Powstanie w getcie warszawskim. Nie zapomnijmy o Żydowskim Związku Wojskowym
Skąd marginalizacja roli ŻZW w historiografii powstania w getcie warszawskim? Jak w książce „Żydowski Związek Wojskowy – historia przywrócona” wyjaśniają August Grabski i Maciej Wójcicki „(...) jedynie Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) została ustawiona na cokole. Co do ŻZW – powstanie przeżyła zaledwie garstka jego żołnierzy lub współpracowników i z różnych powodów napisali oni tylko kilka świadectw na temat organizacji, nie dających jednak pełnego obrazu historii Związku”. Ale zacznijmy od samego początku...
Powolna eksterminacja
Pierwsze mury wokół getta warszawskiego zaczęły powstawać 1 kwietnia 1940 r. W ich obrębie umieszczano ludzi według rasistowskich ustaw norymberskich uznawanych za Żydów. W getcie zamykano nie tylko warszawskich Żydów, ale przewożono do niego także osoby z innych części okupowanej Polski, głównie z okolic Łodzi i Ciechanowa, również z III Rzeszy. Tylko do marca 1941 r. zgromadzono tam 460 tys. osób. Przeludnienie małego obszaru spowodowało dramatyczne warunki sanitarne, głód i występowanie epidemii. Wysoka śmiertelność tego obszaru była częścią zaplanowanego ludobójstwa, które przyspieszało zmniejszanie racji żywnościowej. Tylko od listopada 1940 r. do lipca 1942 z powodu głodu i chorób zmarło około 100 tys. mieszkańców getta. Żydów systematycznie prowadzono na Umschlagplatz – skąd trafiali do Treblinki. Podczas jednej z akcji deportacyjnych żydowscy bojownicy dokonali pierwszych akcji fizycznego oporu.
Pierwsza organizacja polityczna – Blok Antyfaszystowski, która powstała w getcie i miała na celu walkę z Niemcami, została założona w marcu 1942 r. Stworzyli ją komunistyczni przedstawiciele takich formacji, jak: Polska Partia Robotnicza, Poalej Syjon – Lewica, Ha-Szomer Ha-Cair i Dror. Do Bloku, ze względu na komunistyczny rodowód, nie dołączyli członkowie Bundu, czyli Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego na Litwie, w Polsce i Rosji (istniejącej od 1897 r. formacji lewicowej, antysyjonistycznej, działającej w kilku europejskich państwach).
Po akcji likwidacyjnej, gdy większość mieszkańców getta trafiła do Treblinki, doszło do konsolidacji organizacji bojowych – to wtedy powstała Żydowska Organizacja Bojowa. Jej członkami byli młodzi działacze lewicowi, a jej sztabem dowodzili Mordechaj Anielewicz (dowódca), Icchak Cukierman (zastępca dowódcy, zajmował się sprawami uzbrojenia), Berek Szajndmil, zastąpiony później przez Marka Edelmana (wywiad), Hersz Berliński (planowanie), Johanan Morgenstern (finanse) oraz Michał Rozenfeld. Pod koniec 1942 r. ŻOB liczyła około 600 żołnierzy. Z kolei powstały już w 1939 r. Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) grupował prawicowych działaczy partii Syjonistów-Rewizjonistów i jej młodzieżówki – Bejtaru. Dowództwo ŻZW stanowili: Dawid Wdowiński, Michał Strykowski, Leon Rodal, dowódcą wojskowym był Paweł Frenkel. Grupa liczyła około 250 żołnierzy.
Uczniowie Żabotyńskiego
Kim byli Syjoniści-Rewizjoniści, którzy stali się polityczną podstawą ŻZW? Twórcą tej formacji politycznej był Włodzimierz Żabotyński (1880-1940), urodzony w Odessie pisarz, publicysta i działacz polityczny. Żabotyński po skonfliktowaniu się w 1923 r. z władzami Światowej Organizacji Syjonistycznej powołał do życia nowe stronnictwo, które miało stać się wyrazem sprzeciwu wobec zbyt łagodnej polityki syjonistów odnośnie do Wielkiej Brytanii, która sprawowała mandat z ramienia Ligi Narodów w Palestynie. Rewizjoniści domagali się jednoznacznych deklaracji odbudowy państwa żydowskiego w Palestynie, krytykując w ich ocenie zbyt „mglistą” Deklarację Balfoura z 1917 r. Rewizjoniści ostatecznie w 1935 r. opuścili szeregi Światowej Organizacji Syjonistycznej i już wkrótce powołali Nową Organizację Syjonistyczną, która w deklaracji ideowej głosiła postulaty: chęć wyzwolenia narodu żydowskiego ze stanu diaspory przez stworzenie w Palestynie państwa żydowskiego na obu brzegach Jordanu, z żydowską większością mieszkańców, wolnej imigracji żydowskiej do Palestyny, repatriacji wszystkich Żydów „dążących do ojczyzny” i wolę przekształcenia NOS w reprezentację całego narodu żydowskiego, posiadającą zdolność traktatową, uprawnienia fiskalne oraz mandat do reprezentowania Żydów w Lidze Narodów.
Już wkrótce ze względu na dużą diasporę żydowską to Polska stała się centrum działalności formacji. Istotną rolę w ugrupowaniu odgrywał Bejtar, czyli jego młodzieżówka, która miała charakter paramilitarny. To właśnie ona miała stać się zalążkiem przyszłego wojska żydowskiego. Warto podkreślić, że rewizjoniści, a w szczególności sam Żabotyński, byli zafascynowani polską spuścizną romantyczną oraz osobą Józefa Piłsudskiego i ideą legionową. Rewizjoniści wywoływali ostre emocje wśród innych formacji politycznych diaspory żydowskiej. Jak piszą w swojej książce August Grabski i Maciej Wójcicki: „Najprościej będzie stwierdzić, że z punktu widzenia większości opinii publicznej byli powszechnie nielubiani, wręcz znienawidzeni. Jako stronnictwo radykalnie nacjonalistyczne, a przy tym występujące przeciw życiu w diasporze, skazani byli na konflikt tak z pozostałymi syjonistami (przez radykalizm celów i środków; nierezygnowanie z walki zbrojnej o państwo żydowskie), jak i innymi ugrupowaniami żydowskimi. W zasadzie niechętnie odnosili się do nich Żydzi ortodoksyjni, a stosunki zwolenników Żabotyńskiego z ugrupowaniami lewicy (w tym przede wszystkim z antysyjonistycznym Bundem) nacechowane były otwartą wrogością, niekiedy prowadzącą do aktów przemocy. To ze strony żydowskiej lewicy padał najcięższy zarzut wobec rewizjonistów – o faszyzm.
Tunel do wolnego świata
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej wielu rewizjonistów opuściło tereny II RP. Ci, którzy zdecydowali się pozostać, już w listopadzie 1939 r. utworzyli tajny związek, a jego siedzibą był szpital zakaźny świętego Stanisława przy ulicy Wolskiej 37. W 1940 roku Perec Lasker, oficer Wojska Polskiego, wraz z komendantem Irgunu (organizacja terrorystyczna działająca na terenie Palestyny) w Warszawie Benjaminem Szochatem zorganizowali komendę Bejtaru w mieście, która miała szykować się do walki z Niemcami. Do grona założycieli należeli również Józef Celmajster, Kałmen Mendelson, Mieczysław Ettinger i Leon Rodal. Na czele organizacji według niektórych przekazów stanął Dawid Wdowiński, inne źródła jednak przyjmują za dowódców ŻZW Mieczysława Apfelbauma i Pawła Frenkla.
Latem 1941 r. rozpoczęła się eksterminacja ludności żydowskiej w Wilnie, gdzie do grudnia zginęło około 33 000 Żydów. Informacje o tym trafiały do innych miast, w tym do Warszawy. Emisariusze z Wilna prowadzili rozmowy z przedstawicielami wszystkich organizacji, proponując wspólny opór wobec Niemców, na ten przystali jedynie Rewizjoniści, pozostałe formacje twierdziły, że w tak dużym mieście jak Warszawa podobna likwidacja jest niemożliwa. W kwietniu 1942 r. doszło do ataku rewizjonistów na Niemców eksterminujących Żydów w okolicach Lublina. Ocalali przedostali się do warszawskiego getta, gdzie dotarli również Żydzi, którzy uniknęli deportacji do obozów.
