P.Jarasz: Dramatyczna historia podhalana wstrząsnęła mieszkańcami. Gremialnie ruszyli psu na ratunek


– brzmi komunikat umieszczony na oficjalnym profilu zabrzańskiego TOZ.„Kolejny psi dramat! Pies potrzebował pomocy i okrutnie cierpiał, zjadany żywcem przez larwy i muchy. Dzięki reakcji mieszkańców, pomoc TOZ dotarła w ostatniej chwili (…) Pawełek, bo takie dostał imię w klinice, nadal walczy o życie, a walka ta będzie długa i kosztowna. Pawełek codziennie dostaje kroplówki, masę leków przeciwbólowych, potrzebne będzie również przetoczenie osocza, gdzie koszt jednej dawki wynosi ok. 300 zł. Ale nie poddamy się! Będziemy walczyć o jego zdrowie! Sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, liczymy na jej wyjaśnienie i surowy wymiar kary dla sprawcy”
– relacjonuje Małgorzata Witkowska – Zabawa, wiceszefowa zabrzańskiego schroniska.- O sprawie tej zaalarmował nas przypadkowy świadek, który zauważył leżącego na posesji przydomowej psiaka z otwartymi, krwawiącymi ranami. Na miejsce natychmiast pojechała kierowniczka naszego schroniska, która zastała skrajnie wycieńczonego psa, który nawet podnieść się nie potrafił z ziemi. Po rozmowie z obecną na miejscu młodą kobietą – właścicielką czworonoga ustaliliśmy, iż zabieramy go do kliniki weterynaryjnej i podejmujemy walkę o jego życie
– napisała kobieta na oficjalnym profilu TOZ Zabrze.„Dlaczego nikt nie zareagował, nawet policja, gdy została zgłoszona wcześniej sprawa o otrucie dwóch naszych owczarków kaukaskich? Odpowiednie służby były poinformowane. Oczywiście nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy. Strzelanie do szyb samochodu policja też umorzyła (…) Każde zwierzę jest członkiem rodziny i w życiu do krzywdy (u nas) nie doszło . Wiec niech piszą prawdę od początku, jak sytuacja wygląda”
Miejscowy Głos Zabrza i Rudy Śl., który nagłośnił sprawę, skontaktował się z drugim z domowników – opiekunów podhalana. Kazimierz Cichoń nie tylko przystał na rozmowę, ale wręcz przyjechał do redakcji, by odpowiedzieć na wszelkie pytania. Zarzekał się, że chce psiaka odzyskać bo kocha go ponad wszystko.
– opowiada Cichoń.- Robi się z nas bezdusznych właścicieli zwierząt, podczas gdy sami też jesteśmy ofiarami tej sytuacji. Mam wrażenie, że ktoś poluje na nasze psy i próbuje je uśmiercać. Najpierw nagle zszedł z tego świata 11-letni kaukaz. Pomyślałem, że to ze starości. Ale kilka dni później śmierć dosięgła 1,5- rocznego innego naszego kaukaza. Zgłosiłem swoje podejrzenia na policję, ale nic w zasadzie nie zrobili. Stwierdzili, że może pies się zatruł nieświeżym jedzeniem. Nie przejęli się nawet tym, że ktoś przestrzelił szybę mojego samochodu. A na kilka dni przed kłopotami podhalana ktoś przerzucił nam przez ogrodzenie mięso nafaszerowane gwoździami. Jako dowód mam nawet swój wpis z portalu społecznościowego, w którym przestrzegałem innych mieszkańców Maciejowa przed tym szaleńcem
– twierdzi Cichoń. I podkreśla, że wyznaczył 7 tys. złotych nagrody dla osoby, która wskaże sprawcę oblania psa kwasem. Twierdzi, że osobiście z nim się porachuje.- W niedzielę zauważyłem drobną zmianę wokół karku, ale po rozmowie telefonicznej z weterynarzem uznaliśmy, iż sprawa nie wymaga pilnego działania. Miałem na spokojnie wybrać się na konsultację z psem
– uważa zabrzanin. Zapewnia, że sam – jako zwykły górnik - nie utrzymuje żadnych podejrzanych kontaktów i nie ma nic wspólnego z działalnością przestępczą. Wyklucza więc jakiekolwiek rozrachunki członków gangów.- Nie mam pojęcia komu zaszedłem za skórę i kto próbuje w tej sposób z nami walczyć. Ale dojdę w końcu prawdy
Tymczasem Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowa zabrzańskiej komendy policji kategorycznie zaprzecza informacjom i interpretacjom podawanym przez Cichonia. Zwłaszcza tym, o bagatelizowaniu zgłoszeń zabrzanina.
– podkreśla przedstawicielka policji.- Nigdy nie poinformował nas o śmierci starszego psa i swych niepokojach. Owszem, zgłosił nam interwencyjnie rzekome otrucie młodego kaukaza, ale gdy przyszło co do czego, to nie stawił się w komisariacie celem złożenia oficjalnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i wbrew własnym zapowiedziom, nie dostarczył wyników badan zwłok tego psa. Z kolei w sprawie przestrzelenia mu tylnej szyby samochodu z broni pneumatycznej, wręcz wycofał swoje zawiadomienie w tej sprawie i wniosek o ściganie sprawcy. Mamy to na piśmie
Po zawiadomieniu o podejrzeniu znęcania się nad zwierzęciem złożonym przez inspektorów TOZ, policja zamierza teraz bardzo skrupulatnie przyjrzeć się wszystkim wątkom tej zagadkowej historii. Także tym, w którym mężczyzna nie wykazywał zaangażowania w tropieniu sprawcy przestępstw na jego szkodę. Ale on sam też może liczyć się z kłopotami, bo nawet jeśli to ktoś trzeci oblał psa żrącą chemią, to on jako jego właściciel miał obowiązek zabrać czworonoga do weterynarza, a nie poprzestawać na telefonicznej konsultacji.
– podkreśla policjantka.– Skoro w krwawiącym ciele zdążyły się wylęgnąć larwy much, to znaczy, że ta sytuacja musiała trwać w czasie. Takie cierpienie zwierzęcia nie pozostanie bez naszej reakcji!