Pomagajmy Ukrainie, pamiętajmy o Wołyniu

Alternatywa: „Myć ręce albo nogi” jest godna małego Jasia, ale nie poważnych polityków. W ostatnim czasie ze zdumieniem widzę, że nad Wisłą, Odrą, Wartą i Bugiem – ale jakoś głównie w Warszawie – objawia się coraz więcej osobników, którzy z uporem forsują mycie albo rąk albo nóg.

A tak konkretnie: słyszę głosy, że w związku z napaścią Rosji na Ukrainę i trwająca tam już blisko pięć miesięcy wojną, nie należy mówić o ludobójstwie Polaków na Wołyniu dokonanym przez ukraińskich szowinistów. Z drugiej strony, symetrycznie, słychać od niektórych ” jak można pomagać Ukrainie, która nie rozliczyła się ze śmierci przeszło 100 tysięcy Polaków na dawnych Kresach Południowo-Wschodnich Rzeczpospolitej? „. Jestem zdumiony jedną i drugą postawą.

Pomagajmy Ukrainie, pamiętajmy o Wołyniu

Uważam, że jest rzeczą absolutnie nieracjonalną, a także niemoralną, aby w imię konieczności bliskich relacji Warszawy i Kijowa poświęcać pamięć o naszych rodakach zamordowanych tylko dlatego, że byli Polakami. Przecież doprawdy można wspierać Ukrainę – w dobrze pojętym naszym interesie narodowym – a jednocześnie oddawać publiczny hołd naszym rodakom z Wołynia i nie tylko, którzy ginęli przeważnie męczeńską śmiercią. Z drugiej strony konieczność – to dobre słowo! – pamięci o ludziach współtworzących naszą wspólnotę narodową na wschodnich rubieżach II Rzeczpospolitej nie musi i nie może implikować zaniechania działań na rzecz wspierania naszego wschodniego sąsiada w wojnie z naszym dalszym wschodnim sąsiadem. O ile pomoc Polaków, naszych obywateli dla uchodźców z Ukrainy jest gestem głęboko zakodowanej w polskiej tożsamości – chrześcijańskiej solidarności , o tyle już zakrojona na olbrzymią skalę pomoc Państwa Polskiego dla Kijowa : medyczna, żywnościowa, humanitarna, ale przede wszystkim militarna, polityczna i dyplomatyczna jest powodowana racjonalną oceną sytuacji geopolitycznej naszego państwa i swoistym realizmem. Po prostu w interesie Polski jest, aby między Rzeczpospolitą a Federacją Rosyjską istniało realne, a nie „sezonowe”, „teoretyczne” państwo. Nie chcę używać pojęcia „bufor”, bo byłoby to mało dyplomatyczne, ale to po prostu „ABC” polityki zagranicznej, alby zainwestować w pomoc dla państwowości, która w znaczący sposób ogranicza możliwości ataku Rosji na Polskę oraz wiąże armię rosyjską, a także w wymiarze stricte gospodarczym „wykrwawia” rosyjskie państwo. Reasumując: tym wszystkim, którzy mniej lub bardziej głośno sugerują: „ciszej nad wołyńską trumną” odpowiadam, aby w pierwszej kolejności zamilkli oni, bo to, co radzą jest nie tylko amoralne, ale też pokazuje całkowicie fałszywą alternatywę, jest więc niepragmatyczne (skoro już o pragmatyzmie mowa!).

Tym natomiast , którzy suflują, nawet powodowani patriotycznymi emocjami, że należy stronie ukraińskiej powiedzieć: „najpierw przeproście , potem wam pomożemy” – szczerze odpowiem, że o pamięć dla Polaków zamordowanych przed siedmioma dekadami z rąk Ukraińców łatwiej będzie upominać się silnemu państwu polskiemu, mniej zagrożonemu przez Rosję niż państwu słabszemu, które Rosję ma tuż za własną granicą i nie chodzi tutaj o granicę z obwodem królewieckim…

Pamięć o tragicznej śmierci przodków

A teraz historyczne skojarzenie. Ci pierwsi, którzy nie chcą, aby poruszać tematu ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu, przypominają mi jako żywo Jacka Kuronia i jego środowisko polityczne, które 30 lat temu chciało poświęcić na ołtarzu dobrosąsiedzkich stosunków z Litwą czy Ukrainą naszych rodaków, którzy przetrwali na tamtych ziemiach mimo sowieckich represji. Tak, jak wtedy Polska nie mogła odwrócić się od Polaków, którzy nie z własnego wyboru znaleźli się poza granicami nowej polskiej państwowości, tak samo dzisiaj Polska, mimo wojny w Europie Wschodniej nie może odwrócić się od cieni niezapomnianych przodków, którzy ginęli tylko z jednego powodu: bo byli, jak my, Polakami.

