Ryszard Czarnecki: Bułgaria: między Wschodem a Zachodem...
Z ciekawością jechałem z oficjalną wizytą do Bułgarii – kraju uważanego za „miękkie podbrzusze” Zachodu, bo z racji historycznych „prorosyjskiego”: w walce z muzułmańskim Imperium Otomańskim Bułgarów w XIX i na początku XX wieku konsekwentnie wspierał Petersburg.
Sofia pełna jest paradoksów. W pierwszych tygodniach po agresji Rosji na naszego wschodniego sąsiada prozachodni rząd Kiriła Petkowa jako jeden z pierwszych w Europie uzbrajał Ukrainę, co Kijów podkreśla do dzisiaj. Jednocześnie prorosyjski – jak na warunki UE, choć pewnie w tej kwestii niewiele różniący się od prezydenta Francji, kanclerza Niemiec, czy prezydenta Chorwacji – prezydent Bułgarii Rumen Radew zrobił wiele, aby ten prozachodni rząd obalić. Oczywiście o politykę zagraniczną też tu chodziło, ale także o to, że w ciągu dwóch lat licznik wyborów w Bułgarii stanął na pięciu, a w sytuacji tzw. rządu tymczasowego władza prezydenta wyraźnie rośnie...
Deputowani Europejskich Konserwatystów i Reformatorów spotkali się na blisko dwugodzinnej rozmowie z prezydentem Radewem, ale też z wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych Iwanem Demerdżiewem, ministrem spraw zagranicznych Nikołajem Miłkowem czy prokuratorem generalnym Iwanem Geszewem.
W Bułgarii odbędą się już w kwietniu wybory parlamentarne, ale prawdopodobnie nie będą one… jedynymi w tym roku. Jeżeli nie przyniosą rozstrzygnięcia, kolejne odbędą się w październiku. W ten sposób Bułgaria także i w tej „konkurencji” staje się rekordzistą Europy, bijąc w częstotliwości wyborów nawet Izrael. W kolejnej „konkurencji” - bo w jeszcze bardziej niechlubnej klasyfikacji czyli w rankingu największej korupcji w UE - Sofia od 2007 roku czyli akcesji wraz z Rumunią jest niezmiennie na pierwszym miejscu. Jednak nie było to jakoś problemem dla Komisji Europejskiej, która wcześniej ogłaszała, że korupcja – także środków unijnych – może spowodować zablokowanie pieniędzy z Recovery Fund (KPO) lub je zamrozić – jednak nic takiego się nie stało i Bułgaria po ledwie kilkutygodniowych negocjacjach podpisała porozumienie z Brukselą...
W sytuacji częstych zmian na stanowiskach premierów i funkcjonowania zgodnie z konstytucją rządów tymczasowych, to Głowa Państwa reprezentuje Bułgarię na szczytach UE. Stąd zerkający w kierunku Moskwy prezydent Radew już pięciokrotnie reprezentował swój kraj na tychże szczytach . Jednak choć używa wyraźnie prorosyjskiej retoryki, nigdy ani on, ani zmieniający się szefowie rządów nie wetowali sankcji przeciwko Rosji. Trochę to przypomina sytuację Węgier, które również retorycznie sprzyjają Moskwie, ale jak przychodzi co do czego, to głosują- tak jak Bułgaria- za sankcjami.
Szkoda tylko, że wizerunek prorosyjskiego kraju zasłania, w przypadku Bułgarii, dość oczywisty fakt, że jednocześnie jest to kraj… proniemiecki. Paradoks? Nie, wręcz przeciwnie!
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (20.02.2023)