Prezydent Ryszard Kaczorowski - wspomnienie osobiste

Prezydent Ryszard Kaczorowski - wspomnienie osobiste

Trzy dni po tym, jak Parlament Europejski przyjął rezolucję potępiająca Rosję – formalno-prawnego spadkobiercę Związku Sowieckiego - jako „państwo sponsorujące terroryzm" obchodziliśmy setną rocznice urodzin Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego Prezydenta Rzeczypospolitej rezydującego w Londynie, skazanego przez tenże Związek Sowiecki na śmierć. Historia zatoczyła koło.

Rozmowy o Polsce na „Zamku” i przy Anson Road

Żeby spotkać się z ostatnim prezydentem II Rzeczypospolitej - instytucje Państwa Polskiego funkcjonujące na uchodźstwie zachowały ciągłość instytucjonalną - w jego urzędowej siedzibie na 43, Eaton Place (zwanej „ Zamkiem”) trzeba było wysiąść na londyńskiej stacji metra Sloane Square, pójść w prawo, potem lewo, a potem znowu w lewo. Żeby jednak spotkać się w jego domu trzeba było pojechać linią metra Jubilee Line do północno - zachodniego Londynu do stacji metra Willesden Green (jedna stacja za Kilburn i dwie za West Hamstead), skręcić w lewo, znów w lewo i dotrzeć do 32, Anson Road. Aby jednak być gościem najpierw ministra ds. Kraju w rządzie premiera profesora Edwarda Szczepanika, a potem prezydenta RP trzeba było sobie na to zasłużyć, a wcześniej umówić się telefonicznie. Do dziś pamiętam numer telefonu do Pana Prezydenta: 452-51-94 (potem z prefiksem 81). Ten telefon od przeszło dwunastu lat milczy.

Ryszard Kaczorowski zginął pod Smoleńskiem w wieku 89 lat. Wyrok śmierci wydany na nim - polskim harcerzu przez sowiecki sąd w Mińsku Białoruskim w 1941 roku i po 100 dniach - które druh Ryszard spędził w celi śmierci - zamieniony na dziesięć lat łagru, ostatecznie wykonano po blisko siedmiu dekadach...

Rozmawiając z nim czułem, że słucham człowieka z pokolenia II RP. Pokolenia, którego przedstawiciele mogli mówić słowami, które długo po nich wypowiedział prezydent USA John F Kennedy „Nie pytaj, co Ci może dać Ojczyzna. Zapytaj siebie, co Ty możesz dać ojczyźnie”.

Ten potomek szlacheckiego rodu herbu Jelita był dumnym Polakiem. Człowiekiem dla którego pojęcia, takie jak honor, uczciwość, służba Ojczyźnie były czymś oczywistym. Prezydent Kaczorowski mógłby powiedzieć o sobie słowami jednego ze swoich poprzedników Edwarda Raczyńskiego, który na pytanie dziennikarza czym dla niego jest Ojczyzna odparł, że to tak jakby zapytać jaskółki, czym dla niej jest powietrze. Ten białostocki harcerz na pewno za swoje uznałby słowa szefa Kedywu (Kierownictwo Dywersji) AK, a w „cywilu” nauczyciela - pułkownika Józefa Rybickiego, który mówił, że w szkole II Rzeczypospolitej patriotyzmu nie uczono - patriotyzmem się oddychało...

Pamiętam rozmowy z Prezydentem - te u niego w domu, w którym jego żona, pani Karolina nigdy nie odezwała się do mnie per „pan” tylko zawsze „Druhu”, na „Zamku” a potem w moim mieście Wrocławiu, którego otrzymał honorowe obywatelstwo i Warszawie. Rozmowy z patriotą - może w nieco staroświeckim, przedwojennym stylu, ale w najlepszym tego słowa rozumieniu. Człowiekiem wierzącym, dla którego wiara, Kościół były czymś bardzo ważnym. Politykiem, który z jednej strony był wierny zasadom, a z drugiej szukał kompromisów. Człowiekiem szanowanym, który dla wielu ludzi uosabiał majestat II Rzeczypospolitej - wolnej Polski, z czasem skądinąd coraz bardziej idealizowanej.

Zapamiętałem szczególnie jedną z tych rozmów, która miała miejsce w czasie, gdy Polska wybijała się na niepodległość, ale komuna broniła się mocno, wykorzystując czasem łatwowierność zasłużonych ludzi po naszej stronie. Prezydent powiedział wtedy: „na wojnie, jak to na wojnie - czasem strzelają z tyłu”.

