[Felieton "TS"] Paweł Janowski: Roślinożercy, biada wam!

Siedziałem rano nad blatem kuchennym, ekologicznym, z wiórów odrzuconych, dobrze sklejonych i wyprasowanych. Siedziałem nad nim, jak nad ofiarą, ponieważ czułem całym sobą trociny zmiażdżone, słoje drzew rozerwane na strzępy bezlitosnymi piłami tartaku IKEI. Nawet klej epoksydowy do mnie krzyczał i nie spuszczał ze mnie złowieszczego spojrzenia. Coś wisiało nade mną, czułem to.
 [Felieton "TS"] Paweł Janowski: Roślinożercy, biada wam!
/ pixabay.com
I jak tak siedziałem z prędkością 107 218 km/h, to myśl szalona przeszła mi przez głowę – zjem śniadanie. O ludzie, o pokolenia! Co mnie podkusiło, żeby taką myśl dopuścić do mojego móżdżku. Wiedziony tą barbarzyńską potrzebą przegryzienia czegoś nad ranem, chwyciłem drzwi lodówki. Zbliżyłem dłoń do sałaty, potem do rzodkiewki i do chlebka też. Wtedy spojrzałem w głąb siebie i lodówki jeszcze raz. Wiedziałem, że przyszedł czas na twarożek. 

Położyłem talerzyk z czterokrotnie odzyskiwanej makulatury, a obok fragmenty drewnianej łyżki (sztućce jednorazowe dawno mi się skończyły). Wstawiłem wodę i… zaczął się armagedon. Coś mnie podkusiło i zajrzałem w najnowsze odkrycia naukowe, o których pisała niezawodna Gazeta. 

Złowieszcze wiadomości dotarły do mojego małego móżdżku. Okazało się, że odkrycia amerykańskich i radzieckich naukowców mówią jednym głosem. Okazało się, że rośliny czują bardziej niż ja. A ja dodam, że myślą, widzą, słyszą i wiersze piszą. Proszę się nie nabijać, to prawda święta i naukowa. Amerykańska i radziecka. Niech teraz ktoś spróbuje przejść się po trawniku, niech rozłoży ręcznik nad jeziorem. O zgrozo! Mordercą jestem, a może nawet morderczynią – bo podobno to kobiety lubią bardziej leżeć i opalać się nad wodą. A ja przecież mogę wieczorem przestać być facetem. Bo ja od dziś czuję, jak trawa płacze, jak przygnieciony moim egoizmem robaczek łka pod kocem. 

O, jakim byłem barbarzyńcą, gdy chrupałem marchewki w ciszy biurowych plotko-huraganów. Co ja sobie myślałem, gryząc kapuścianego głąba? Gdzie było moje sumienie? Kto mnie tak kamiennym uczynił? Chyba jestem skrajnym egoistą, a troglodytą na pewno. Każde ziarno wyrywałem matce roślinie. 

I z tymi myślami wciąż tak siedziałem nad blatem kuchennym i myślałem. Myśli były fajniejsze niż ja. Prędkość nie malała. I tak śmigając wokół Słońca – zrozumiałem. Jestem szkodnikiem. Usłyszałem teraz to tak wyraźnie, usłyszałem szloch korzenia marchewki, gdy zrywałem bez znieczulenia jej nać, czułem, jak kalarepa krzyczy podczas gryzienia. Nawet żyto słyszałem w chwili, gdy jest mielone. Siedziałem i myślałem, siedziałem i zrozumiałem. Jestem szkodnikiem. Ja człowiek. Jestem, więc szkodzę. I nie tłumaczy mnie pojemnik do segregacji śmieci. Nie tłumaczy mnie potrzeba istnienia. Ja, jako roślinożerca, mięsożerca, cokolwiekżerca, jestem rasistą roślinnym. I tak się tym myśleniem zmęczyłem, tak się spociłem, że się obudziłem.

Na szczęście to był tylko sen. Taki brukselski, taki europejski. Podmuch świeżych spalin w strefie warszawskiego relaksu, unoszący się nad moim płucem, wybudził mnie. Dziękuję, Rafale. Dziękuję, panie prezydencie. Pan mi życie uratował. Co tam mi, mnie Pan uratował. Wokół mnie samochody przyjaźnie dymią, urzędnicy warszawscy dymią inaczej, wszyscy pochylają się nad moim losem. I Słońce jakoś inaczej świeci i ukochane palety z tartaku z IKEI mrugają do mnie przyjaźnie. I powiew bryzy sunącej z oddechu kolegi leżącego obok na palecie mnie omiata. Życie jest piękne. Czyste, niezakłócone, wieloprocentowe, nasze, swojskie. Przegryzłem ze smakiem to nasze kochane, świeże, warszawskie powietrze, wziąłem prysznic w wyobraźni i pewnym krokiem ruszyłem w dzień. Z Gazetą pod pachą. Wiem, że czeka mnie jeszcze wiele wolnych od smogu i myślenia dni. Włożyłem świeżo wypolerowane zęby, zarzuciłem grzywką i byłem gotów. Ja, roślinożerca.

