Zapaść inwestycji zagranicznych w Niemczech

Artykuł powstał na bazie badania przeprowadzonego przez firmę doradczą EY. Jak pokazuje raport, inwestycje spadają w całej Europie – jest ich 11 proc. mniej niż przed pandemią koronawirusa. Wyjątkowo źle sytuacja wygląda jednak w samych Niemczech.
Czytaj również: Co jeśli Rosja przełamie front na Ukrainie? Macron zabiera głos
Spada liczba inwestycji zagranicznych w Niemczech
Międzynarodowi inwestorzy w ubiegłym roku po raz kolejny zmniejszyli swoje zaangażowanie w Niemczech. W 2023 r. firmy z zagranicy ogłosiły 733 projekty inwestycyjne w Niemczech – o dwanaście procent mniej niż w roku poprzednim. Według analizy przeprowadzonej przez firmę audytorsko-doradczą EY, jest to najniższy poziom od 2013 r. i szósty spadek z rzędu
– donosi „Die Welt”.
Z powyższym wynikiem Niemcy pozostają trzecim krajem w Europie pod względem ilości zagranicznych inwestycji. Ranking otwiera Francja z 1194 inwestycjami (spadek o 5 proc.), na drugim miejscu Wielka Brytania z 985 projektami (wzrost o 6 proc.), a na trzecim Niemcy z 733 projektami (spadek o 12 proc.).
Największa liczba inwestycji zagranicznych w Niemczech – 1124 – miała miejsce w 2017 r. Informacje na temat wielkości inwestycji nie zostały podane.
„To sygnał alarmowy”
Wyniki badania skomentował Henrik Ahlers, prezes EY, który podkreślił, że są one „niepokojące”.
To sygnał alarmowy. Niemcy zostają w tyle, inne europejskie lokalizacje rozwijają się znacznie dynamiczniej
– przekazał Ahlers. Ekspert dodał, że od 2017 r. liczba projektów inwestycyjnych w Niemczech spadła o 35%, podczas gdy w Wielkiej Brytanii spadek w tym samym okresie wyniósł 18%. Z kolei we Francji odnotowano wzrost o 20%.
Francja jest wielkim zwycięzcą brexitu. Z drugiej strony Niemcy straciły nawet więcej inwestycji niż Wielka Brytania
– powiedział Ahlers.
Czytaj również: „Byłem zielonym radykałem, ale otrzeźwiałem”. Wywiad z zawiedzionym ekologiem
Przyczyny słabych wyników Niemiec
Zdaniem Ahlersa przyczynami słabych wyników Niemiec są wysokie obciążenia podatkowe, wysokie koszty pracy, wysokie ceny energii i rozbudowana biurokracja w całym kraju.
W rezultacie inwestycje spadają, nastroje wśród konsumentów i firm są kiepskie, a gospodarka rozwija się słabiej niż w jakimkolwiek innym kraju uprzemysłowionym
– twierdzi ekspert. Dodał, że problemy w Niemczech są głęboko zakorzenione i mają również charakter strukturalny.
Zmiana nie nastąpi więc z dnia na dzień. Potrzebna jest prawdziwa reforma podatkowa i ograniczenie regulacji
– podsumował Ahlers.