Życie jak scenariusz filmu

Miał filmowy życiorys: jako niespełna 18-latek zaangażował się w podziemne harcerstwo, został komendantem Szarych Szeregów w rodzinnym Białymstoku oraz łącznikiem między konspiracyjnym harcerstwem, a komendanturą Związku Walki Zbrojnej. Aresztowany, wieziony w Białymstoku i Mińsku, skazany na śmierć - był przekonany, że wyrok zostanie wykonany. Kilku jego kolegów rozstrzelano. Jemu Opatrzność zapisała inną drogę.

Aresztowany w lipcu 1940 roku w letnim ubraniu przeżył przeraźliwe zimno w sowieckim więzieniu dzięki - kolejna filmowa scena - 100 kartkom, bo tylu trzeba było do napisania jego wyroku i uzasadnienia. Miał adwokata z urzędu, który w jego obronie nie powiedział ani słowa. Ale w ostatniej chwili dał mu wyrok i owa setka kartek uratowała mojemu imiennikowi życie: nie spał na samym betonie w celi tylko na tychże kartkach - bez nich przymarzał do podłogi. Co godzina budził się, żeby chwilę się poruszać, a przez to ogrzać .

W łagrze - jak wspominał najbliższym - pierwszy raz w życiu i ostatni (!) pił alkohol. Żeby przetrwać. Był to czysty spirytus… Myślał o ucieczce. Wspominał po latach o tym, że niektórzy więźniowie uciekali z „kanapką”. W pierwszej chwili nie zrozumiałem. Kanapką? Chodziło o to, że aby przeżyć wielodniową ucieczkę trzeba było zapewnić sobie pożywienie. W łagrze ludzie głodowali, zatem o prowiancie na drogę nie było co marzyć. Stąd też „kanapką” był słabszy więzień, którego specjalnie zabierano, aby gdy nie wytrzyma trudów ucieczki poświecić go (i zjeść) dla dobra reszty uciekinierów.

Gdy wyszedł z łagru i miał jechać do armii Andersa wraz z kolegą poszli do „balwierza” czyli fryzjera. Pan Ryszard wspominał potem, że obaj stanęli przed lustrem po raz pierwszy od wielu miesięcy. Późniejszy prezydent rozpoznał w lustrze człowieka, który stał obok - to był kolega niedoli. Ale kim był ten starszy gość z brodą na przeciwko? Dopiero po chwili zrozumiał, że to był on...

Jak tysiące polskich żołnierzy z „nieludzkiej ziemi” przez Persję trafił do Włoch. Walczył pod Monte Casino i pod Ankoną. W wielkiej polskiej wiktorii w walce o niezdobyty klasztor stracił częściowo - o czym wielu nie wie – słuch.

„Polski Londyn” i rodzina

Po wojnie współtworzył „Polski Londyn”: działał w harcerstwie dochodząc do zaszczytnej funkcji przewodniczącego ZHP na Obczyźnie i współorganizując złoty polskich harcerzy z całego świata. Żonę Karolinę Marianpolską rodem ze Stanisławowa (również ewakuowaną z armią Andersa, przez Afrykę i ośrodek dla polskich dzieci nad jeziorem Wiktoria, trafiła do Anglii) poznał na polskiej potańcówce. „Co za starszy Pan mnie adoruje?" - pomyślała. Było między nimi dziewięć lat różnicy, a więzienie i łagier dodatkowo go postarzył… Panna Karolina wolała tańczyć z innym, młodszym, ale druh Ryszard zaczął ją przekonywać, że jej faworyt tak naprawdę… kuleje. Rzeczywiście: przekupiony konkurent zaczął nagle kuleć. Mieli dwie córki: Jadwigę (Jagodę) i Alicję oraz pięcioro wnuków: Zenona, Wandę, Ryszarda, Marcina i Krysię. Prawnuków prezydent już nie dożył.

 

Co roku państwo Kaczorowscy kultywowali zwyczaj, aby w rocznicę swojego ślubu iść do teatru. Tak też było 19 lipca 1989 roku. Po pierwszym akcie wyszli na przerwę. Zaskoczeni zobaczyli czekających na nich paru ludzi z „Zamku”. Ostatni w II Rzeczypospolitej starosta bracławski - ówczesny szef kancelarii prezydenta RP Bohdan Wendorff podszedł do nich, stanął na baczność i powiedział: „Prezydent Sabbat nie żyje. Musimy Pana Ministra natychmiast zaprzysiąc na Prezydenta Rzeczypospolitej"... Wyjeżdżając do teatru minister Ryszard Kaczorowski nie przypuszczał, że jeszcze tego samego wieczoru sam, jako prezydent Ryszard Kaczorowski zacznie grać rolę w teatrze wielkiej polityki.

 

Cześć Jego Pamięci!

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.11.2022)

 


 

POLECANE
Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. Loty całkowicie wstrzymane z ostatniej chwili
Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. Loty całkowicie wstrzymane

Samoloty nie mogą obecnie lądować ani startować na lotnisku Kastrup w Kopenhadze z powodu obecności dronów – poinformowała w poniedziałek wieczorem duńska policja.

Oglądałem wywiad z Trumpem na Fox News, kiedy zobaczyłem depeszę PAP, byłem w szoku tylko u nas
"Oglądałem wywiad z Trumpem na Fox News, kiedy zobaczyłem depeszę PAP, byłem w szoku"

Przy takich polskich mediach, Putin może zwolnić speców od dezinformacji. Obejrzałem rozmowę z Donaldem Trumpem na kanale Fox News. Po kilku godzinach czytam polskie portale i własnym oczom nie wierzę!

Macron: Francja uznaje państwo palestyńskie z ostatniej chwili
Macron: Francja uznaje państwo palestyńskie

Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił w poniedziałek w Nowym Jorku, że jego kraj uznaje państwo palestyńskie. Wyraził przekonanie, że jest to rozwiązanie, które przyczyni się do pokoju między Palestyńczykami i Izraelczykami.

Rząd Tuska podniesie podatki? Polacy nie mają złudzeń z ostatniej chwili
Rząd Tuska podniesie podatki? Polacy nie mają złudzeń

61,5% Polaków obawia się podwyżek podatków przez rząd Donalda Tuska – wynika z badania United Surveys opublikowanego w poniedziałek przez serwis Wirtualna Polska.

PKO BP wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKO BP wydał pilny komunikat

Uważaj na fałszywe e-maile o temacie: "Prosimy o potwierdzenie danych w celu utrzymania dostępu do usług REF: xxxxx" oraz "Potwierdzenie przelewu" – informuje PKO Bank Polski.

Złota Piłka 2025. Ogłoszono miejsce Roberta Lewandowskiego z ostatniej chwili
Złota Piłka 2025. Ogłoszono miejsce Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski oraz napastnik FC Barcelony, niespodziewanie nie znalazł się nawet w najlepszej dziesiątce plebiscytu Złotej Piłki. Polak zajął dopiero 17. miejsce w prestiżowym plebiscycie.

Sikorski do Rosji: Zostaliście ostrzeżeni, nie przychodźcie ze skargami z ostatniej chwili
Sikorski do Rosji: "Zostaliście ostrzeżeni, nie przychodźcie ze skargami"

– Jeśli kolejna rakieta lub statek powietrzny zostanie zestrzelony, nie przychodźcie tu ze skargami, zostaliście ostrzeżeni – powiedział do Rosji wicepremier Radosław Sikorski w poniedziałek na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat wtargnięcia rosyjskich myśliwców w przestrzeń powietrzną Estonii.

Przedstawiciel Rosji w ONZ wyśmiał rząd Tuska ws. incydentu w Wyrykach z ostatniej chwili
Przedstawiciel Rosji w ONZ wyśmiał rząd Tuska ws. incydentu w Wyrykach

Rosyjska propaganda zrobiła użytek z wystąpienia wiceministra spraw zagranicznych Marcina Bosackiego. Przedstawiciel Rosji przy ONZ wprost nawiązał do słów wiceszefa polskiego resortu spraw zagranicznych.

Prezydent Nawrocki spotkał się z szefową ds. inwestycji Google z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotkał się z szefową ds. inwestycji Google

Prezydent Karol Nawrocki spotkał się w poniedziałek w Nowym Jorku z prezes i dyrektor ds. inwestycji spółek Alphabet i Google Ruth Porat.

PKW odrzuciła wnioski Żurka i Kierwińskiego z ostatniej chwili
PKW odrzuciła wnioski Żurka i Kierwińskiego

Państwowa Komisja Wyborcza nie uwzględniła wniosków ministra spraw wewnętrznych i administracji, złożonych na prośbę ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Wnioski dotyczyły odwołania 43 komisarzy wyborczych.