Do dużych sukcesów ŻZW należało stworzenie 50-metrowego tunelu prowadzącego z siedziby organizacji przy ul. Muranowskiej 7 na aryjską stronę. Dzięki temu organizacja posiadała cały czas kontakt ze światem zewnętrznym. Tunelem tym miał podróżować m.in. Jan Karski. Już po ostatnim transporcie do Treblinki (21 września 1942 r.) organizacja zaczęła budowę schronów i bunkrów na terenie getta, likwidowano również żydowskich kolaborantów i zbierano fundusze na zakup broni. Na panewce spaliły próby konsolidacji ŻOB i ŻZW, ta pierwsza organizacja miała większą liczbę członków, druga była lepiej uzbrojona i wyszkolona. Polityczne spory okazały się nie do pogodzenia. ŻZW domagało się, by na czele wspólnej organizacji stanął najlepiej przeszkolony członek (czyli jej przedstawiciel), nie zgadzało się także na wspólne składowanie broni. Z kolei ŻOB domagał się, by podkomendni Frenkla przeszli do ich organizacji indywidualnie, a nie jako cała organizacja. Solą w oku ŻZW byli również członkowie Bundu, którym nie ufano, ze względu na ich kontakty z polskimi socjalistami. Obie grupy czuły się uprawnione do przewodzenia drugiej. Istotne było także to, że nastroje społeczne były zdecydowanie po stronie ŻOB-u. August Grabski i Maciej Wójcicki szacują liczbę bojowników ŻZW na około 200-250 osób. To, że ŻZW było lepiej uzbrojone, przyznał sam Marek Edelman, ostatni dowódca ŻOB, mówiąc: „i faktycznie, mieli rewizjoniści dużo broni. W porównaniu z nami mieli jej o wiele więcej. Znaczy procentowo mieli więcej”.
Reduta Muranowska
Już po wybuchu walk grupy bojowe ŻZW, pod generalną komendą Frenkla, operowały w rejonie pl. Muranowskiego, a najważniejszą redutą stała się kwatera główna organizacji przy Muranowskiej 7. To tam miały toczyć się najcięższe walki całego powstania. To również tam miały zawisnąć dwie flagi – polska i żydowska, co miało rozwścieczyć niemieckich oprawców. Jak wspominał swoją rozmowę z katem getta gen. Jürgenem Stroopem, w książce „Rozmowy z katem”, Kazimierz Moczarski:„[...] – Te flagi były wezwaniem do walki przeciw nam. Przy niebezpiecznej akcji ich zrywania poległ 22 kwietnia znany mi osobiście podporucznik kawalerii SS Otto Dehmke. Miał w ręku granat, który eksplodował na skutek obstrzału nieprzyjacielskiego. Ponadto dostał od Żydów kilka kul. Jedną w szyję. Również wachmistrz policji miał przestrzelone płuco. Wstrząsnęła mną śmierć Dehmkego. Napisałem długi, kondolencyjny list do jego nieszczęśliwej matki. – Zapadło milczenie. Schielke (jak zawsze, gdy miał inny pogląd od Stroopa lub gdy był niezadowolony) drapał się w brodę i ruszał szczęką, a potem rzekł: – Po co pan tego biedaka Ottona Dehmke pchał na betonowe szczyty, a nie na kobyłę. Niechby sobie te flagi dyndały do czasu ostatecznego spalenia getta. – Pan zwariował, Herr Schielke! – ryknął Stroop. – Pan nic nie rozumie. Sprawa flag miała doniosłe znaczenie polityczne i moralne. Przypominała setkom tysięcy ludzi o sprawie polskiej, inspirowała ich i podniecała. Integrowała ludność Generalnej Guberni, a szczególnie Żydów i Polaków. Sztandary i kolory narodowe są takim samym instrumentem walki jak szybkostrzelne działo, jak tysiące takich dział. Rozumieliśmy to wszyscy: i Heinrich Himmler, i Krüger, i Hahn. Reichsfuhrer krzyczał w telefon: «Słuchaj, Stroop. Musisz za każdą cenę zdjąć obie flagi![...]»”.
Bohaterscy obrońcy pl. Muranowskiego wytrwali na swoich pozycjach aż do 23 kwietnia. Później jeszcze w dniach 27-29 kwietnia w miejscu tym dochodziło do kolejnych walk. Wraz z wygasaniem powstania Frenkel postanowił ewakuować walczące niedobitki do znajdującego się w okolicy Otwocka Michalina. 30 kwietnia duża grupa 44 bojowników, której udało się dotrzeć do Michalina, została zaatakowana przez granatową policję. Poległo 12 bojowników, pozostali rozdzielili się i szukali schronienia pod różnymi adresami w Warszawie. Jak piszą Grabski i Wójcicki: „na początku maja 1943, wraz z powrotem z Michalina, ŻZW uległ dezintegracji i w przeciwieństwie do ŻOB – korzystającej z lojalnej pomocy komunistów – nie udało się ocaleć żadnej zwartej grupie bojowników tej organizacji (…). Tak oto skończyła się walka zbrojna konspiratorów ŻZW i rozpoczął się trwający do dziś okres trudu starań o przywrócenie tej organizacji należnego miejsca w historii i legendzie powstania w getcie warszawskim. Trudu, mimo licznych przeszkód, przynoszącego owoce”.
Tekst pochodzi z 16 (1786) numeru „Tygodnika Solidarność”.