Huzia na Madziara czyli UE kontra Węgry

Przed blisko pięcioma miesiącami Budapeszt potępiono w europarlamencie 448 głosami przy sprzeciwie blisko 200 i wstrzymujących się niespełna 50 (po raz pierwszy w historii obecności Węgrów w Europejskiej Partii Ludowej aż dwie trzecie ich własnej frakcji zagłosowało przeciwko nim). Wówczas, aby osiągnąć 2/3 niezbędne do „uruchomienia” Rady zastosowano identyczny manewr jak przy moim odwołaniu czyli nie wliczono głosów wstrzymujących. Dzięki temu „antywęgierska” większość uzyskała wymagany limit. Jednak już 17 października 2018 Budapeszt formalnie zaskarżył ten tryb poprzez skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ECJ). Podobnie zresztą jak ja po analogicznej procedurze europarlamentu. I ja i Budapeszt czekamy na wyrok Trybunału w Luksemburgu. Mogą one podobno zapaść , w obu przypadkach, wiosną tego roku.

Węgry gonią Polskę! Raczej nie, gdy chodzi o PKB na głowę mieszkańca, bo ten mamy większy i akurat naszemu krajowi wzrasta on najbardziej w całej Unii. Chodzi o „zainteresowanie” Unii Europejskiej i próby stawiania do kąta. Właśnie cztery dni temu w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się już z siódma (sic!)  debata na temat, jak to określono tym razem: „ Praworządności i praw podstawowych na Węgrzech- rozwój sytuacji od września 2018”. Poprzednie debaty, które w Budapeszcie odbierane są przez przeważającą część Madziarów jako „ antywęgierskie” miały miejsce w roku 2011, 2012, 2013, 2015 (wtedy były aż dwie), ale też w 2017. Tendencja jest wzrostowa, bowiem w poprzedniej kadencji europarlamentu były „tylko” trzy takie debaty, a w obecnej, choć nie jest jeszcze zakończona, już cztery. Dzieje się to w sytuacji, gdy rządząca Węgrami trzy kadencje pod rząd, a czwartą w ogóle partia FIDESZ należąca przecież „ od zawsze” do Europejskiej Partii Ludowej- która tworzy największą grupę polityczną w PE, a także ma największą liczbę premierów- miała swoisty „parasol” ze strony właśnie EPP. Nawet jeśli ostatnio zaczął on przeciekać to dalej jest faktem. To zresztą jest powodem dla którego Węgrzy nie opuszczą EPP, wbrew wielu komentatorom, także z Polski wieszczących naturalny sojusz i wspólną frakcje w Parlamencie Europejskim FIDESZU i Prawa i Sprawiedliwości. Dodam, że szefowie rządów należących do EPP spotykają się regularnie, a partie należące do tej „rodziny politycznej” rządzą lub współrządzą niemal połową państw członkowskich UE. Dokładnie w trzynastu krajach: Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii, Irlandii, Danii, Finlandii, Estonii, Węgrzech, Słowacji, Bułgarii, Chorwacji i Cyprze. Na ostatnim „szczycie” obecnych było jedenastu premierów państw Unii. 
 
Węgrzy na grochu i unijny kij bejsbolowy
 
Charakterystyczne zresztą , że już na sesji europarlamentu w Strasburgu w połowie stycznia, podczas debaty o propozycji Komisji Europejskiej ( reprezentowanej na forum PE przez niemieckiego komisarz Guenthera Oettingera) powiązania budżetu Unii Europejskiej z „przestrzeganiem praworządności” nie wymieniano w ogóle Polski ale wymieniano Węgry... Nie miejmy jednak złudzeń, że nie będzie to europejski polityczny kij bejsbolowy również na nasz kraj, ale w ostatnich tygodniach Bruksela chciałaby widzieć jako klęczących na grochu przede wszystkim Madziarów, a nie Polaków. Czyżby był to efekt zamknięcia w ostatnich miesiącach „ frontu unijnego” przez Rząd RP?
 
Nie tak dawno w Strasburgu debatowano i głosowano raport holenderskiej posłanki z frakcji Zielonych Judith Sargentini. Paleta zarzutów wobec Budapesztu była szersza niż wobec Polski. Nam zarzucano próbę upolitycznienia sądownictwa ( choć stosujemy rozwiązania podobne jak np. Niemcy, Francja, Hiszpania czy Holandia), jednakże lista oskarżeń wobec Węgier jest znacznie dłuższa. Chodzi o zmiany w systemie wyborczym, zmiany konstytucji, konflikt interesów i korupcję, ochronę danych osobowych i prywatności. W sprawozdaniu Holenderki są też wymienione inne „grzechy ciężkie”. Chodzi o rzekome naruszenia nad Dunajem wolności zrzeszania się, wypowiedzi, nauki religii, równouprawnienia płci, praw mniejszości etnicznych i religijnych. Wreszcie - last but not least- skrytykowano w nim politykę imigracyjną Budapesztu. Kiedyś mówiło się, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi... o pieniądze. We współczesnej Unii , gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o... imigrantów i uchodźców. Tak było i tym razem względem kraju naszych bratanków.
 
Chodzi nie tylko o Węgry i Polskę...
 
Oczywiście Parlament Europejski powtarza potępienie Budapesztu niczym mantrę tak, jak uczynił to sześciokrotnie wobec Polski  na sesjach plenarnych i bodaj czterokrotnie na posiedzeniach Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych ( LIBE). Napisałem: „bodaj”, bo w pewnym momencie straciłem i rachubę i zainteresowanie ideologiczną nachalnością tych zarzutów. Poza naszymi dwoma państwami debat w Parlamencie Europejskim w tej kadencji doczekały się także trzy inne kraje z naszego regionu, w kolejności Słowacja, Rumunia i Czechy. To pokazuje, że „ stara Unia”   („Piętnastka”) nie kieruje się jakimś antypolonizmem czy antymadziaryzmem, tylko obawia się rosnącej siły i konkurencyjności jedenastu krajów Europy Środkowowschodniej i Południowowschodniej, które weszły do UE w trzech fazach    (latach 2004, 2007,2013)
 
Skrajnie krytyczne wobec Węgier słowa potępienia, które padały w Brukseli  około stu godzin temu uwypukliły ciągłość zarzutów wobec kraju podkreślającego suwerenność narodową oraz rolę chrześcijaństwa i tradycji w życiu własnego państwa oraz Europy. Nawiązano skądinąd do faktu negowania przez Komisję Europejską nowych węgierskich regulacji w zakresie ładu medialnego jeszcze w 2011 roku.
 
Przed blisko pięcioma miesiącami Budapeszt potępiono w europarlamencie 448 głosami przy sprzeciwie blisko 200 i wstrzymujących się niespełna 50 (po raz pierwszy w historii obecności Węgrów w Europejskiej Partii Ludowej aż dwie trzecie ich własnej frakcji zagłosowało przeciwko nim). Wówczas, aby osiągnąć 2/3 niezbędne do „uruchomienia” Rady zastosowano identyczny manewr jak przy moim odwołaniu czyli nie wliczono głosów wstrzymujących. Dzięki temu „antywęgierska” większość uzyskała wymagany limit. Jednak już 17 października 2018 Budapeszt formalnie zaskarżył ten tryb poprzez skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ECJ). Podobnie zresztą jak ja po analogicznej procedurze europarlamentu. I ja i Budapeszt czekamy na wyrok Trybunału w Luksemburgu. Mogą one podobno zapaść , w obu przypadkach, wiosną tego roku.
 
 Europarlamentarna większość w ostatnim czasie wściekła się na Budapeszt, ponieważ uznano, iż Węgry miały rzekomo sfinansować kampanię medialną, w której zaatakowano autorów ostatniego „antywęgierskiego” raportu.
 
„Komu bije dzwon...”
 
W grudniu 2018 na posiedzeniu unijnej  Rady do Spraw Ogólnych   (General Affairs Council)  obradowano nad „ rządami prawa” u Madziarów.  Pojawił się kolejny zarzut: wymuszone przeniesienie finansowanego przez Gorga Sorosza Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego do Wiednia. Skalę naruszeń unijnego prawa przez Węgry uznano za ”poważną”.  Komisja Europejska zaproponowała kolejne spotkania GAC, które miały by być poświęcone szczególnie drażliwym z punktu widzenia UE tematom takim jak wolność słowa oraz wymiar sprawiedliwości.KE zaproponowała rozszerzenie formuły posiedzeń GAC w kontekście Budapesztu o między innymi OBWE ( Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) oraz GRECO ( Grupa Państw Przeciwko Korupcji). Warto zapamiętać, jakie państwa poparły propozycje Komisji Europejskiej skierowaną przeciwko Węgrom: Niemcy , Francja , Holandia , Belgia , Luksemburg, Finlandia , Dania oraz Portugalia. Charakterystyczne, że w aż pięciu z  tych państw rządzą lub współrządzą ugrupowania , które są w tej samej „politycznej familii”, co węgierski FIDESZ...
 
Jak widać, trzy główne organy Unii Europejskiej: Rada, Komisja i Parlament zaczęły w ostatnim półroczu intensywnie „grillować” naszych przyjaciół z Grupy Wyszehradzkiej. Jakie powinno być w związku z tym  stanowisko Polski? Do odpowiedzi na to pytanie warto użyć motta do książki Ernesta Hemingwaya „Komu Bije dzwon” czyli słów Johna Donne’a: „ Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.”.
 

 

POLECANE
Jan Krzysztof Ardanowski: Żądałem i żądam skierowania sprawy do sądu tylko u nas
Jan Krzysztof Ardanowski: Żądałem i żądam skierowania sprawy do sądu

„Prokuratorzy od praktycznie 6 lat prowadzą śledztwo, które wcześniej prowadziło je Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dla mnie cała sprawa ma cel polityczny, mianowicie Kamiński i Wąsik wymyślili nieistniejącą aferę po to, by zamknąć mi usta, bym nie wypowiadał się w sprawach politycznych, a tym bardziej, bym nie wyrażał się krytycznie o polityce Prawa i Sprawiedliwości, a może i prezesa Kaczyńskiego” - mówi portalowi Tysol.pl Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa.

Akt oskarżenia przeciwko działaczowi Ruchu Obrony Granic Robertowi B. z ostatniej chwili
Akt oskarżenia przeciwko działaczowi Ruchu Obrony Granic Robertowi B.

Prokurator skierował w środę do sądu akt oskarżenia przeciwko działaczowi Ruchu Obrony Granic Robertowi B., któremu zarzucił cztery przestępstwa, w tym znieważenie funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej – podała w środę Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim.

Pociąg „Mazury” utknął w Nidzicy. Oblodzone drzewa runęły na linię trakcyjną z ostatniej chwili
Pociąg „Mazury” utknął w Nidzicy. Oblodzone drzewa runęły na linię trakcyjną

Zerwana sieć trakcyjna i unieruchomiony skład PKP Intercity. Pasażerowie pociągu „Mazury” zostali ewakuowani, a ruch kolejowy na ważnej trasie wstrzymano bez podania terminu wznowienia.

Grafzero: Najlepsze i najgorsze książki 2025! z ostatniej chwili
Grafzero: Najlepsze i najgorsze książki 2025!

Grafzero vlog literacki o najlepszych i najgorszych książkach 2025. Co się udało, co w przyszłym roku, jak wyszedł start wydawnictwa Centryfuga?

Tusk podczas sztabu kryzysowego o „niedobrych numerach” pogody. Rząd szykuje się na czarne scenariusze z ostatniej chwili
Tusk podczas sztabu kryzysowego o „niedobrych numerach” pogody. Rząd szykuje się na czarne scenariusze

Rząd zakłada najgorsze scenariusze, a służby zostały postawione w stan zwiększonej gotowości. Podczas sztabu kryzysowego Donald Tusk przyznał, że pogoda „wykręciła niedobre numery”, a sytuacja w części kraju nadal pozostaje poważna.

Energiewende na zakręcie. Deutsche Bank apeluje o zmianę kursu tylko u nas
Energiewende na zakręcie. Deutsche Bank apeluje o zmianę kursu

Deutsche Bank ostrzega, że niemiecka transformacja energetyczna Energiewende nie przebiega zgodnie z planem. W nowym raporcie bank wskazuje, że bez korekty polityki energetycznej, lepszego dopasowania OZE do sieci i magazynów oraz kontroli kosztów, Niemcy nie osiągną neutralności klimatycznej w 2045 roku, a ceny energii pozostaną wysokie.

W Elblągu ogłoszono pogotowie powodziowe. Służby w gotowości z ostatniej chwili
W Elblągu ogłoszono pogotowie powodziowe. Służby w gotowości

Sytuacja hydrologiczna na północy Polski staje się coraz poważniejsza. Obowiązują ostrzeżenia III stopnia, wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe, a służby monitorują poziomy wód na kluczowych rzekach i zbiornikach.

Bloomberg: Majątek 500 najbogatszych ludzi świata wzrósł w 2025 roku o 2,2 bln dolarów z ostatniej chwili
Bloomberg: Majątek 500 najbogatszych ludzi świata wzrósł w 2025 roku o 2,2 bln dolarów

Majątek 500 najbogatszych ludzi świata zwiększył się w upływającym roku o rekordowe 2,2 biliona dolarów, osiągając kwotę 11,9 biliona dolarów dzięki wzrostom na rynkach akcji, metali, kryptowalut i innych aktywów – przekazała w środę agencja Bloomberga.

Blokada Trumpa wystawiona na próbę. Gigantyczny chiński supertankowiec zmierza do Wenezueli pilne
Blokada Trumpa wystawiona na próbę. Gigantyczny chiński supertankowiec zmierza do Wenezueli

Tankowiec Thousand Sunny, od lat obsługujący transport ropy z Wenezueli do Chin, kieruje się w stronę objętego amerykańską blokadą kraju. Jednostka nie zmieniła kursu mimo zapowiedzi „całkowitej i kompletnej” blokady ogłoszonej przez Waszyngton. Liczy 330 metrów długości i 60 wysokości.

Zwrot ws. nominacji. Prezydent podpisze awanse w kontrwywiadzie pilne
Zwrot ws. nominacji. Prezydent podpisze awanse w kontrwywiadzie

Po tygodniach napięć między Pałacem Prezydenckim a rządem zapadła decyzja o zakończeniu konfliktu wokół nominacji oficerskich. Prezydent ma podpisać awanse po zaplanowanym spotkaniu z szefami służb.

REKLAMA

Huzia na Madziara czyli UE kontra Węgry

Przed blisko pięcioma miesiącami Budapeszt potępiono w europarlamencie 448 głosami przy sprzeciwie blisko 200 i wstrzymujących się niespełna 50 (po raz pierwszy w historii obecności Węgrów w Europejskiej Partii Ludowej aż dwie trzecie ich własnej frakcji zagłosowało przeciwko nim). Wówczas, aby osiągnąć 2/3 niezbędne do „uruchomienia” Rady zastosowano identyczny manewr jak przy moim odwołaniu czyli nie wliczono głosów wstrzymujących. Dzięki temu „antywęgierska” większość uzyskała wymagany limit. Jednak już 17 października 2018 Budapeszt formalnie zaskarżył ten tryb poprzez skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ECJ). Podobnie zresztą jak ja po analogicznej procedurze europarlamentu. I ja i Budapeszt czekamy na wyrok Trybunału w Luksemburgu. Mogą one podobno zapaść , w obu przypadkach, wiosną tego roku.

Węgry gonią Polskę! Raczej nie, gdy chodzi o PKB na głowę mieszkańca, bo ten mamy większy i akurat naszemu krajowi wzrasta on najbardziej w całej Unii. Chodzi o „zainteresowanie” Unii Europejskiej i próby stawiania do kąta. Właśnie cztery dni temu w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się już z siódma (sic!)  debata na temat, jak to określono tym razem: „ Praworządności i praw podstawowych na Węgrzech- rozwój sytuacji od września 2018”. Poprzednie debaty, które w Budapeszcie odbierane są przez przeważającą część Madziarów jako „ antywęgierskie” miały miejsce w roku 2011, 2012, 2013, 2015 (wtedy były aż dwie), ale też w 2017. Tendencja jest wzrostowa, bowiem w poprzedniej kadencji europarlamentu były „tylko” trzy takie debaty, a w obecnej, choć nie jest jeszcze zakończona, już cztery. Dzieje się to w sytuacji, gdy rządząca Węgrami trzy kadencje pod rząd, a czwartą w ogóle partia FIDESZ należąca przecież „ od zawsze” do Europejskiej Partii Ludowej- która tworzy największą grupę polityczną w PE, a także ma największą liczbę premierów- miała swoisty „parasol” ze strony właśnie EPP. Nawet jeśli ostatnio zaczął on przeciekać to dalej jest faktem. To zresztą jest powodem dla którego Węgrzy nie opuszczą EPP, wbrew wielu komentatorom, także z Polski wieszczących naturalny sojusz i wspólną frakcje w Parlamencie Europejskim FIDESZU i Prawa i Sprawiedliwości. Dodam, że szefowie rządów należących do EPP spotykają się regularnie, a partie należące do tej „rodziny politycznej” rządzą lub współrządzą niemal połową państw członkowskich UE. Dokładnie w trzynastu krajach: Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii, Irlandii, Danii, Finlandii, Estonii, Węgrzech, Słowacji, Bułgarii, Chorwacji i Cyprze. Na ostatnim „szczycie” obecnych było jedenastu premierów państw Unii. 
 
Węgrzy na grochu i unijny kij bejsbolowy
 
Charakterystyczne zresztą , że już na sesji europarlamentu w Strasburgu w połowie stycznia, podczas debaty o propozycji Komisji Europejskiej ( reprezentowanej na forum PE przez niemieckiego komisarz Guenthera Oettingera) powiązania budżetu Unii Europejskiej z „przestrzeganiem praworządności” nie wymieniano w ogóle Polski ale wymieniano Węgry... Nie miejmy jednak złudzeń, że nie będzie to europejski polityczny kij bejsbolowy również na nasz kraj, ale w ostatnich tygodniach Bruksela chciałaby widzieć jako klęczących na grochu przede wszystkim Madziarów, a nie Polaków. Czyżby był to efekt zamknięcia w ostatnich miesiącach „ frontu unijnego” przez Rząd RP?
 
Nie tak dawno w Strasburgu debatowano i głosowano raport holenderskiej posłanki z frakcji Zielonych Judith Sargentini. Paleta zarzutów wobec Budapesztu była szersza niż wobec Polski. Nam zarzucano próbę upolitycznienia sądownictwa ( choć stosujemy rozwiązania podobne jak np. Niemcy, Francja, Hiszpania czy Holandia), jednakże lista oskarżeń wobec Węgier jest znacznie dłuższa. Chodzi o zmiany w systemie wyborczym, zmiany konstytucji, konflikt interesów i korupcję, ochronę danych osobowych i prywatności. W sprawozdaniu Holenderki są też wymienione inne „grzechy ciężkie”. Chodzi o rzekome naruszenia nad Dunajem wolności zrzeszania się, wypowiedzi, nauki religii, równouprawnienia płci, praw mniejszości etnicznych i religijnych. Wreszcie - last but not least- skrytykowano w nim politykę imigracyjną Budapesztu. Kiedyś mówiło się, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi... o pieniądze. We współczesnej Unii , gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o... imigrantów i uchodźców. Tak było i tym razem względem kraju naszych bratanków.
 
Chodzi nie tylko o Węgry i Polskę...
 