Druga analogia historyczna. Ci, którzy nie chcą abyśmy – przecież w naszym interesie! – wspierali Ukrainę, bo nie rozliczyła się z ludobójstwem Polaków w latach 1940-tych, dokonanym pod parasolem Niemiec albo uzależniają ową pomoc od przeprosin ze strony ukraińskiej, nasuwają mi na myśl – każdy ma prawo do swoich skojarzeń – tych, którzy ze słusznej troski o zachowanie zachodniej granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej wyciągali wniosek, że lepiej nie domagać się pełnej niepodległości, bo przecież to Związek Sowiecki jest „gwarantem” naszej granicy z ówczesną komunistyczną Niemiecką Republiką Demokratyczną i tylko ZSRR może nie dopuścić do zjednoczenia Niemiec…

Oczywiście w tym wszystkim trzeba pamiętać, kto jest beneficjentem pogorszenia się, mimo wielkiej polskiej pomocy na rzecz naszego wschodniego sąsiada, relacji Polski i Ukrainy. Tyle, że na pytanie „Cui bono?” odpowiedź jest prosta – leży to w interesie Rosji . Jednak przede wszystkim należy się domagać, aby tę prawdę posiadł wciąż urzędujący ambasador Ukrainy w Republice Federalnej Niemiec Andrij Melnyk, który skądinąd ma dostać awans na wiceministra spraw zagranicznych swojego kraju. Szkoda też, że prezydent Zełenski nie wykorzystał okazji, aby w rocznicę ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu dokonać aktu ekspiacji i zadośćuczynienia. Szkoda tym większa, że być może właśnie teraz jest na to najlepszy i niepowtarzalny czas – o który z każdym rokiem będzie coraz trudniej…

Polska polityka historyczna doprawdy nie stoi w sprzeczności ze współczesną polską polityka wschodnią.

*tekst ukazał się na portalu idmn.pl (20.07.2022)


 

POLECANE
Alarm ws. ataków na Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich gorące
Alarm ws. ataków na Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich

Na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich we wtorek opublikowano stanowisko, któremu nadano tytuł: "Alarm Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w sprawie nasilających się ataków i zagrożonej niezależności Stowarzyszenia".

Tusk w PE: Jeszcze Europa nie zginęła z ostatniej chwili
Tusk w PE: "Jeszcze Europa nie zginęła"

Premier Polski Donald Tusk w środę przemawiał w Parlamencie Europejskim, gdzie zaprezentował priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE. Hasło polskiej prezydencji brzmi "Bezpieczeństwo, Europo!". 

Jeśli mówił, że się zrzeknie, to zrobi to. Jarosław Kaczyński o immunitecie Morawieckiego polityka
"Jeśli mówił, że się zrzeknie, to zrobi to". Jarosław Kaczyński o immunitecie Morawieckiego

– Jeśli Mateusz Morawiecki mówił, że zrzeknie się immunitetu, to prawdopodobnie to zrobi – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Odnosząc się do organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 r., podkreślił, że realizacja konstytucji i decyzji marszałka Sejmu nie jest działalnością przestępczą.

Z nieba spadają duże ilości globalnego ocieplenia. Zima i śnieg na Florydzie [WIDEO] z ostatniej chwili
"Z nieba spadają duże ilości globalnego ocieplenia". Zima i śnieg na Florydzie [WIDEO]

Media społecznościowe obiegają liczne filmiki, na których widać intensywne opady śniegu na Florydzie. Przypomnijmy, że ten stan na południowym wschodzie Stanów Zjednoczonych cieszy się subtropikalnym klimatem.

Puste slogany zamiast konkretnej wizji. Europosłowie PiS skomentowali przemówienie Tuska w PE gorące
"Puste slogany zamiast konkretnej wizji". Europosłowie PiS skomentowali przemówienie Tuska w PE

W środę przed Parlamentem Europejskim wystąpił premier Donald Tusk, który mówił m.in. o kwestiach bezpieczeństwa, a także o słowach prezydenta USA Donalda Trumpa nt. podnoszenia wydatków na obronność. Przemówienie szefa polskiego rządu postanowili skomentować europosłowie PiS.

