy przypominającą politykę Gorbaczowa strategię dostosowania. Umiejętne schodzenie „z linii strzału”, nie ryzykowanie wyścigu zbrojeń na które Rosja nie ma zasobów i zajmowanie pozycji wyczekującej, powinno, zdaniem rosyjskich elit, przynieść pozytywne dla Moskwy skutki. Przede wszystkim dlatego, że ich zdaniem kolektywny Zachód słabnie szybciej niźli Rosja. Ale czy rzeczywiście? Oddajmy głos rosyjskim ekspertom.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Trzy scenariusze dla Rosji wobec podwójnego kryzysu
/ Kreml, Cerkiew św. Bazyla, Pixabay.com
Moskiewski oddział wielkiej światowej firmy Control Risks, zajmującej się doradztwem w zakresie planowania strategicznego, opracował trzy scenariusze dla Rosji na lata 2020-2021.

Za najbardziej prawdopodobny uznaje taki, który przewiduje politykę inercyjną, bez większych wstrząsów wewnętrznych. A zatem Ci którzy liczą na rewolucję w Moskwie, niezależnie od tego czy takim mianem opatrzymy „kryterium uliczne” czy przewrót pałacowy, mogą poczuć się zawiedzeni. Zdaniem analityków z Conrtol Risks polityka gospodarcza Kremla nie ulegnie w perspektywie najbliższych dwóch lat większym zmianom. Nadal na wsparcie będą mogły liczyć wielkie firmy, zarówno państwowe jak i powiązane z oligarchami. Pozostała część gospodarki rosyjskiej będzie musiała jakoś sobie radzić, a nie będzie łatwo, bo spadające dochody z eksportu węglowodorów rząd starał się będzie rekompensować nakładaniem nowych podatków, zarówno sektorowych jak i powszechnych. W takim wariancie, jak to mówią w pewnym uproszczeniu rosyjscy ekonomiści „ludzie staną się nową ropą naftową”. Popularność rządzących będzie nadal spadać, bezrobocie znacząco wzrośnie, nawet do poziomu 15 %, gospodarka skurczy się w przyszłym roku o 5,5 % tak jak ocenia MFW, albo nawet w stopniu poważniejszym. Ale władza Putina nie będzie zagrożona, zarówno dlatego, że filary na których się ona opiera są jeszcze mocne, a opozycja, przysłowiowo słaba.

Drugim, mniej prawdopodobnym, ale możliwym scenariuszem rozwoju sytuacji w Rosji jest przejście władzy do fazy polityki aktywnej. Pójścia do przodu, po to aby umocnić się, co może być w trudnym czasie niezbędne. Na czym ta polityka zmian inicjowanych przez rosyjskie elity miałaby polegać? Po pierwsze rosyjskie władze odchodzą od obecnie realizowanej polityki bardzo wstrzemięźliwego wspierania biznesu zagrożonego kryzysem i przeznaczone na ten cel środki powiększają nawet trzy-cztero krotnie do poziomu 6 – 10 % PKB (obecnie kwestionowane przez wielu szacunki ministra finansów Artema Siułanowa mówią o wsparciu rządu 2,8 % PKB). Życie gospodarcze wraca do przedkryzysowej aktywności, co nie dotyczy sektora węglowodorów, bo sytuacja na rynku światowym w dłuższej perspektywie się nie zmieni. W efekcie w sposób naturalny następuje zmiana wewnętrznego układu sił w rosyjskiej gospodarce, co pociąga za sobą, powolną, ewolucyjną zmianę układu politycznego. Poprawa notowań władzy (wyższa pomoc publiczna) zostaje przez nią skonsumowana politycznie – dokończona zostaje przebudowa systemu, przeprowadzone wybory zarówno do Dumy, jak i być może przyspieszone prezydenckie. Z obydwu prób rosyjski obóz władzy wyjdzie wzmocniony, fala niezadowolenia społecznego, która nie przyjmie zresztą gwałtownej postaci, opadnie. W dłuższej perspektywie taka polityka doprowadzi jednak do przejedzenia rezerw państwowych, a ich brak lub niski poziom na Kremlu uznawany jest za źródło słabości, głownie na poziomie gry mocarstw, bo czyni Rosję krajem podatnym na naciski. Rząd dążył będzie do ich odbudowy, co w obliczu utrzymywania się cen ropy naftowej na niskim poziomie wymusi zaostrzenie presji podatkowej. Wyższe podatki spowodują spowolnienie gospodarcze, i kraj podąży ścieżką poprzednich lat – niewielkiego wzrostu lub stagnacji, utrzymywania się umiarkowanie represyjnej polityki władz i bierności społeczeństwa.

Możliwy, ale najmniej prawdopodobny jest wariant nazwany przez autorów prognozy „Powrotem do ZSRR, albo scenariusz załamania”. Na czym on miałby polegać? Głównie na tym, że nie będąc w stanie zmienić sytuacji gospodarczej w Rosji Putin odwołuje się w obliczu narastającego niezadowolenia społecznego w coraz większym stopniu do polityki represji. Siłowicy jeszcze zyskują na znaczeniu, również w życiu gospodarczym a towarzyszy temu długotrwały stan wyjątkowy i kopiowanie wprost rozwiązań rodem z Chin. Rosja nie przestaje być gospodarką rynkową, ale zakres swobód gospodarczych zaczyna się kurczyć. Władza Putina nie jest zagrożona, choć pole manewru Kremla, w związku z wyczerpywaniem się zasobów zaczyna ulegać zawężeniu.

Władysław Inoziemcew, rosyjski ekonomista sympatyzujący z opozycją, choć chętnie też drukowany przez oficjalne media sformułował w połowie kwietnia prognozę dla Rosji, która zaczyna się sprawdzać, więc warto poświęcić jej nieco uwagi. Otóż jego zdaniem na przebieg kryzysowego roku 2020 wpływ będą miały trzy podstawowe czynniki. Pierwszym jest wymuszone porozumieniem w ramach OPEC+ czyli ciecie wydobycia ropy naftowej i utrzymywanie się przez dłuższy czas cen ropy poniżej założeń przyjętych w rosyjskim budżecie. Drugim czynnikiem wpływającym na sytuację będzie niemożność, czy niechęć wyegzekwowania przez rosyjskie władze rozmaitych szczebli ostrych ograniczeń w związku z koronawirusem. W efekcie obserwować będziemy z jednej strony utrzymywanie się wysokiego poziomu infekcji, ale z drugiej towarzyszyć będzie temu polityka stopniowego odchodzenia od zasad dystansowania się społecznego. Nastąpi tu połączenie kilku czynników. Władze różnych szczebli będą podlegać presji społecznej ludzi niezadowolonych z lock down. Różnice w dynamice infekcji oraz potrzeby gospodarki będą pchały władze do ogłoszenia częściowych, regionalnych obszarów liberalizacji. Będziemy mieli do czynienia z ogniskami pandemii, miastami takimi jak Moskwa, gdzie zaostrzenia jeszcze dość długo się utrzymają i obszarami „uwolnionymi”. A to, zdaniem Inoziemcowa może oznaczać, że ekonomiczne skutki pandemii będą dłużej odczuwane bo łańcuchy kooperacyjne trudno będzie odbudować, a na dodatek niewykluczone są drugie i trzecie fale. Władze będą generalnie lansowały teorię o tym, że Rosja, na tle świata dobrze poradziła sobie z pandemią, co blokowało będzie skłonność, i tak niewielką, aby więcej pieniędzy z rezerw przeznaczyć na ożywienie gospodarki. Co gorsza, wyniki pierwszego kwartału jeszcze nie pokazują dużego spadku, bo kwarantanna w Federacji Rosyjskiej została wprowadzona w ostatniej dekadzie marca, a tąpnięcie na rynku ropy będzie odczuwane dopiero w kwietniu. To wzmocni i tak już silne na Kremlu nastroje aby „nie szaleć” z pomocą a środki rezerwowe, które może być trudno odtworzyć zachować na lepsze czasy. Efekt takiego splotu tendencji  nie jest trudny do przewidzenia. Kryzys w Rosji uderzy w drugim i trzecim kwartale, co może prowadzić do tego, że scenariusze, które jeszcze kilka tygodni temu były uznawane za pesymistyczne okażą się realistycznymi. Czyli innymi słowy Rosję czeka spadek PKB na poziomie 10 - 12 % w tym roku, a spadek dochodów ludności może osiągnąć nawet poziom dwucyfrowy. Rezerwy wykorzystane zostaną co najwyżej w połowie, a począwszy od roku 2021 zacznie się kolejne „putinowskie ożywienie”, ale bardzo skromne na poziomie 1,0 – 1,5 %.
 
Marek Budzisz


 

Polecane
Emerytury
Stażowe