„Z Berlina usłyszeliśmy, że nie będzie Ukrainy w UE, jeśli nie zagwarantujemy Niemcom pozycji hegemona w Europie”
Wojna na terytorium Ukrainy trwa już ponad 300 dni. W jej trakcie wschodni sąsiad Polski otrzymał status kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej. Jednak z opinii ekspertów wynika, że włączenie Ukrainy do wspólnoty może stać się elementem gry Berlina o poszerzenie swoich wpływów na Starym Kontynencie.
Niemcy stawiają warunki?
Na temat rozszerzenia UE głos zabrał były szef MON Jan Parys. Były minister w rządzie Jana Olszewskiego w tekście opublikowanym na łamach rp.pl odniósł się do deklaracji złożonej przez niemieckiego sekretarza stanu Jörga Kukiesa, która dotyczyła zgody Niemiec na rozszerzenie wspólnoty pod warunkiem zmiany traktatu o UE i wprowadzenia reform zmierzających w kierunku utworzenia państwa federalnego z europejskiej wspólnoty.
– Ta deklaracja ma charakter ultimatum i oznacza, że Niemcy stawiają państwa członkowskie pod ścianą. Wszyscy bowiem wiemy, że parę miesięcy temu kilkanaście państw UE odmówiło debatowania na temat niemieckich koncepcji zmian w traktacie. Teraz z Berlina usłyszeliśmy, że nie będzie Ukrainy w UE, o ile wcześniej nie zagwarantujemy Niemcom pozycji hegemona w Europie – napisał Jan Parys.
Były szef MON podkreślił, że do tej pory Berlin ukrywał zamiary w kwestii swojej polityki, która miała działać na korzyść ogólnoeuropejski, a nie wyłącznie Niemiec. Jan Parys zwraca także uwagę na czas, w którym niemiecki sekretarz ogłosił stanowisko Berlina.
– Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic dziwnego, iż jakiś kraj walczy o swoje interesy. Jednak Niemcy dotychczas ukrywały takie zamiary i głosiły, że walczą o interesy ogólnoeuropejskie. Gdyby te słowa Jörga Kukiesa padły w sytuacji normalnej, można by ją potraktować jako przejaw zwykłego egoizmu i bezwstydne dążenie do dominacji. Trudno jednak abstrahować od tego, że mamy wojnę w Europie i każdy racjonalnie myślący polityk powinien robić wszystko, by ją zakończyć – podkreślił Parys.