M. Paca: Do Polski wjeżdża rocznie ok. 800 tys. ton odpadów z zagranicy. To 6-7% tego co sami produkujemy
– W naszym kraju samych odpadów komunalnych, które wytwarzamy we własnych domach, jest 12 milionów ton. Tylko jedna standardowa polska czteroosobowa rodzina co roku wytwarza ok. 1200 kg śmieci. Z kolei odpadów przemysłowych jest nawet dwa razy więcej.
– A jak wygląda eksport i import odpadów?
– Większość z odpadów wytwarzanych w Polsce u nas zostaje. Jeszcze do niedawna część z nich wywoziliśmy do Chin. Jednak tamtejszy rynek kilka miesięcy temu został zamknięty. Obecnie jest jeszcze nieznaczny eksport do Wietnamu i Indonezji, ale zasadniczo nie jesteśmy dużym eksporterem, ponieważ u nas odpady są dość tanie. Natomiast do naszego kraju wjeżdża rocznie ok. 700-800 tys. ton różnego rodzaju odpadów z zagranicy, czyli ok. 6-7 procent z tego, co sami produkujemy. Śmieci w Polsce mamy dużo, a co warte podkreślenia, w ciągu najbliższych dwóch lat odpady zdrożeją i nie ma od tego ucieczki. Kończą się już nam tanie sposoby zagospodarowywania odpadów.
– W ostatnim czasie nie ma tygodnia, żebyśmy nie słyszeli o pożarach wysypisk śmieci. Czym jest to spowodowane, że tych wypadków jest teraz tak dużo?
– W tym roku ten problem pojawił się z dużo większą intensywnością. O ile w poprzednich latach płonęły składowiska odpadów, o tyle teraz płoną magazyny. Trzeba wyraźnie podkreślić różnicę między tymi dwoma pojęciami. Składowisko odpadów to miejsce, które jest specjalnie przygotowane do tego, by w nim położyć odpady i by w tym miejscu już pozostały na zawsze. Żeby wybudować składowisko, trzeba przejść kilkuletni proces formalno-decyzyjny. Na składowisku powinny znajdować się tylko takie odpady, które się nie palą. Oczywiście nie zawsze tak było, dlatego w poprzednich latach paliło się kilka składowisk. Natomiast w tym roku palą się przede wszystkim magazyny odpadów, w których przechowywane są przeważnie plastiki. Prowadzą je firmy, które dostają pozwolenia na magazynowanie odpadów, które z kolei przyjmują od wytwórców. Ich zadaniem jest złożenie w takim magazynie dużej ilości odpadów i dopiero wtedy oddanie ich do przetwórcy czy recyklera.
– Dlaczego w takim razie obecnie palą się przeważnie same magazyny?
– Po pierwsze są przepełnione, a po drugie zalega w nich łatwopalny plastik. Firmy, które przez ostatnie lata go przyjmowały, teraz przez to, że nie mogą wywieźć nic do Chin, mają dużo większe koszty przetwarzania plastiku. Ci, którzy poprzyjmowali plastik w zeszłym roku za powiedzmy 150 zł za tonę, w tym roku muszą zapłacić 250 zł za tonę przetwarzania. Efekt jest taki, że na placach leżą hałdy odpadów plastikowych, z którymi nie ma co zrobić. A są też odpady niebezpieczne, które powinny być szczególnie poddawane utylizacji. Np. w Zgierzu paliły się ostatnio niebezpieczne odpady, które poszły w powietrze.
– Czy to możliwe, że ostatnie pożary były wynikiem wypadku, czy samozaprószenia się ognia?
– Oczywiście, że do takich wypadków może dochodzić i dochodzi. Na składowiskach bardzo często się to zdarza. Odpady organiczne z czasem mogą zacząć fermentować i wypierać z wnętrza tlen. Fermentacja przez to idzie bardziej intensywnie, temperatura się podnosi i pojawia się dużo metanu. A metan, wiadomo, bardzo chętnie się pali. Ogień może więc błyskawicznie pojawić się na hektarze składowiska. I takie rzeczy się zdarzały i zdarzają – ale na składowiskach. W przypadku magazynów jest o to ciężej, ale do pożaru także może dojść, np. gdy mamy upały, słońce, a w śmieciach zaplącze się gdzieś szklana butelka. Wtedy może dojść do samozapłonu.
– No tak, ale większość z ostatnich pożarów wybuchała między godziną 22 a 23…
– No właśnie. Trzeba by mieć nie lada fantazję, by wytłumaczyć, jak mogło dojść do samozapłonu w nocy.
– Kto w takim razie ma interes we wzniecaniu pożarów śmieci?
– Interes ma ten, kto jest na minusie. A na minusie jest firma, która przyjęła śmieci za mniejszą kwotę, niż teraz musi za nie zapłacić. Oczywiście to nie jest tak, że wszystkie firmy magazynujące odpady są winne pożarów, ale w większości przypadków jest to im po prostu na rękę. Znaczna część pożarów wybuchała w miejscach, gdzie firmy potraciły pozwolenia na prowadzenie działalności. W tych przypadkach pożar jest więc tak jakby zatarciem dowodów własnej niegospodarności. Jednak wypadki też wciąż się zdarzają. Chociażby w Warszawie płonęła ostatnio hala sortowni na Wilanowie, ale tamtejszej firmy nigdy bym nie podejrzewał, że zrobiła to umyślnie. Nie można więc wszystkich wrzucać do jednego worka. Jednak przypadki, gdzie firmie skończyło się pozwolenie na magazynowanie odpadów, ma wielką hałdę, a do pożaru dochodzi w nocy, muszą być dogłębnie zbadane...
#REKLAMA_POZIOMA#