"Zniszczę pana wizerunek". Minister nauki odpowiada na oskarżenia
Kto mnie oskarża? Fakty o byłym prezesie Sieci Badawczej Łukasiewicz: śledztwo o nadużycia, pensja 56 tys., odprawa 504 tys. zł. NIK: 1,4 mln zł nienależnych wypłat, brak efektów, brak strategii.
Porządki trwają – #Koalicja15października dba o publiczne środki. Tego oczekują od nas wyborcy!
– pisze minister Wieczorek.
Niektórzy pytają pana ministra dlaczego nie zaprzecza oskarżeniu, że groził szefowi sieci badawczej.
Optymista by powiedział, że ze względu na to, że pan minister nie chce kłamać.
Realista – bo pan minister nie wie, czy jest nagranie tej rozmowy
– komentuje dziennikarz WP Patryk Słowik.
Na początku roku, dokładnie 7 lutego, doszło do spotkania ministra nauki Dariusza Wieczorka z prezesem Sieci Badawczej Łukasiewicz Andrzejem Dybczyńskim. Minister miał powiedzieć Dybczyńskiemu, że szanuje jego pracę naukowo-badawczą oraz wie, że nie jest związany z żadnym ugrupowaniem politycznym.
Dobrą ocenę pracy Dybczyńskiego miała wystawić także wiceminister Maria Mrówczyńska, która jest odpowiedzialna za śledzenie rozwoju takich ośrodków.
Czytaj więcej: Wielki skarb pod Pomiechówkiem. Fantastyczne znalezisko
Poważne oskarżenia wobec Wieczorka
Andrzej Dybczyński w rozmowie z Wirtualną Polską przekazał, że minister Wieczorek chciał wymusić na nim wprowadzenie ludzi z resortu do jego ośrodka badawczego.
Minister powiedział, że po prostu chce do Łukasiewicza wprowadzić swoich ludzi, ale za to będzie chciał wykorzystać moje kompetencje na innym stanowisku
– powiedział były już prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz.
Panowie doszli do porozumienia i uzgodnili rezygnację Dybczyńskiego.
Zgodnie z umową w takiej sytuacji, przy przerwaniu 5-letniej kadencji, Dybczyńskiemu przysługuje półroczna odprawa. Dybczyński złożył rezygnację 9 lutego, a 14 lutego pojechał do ministerstwa po dokument odwołania
– cytuje fragment rezygnacji Dybczyńskiego Wirtualna Polska.
14 lutego podczas ponownego spotkania ministra i Andrzeja Dybczyńskiego doszło do niecodziennej sytuacji. Tak relacjonuje to sam Dybczyński: "Gdy stawiłem się po odwołanie, minister chciał mnie nakłonić – choć to nie jest chyba najlepsze słowo – do podpisania dokumentu, w którym zrzekam się odprawy i dostaję miesięczne wypowiedzenie".
Kiedy odmówił złożenia podpisu, ze strony ministra Wieczorka miały paść groźby.
Jeśli pan nie podpisze, to zniszczę pana wizerunek w mediach tak, że nigdzie pan już nie znajdzie pracy
– miał powiedzieć Dariusz Wieczorek.
Czytaj więcej: Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat
Sprawa trafi do sądu
Jak się okazuje, były dyrektor Łukasiewicza do dziś nie otrzymał odprawy, a sprawa znajdzie finał w sądzie.
Minister Wieczorek do sprawy nie chciał się odnieść. Jego rzeczniczka przekazała nam, że to niemożliwe ze względu na dobro śledztwa, które prokuratura prowadzi w związku z przekroczeniem uprawnień przez byłego prezesa Łukasiewicza
– podaje Wirtualna Polska.
W tej sprawie zawiadomienie do prokuratury o możliwości przekroczenia uprawnień przez Dybczyńskiego skierował jego następca dr Hubert Cichocki.
Niektórzy pytają pana ministra dlaczego nie zaprzecza oskarżeniu, że groził szefowi sieci badawczej.
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) November 5, 2024
Optymista by powiedział, że ze względu na to, że pan minister nie chce kłamać.
Realista - bo pan minister nie wie, czy jest nagranie tej rozmowy.
😎 https://t.co/xHjMJlIJLX