Paweł Janowski



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów z ostatniej chwili
Sukces Trumpa na granicy z Meksykiem. Są dane dot. imigrantów

Liczba nielegalnych przekroczeń granicy z Meksykiem spada – w czerwcu zatrzymano podczas próby dostania się do USA od południa tylko nieco ponad 6 tys. migrantów, znacznie mniej niż za czasów administracji Joe Bidena – podała telewizja CBS.

Ćśśś... premier śpi tylko u nas
Ćśśś... premier śpi

Środa to dzień w środku tygodnia, ale dla premiera Tuska stał się początkiem długiego weekendu. Właśnie wtedy, gdy pod Łukowem eksplodował tajemniczy dron – nie wiadomo, skąd przyleciał ani kto go wysłał – szef rządu miał odpoczynek. Zanim jednak udał się na wolne, już we wtorek zabrakło go na posiedzeniu Rady Ministrów. Ministrowie poplotkowali, poczekali, a ostatecznie obradom przewodniczył Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla wicepremiera to pewnie powód do satysfakcji, ale dla obywateli raczej do niepokoju: kto faktycznie steruje państwem w chwilach kryzysu?

Eksplozja w Osinach. Nowe informacje z ostatniej chwili
Eksplozja w Osinach. Nowe informacje

– Oględziny miejsca upadku drona w Osinach (woj. lubelskie) będą kontynuowane w czwartek – zapowiedział w środę prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz. Dodał, że na polu kukurydzy spadł "spory dron wojskowy", na którego silniku ujawniono napisy "prawdopodobnie w języku koreańskim".

Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: To nie wynika z działań rządu z ostatniej chwili
Koreańczycy rezygnują z atomu w Polsce. Minister energii: "To nie wynika z działań rządu"

Południowokoreański koncern jądrowy Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) potwierdził we wtorek zakończenie działalności w Polsce. "Decyzja koreańskiej spółki KHNP nie wynika z żadnych działań rządu" – twierdzi minister energii Miłosz Motyka.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Zmiany w dostępności sprzedaży biletów na pociągi. PKP Intercity wydał komunikat.

Ekspert dotarła do stenogramów obrad twórców Konstytucji i obala mity na temat ich intencji w sprawie KRS tylko u nas
Ekspert dotarła do stenogramów obrad twórców Konstytucji i obala mity na temat ich intencji w sprawie KRS

KRS miała być materią ustawową. O czym naprawdę dyskutowano przy pracach nad Konstytucją? Jakie były intencje twórców Konstytucji?

Izrael rozpoczął ofensywę. Chcą zająć Gazę z ostatniej chwili
Izrael rozpoczął ofensywę. Chcą zająć Gazę

Ruszyła izraelska ofensywa wojskowa w Strefie Gazy, mająca na celu zajęcie miasta Gaza. – Rozpoczęliśmy pierwszą fazę zaplanowanego ataku na miasto Gaza – przekazał rzecznik izraelskiej armii.

Wielki powrót upałów! Pogoda niebawem zaskoczy z ostatniej chwili
Wielki powrót upałów! Pogoda niebawem zaskoczy

Choć wydawało się, że lato już za nami, prognozy pogody przynoszą zaskakujące wieści. Synoptycy zapowiadają, że na przełomie sierpnia i września do Polski powrócą upały, a słupki rtęci ponownie pokażą nawet 30 stopni Celsjusza. 

Smutne wieści z Pomorza. Odnaleziono ciało strażaka z ostatniej chwili
Smutne wieści z Pomorza. Odnaleziono ciało strażaka

Odnaleziono ciało strażaka, który zaginął podczas akcji ratunkowej 13 sierpnia w Kawlach w woj. pomorskim – poinformowała straż pożarna.

Komunikat dla mieszkańców Małopolski z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Małopolski

NFZ Kraków zapowiada prace serwisowe. Czasowo niedostępne będą kluczowe portale i systemy oddziału.

REKLAMA

[Felieton "TS"] Paweł Janowski: Roślinożercy, biada wam!

