Putin i... Pink Floyd
Zespół Pink Floyd urodził się dwa lata po mnie. Określano go jako zespół „prog rocka” czyli rocka progresywnego. Najbardziej progresywny okazał się Roger Waters : Kremlowi wchodzi do tyłka bez wazeliny. Żona kumpla z zespołu Davida Gilmoura Mrs. Samson określiła go pana R.W.jako „obrońcę Putina, kłamcę, złodzieja, hipokrytę, mizogina i megalomana”. Watersa bardziej pewnie zabolał inny zarzut – że „śpiewa z playbacku”…
.
Mało mnie obchodzą awantury u rockmanów, ale będę wdzięczny, jak Mr Waters odchrzani się od mojego kraju. Panie Waters! My nie jesteśmy rusofobami! Owszem zajęliśmy raz Moskwę, co nie udało się Francuzom 200 lat po nas i Niemcom 340 lat po nas. Ale to nie rusofobia, tylko polska fantazja. Natomiast Rosjanie, do których Pan zwraca się na kolanach, wymordowali wiele milionów moich rodaków i to wystarczający powód, aby nie życzyć im dobrze. Polskie przysłowie mówi: „Głupich nie sieją, sami się rodzą”. Może więc pan ścigać się z nieszczęsnym, bo głupim Gerardem Depardieu czy głupim ,bo nieszczęsnym Stevenem Seagalem na podlizywanie się Rosji, ale szczerze mówiąc nie kupię biletów na to widowisko.
Od progresywnego rocka i Rogera Waltersa wolę muzykę klasyczną i Chopina, którego francuscy rodzice wybrali Polskę, mimo że właśnie znikała z mapy Europy. A czemu znikała? Bo zadbali o to Rosjanie, przed którymi płaszczy się brytyjski muzyk i Prusacy (Niemcy), którzy bardzo często z ową Rosją szli "rąsia w rąsię". Rozumiem, że dla Brytyjczyków takich jak Waters bliski jest duch Teheranu, Jałty i Poczdamu, w których to rodak muzyka, Sir Churchill sprzedawał Polskę Stalinowi. Na szczęście są inni Brytyjczycy, którzy myślą o Polsce przez pryzmat Dywizjonu 303 i Enigmy. Mr Waters woli czerwoną gwiazdę i knut. Zasługuje na to, żeby go wyłączyć.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (15.02.2023)