Jacek Saryusz-Wolski: Operacja „import rolny z Ukrainy” to część planu „wspólnej przestrzeni od Lizbony do Władywostoku”

To tak, jakby otworzyć śluzę między dwoma jeziorami o radykalnie różnym poziomie luster wody i kibicować temu, jak woda zalewa przybrzeżne [jak Polska] tereny.
Eliza Michalik brnie dalej w sprawie Zbigniewa Ziobry
Burza w Pałacu Buckingham. Król Karol III poruszony
Korzyści sojuszu niemiecko-rosyjskiego
Udział w tym przedsięwzięciu biorą ukraińskie ślepe kompradorskie elity, a korzyści geopolityczne odnosi wiecznie żywy sojusz niemiecko-rosyjski.
To wszystko było do przewidzenia, pomagać Ukrainie można w inny, niedestrukcyjny sposób, ale na to potrzebne byłaby wola i zachodnioeuropejskie pieniądze.
Zdecydowano się, świadomie, zrobić to taniej oraz za jednym zamachem osiągnąć cel geopolityczny, kosztem Polski i Trójmorza, które są solą w oku Niemiec i Rosji.
To zamierzony cel geopolityczny służący Niemcom, Rosji oraz długofalowemu megaplanowi:
- budowy unijnego superpaństwa,
- pod niemiecką hegemonią,
- związanego sojuszem z Rosją,
- zdystansowanego od USA,
czemu Polska i Trójmorze przeszkadzają.
Wspólna przestrzeń od Lizbony do Władywostoku
Ten cel to stworzenie euroazjatyckiej przestrzeni geopolitycznej od Lizbony do Władywostoku, która jak imadło, w tektonicznym uścisku, podporządkuje, w ramach ustalonych stref wpływów [vide pakt Ribbentrop–Mołotow i „Jałta”], kraje Europy Środkowo-Wschodniej, położone między Niemcami i Rosją.
Operacja „import rolny z Ukrainy” to tylko jeden z wielu instrumentów realizacji tego złowieszczego geopolitycznego megaplanu.