Siedziałem rano nad blatem kuchennym, ekologicznym, z wiórów odrzuconych, dobrze sklejonych i wyprasowanych. Siedziałem nad nim, jak nad ofiarą, ponieważ czułem całym sobą trociny zmiażdżone, słoje drzew rozerwane na strzępy bezlitosnymi piłami tartaku IKEI. Nawet klej epoksydowy do mnie krzyczał i nie spuszczał ze mnie złowieszczego spojrzenia. Coś wisiało nade mną, czułem to.
 [Felieton "TS"] Paweł Janowski: Roślinożercy, biada wam!
/ pixabay.com
I jak tak siedziałem z prędkością 107 218 km/h, to myśl szalona przeszła mi przez głowę – zjem śniadanie. O ludzie, o pokolenia! Co mnie podkusiło, żeby taką myśl dopuścić do mojego móżdżku. Wiedziony tą barbarzyńską potrzebą przegryzienia czegoś nad ranem, chwyciłem drzwi lodówki. Zbliżyłem dłoń do sałaty, potem do rzodkiewki i do chlebka też. Wtedy spojrzałem w głąb siebie i lodówki jeszcze raz. Wiedziałem, że przyszedł czas na twarożek. 

Położyłem talerzyk z czterokrotnie odzyskiwanej makulatury, a obok fragmenty drewnianej łyżki (sztućce jednorazowe dawno mi się skończyły). Wstawiłem wodę i… zaczął się armagedon. Coś mnie podkusiło i zajrzałem w najnowsze odkrycia naukowe, o których pisała niezawodna Gazeta. 

Złowieszcze wiadomości dotarły do mojego małego móżdżku. Okazało się, że odkrycia amerykańskich i radzieckich naukowców mówią jednym głosem. Okazało się, że rośliny czują bardziej niż ja. A ja dodam, że myślą, widzą, słyszą i wiersze piszą. Proszę się nie nabijać, to prawda święta i naukowa. Amerykańska i radziecka. Niech teraz ktoś spróbuje przejść się po trawniku, niech rozłoży ręcznik nad jeziorem. O zgrozo! Mordercą jestem, a może nawet morderczynią – bo podobno to kobiety lubią bardziej leżeć i opalać się nad wodą. A ja przecież mogę wieczorem przestać być facetem. Bo ja od dziś czuję, jak trawa płacze, jak przygnieciony moim egoizmem robaczek łka pod kocem. 

O, jakim byłem barbarzyńcą, gdy chrupałem marchewki w ciszy biurowych plotko-huraganów. Co ja sobie myślałem, gryząc kapuścianego głąba? Gdzie było moje sumienie? Kto mnie tak kamiennym uczynił? Chyba jestem skrajnym egoistą, a troglodytą na pewno. Każde ziarno wyrywałem matce roślinie. 

I z tymi myślami wciąż tak siedziałem nad blatem kuchennym i myślałem. Myśli były fajniejsze niż ja. Prędkość nie malała. I tak śmigając wokół Słońca – zrozumiałem. Jestem szkodnikiem. Usłyszałem teraz to tak wyraźnie, usłyszałem szloch korzenia marchewki, gdy zrywałem bez znieczulenia jej nać, czułem, jak kalarepa krzyczy podczas gryzienia. Nawet żyto słyszałem w chwili, gdy jest mielone. Siedziałem i myślałem, siedziałem i zrozumiałem. Jestem szkodnikiem. Ja człowiek. Jestem, więc szkodzę. I nie tłumaczy mnie pojemnik do segregacji śmieci. Nie tłumaczy mnie potrzeba istnienia. Ja, jako roślinożerca, mięsożerca, cokolwiekżerca, jestem rasistą roślinnym. I tak się tym myśleniem zmęczyłem, tak się spociłem, że się obudziłem.

Na szczęście to był tylko sen. Taki brukselski, taki europejski. Podmuch świeżych spalin w strefie warszawskiego relaksu, unoszący się nad moim płucem, wybudził mnie. Dziękuję, Rafale. Dziękuję, panie prezydencie. Pan mi życie uratował. Co tam mi, mnie Pan uratował. Wokół mnie samochody przyjaźnie dymią, urzędnicy warszawscy dymią inaczej, wszyscy pochylają się nad moim losem. I Słońce jakoś inaczej świeci i ukochane palety z tartaku z IKEI mrugają do mnie przyjaźnie. I powiew bryzy sunącej z oddechu kolegi leżącego obok na palecie mnie omiata. Życie jest piękne. Czyste, niezakłócone, wieloprocentowe, nasze, swojskie. Przegryzłem ze smakiem to nasze kochane, świeże, warszawskie powietrze, wziąłem prysznic w wyobraźni i pewnym krokiem ruszyłem w dzień. Z Gazetą pod pachą. Wiem, że czeka mnie jeszcze wiele wolnych od smogu i myślenia dni. Włożyłem świeżo wypolerowane zęby, zarzuciłem grzywką i byłem gotów. Ja, roślinożerca.

Paweł Janowski



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe