[wywiad] Ks. Trzaska: Wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić”

Wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić” - podkreślił ks. Tomasz Trzaska suicydolog, współorganizator kampanii dla osób w kryzysie „Życie jest warte rozmowy”. W rozmowie z KAI duchowny opowiedział m. in. o pomocy osobom z myślami samobójczymi oraz o wpływie social mediów na zdrowie psychiczne ich użytkowników. W najbliższą sobotę 11 lutego obchodzimy Światowy Dzień Chorego, jego hasłem w tym roku są słowa „Miej o nim staranie. Współczucie jako synodalna realizacja uzdrowienia”.
zdjęcie poglądowe
zdjęcie poglądowe / pixabay.com/Counselling

Anna Rasińska: W ramach kampanii „Życie jest warte rozmowy” prowadzi Ksiądz szkolenia dla rodziców i księży dotyczące pomocy osobom w kryzysie samobójczym. Dlaczego ważne jest, żeby również księża uczyli się jak docierać do osób z takimi problemami i skutecznie im pomagać? 

Ks. Tomasz Trzaska: Osoby duchowne mają szczególną możliwość towarzyszenia ludziom w różnych sytuacjach życiowych. Spotykamy się z drugim człowiekiem np. podczas katechezy, spotkania wspólnotowego, spowiedzi, spotkania grupy parafialnej, na wszystkich polach pracy duszpasterskiej i pedagogicznej. We wszystkich tych okazjach ksiądz styka się także z ludzkimi problemami. Często powtarzam, że jesteśmy – czy chcemy czy nie - na pierwszej linii frontu. Nie dlatego, że posiadamy jakieś szczególne predyspozycje, tylko dlatego, że po prostu mamy kontakt z takimi osobami i może spaść na nas konieczność udzielenia im pomocy. W przypadkach śmierci samobójczej, to właśnie ksiądz musi przyjąć rodziny ofiar w kancelarii, towarzyszyć im w przygotowaniu pogrzebu i poprowadzić ceremonię. Dobrze by było, gdyby umiał później towarzyszyć tej rodzinie, a także wyjaśnić wspólnocie parafialnej, jak wspierać tych, którzy pozostają w żałobie. 

- Czy seminaria zapewniają księżom przygotowanie do pomocy takim osobom?

- W sensie ścisłym nie ma przygotowania z zakresu pierwszej pomocy emocjonalnej czy też suicydologii. Wiem, że w niektórych seminariach są dodatkowe wykłady, poszerzone o studium psychologii czy elementy suicydologii. W seminarium są elementy psychologii, kierownictwa duchowego i wiele innych zajęć, które mają kształtować wrażliwość i empatię u osób duchownych. Natomiast jak w każdej innej dziedzinie, w partykularnych przypadkach niestety wymagana jest wiedza specjalistyczna, bo samą empatią nie zawsze pomożemy, a czasem wręcz możemy zaszkodzić.

Nie wystarczy by ksiądz był wrażliwy i empatyczny. I nie dotyczy to tylko sytuacji kryzysu samobójczego. Przykładowo, powiedzenie rodzicom, którzy stracili dziecko w wyniku poronienia: „będziecie mieli następne” czy: „to się zdarza bardzo często”, nie jest żadną pomocą i może sprawić komuś przykrość. Ludzka intuicja bywa pomocna, ale może też być myląca. 

- Widać, że Kościół zmienił swoje podejście do osób w kryzysie samobójczym, a także tych, które popełniły samobójstwo. 

- Na początku lat 80. nastąpiła duża zmiana w prawodawstwie kościelnym, które nie stygmatyzuje samobójców i nie ogranicza ich pogrzebów. Jednak nowości, czy to prawne, czy doktrynalne, dopiero z czasem przekładają się na praktykę. A praktyka, była mimo wszystko różna w ostatnich dziesięcioleciach. Dlatego też do dziś pokutuje mit, że samobójców chowa się w jakimś odrębnym miejscu, a pogrzeby ich się ogranicza. Nawet jeśli ludzie widzą, że ceremonia nie jest w żaden sposób ograniczona, myślenie, że ksiądz mógłby to zrobić, funkcjonuje w ich świadomości. A nie jest to prawdą. 

Warto tutaj nadmienić, że jeśli jest to pogrzeb samobójcy, który nie prowadził zupełnie życia religijnego, czy był wręcz jego wrogiem, sytuacja jest nieco inna. W tej sytuacji nie ma znaczenia fakt, że odebrał sobie życie. Brak związku z Kościołem, brak życia sakramentalnego, zapewnienia, że ktoś nie chce być związany z Kościołem, sprawiają, że pogrzeb może być ograniczony, bądź też ksiądz może wprost powiedzieć, że ta osoba nie życzyła sobie katolickiej ceremonii.

Za każdym razem jest to rozpatrywane indywidualnie. Co do zasady jednak takie pogrzeby, odbywają się bez zmian. Co więcej, stale rośnie świadomość księży i wrażliwość na te sprawy. Coraz częściej duchowni wiedzą, gdzie można szukać pomocy i wsparcia. Staramy się także prowadzić działania szkoleniowe w tej kwestii, co prawda długa droga przed nami, ale zauważam pozytywną zmianę. 

- Czy w dzisiejszych czasach wciąż można się spotkać z bagatelizowaniem tego problemu? Podejściem, że dana osoba wymyśla sobie chorobę, jaką jest depresja?

- Pokutują pewne mity, które bywają bardzo szkodliwe. Przykładowo mit, że jeśli ktoś mówi, że nie chce dłużej żyć, że chce odejść, to wielu pomyśli, że jest to tylko straszenie i próba zwrócenia na siebie uwagi. Statystyki jednak mówią kompletnie co innego: ok. osiem na dziesięć osób, które odebrały sobie życie sygnalizowało wcześniej swoje zamiary. Często podkreślam, że osoba, która jest w dobrostanie psychicznym raczej nie będzie używać argumentu, że odbierze sobie życie. Pamiętajmy o tym, że każdy kryzys może być odebrany przez otoczenie jako oznaka słabości, a co dopiero kryzys samobójczy, zatem osoba, która nie ma takich tendencji nie chce być kojarzona z osobą niestabilną. Natomiast jeśli ktoś mówi o tym głośno, warto mieć przekonanie, że rozważa – nawet w minimalnym stopniu - taki dramatyczny scenariusz.

- Czy w szpitalach psychiatrycznych również posługują kapelani szpitalni? Jak wygląda taka posługa?

- Myślę, że posługa kapelana jest taka jak wszędzie. Rozmawiam często z kapelanami w zwykłych, powiatowych szpitalach, którzy sygnalizują, że liczba osób po próbach samobójczych w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrasta. Jest to bardzo niepokojące i nie możemy przejść obok tego obojętnie! Bywa, że nawet w małych szpitalach jest po kilka takich osób tygodniowo. Cieszę się, że wielu kapelanów korzysta też z naszej platformy (Zycie warte jest rozmowy – zwjr.pl) i kieruje do nas rodziców, którzy nie wiedzą co robić po próbie samobójczej dziecka. Oferujemy darmowe konsultacje dla rodziców w tym temacie. Jest to obszar, w którym edukujemy również księży, a księża chętnie towarzyszą rodzinom, które borykają się z tym problemem. 

- A czy osoba głęboko wierząca może być w depresji, nie widzieć dalszego sensu życia?

- Jest takie powiedzenie: „depresji nie da się zamodlić”. Mówimy o dwóch obszarach życia człowieka. Jeden to sfera psychiczna, a drugi to życie duchowe. Bycie osobą wierzącą nie gwarantuje, że nigdy nie zachorujemy fizycznie i nie będziemy przeżywać trudności natury psychicznej i emocjonalnej. 

Warto jednak zauważyć, że wiara i religijność są czynnikami hamującym zachowania samobójcze. 

Spotykam czasem w Internecie komentarze osób, które mówią, że „depresja to wynik braku wiary i wystarczy pójść do spowiedzi”. Przypominam też sobie komentarz jednego z dziennikarzy, który w prywatnej rozmowie o duchownych, którzy również cierpią z powodu depresji powiedział: „Niech wezmą się za robotę i modlitwę, to im przejdzie depresja”. Obie postawy wynikają z niezrozumienia tej choroby. Musimy pamiętać, że depresji nikt sobie nie wybiera i że nie jest też ona wynikiem znudzenia życiem lub chwilowego pogorszenia nastroju. 

- Pokutowało szkodliwe przeświadczenie, że zamiast iść do psychoterapeuty czy psychologa, lepiej iść do spowiedzi…

- Właśnie tak! Wyobraźmy sobie sytuację, że rozmawiamy z kimś, kto otrzymał diagnozę śmiertelnej choroby. Czy mielibyśmy odwagę powiedzieć mu: „Daj spokój z lekarzem, pomódl się i idź do spowiedzi”? Czy sami wierzylibyśmy w swoje słowa? A przecież nieleczona depresja może prowadzić do śmierci samobójczej. Bóg dał ludziom mądrość, aby nie tylko wiarą, ale również intelektem wspierali się nawzajem i korzystali z osiągnięć medycyny. Pamiętajmy, wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić”.

- Jest Ksiądz obecny w mediach społecznościowych, czy dostrzega Ksiądz z tej strony zagrożenie dla zdrowia psychicznego?

- Korzystam z mediów społecznościowych od lat. To wspaniałe narzędzie, ale pełne zagrożeń. Po pierwsze hejt, który jest również czynnikiem ryzyka. Kiedyś, gdy Internet nie był ogólnodostępnym medium, dużo prościej było uniknąć powszechnego ostracyzmu czy ośmieszenia. Dziś w 10 minut można stać się światowej klasy „celebrytą”, w tym ujemnym znaczeniu. Zostać wyśmianym przez cały świat w sposób, którego nie da się już zatrzymać, odwrócić.

Kolejnym niebezpieczeństwem jest nieustanne porównywanie się do innych. Zauważmy tę naczelną zasadę mediów, tj. Instagram czy TikTok: musisz pokazać się z jak najlepszej strony. Tu nie ma miejsca na przeciętność, słabe ubrania, nadwagę czy gotowe jedzenie z dyskontu. Tego nikt nie pokazuje. Widzimy natomiast świetne wyjazdy, fancy restauracje i wykwintne dania, „przypadkowe” zdjęcia z czarujących, wakacyjnych wypraw. A jeśli pokazujemy swoje zmęczenie – to tylko takie po „workoucie” albo po spakowaniu setki paczek w akcji charytatywnej. Nie ma miejsca na przeciętność i szarą codzienność. A nie każdego przecież stać na drogie wyjazdy i częste wyjścia do restauracji. Nie oszukujmy się, większość ludzi żyje w przeciętnych lub skromnych warunkach. Kiedy rozmawiam ze znajomymi, wiem, że mają zwykłe problemy, ale tych problemów w mediach społecznościowych nie widać. Wszystko jest glamour!

Czy zastanawiałem się też kiedyś nad tym, kim jestem dla influencera, którego konto śledzi kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy obserwujących? Czy ja mam z nim jakąś relację? To oczywiste, że nie. Jestem dla niego tylko kolejnym, anonimowym fanem. Nie mam tutaj pretensji do rozpoznawalnych osób. Często (choć nie zawsze) to wynik ich ciężkiej i systematycznej pracy. Ale pytam, co to dla mnie oznacza? Co mi to daje? Ja nie śledzę takich kont. Nie chcę być numerem. 

Ważne, żeby odkłamywać tę rzeczywistość. Są ludzie, którzy budują swoje poczucie wartości na takim fałszywym wizerunku. Należy też pamiętać, że większość dużych kont służy do zarabiania pieniędzy na swoich odbiorcach. Natomiast jeśli można się czymś pochwalić na Instagramie to najlepiej dobrymi relacjami w domu, z dziećmi, z mężem, rodzicami, jednak też, nie poprzez same wyidealizowane obrazki, ale także przez pokazywanie autentycznego piękna tego świata. Oczywiście nie jest to do zrealizowania, choć tak być powinno.

Pojawiło się w ostatnich czasach „nowe” w Internecie. To tzw. sztuczna inteligencja (AI). Póki co, jesteśmy nią zachwyceni – jak mądrze odpowiada na zadane pytania, jak doskonale potrafi wygenerować ludzką twarz czy skopiować czyjś głos. Jesteśmy na progu nowego świata, w którym będzie ogromnie ciężko oddzielić prawdę od wirtualnej kreacji. Jeszcze nie wiemy, jakie skutki to przyniesie, ale jestem tym zaniepokojony. Nie wiem, czy nie powinniśmy tutaj zrobić kroku w tył.

Rozmawiała Anna Rasińska.

***

Ks. Tomasz Trzaska, suicydolog, współorganizator kampanii dla osób w kryzysie „Życie jest warte rozmowy”, kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.

Anna Rasińska (KAI) / Warszawa


 

POLECANE
Nie pouczaj mnie. Anna Lewandowska zaskoczyła internautów Wiadomości
"Nie pouczaj mnie". Anna Lewandowska zaskoczyła internautów

Anna Lewandowska wraz z mężem Robertem i dziećmi spędziła Boże Narodzenie w Polsce. 28 grudnia trenerka opublikowała na Instagramie galerię zdjęć, które szybko podbiły serca obserwatorów.

Bolesny upadek Łukaszenki na lodzie. Sieć obiegło nagranie Wiadomości
Bolesny upadek Łukaszenki na lodzie. Sieć obiegło nagranie

71-letni Alaksandr Łukaszenka wziął ostatnio udział w amatorskim meczu hokejowym. Jego drużyna zmierzyła się z zespołem z obwodu brzeskiego, a spotkanie zakończyło się remisem. Największe emocje wywołał jednak nie wynik, a spektakularny upadek białoruskiego lidera.

Niepokojące nagranie z Czech. Policja publikuje film ku przestrodze Wiadomości
Niepokojące nagranie z Czech. Policja publikuje film ku przestrodze

Policja z czeskiego Szpindlerowego Młyna udostępniła w mediach społecznościowych niepokojące wideo, które ma służyć jako ostrzeżenie dla turystów. Na filmie widać kobietę, która bez wahania wjeżdża łyżwami na zamarzniętą powierzchnię zapory Łabskiej - pcha przy tym wózek z dzieckiem.

Spotkanie z Zełenskim w Mar-a-Lago. Pierwsze słowa Trumpa z ostatniej chwili
Spotkanie z Zełenskim w Mar-a-Lago. Pierwsze słowa Trumpa

Uważam, że mamy podstawy do zawarcia porozumienia w sprawie Ukrainy, korzystnego dla wszystkich - powiedział prezydent USA Donald Trump na początku spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Mar-a-Lago na Florydzie.

To było oburzające. Aktor polskich seriali przerwał milczenie Wiadomości
"To było oburzające". Aktor polskich seriali przerwał milczenie

W najnowszym odcinku programu „interAKCJA. Starcie pokoleń” Małgorzata Czop wraz z Marią Kowalską rozmawiała z Michałem Czerneckim o tym, jak aktorzy bronią swoich granic w pracy. Aktor ujawnił dramatyczną historię z planu popularnego serialu oraz podzielił się metodą, która zawsze zatrzymuje pomysły zbyt śmiałych reżyserów.

Trump: właśnie odbyłem bardzo produktywną rozmowę z Putinem z ostatniej chwili
Trump: właśnie odbyłem bardzo produktywną rozmowę z Putinem

Prezydent USA Donald Trump powiedział w niedzielę, że odbył „dobrą i bardzo produktywną” rozmowę telefoniczną z przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Do rozmowy doszło tuż przed spotkaniem Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Seria wypadków w Tatrach. Trudne święta dla ratowników TOPR Wiadomości
Seria wypadków w Tatrach. Trudne święta dla ratowników TOPR

W ciągu minionego świątecznego tygodnia ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego udzielili pomocy 18 osobom. Doszło do kilku poważnych wypadków, w tym na Rysach. Ratownicy podkreślają, że nie były to spokojne święta Bożego Narodzenia.

Już się nie nabiorę na gładkie słówka rządzących. Babcia Kasia niezadowolona z ministra Żurka Wiadomości
"Już się nie nabiorę na gładkie słówka rządzących". "Babcia Kasia" niezadowolona z ministra Żurka

Katarzyna Augustynek, znana szerzej jako "Babcia Kasia" - ikona ulicznych protestów opozycyjnych w czasach rządów PiS - wyraziła głębokie rozczarowanie po spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. Aktywistka, która brała udział w listopadowym spotkaniu w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, czuje się oszukana brakiem konkretnych działań w sprawie swoich spraw sądowych.

Karol Nawrocki odpowiedział na atak Donalda Tuska Wiadomości
Karol Nawrocki odpowiedział na atak Donalda Tuska

Prezydent Karol Nawrocki odpowiedział premierowi Donaldowi Tuskowi po krytyce jego słów o obronie zachodniej granicy Rzeczpospolitej. Spór wybuchł po sobotnim przemówieniu Nawrockiego podczas obchodów Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu.

Zima uderzy przed Nowym Rokiem. Silne opady i mróz w całym kraju Wiadomości
Zima uderzy przed Nowym Rokiem. Silne opady i mróz w całym kraju

Końcówka roku przyniesie w Polsce prawdziwy atak zimy. Prognozy modeli pogodowych wskazują, że już od 30 grudnia do kraju zaczną napływać chłodne masy powietrza z północy. Kulminacja zimowej pogody ma przypaść na 1 stycznia.

REKLAMA

[wywiad] Ks. Trzaska: Wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić”

Wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić” - podkreślił ks. Tomasz Trzaska suicydolog, współorganizator kampanii dla osób w kryzysie „Życie jest warte rozmowy”. W rozmowie z KAI duchowny opowiedział m. in. o pomocy osobom z myślami samobójczymi oraz o wpływie social mediów na zdrowie psychiczne ich użytkowników. W najbliższą sobotę 11 lutego obchodzimy Światowy Dzień Chorego, jego hasłem w tym roku są słowa „Miej o nim staranie. Współczucie jako synodalna realizacja uzdrowienia”.
zdjęcie poglądowe
zdjęcie poglądowe / pixabay.com/Counselling

Anna Rasińska: W ramach kampanii „Życie jest warte rozmowy” prowadzi Ksiądz szkolenia dla rodziców i księży dotyczące pomocy osobom w kryzysie samobójczym. Dlaczego ważne jest, żeby również księża uczyli się jak docierać do osób z takimi problemami i skutecznie im pomagać? 

Ks. Tomasz Trzaska: Osoby duchowne mają szczególną możliwość towarzyszenia ludziom w różnych sytuacjach życiowych. Spotykamy się z drugim człowiekiem np. podczas katechezy, spotkania wspólnotowego, spowiedzi, spotkania grupy parafialnej, na wszystkich polach pracy duszpasterskiej i pedagogicznej. We wszystkich tych okazjach ksiądz styka się także z ludzkimi problemami. Często powtarzam, że jesteśmy – czy chcemy czy nie - na pierwszej linii frontu. Nie dlatego, że posiadamy jakieś szczególne predyspozycje, tylko dlatego, że po prostu mamy kontakt z takimi osobami i może spaść na nas konieczność udzielenia im pomocy. W przypadkach śmierci samobójczej, to właśnie ksiądz musi przyjąć rodziny ofiar w kancelarii, towarzyszyć im w przygotowaniu pogrzebu i poprowadzić ceremonię. Dobrze by było, gdyby umiał później towarzyszyć tej rodzinie, a także wyjaśnić wspólnocie parafialnej, jak wspierać tych, którzy pozostają w żałobie. 

- Czy seminaria zapewniają księżom przygotowanie do pomocy takim osobom?

- W sensie ścisłym nie ma przygotowania z zakresu pierwszej pomocy emocjonalnej czy też suicydologii. Wiem, że w niektórych seminariach są dodatkowe wykłady, poszerzone o studium psychologii czy elementy suicydologii. W seminarium są elementy psychologii, kierownictwa duchowego i wiele innych zajęć, które mają kształtować wrażliwość i empatię u osób duchownych. Natomiast jak w każdej innej dziedzinie, w partykularnych przypadkach niestety wymagana jest wiedza specjalistyczna, bo samą empatią nie zawsze pomożemy, a czasem wręcz możemy zaszkodzić.

Nie wystarczy by ksiądz był wrażliwy i empatyczny. I nie dotyczy to tylko sytuacji kryzysu samobójczego. Przykładowo, powiedzenie rodzicom, którzy stracili dziecko w wyniku poronienia: „będziecie mieli następne” czy: „to się zdarza bardzo często”, nie jest żadną pomocą i może sprawić komuś przykrość. Ludzka intuicja bywa pomocna, ale może też być myląca. 

- Widać, że Kościół zmienił swoje podejście do osób w kryzysie samobójczym, a także tych, które popełniły samobójstwo. 

- Na początku lat 80. nastąpiła duża zmiana w prawodawstwie kościelnym, które nie stygmatyzuje samobójców i nie ogranicza ich pogrzebów. Jednak nowości, czy to prawne, czy doktrynalne, dopiero z czasem przekładają się na praktykę. A praktyka, była mimo wszystko różna w ostatnich dziesięcioleciach. Dlatego też do dziś pokutuje mit, że samobójców chowa się w jakimś odrębnym miejscu, a pogrzeby ich się ogranicza. Nawet jeśli ludzie widzą, że ceremonia nie jest w żaden sposób ograniczona, myślenie, że ksiądz mógłby to zrobić, funkcjonuje w ich świadomości. A nie jest to prawdą. 

Warto tutaj nadmienić, że jeśli jest to pogrzeb samobójcy, który nie prowadził zupełnie życia religijnego, czy był wręcz jego wrogiem, sytuacja jest nieco inna. W tej sytuacji nie ma znaczenia fakt, że odebrał sobie życie. Brak związku z Kościołem, brak życia sakramentalnego, zapewnienia, że ktoś nie chce być związany z Kościołem, sprawiają, że pogrzeb może być ograniczony, bądź też ksiądz może wprost powiedzieć, że ta osoba nie życzyła sobie katolickiej ceremonii.

Za każdym razem jest to rozpatrywane indywidualnie. Co do zasady jednak takie pogrzeby, odbywają się bez zmian. Co więcej, stale rośnie świadomość księży i wrażliwość na te sprawy. Coraz częściej duchowni wiedzą, gdzie można szukać pomocy i wsparcia. Staramy się także prowadzić działania szkoleniowe w tej kwestii, co prawda długa droga przed nami, ale zauważam pozytywną zmianę. 

- Czy w dzisiejszych czasach wciąż można się spotkać z bagatelizowaniem tego problemu? Podejściem, że dana osoba wymyśla sobie chorobę, jaką jest depresja?

- Pokutują pewne mity, które bywają bardzo szkodliwe. Przykładowo mit, że jeśli ktoś mówi, że nie chce dłużej żyć, że chce odejść, to wielu pomyśli, że jest to tylko straszenie i próba zwrócenia na siebie uwagi. Statystyki jednak mówią kompletnie co innego: ok. osiem na dziesięć osób, które odebrały sobie życie sygnalizowało wcześniej swoje zamiary. Często podkreślam, że osoba, która jest w dobrostanie psychicznym raczej nie będzie używać argumentu, że odbierze sobie życie. Pamiętajmy o tym, że każdy kryzys może być odebrany przez otoczenie jako oznaka słabości, a co dopiero kryzys samobójczy, zatem osoba, która nie ma takich tendencji nie chce być kojarzona z osobą niestabilną. Natomiast jeśli ktoś mówi o tym głośno, warto mieć przekonanie, że rozważa – nawet w minimalnym stopniu - taki dramatyczny scenariusz.

- Czy w szpitalach psychiatrycznych również posługują kapelani szpitalni? Jak wygląda taka posługa?

- Myślę, że posługa kapelana jest taka jak wszędzie. Rozmawiam często z kapelanami w zwykłych, powiatowych szpitalach, którzy sygnalizują, że liczba osób po próbach samobójczych w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrasta. Jest to bardzo niepokojące i nie możemy przejść obok tego obojętnie! Bywa, że nawet w małych szpitalach jest po kilka takich osób tygodniowo. Cieszę się, że wielu kapelanów korzysta też z naszej platformy (Zycie warte jest rozmowy – zwjr.pl) i kieruje do nas rodziców, którzy nie wiedzą co robić po próbie samobójczej dziecka. Oferujemy darmowe konsultacje dla rodziców w tym temacie. Jest to obszar, w którym edukujemy również księży, a księża chętnie towarzyszą rodzinom, które borykają się z tym problemem. 

- A czy osoba głęboko wierząca może być w depresji, nie widzieć dalszego sensu życia?

- Jest takie powiedzenie: „depresji nie da się zamodlić”. Mówimy o dwóch obszarach życia człowieka. Jeden to sfera psychiczna, a drugi to życie duchowe. Bycie osobą wierzącą nie gwarantuje, że nigdy nie zachorujemy fizycznie i nie będziemy przeżywać trudności natury psychicznej i emocjonalnej. 

Warto jednak zauważyć, że wiara i religijność są czynnikami hamującym zachowania samobójcze. 

Spotykam czasem w Internecie komentarze osób, które mówią, że „depresja to wynik braku wiary i wystarczy pójść do spowiedzi”. Przypominam też sobie komentarz jednego z dziennikarzy, który w prywatnej rozmowie o duchownych, którzy również cierpią z powodu depresji powiedział: „Niech wezmą się za robotę i modlitwę, to im przejdzie depresja”. Obie postawy wynikają z niezrozumienia tej choroby. Musimy pamiętać, że depresji nikt sobie nie wybiera i że nie jest też ona wynikiem znudzenia życiem lub chwilowego pogorszenia nastroju. 

- Pokutowało szkodliwe przeświadczenie, że zamiast iść do psychoterapeuty czy psychologa, lepiej iść do spowiedzi…

- Właśnie tak! Wyobraźmy sobie sytuację, że rozmawiamy z kimś, kto otrzymał diagnozę śmiertelnej choroby. Czy mielibyśmy odwagę powiedzieć mu: „Daj spokój z lekarzem, pomódl się i idź do spowiedzi”? Czy sami wierzylibyśmy w swoje słowa? A przecież nieleczona depresja może prowadzić do śmierci samobójczej. Bóg dał ludziom mądrość, aby nie tylko wiarą, ale również intelektem wspierali się nawzajem i korzystali z osiągnięć medycyny. Pamiętajmy, wiara jest czynnikiem wsparcia, ale „depresji nie da się zamodlić”.

- Jest Ksiądz obecny w mediach społecznościowych, czy dostrzega Ksiądz z tej strony zagrożenie dla zdrowia psychicznego?

- Korzystam z mediów społecznościowych od lat. To wspaniałe narzędzie, ale pełne zagrożeń. Po pierwsze hejt, który jest również czynnikiem ryzyka. Kiedyś, gdy Internet nie był ogólnodostępnym medium, dużo prościej było uniknąć powszechnego ostracyzmu czy ośmieszenia. Dziś w 10 minut można stać się światowej klasy „celebrytą”, w tym ujemnym znaczeniu. Zostać wyśmianym przez cały świat w sposób, którego nie da się już zatrzymać, odwrócić.

Kolejnym niebezpieczeństwem jest nieustanne porównywanie się do innych. Zauważmy tę naczelną zasadę mediów, tj. Instagram czy TikTok: musisz pokazać się z jak najlepszej strony. Tu nie ma miejsca na przeciętność, słabe ubrania, nadwagę czy gotowe jedzenie z dyskontu. Tego nikt nie pokazuje. Widzimy natomiast świetne wyjazdy, fancy restauracje i wykwintne dania, „przypadkowe” zdjęcia z czarujących, wakacyjnych wypraw. A jeśli pokazujemy swoje zmęczenie – to tylko takie po „workoucie” albo po spakowaniu setki paczek w akcji charytatywnej. Nie ma miejsca na przeciętność i szarą codzienność. A nie każdego przecież stać na drogie wyjazdy i częste wyjścia do restauracji. Nie oszukujmy się, większość ludzi żyje w przeciętnych lub skromnych warunkach. Kiedy rozmawiam ze znajomymi, wiem, że mają zwykłe problemy, ale tych problemów w mediach społecznościowych nie widać. Wszystko jest glamour!

Czy zastanawiałem się też kiedyś nad tym, kim jestem dla influencera, którego konto śledzi kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy obserwujących? Czy ja mam z nim jakąś relację? To oczywiste, że nie. Jestem dla niego tylko kolejnym, anonimowym fanem. Nie mam tutaj pretensji do rozpoznawalnych osób. Często (choć nie zawsze) to wynik ich ciężkiej i systematycznej pracy. Ale pytam, co to dla mnie oznacza? Co mi to daje? Ja nie śledzę takich kont. Nie chcę być numerem. 

Ważne, żeby odkłamywać tę rzeczywistość. Są ludzie, którzy budują swoje poczucie wartości na takim fałszywym wizerunku. Należy też pamiętać, że większość dużych kont służy do zarabiania pieniędzy na swoich odbiorcach. Natomiast jeśli można się czymś pochwalić na Instagramie to najlepiej dobrymi relacjami w domu, z dziećmi, z mężem, rodzicami, jednak też, nie poprzez same wyidealizowane obrazki, ale także przez pokazywanie autentycznego piękna tego świata. Oczywiście nie jest to do zrealizowania, choć tak być powinno.

Pojawiło się w ostatnich czasach „nowe” w Internecie. To tzw. sztuczna inteligencja (AI). Póki co, jesteśmy nią zachwyceni – jak mądrze odpowiada na zadane pytania, jak doskonale potrafi wygenerować ludzką twarz czy skopiować czyjś głos. Jesteśmy na progu nowego świata, w którym będzie ogromnie ciężko oddzielić prawdę od wirtualnej kreacji. Jeszcze nie wiemy, jakie skutki to przyniesie, ale jestem tym zaniepokojony. Nie wiem, czy nie powinniśmy tutaj zrobić kroku w tył.

Rozmawiała Anna Rasińska.

***

Ks. Tomasz Trzaska, suicydolog, współorganizator kampanii dla osób w kryzysie „Życie jest warte rozmowy”, kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.

Anna Rasińska (KAI) / Warszawa



 

Polecane