Oczywiście Parlament Europejski powtarza potępienie Budapesztu niczym mantrę tak, jak uczynił to sześciokrotnie wobec Polski  na sesjach plenarnych i bodaj czterokrotnie na posiedzeniach Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych ( LIBE). Napisałem: „bodaj”, bo w pewnym momencie straciłem i rachubę i zainteresowanie ideologiczną nachalnością tych zarzutów. Poza naszymi dwoma państwami debat w Parlamencie Europejskim w tej kadencji doczekały się także trzy inne kraje z naszego regionu, w kolejności Słowacja, Rumunia i Czechy. To pokazuje, że „ stara Unia”   („Piętnastka”) nie kieruje się jakimś antypolonizmem czy antymadziaryzmem, tylko obawia się rosnącej siły i konkurencyjności jedenastu krajów Europy Środkowowschodniej i Południowowschodniej, które weszły do UE w trzech fazach    (latach 2004, 2007,2013)
 
Skrajnie krytyczne wobec Węgier słowa potępienia, które padały w Brukseli  około stu godzin temu uwypukliły ciągłość zarzutów wobec kraju podkreślającego suwerenność narodową oraz rolę chrześcijaństwa i tradycji w życiu własnego państwa oraz Europy. Nawiązano skądinąd do faktu negowania przez Komisję Europejską nowych węgierskich regulacji w zakresie ładu medialnego jeszcze w 2011 roku.
 
Przed blisko pięcioma miesiącami Budapeszt potępiono w europarlamencie 448 głosami przy sprzeciwie blisko 200 i wstrzymujących się niespełna 50 (po raz pierwszy w historii obecności Węgrów w Europejskiej Partii Ludowej aż dwie trzecie ich własnej frakcji zagłosowało przeciwko nim). Wówczas, aby osiągnąć 2/3 niezbędne do „uruchomienia” Rady zastosowano identyczny manewr jak przy moim odwołaniu czyli nie wliczono głosów wstrzymujących. Dzięki temu „antywęgierska” większość uzyskała wymagany limit. Jednak już 17 października 2018 Budapeszt formalnie zaskarżył ten tryb poprzez skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ECJ). Podobnie zresztą jak ja po analogicznej procedurze europarlamentu. I ja i Budapeszt czekamy na wyrok Trybunału w Luksemburgu. Mogą one podobno zapaść , w obu przypadkach, wiosną tego roku.
 
 Europarlamentarna większość w ostatnim czasie wściekła się na Budapeszt, ponieważ uznano, iż Węgry miały rzekomo sfinansować kampanię medialną, w której zaatakowano autorów ostatniego „antywęgierskiego” raportu.
 
„Komu bije dzwon...”
 
W grudniu 2018 na posiedzeniu unijnej  Rady do Spraw Ogólnych   (General Affairs Council)  obradowano nad „ rządami prawa” u Madziarów.  Pojawił się kolejny zarzut: wymuszone przeniesienie finansowanego przez Gorga Sorosza Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego do Wiednia. Skalę naruszeń unijnego prawa przez Węgry uznano za ”poważną”.  Komisja Europejska zaproponowała kolejne spotkania GAC, które miały by być poświęcone szczególnie drażliwym z punktu widzenia UE tematom takim jak wolność słowa oraz wymiar sprawiedliwości.KE zaproponowała rozszerzenie formuły posiedzeń GAC w kontekście Budapesztu o między innymi OBWE ( Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) oraz GRECO ( Grupa Państw Przeciwko Korupcji). Warto zapamiętać, jakie państwa poparły propozycje Komisji Europejskiej skierowaną przeciwko Węgrom: Niemcy , Francja , Holandia , Belgia , Luksemburg, Finlandia , Dania oraz Portugalia. Charakterystyczne, że w aż pięciu z  tych państw rządzą lub współrządzą ugrupowania , które są w tej samej „politycznej familii”, co węgierski FIDESZ...
 
Jak widać, trzy główne organy Unii Europejskiej: Rada, Komisja i Parlament zaczęły w ostatnim półroczu intensywnie „grillować” naszych przyjaciół z Grupy Wyszehradzkiej. Jakie powinno być w związku z tym  stanowisko Polski? Do odpowiedzi na to pytanie warto użyć motta do książki Ernesta Hemingwaya „Komu Bije dzwon” czyli słów Johna Donne’a: „ Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.”.
 


 

Polecane