A na Kongresie Kobiet... "Ochroniarka nie mogła usiąść, chociaż obok stało krzesło"
- Tymczasem, jak dowiedziałam się z rozmowy z jedną z pracownic firmy wynajętej przez organizatorki Kongresu, podczas gdy uczestniczki paneli mogły korzystać z VIP-owskiej toalety i darmowych posiłków w wydzielonej restauracji, ona zmuszona była kilkanaście godzin stać (choć obok było dostępne krzesło) bez możliwości odejścia choćby na chwilę, by coś zjeść lub wypić.
(...)
Przechodziłam obok tej ochroniarki - pani Beaty (imię zmieniłam) - kilka razy, zawsze stała na baczność, więc w końcu ją zapytałam, czemu nie usiądzie i zaczęłyśmy gadać o warunkach jej pracy na Kongresie. Potem przyniosłam Beacie kawę i ciastko, poprosiłam też znajome, które zostawały na Kongresie dłużej, by do niej zajrzały później z czymś do jedzenia. Wieczorem rozmawiałyśmy jeszcze przez telefon, dzięki czemu dowiedziałam się, jak słabo została zabezpieczona ta masowa impreza. Za mało pracowników ochrony, brak opieki medycznej itd. Oszczędności i outsourcing - dwie zmory III RP - znów dały o sobie znać. I opowiedzieć o nich mogą tylko pracownice i pracownicy.
- pisze Maria Świetlik
Źródło: Gazeta.pl