REKLAMA

Prezydent Ryszard Kaczorowski - wspomnienie osobiste

Prezydent Ryszard Kaczorowski - wspomnienie osobiste

Trzy dni po tym, jak Parlament Europejski przyjął rezolucję potępiająca Rosję – formalno-prawnego spadkobiercę Związku Sowieckiego - jako „państwo sponsorujące terroryzm" obchodziliśmy setną rocznice urodzin Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego Prezydenta Rzeczypospolitej rezydującego w Londynie, skazanego przez tenże Związek Sowiecki na śmierć. Historia zatoczyła koło.

Rozmowy o Polsce na „Zamku” i przy Anson Road

Żeby spotkać się z ostatnim prezydentem II Rzeczypospolitej - instytucje Państwa Polskiego funkcjonujące na uchodźstwie zachowały ciągłość instytucjonalną - w jego urzędowej siedzibie na 43, Eaton Place (zwanej „ Zamkiem”) trzeba było wysiąść na londyńskiej stacji metra Sloane Square, pójść w prawo, potem lewo, a potem znowu w lewo. Żeby jednak spotkać się w jego domu trzeba było pojechać linią metra Jubilee Line do północno - zachodniego Londynu do stacji metra Willesden Green (jedna stacja za Kilburn i dwie za West Hamstead), skręcić w lewo, znów w lewo i dotrzeć do 32, Anson Road. Aby jednak być gościem najpierw ministra ds. Kraju w rządzie premiera profesora Edwarda Szczepanika, a potem prezydenta RP trzeba było sobie na to zasłużyć, a wcześniej umówić się telefonicznie. Do dziś pamiętam numer telefonu do Pana Prezydenta: 452-51-94 (potem z prefiksem 81). Ten telefon od przeszło dwunastu lat milczy.

Ryszard Kaczorowski zginął pod Smoleńskiem w wieku 89 lat. Wyrok śmierci wydany na nim - polskim harcerzu przez sowiecki sąd w Mińsku Białoruskim w 1941 roku i po 100 dniach - które druh Ryszard spędził w celi śmierci - zamieniony na dziesięć lat łagru, ostatecznie wykonano po blisko siedmiu dekadach...

Rozmawiając z nim czułem, że słucham człowieka z pokolenia II RP. Pokolenia, którego przedstawiciele mogli mówić słowami, które długo po nich wypowiedział prezydent USA John F Kennedy „Nie pytaj, co Ci może dać Ojczyzna. Zapytaj siebie, co Ty możesz dać ojczyźnie”.

Ten potomek szlacheckiego rodu herbu Jelita był dumnym Polakiem. Człowiekiem dla którego pojęcia, takie jak honor, uczciwość, służba Ojczyźnie były czymś oczywistym. Prezydent Kaczorowski mógłby powiedzieć o sobie słowami jednego ze swoich poprzedników Edwarda Raczyńskiego, który na pytanie dziennikarza czym dla niego jest Ojczyzna odparł, że to tak jakby zapytać jaskółki, czym dla niej jest powietrze. Ten białostocki harcerz na pewno za swoje uznałby słowa szefa Kedywu (Kierownictwo Dywersji) AK, a w „cywilu” nauczyciela - pułkownika Józefa Rybickiego, który mówił, że w szkole II Rzeczypospolitej patriotyzmu nie uczono - patriotyzmem się oddychało...

Pamiętam rozmowy z Prezydentem - te u niego w domu, w którym jego żona, pani Karolina nigdy nie odezwała się do mnie per „pan” tylko zawsze „Druhu”, na „Zamku” a potem w moim mieście Wrocławiu, którego otrzymał honorowe obywatelstwo i Warszawie. Rozmowy z patriotą - może w nieco staroświeckim, przedwojennym stylu, ale w najlepszym tego słowa rozumieniu. Człowiekiem wierzącym, dla którego wiara, Kościół były czymś bardzo ważnym. Politykiem, który z jednej strony był wierny zasadom, a z drugiej szukał kompromisów. Człowiekiem szanowanym, który dla wielu ludzi uosabiał majestat II Rzeczypospolitej - wolnej Polski, z czasem skądinąd coraz bardziej idealizowanej.

Zapamiętałem szczególnie jedną z tych rozmów, która miała miejsce w czasie, gdy Polska wybijała się na niepodległość, ale komuna broniła się mocno, wykorzystując czasem łatwowierność zasłużonych ludzi po naszej stronie. Prezydent powiedział wtedy: „na wojnie, jak to na wojnie - czasem strzelają z tyłu”.

Życie jak scenariusz filmu

Miał filmowy życiorys: jako niespełna 18-latek zaangażował się w podziemne harcerstwo, został komendantem Szarych Szeregów w rodzinnym Białymstoku oraz łącznikiem między konspiracyjnym harcerstwem, a komendanturą Związku Walki Zbrojnej. Aresztowany, wieziony w Białymstoku i Mińsku, skazany na śmierć - był przekonany, że wyrok zostanie wykonany. Kilku jego kolegów rozstrzelano. Jemu Opatrzność zapisała inną drogę.

Aresztowany w lipcu 1940 roku w letnim ubraniu przeżył przeraźliwe zimno w sowieckim więzieniu dzięki - kolejna filmowa scena - 100 kartkom, bo tylu trzeba było do napisania jego wyroku i uzasadnienia. Miał adwokata z urzędu, który w jego obronie nie powiedział ani słowa. Ale w ostatniej chwili dał mu wyrok i owa setka kartek uratowała mojemu imiennikowi życie: nie spał na samym betonie w celi tylko na tychże kartkach - bez nich przymarzał do podłogi. Co godzina budził się, żeby chwilę się poruszać, a przez to ogrzać .

W łagrze - jak wspominał najbliższym - pierwszy raz w życiu i ostatni (!) pił alkohol. Żeby przetrwać. Był to czysty spirytus… Myślał o ucieczce. Wspominał po latach o tym, że niektórzy więźniowie uciekali z „kanapką”. W pierwszej chwili nie zrozumiałem. Kanapką? Chodziło o to, że aby przeżyć wielodniową ucieczkę trzeba było zapewnić sobie pożywienie. W łagrze ludzie głodowali, zatem o prowiancie na drogę nie było co marzyć. Stąd też „kanapką” był słabszy więzień, którego specjalnie zabierano, aby gdy nie wytrzyma trudów ucieczki poświecić go (i zjeść) dla dobra reszty uciekinierów.

Gdy wyszedł z łagru i miał jechać do armii Andersa wraz z kolegą poszli do „balwierza” czyli fryzjera. Pan Ryszard wspominał potem, że obaj stanęli przed lustrem po raz pierwszy od wielu miesięcy. Późniejszy prezydent rozpoznał w lustrze człowieka, który stał obok - to był kolega niedoli. Ale kim był ten starszy gość z brodą na przeciwko? Dopiero po chwili zrozumiał, że to był on...

Jak tysiące polskich żołnierzy z „nieludzkiej ziemi” przez Persję trafił do Włoch. Walczył pod Monte Casino i pod Ankoną. W wielkiej polskiej wiktorii w walce o niezdobyty klasztor stracił częściowo - o czym wielu nie wie – słuch.

„Polski Londyn” i rodzina

Po wojnie współtworzył „Polski Londyn”: działał w harcerstwie dochodząc do zaszczytnej funkcji przewodniczącego ZHP na Obczyźnie i współorganizując złoty polskich harcerzy z całego świata. Żonę Karolinę Marianpolską rodem ze Stanisławowa (również ewakuowaną z armią Andersa, przez Afrykę i ośrodek dla polskich dzieci nad jeziorem Wiktoria, trafiła do Anglii) poznał na polskiej potańcówce. „Co za starszy Pan mnie adoruje?" - pomyślała. Było między nimi dziewięć lat różnicy, a więzienie i łagier dodatkowo go postarzył… Panna Karolina wolała tańczyć z innym, młodszym, ale druh Ryszard zaczął ją przekonywać, że jej faworyt tak naprawdę… kuleje. Rzeczywiście: przekupiony konkurent zaczął nagle kuleć. Mieli dwie córki: Jadwigę (Jagodę) i Alicję oraz pięcioro wnuków: Zenona, Wandę, Ryszarda, Marcina i Krysię. Prawnuków prezydent już nie dożył.

 

Co roku państwo Kaczorowscy kultywowali zwyczaj, aby w rocznicę swojego ślubu iść do teatru. Tak też było 19 lipca 1989 roku. Po pierwszym akcie wyszli na przerwę. Zaskoczeni zobaczyli czekających na nich paru ludzi z „Zamku”. Ostatni w II Rzeczypospolitej starosta bracławski - ówczesny szef kancelarii prezydenta RP Bohdan Wendorff podszedł do nich, stanął na baczność i powiedział: „Prezydent Sabbat nie żyje. Musimy Pana Ministra natychmiast zaprzysiąc na Prezydenta Rzeczypospolitej"... Wyjeżdżając do teatru minister Ryszard Kaczorowski nie przypuszczał, że jeszcze tego samego wieczoru sam, jako prezydent Ryszard Kaczorowski zacznie grać rolę w teatrze wielkiej polityki.

 

Cześć Jego Pamięci!

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.11.2022)

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe