Ryszard Czarnecki: „Widmo izraelosceptycyzmu” krąży po Europie Zachodniej

Mam wrażenie, że w związku z postępującym wzrostem liczby zachodnioeuropejskich wyborców - wyznawców islamu można się spodziewać coraz bardziej sceptycznego kursu Zachodu (poza USA) wobec Izraela. Zatem we własnym interesie Tel-Awiw powinien i musi doceniać kraje naszego regionu Europy, które tej swoistej antyizraelskiej ewolucji – między innymi z powodu braku muzułmańskich wyborców – nie uległy.
 Ryszard Czarnecki: „Widmo izraelosceptycyzmu” krąży po Europie Zachodniej
/ flickr.com/Dennis Jarvis/CC BY-SA 2.0
Czym się różni tzw. „stara” Unia od „nowej” Unii? Czym się różni dawna EWG, dawna „Piętnastka” od „Trzynastki” krajów, które przystąpiły do UE w ostatnich 15 latach? Nie tylko poziomem bogactwa. Nie tylko historią. Nie tylko stosunkiem do USA – raczej sceptycznym w b. EWG i pozytywnym w naszym regionie Europy. Jeszcze jednym: stosunkiem do Izraela. Rzeczywiście, po okresie komuny państwa dawnego bloku socjalistycznego pamiętały, że Związek Sowiecki trzymał generalnie z Arabami, a w stosunku do Państwa Izrael był jak „pies do jeża”. Może dlatego po odzyskaniu niepodległości kraje naszego regionu miały wdrukowaną polityczną sympatię wobec Tel-Awiwu. Państwa „starej” Unii natomiast były tradycyjnie, przez dziesięciolecia, proizraelskie. Zaczęło się to zmieniać na początku tego wieku. I tak sojusznikami Izraela na Starym Kontynencie stały się Polska i nasi sąsiedzi z Grupy Wyszehradzkiej, krajów bałtyckich i Bałkanów – w tym samym czasie, gdy Europa Zachodnia powoli przestawała być sojusznikiem „State of Israel”.

Był też drugi istotny powód tej zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej. Otóż nasz region po zrzuceniu pęt komunizmu stał się szczerze bardzo proamerykański,  czasem nawet w sposób więcej niż bezinteresowny. A polityka Białego Domu, obojętnie kto w nim zasiada , jest tradycyjnie proizraelska (choć akurat za 45. prezydenta USA, Donalda Johna Trumpa jest chyba najbardziej proizraelska w ostatnich dekadach...). To też wpływało na ocieplenie relacji Polski, Czech, Słowacji, Węgier, Słowenii, Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Litwy, Łotwy i Estonii oraz innych państw z naszej części Europy, których w Unii jeszcze (sic!) nie ma. Wiemy więc dlaczego od lat 1990. nastąpiła proizraelska reorientacja w polityce zagranicznej kilkunastu państw z dawnego bloku sowieckiego. Dlaczego jednak w tym samym czasie Europa Zachodnia faktycznie poszła w kierunku odwrotnym? Czy Izrael w sposób znaczący pogorszył swoją politykę wobec Palestyńczyków, dając w ten sposób pretekst „starej Unii” do takiej reorientacji? Nie. Dopiero w obecnej kampanii wyborczej, którą piąty raz, w tym czwarty z rzędu wygrał Benjamin „Bibi” Netanjahu, pojawiły się zapowiedzi zmian terytorialnych, w tym trwałego uznania aneksji West Banku przez Tel- Awiw (Jerozolimę). Co się zatem stało w Europie Zachodniej, że trawestując Karola Marksa – krąży po niej „widmo Izraelosceptycyzmu”?

Odpowiedź jest prosta. To napływ muzułmanów do krajów Europy Północnej i Południowej, a także Zachodniej - muzułmanów stopniowo uzyskujących prawa wyborcze - sprawił, że polityka tych państw wobec Izraela przeszła od fazy wspierania go przez fazę neutralności do fazy coraz większego dystansowania się. To muzułmańscy wyborcy, głosujący zresztą przeważnie bardzo jednolicie, przesunęli tę „wajchę” niemal we wszystkich krajach zachodnioeuropejskich – może poza Niemcami i Wielką Brytanią. Nie dziwmy się więc, że Szwecja jako pierwsze państwo członkowskie UE oficjalnie uznaje byt państwowy Autonomii Palestyńskiej, gdy według prognoz będzie ona pierwszym krajem Unii, w którym muzułmanie będą stanowić już niedługo 30% mieszkańców.

Tę tendencję mogę obserwować w spektakularny sposób również w Parlamencie Europejskim. Od 2004 roku następowała tam coraz większa „polityczna miłość” do Palestyny, co wiązało się z organizacją nieoficjalnych wyjazdów deputowanych z różnych frakcji do Autonomii Palestyńskiej. Agenda tych wyjazdów była jednoznaczna: dowartościowywała władze palestyńskie. Gdy chodzi o europarlamentarną geografię polityczną, to szczególnie krytyczna wobec Izraela jest lewica: postkomunistyczna, ale i  socjaliści, poza wyjątkami, coraz bardziej też. Dotyczy to również jednak części liberałów, w mniejszym stopniu zaś centroprawicy i prawicy. Ciekawą ewolucję przeszła skrajna prawica, która z pozycji  antyizraelskich, a nawet antyżydowskich jeszcze w latach 1970/1980 z wdziękiem neofity przeszła na pozycje bardzo proizraelskie.

Mam wrażenie, że w związku z postępującym wzrostem liczby zachodnioeuropejskich wyborców – wyznawców islamu można się spodziewać coraz bardziej sceptycznego kursu Zachodu (poza USA) wobec Izraela. Zatem we własnym interesie Tel-Awiw powinien i musi doceniać kraje naszego regionu Europy, które tej swoistej antyizraelskiej ewolucji – między innymi z powodu braku muzułmańskich wyborców – nie uległy.
 
*tekst ukazał się w miesięczniku „Nowe Państwo” (01.05.2019)
 
 
 

 

POLECANE
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik Oberschlesien z ostatniej chwili
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik "Oberschlesien"

Marek Tylikowski, działacz Koalicji Obywatelskiej i przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bytomiu, spotkał się z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Podczas spotkania Tylikowski miał na sobie szalik z napisem „Beuthen” (czyli niemiecka nazwa Bytomia) oraz skrótem „O-S”, co może oznaczać Oberschlesien – Górny Śląsk po niemiecku. O Tylikowskim pisał w ubiegłym roku serwis "Niezależna" twierdząc, że "to były członek ekstremistycznej niemieckiej organizacji, który obrażał powstańców śląskich, a w Bytomiu odsłaniał tablicę ufundowaną przez działaczy neonazistowskiej niemieckiej młodzieżówki".

Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat z ostatniej chwili
Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat

MSZ poinformowało we wtorek wieczorem, że zlikwidowane zostało stanowisko pełnomocnika MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które obejmował prof. Krzysztof Ruchniewicz.

Trzeba mieć pamięć dobrą, ale.... Kaczyński odpowiada Mentzenowi z ostatniej chwili
"Trzeba mieć pamięć dobrą, ale...". Kaczyński odpowiada Mentzenowi

Jarosław Kaczyński odniósł się do wideo, w którym lider partii Konfederacja nazwał go "politycznym gangsterem". – W polityce trzeba mieć pamięć dobrą, ale krótką – powiedział prezes PiS.

Znany poseł odchodzi z Polski 2050 z ostatniej chwili
Znany poseł odchodzi z Polski 2050

Tomasz Zimoch poinformował, że odszedł z klubu parlamentarnego Polska 2050 i został posłem niezrzeszonym. Jak poinformował, decyzję podjął w związku z działaniami marszałka Sejmu, lidera Polski 2050 Szymona Hołowni.

Po Putinie w Rosji zostanie pustynia tylko u nas
Po Putinie w Rosji zostanie pustynia

Skoro w Rosji cała para (i większość kasy) idzie w wojnę z Ukrainą, zbrojenia do wojny z NATO i wzmacnianie wykazującego coraz więcej cech totalitarnych autorytarnego reżimu, to na resztę „dienieg niet!”. Zwłaszcza na politykę społeczną.

Trzęsienie ziemi w USA z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w USA

Trzęsienie ziemi o magnitudzie 2,7 nawiedziło we wtorek rejon Nowego Jorku i New Jersey. Według danych Amerykańskiej Służby Geologicznej (USGS) wstrząs wystąpił o godz. 12.11 czasu lokalnego (godz. 18.11 w Polsce) w miejscowości Hillsdale w stanie New Jersey. Jego epicentrum znajdowało się na głębokości około 12 kilometrów.

Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach z ostatniej chwili
Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach

- Albo spróbujemy teraz dotrzeć do społeczeństwa, zreformować sądy, albo nie znajdziemy sobie miejsca w tym kraju i będziemy musieli ratować się emigracją lub wylądujemy w więzieniach - mówił nowy minister sprawiedliwości Waldemar Żurek w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w "Faktach po faktach" TVN24.

Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję z ostatniej chwili
Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję

Prezydent Andrzej Duda poinformował we wtorek, że kieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej ustawę o pomocy psychologa dla osób po 13. roku życia bez zgody opiekuna.

Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę Nasi chłopcy z ostatniej chwili
Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę "Nasi chłopcy"

Wystawa o żołnierzach III Rzeszy z terenów Pomorza Gdańskiego nazwana ''Nasi chłopcy'' wywołała ogromne oburzenie. Niemiecki dziennik "FAZ" w artykule "Polscy żołnierze Hitlera" pisze jednak, że wystawa "nie podoba się politykom takim jak Andrzej Duda czy Jarosław Kaczyński".

Poczta Polska wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
Poczta Polska wydała pilny komunikat

Oszuści podszywają się pod Pocztex, wysyłając fałszywe SMS-y z linkiem wyłudzającym dane osobowe – ostrzega Poczta Polska.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: „Widmo izraelosceptycyzmu” krąży po Europie Zachodniej

Mam wrażenie, że w związku z postępującym wzrostem liczby zachodnioeuropejskich wyborców - wyznawców islamu można się spodziewać coraz bardziej sceptycznego kursu Zachodu (poza USA) wobec Izraela. Zatem we własnym interesie Tel-Awiw powinien i musi doceniać kraje naszego regionu Europy, które tej swoistej antyizraelskiej ewolucji – między innymi z powodu braku muzułmańskich wyborców – nie uległy.
 Ryszard Czarnecki: „Widmo izraelosceptycyzmu” krąży po Europie Zachodniej
/ flickr.com/Dennis Jarvis/CC BY-SA 2.0
Czym się różni tzw. „stara” Unia od „nowej” Unii? Czym się różni dawna EWG, dawna „Piętnastka” od „Trzynastki” krajów, które przystąpiły do UE w ostatnich 15 latach? Nie tylko poziomem bogactwa. Nie tylko historią. Nie tylko stosunkiem do USA – raczej sceptycznym w b. EWG i pozytywnym w naszym regionie Europy. Jeszcze jednym: stosunkiem do Izraela. Rzeczywiście, po okresie komuny państwa dawnego bloku socjalistycznego pamiętały, że Związek Sowiecki trzymał generalnie z Arabami, a w stosunku do Państwa Izrael był jak „pies do jeża”. Może dlatego po odzyskaniu niepodległości kraje naszego regionu miały wdrukowaną polityczną sympatię wobec Tel-Awiwu. Państwa „starej” Unii natomiast były tradycyjnie, przez dziesięciolecia, proizraelskie. Zaczęło się to zmieniać na początku tego wieku. I tak sojusznikami Izraela na Starym Kontynencie stały się Polska i nasi sąsiedzi z Grupy Wyszehradzkiej, krajów bałtyckich i Bałkanów – w tym samym czasie, gdy Europa Zachodnia powoli przestawała być sojusznikiem „State of Israel”.

Był też drugi istotny powód tej zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej. Otóż nasz region po zrzuceniu pęt komunizmu stał się szczerze bardzo proamerykański,  czasem nawet w sposób więcej niż bezinteresowny. A polityka Białego Domu, obojętnie kto w nim zasiada , jest tradycyjnie proizraelska (choć akurat za 45. prezydenta USA, Donalda Johna Trumpa jest chyba najbardziej proizraelska w ostatnich dekadach...). To też wpływało na ocieplenie relacji Polski, Czech, Słowacji, Węgier, Słowenii, Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Litwy, Łotwy i Estonii oraz innych państw z naszej części Europy, których w Unii jeszcze (sic!) nie ma. Wiemy więc dlaczego od lat 1990. nastąpiła proizraelska reorientacja w polityce zagranicznej kilkunastu państw z dawnego bloku sowieckiego. Dlaczego jednak w tym samym czasie Europa Zachodnia faktycznie poszła w kierunku odwrotnym? Czy Izrael w sposób znaczący pogorszył swoją politykę wobec Palestyńczyków, dając w ten sposób pretekst „starej Unii” do takiej reorientacji? Nie. Dopiero w obecnej kampanii wyborczej, którą piąty raz, w tym czwarty z rzędu wygrał Benjamin „Bibi” Netanjahu, pojawiły się zapowiedzi zmian terytorialnych, w tym trwałego uznania aneksji West Banku przez Tel- Awiw (Jerozolimę). Co się zatem stało w Europie Zachodniej, że trawestując Karola Marksa – krąży po niej „widmo Izraelosceptycyzmu”?

Odpowiedź jest prosta. To napływ muzułmanów do krajów Europy Północnej i Południowej, a także Zachodniej - muzułmanów stopniowo uzyskujących prawa wyborcze - sprawił, że polityka tych państw wobec Izraela przeszła od fazy wspierania go przez fazę neutralności do fazy coraz większego dystansowania się. To muzułmańscy wyborcy, głosujący zresztą przeważnie bardzo jednolicie, przesunęli tę „wajchę” niemal we wszystkich krajach zachodnioeuropejskich – może poza Niemcami i Wielką Brytanią. Nie dziwmy się więc, że Szwecja jako pierwsze państwo członkowskie UE oficjalnie uznaje byt państwowy Autonomii Palestyńskiej, gdy według prognoz będzie ona pierwszym krajem Unii, w którym muzułmanie będą stanowić już niedługo 30% mieszkańców.

Tę tendencję mogę obserwować w spektakularny sposób również w Parlamencie Europejskim. Od 2004 roku następowała tam coraz większa „polityczna miłość” do Palestyny, co wiązało się z organizacją nieoficjalnych wyjazdów deputowanych z różnych frakcji do Autonomii Palestyńskiej. Agenda tych wyjazdów była jednoznaczna: dowartościowywała władze palestyńskie. Gdy chodzi o europarlamentarną geografię polityczną, to szczególnie krytyczna wobec Izraela jest lewica: postkomunistyczna, ale i  socjaliści, poza wyjątkami, coraz bardziej też. Dotyczy to również jednak części liberałów, w mniejszym stopniu zaś centroprawicy i prawicy. Ciekawą ewolucję przeszła skrajna prawica, która z pozycji  antyizraelskich, a nawet antyżydowskich jeszcze w latach 1970/1980 z wdziękiem neofity przeszła na pozycje bardzo proizraelskie.

Mam wrażenie, że w związku z postępującym wzrostem liczby zachodnioeuropejskich wyborców – wyznawców islamu można się spodziewać coraz bardziej sceptycznego kursu Zachodu (poza USA) wobec Izraela. Zatem we własnym interesie Tel-Awiw powinien i musi doceniać kraje naszego regionu Europy, które tej swoistej antyizraelskiej ewolucji – między innymi z powodu braku muzułmańskich wyborców – nie uległy.
 
*tekst ukazał się w miesięczniku „Nowe Państwo” (01.05.2019)
 
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe