Jerzy Bukowski: Marznący Murzyni

Do kierownika domu pana Jana Buszka zgłosił się doktorant, Afroamerykanin Scott Edmonston, prosząc grzecznie o trzeci koc.
- A po co panu? - spytał podejrzliwie pan Buszek. - Wszyscy studenci mają po dwa koce i nie marzną.
- Ale moja marznąć - tłumaczył Scott. - Moja być Murzyn.
- A skąd ja ma wiedzieć, że pan jesteś Murzyn? Legitymację!
Ta scena przyszła mi natychmiast na myśl, kiedy na stronie internetowej dziennika „Daily Mail” pojawiła się informacja, że pochodzący z Ghany 36-letni brytyjski żołnierz Michael Asiamah pozywa Ministerstwo Obrony o 150 tysięcy funtów (GBP) odszkodowania za to, że zmarzł podczas ćwiczeń na równinie Salisbury w marcu 2016 roku.
Cierpiał on z powodu bólu i drętwienia stóp oraz dłoni w trakcie trwających po 18 godzin dziennie manewrów Scorpion, w których dokuczały mu niska temperatura i przenikliwy wiatr. Tłumacząc swój wniosek stwierdził, ze dowódcy nie kazali mu założyć rękawic i skarpet, ani nie dali odpowiedniej odzieży, a przecież Murzyni są bardziej od białych podatni na zimno.
Szykuje się ciekawy proces, być może o rasistowskim podłożu. Szkoda, że legendarny Jan Buszek (ma ulicę swojego imienia, oczywiście w pobliżu „Żaczka”) tego nie dożył.