Niepokojące doniesienia ws. kultowego muzyka. Musiał przełożyć koncerty gorące
Niepokojące doniesienia ws. kultowego muzyka. Musiał przełożyć koncerty

W mediach niemałe poruszenie, bo kultowy brytyjski artysta – Sting – ogłosił, że zawiesza koncertowanie do końca stycznia, a zaplanowane na ten czas koncerty zostaną przełożone na inny termin. Nagłe zmiany zostały spowodowane stanem zdrowia popularnego wokalisty.

To był miły list. Donald Trump ujawnił treść listu od Bidena Wiadomości
"To był miły list". Donald Trump ujawnił treść listu od Bidena

Prezydent USA Donald Trump postanowił ujawnić dziennikarzom treść listu pozostawionego przez Joe Bidena w biurku prezydenckim w Gabinecie Owalnym.

Śląsk: Groźny wypadek w kopalni Knurów-Szczygłowice z ostatniej chwili
Śląsk: Groźny wypadek w kopalni Knurów-Szczygłowice

W środę w kopalni Knurów-Szczygłowice najprawdopodobniej doszło do zapalenia metanu. 

Piotr Müller w PE: Jakie mechanizmy cenzury były stosowane wobec platform społecznościowych? gorące
Piotr Müller w PE: Jakie mechanizmy cenzury były stosowane wobec platform społecznościowych?

– Jakie mechanizmy cenzury były stosowane wobec platform społecznościowych? – pyta Piotr Müller. Grupa europosłów zgłosiła wniosek o utworzenie specjalnej komisji w Parlamencie Europejskim, która miałaby się zająć zbadaniem działań Komisji Europejskiej wobec platform społecznościowych.

Kosiniak-Kamysz: Wierzymy, że dojdzie do rewizji decyzji USA ws. limitu czipów z ostatniej chwili
Kosiniak-Kamysz: Wierzymy, że dojdzie do rewizji decyzji USA ws. limitu czipów

Decyzja odchodzącej administracji prezydenta Joe Bidena w sprawie limitu czipów jest niedopuszczalna; wierzymy, że dojdzie do jej rewizji - powiedział w środę szef MON, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Z nadzieją podchodzimy do nowej administracji prezydenta Donalda Trumpa - dodał.

REKLAMA

Pomagajmy Ukrainie, pamiętajmy o Wołyniu

Alternatywa: „Myć ręce albo nogi” jest godna małego Jasia, ale nie poważnych polityków. W ostatnim czasie ze zdumieniem widzę, że nad Wisłą, Odrą, Wartą i Bugiem – ale jakoś głównie w Warszawie – objawia się coraz więcej osobników, którzy z uporem forsują mycie albo rąk albo nóg.

A tak konkretnie: słyszę głosy, że w związku z napaścią Rosji na Ukrainę i trwająca tam już blisko pięć miesięcy wojną, nie należy mówić o ludobójstwie Polaków na Wołyniu dokonanym przez ukraińskich szowinistów. Z drugiej strony, symetrycznie, słychać od niektórych ” jak można pomagać Ukrainie, która nie rozliczyła się ze śmierci przeszło 100 tysięcy Polaków na dawnych Kresach Południowo-Wschodnich Rzeczpospolitej? „. Jestem zdumiony jedną i drugą postawą.

Pomagajmy Ukrainie, pamiętajmy o Wołyniu

Uważam, że jest rzeczą absolutnie nieracjonalną, a także niemoralną, aby w imię konieczności bliskich relacji Warszawy i Kijowa poświęcać pamięć o naszych rodakach zamordowanych tylko dlatego, że byli Polakami. Przecież doprawdy można wspierać Ukrainę – w dobrze pojętym naszym interesie narodowym – a jednocześnie oddawać publiczny hołd naszym rodakom z Wołynia i nie tylko, którzy ginęli przeważnie męczeńską śmiercią. Z drugiej strony konieczność – to dobre słowo! – pamięci o ludziach współtworzących naszą wspólnotę narodową na wschodnich rubieżach II Rzeczpospolitej nie musi i nie może implikować zaniechania działań na rzecz wspierania naszego wschodniego sąsiada w wojnie z naszym dalszym wschodnim sąsiadem. O ile pomoc Polaków, naszych obywateli dla uchodźców z Ukrainy jest gestem głęboko zakodowanej w polskiej tożsamości – chrześcijańskiej solidarności , o tyle już zakrojona na olbrzymią skalę pomoc Państwa Polskiego dla Kijowa : medyczna, żywnościowa, humanitarna, ale przede wszystkim militarna, polityczna i dyplomatyczna jest powodowana racjonalną oceną sytuacji geopolitycznej naszego państwa i swoistym realizmem. Po prostu w interesie Polski jest, aby między Rzeczpospolitą a Federacją Rosyjską istniało realne, a nie „sezonowe”, „teoretyczne” państwo. Nie chcę używać pojęcia „bufor”, bo byłoby to mało dyplomatyczne, ale to po prostu „ABC” polityki zagranicznej, alby zainwestować w pomoc dla państwowości, która w znaczący sposób ogranicza możliwości ataku Rosji na Polskę oraz wiąże armię rosyjską, a także w wymiarze stricte gospodarczym „wykrwawia” rosyjskie państwo. Reasumując: tym wszystkim, którzy mniej lub bardziej głośno sugerują: „ciszej nad wołyńską trumną” odpowiadam, aby w pierwszej kolejności zamilkli oni, bo to, co radzą jest nie tylko amoralne, ale też pokazuje całkowicie fałszywą alternatywę, jest więc niepragmatyczne (skoro już o pragmatyzmie mowa!).

Tym natomiast , którzy suflują, nawet powodowani patriotycznymi emocjami, że należy stronie ukraińskiej powiedzieć: „najpierw przeproście , potem wam pomożemy” – szczerze odpowiem, że o pamięć dla Polaków zamordowanych przed siedmioma dekadami z rąk Ukraińców łatwiej będzie upominać się silnemu państwu polskiemu, mniej zagrożonemu przez Rosję niż państwu słabszemu, które Rosję ma tuż za własną granicą i nie chodzi tutaj o granicę z obwodem królewieckim…

Pamięć o tragicznej śmierci przodków

A teraz historyczne skojarzenie. Ci pierwsi, którzy nie chcą, aby poruszać tematu ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu, przypominają mi jako żywo Jacka Kuronia i jego środowisko polityczne, które 30 lat temu chciało poświęcić na ołtarzu dobrosąsiedzkich stosunków z Litwą czy Ukrainą naszych rodaków, którzy przetrwali na tamtych ziemiach mimo sowieckich represji. Tak, jak wtedy Polska nie mogła odwrócić się od Polaków, którzy nie z własnego wyboru znaleźli się poza granicami nowej polskiej państwowości, tak samo dzisiaj Polska, mimo wojny w Europie Wschodniej nie może odwrócić się od cieni niezapomnianych przodków, którzy ginęli tylko z jednego powodu: bo byli, jak my, Polakami.

Druga analogia historyczna. Ci, którzy nie chcą abyśmy – przecież w naszym interesie! – wspierali Ukrainę, bo nie rozliczyła się z ludobójstwem Polaków w latach 1940-tych, dokonanym pod parasolem Niemiec albo uzależniają ową pomoc od przeprosin ze strony ukraińskiej, nasuwają mi na myśl – każdy ma prawo do swoich skojarzeń – tych, którzy ze słusznej troski o zachowanie zachodniej granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej wyciągali wniosek, że lepiej nie domagać się pełnej niepodległości, bo przecież to Związek Sowiecki jest „gwarantem” naszej granicy z ówczesną komunistyczną Niemiecką Republiką Demokratyczną i tylko ZSRR może nie dopuścić do zjednoczenia Niemiec…

Oczywiście w tym wszystkim trzeba pamiętać, kto jest beneficjentem pogorszenia się, mimo wielkiej polskiej pomocy na rzecz naszego wschodniego sąsiada, relacji Polski i Ukrainy. Tyle, że na pytanie „Cui bono?” odpowiedź jest prosta – leży to w interesie Rosji . Jednak przede wszystkim należy się domagać, aby tę prawdę posiadł wciąż urzędujący ambasador Ukrainy w Republice Federalnej Niemiec Andrij Melnyk, który skądinąd ma dostać awans na wiceministra spraw zagranicznych swojego kraju. Szkoda też, że prezydent Zełenski nie wykorzystał okazji, aby w rocznicę ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu dokonać aktu ekspiacji i zadośćuczynienia. Szkoda tym większa, że być może właśnie teraz jest na to najlepszy i niepowtarzalny czas – o który z każdym rokiem będzie coraz trudniej…

Polska polityka historyczna doprawdy nie stoi w sprzeczności ze współczesną polską polityka wschodnią.

*tekst ukazał się na portalu idmn.pl (20.07.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe