Polityka.pl: "Ktoś wstrzymywał poszukiwania Falenty". Naczelnik Wydz.Poszuk.: "Czytam i oczom nie wierzę"

Tu już nie ma wątpliwości: ktoś wstrzymywał poszukiwania Falenty
- brzmi tytuł artykułu na portalu "Polityki" autorstwa Grzegorza Rzeczkowskiego.
Polska policja, która potrafi inwigilować uczestników manifestacji, pilnować dzień i noc pomnika smoleńskiego, wykazała się zadziwiającą biernością, gdy Marek Falenta uciekał za granicę
- czytamy w treści.
Czytam i oczom nie wierzę. Myślałem, że ta sprawa związana z poszukiwaniem M.F. została zamknięta 5 kwietnia wraz z jego zatrzymaniem. Okazuje się jednak, iż temat wciąż żyje, a niektórzy dziennikarze mają chęć przy jej okazji zaistnieć
- napisał szef Wydziału Poszukiwań Policji Wielkopolskiej.
Zapewniam, że nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania by je spowalniać. Jestem jednym z policjantów, którzy uczestniczyli ściganiu i w zatrzymaniu M.F. Wcześniej ustaliliśmy gdzie był, i jak się ukrywał
- kontynuował.
Ale teraz parę słów odnośnie wyjątkowo słabego artykułu, którego jedynym celem jest próba zdyskredytowania @PolskaPolicja i naszych przełożonych. "Policja ma właściwy sobie rytm pracy" powiedział ktoś, w znanym filmie. Coś w tym jest...
- pisze oficer.
Jednak ponad wszelką miarę ten rytm, jaki by nie był, na końcu zawsze pokazuje naszą determinację i skuteczność. Tak też było i tym razem. Nie jest ważne, kiedy zdecydowano o naszym udziale w poszukiwaniach
- uznał.
Na koniec słowo na temat kosztów naszych działań. Ich wysokość nie pozwoliłaby dziś na zakup starego Poloneza, nawet w dobrym stanie. Może to panu redaktorowi się nie podobać ale dzięki inwestowaniu w @PolskaPolicja od lat nie musimy już nimi jeździć. Naczelnik wydz. Poszukiwań
- zakończył policjant.
Wystarczyło przed napisaniem tekstu zwyczajnie zapytać Zapewniamy, że nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania, aby je spowolnić! Wszystko było opisywane w mediach. Ci dziennikarze, którzy piszą teraz bzdury, wówczas wprowadzali w błąd opinię, że Falenta jest w Moskwie
- napisała Polska Policja do Bartłomieja Sienkiewicza, który skomentował artykuł "Polityki".
Zapewniamy, że nikt w jakikolwiek sposób nie wpływał na prowadzących poszukiwania, aby je spowolnić! Na bieżąco to co @Policja_KSP wykonywała było opisywane w mediach. Ci sami dziennikarze, którzy piszą teraz bzdury wówczas wprowadzali w błąd opinię, że Falenta jest w Moskwie????????♂️
— Polska Policja ???????????? (@PolskaPolicja) 13 kwietnia 2019
1. Czytam i oczom nie wierzę. Myślałem, że ta sprawa związana z poszukiwaniem M.F. została zamknięta 5 kwietnia wraz z jego zatrzymaniem. Okazuje się jednak, iż temat wciąż żyje, a niektórzy dziennikarze mają chęć przy jej okazji zaistnieć.
— WielkopolskaPolicja (@PolicjaWlkp) 13 kwietnia 2019
1. Czytam i oczom nie wierzę, że policja atakuje dziennikarzy anonimowo, ad personam i bez odwołania się do faktów. Panie Inspektorze (@BorowiakPolicja), rozumiem, że taki mamy klimat? Tylko mnie ten klimat kojarzy się z "palemkami" na mundurach. Do tego wracamy? @jbrudzinski
— Grzegorz Rzeczkowski (@RzeczkowskiG) 14 kwietnia 2019
2. Warto czytać ze zrozumieniem. Nie napisałem, że ktoś wpływał "na prowadzących poszukiwania, by je spowalniać". Napisałem, że ktoś wstrzymywał poszukiwania i że " ta akcja była sukcesem policjantów, którzy gdy pozwolono im działać, szybko wykonali robotę". To duża różnica
— Grzegorz Rzeczkowski (@RzeczkowskiG) 14 kwietnia 2019
Gratuluję razie rytmu pracy! Szukać faceta po całej Europie, wydawać tysiące złotych z budżetu państwa na wyjazdy za granicę, choć mogło go się zatrzymać go pod własnym nosem? Swoją drogą jak nisko musiała upaść policja, skoro ucieka się do anonimowych ataków na dziennikarza
— Grzegorz Rzeczkowski (@RzeczkowskiG) 14 kwietnia 2019
Oczywiście, nie jest ważne. Przecież mogliście zacząć go szukać za np. rok. Jak to mówią? Lepiej późno niż wcale
— Grzegorz Rzeczkowski (@RzeczkowskiG) 14 kwietnia 2019
Na koniec słowo na temat kosztów naszych działań. Ich wysokość nie pozwoliłaby dziś na zakup starego Poloneza, nawet w dobrym stanie. Może to panu redaktorowi się nie podobać ale dzięki inwestowaniu w @PolskaPolicja od lat nie musimy już nimi jeździć. Naczelnik wydz. Poszukiwań.
— WielkopolskaPolicja (@PolicjaWlkp) 13 kwietnia 2019
Co ciekawe, do rozmowy włączył dziennikarz GW, na którego powoływał się Grzegorz Rzeczkowski - Piotr Żytnicki.
Rozmawiałem z policjantami, którzy szukali Falenty. Znam ich od 10 lat i im ufam. W żadnym momencie nie byli przez nikogo hamowani, a chronologia zdarzeń to potwierdza. Gdyby ktoś chciał chronić Falenty, nie angażowano by specgrupy z Poznania, która jest najskuteczniejsza w kraju
— Piotr Żytnicki (@PiotrZytnicki) 13 kwietnia 2019
Falenta owszem ukrył się w szpitalu, ale wtedy nie było za nim list gończy, a jedynie nakaz doprowadzenia do zakładu karnego. Policja jedzie pod adres zamieszkania. To nie uprawnia do czynności poszukiwawczych, np. sprawdzania szpitali, tym bardziej w całkiem innej części kraju
— Piotr Żytnicki (@PiotrZytnicki) 13 kwietnia 2019
adg
źródło: TT, polityka.pl
#REKLAMA_POZIOMA#