[wywiad] Zwierzchnik Prawosławnego Kościoła Ukrainy: Nie ma innego wyjścia, jak położyć kres złu, które przyszło na Ukrainę

- Obecna wojna jest to walka w obronie najbardziej podstawowych europejskich wartości, takich jak godność człowieka, wolność, prawo narodów do samostanowienia i jest to walka w obronie demokracji – mówi w rozmowie z KAI abp Epifaniusz, metropolita kijowski i całej Ukrainy, zwierzchnik Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Dodaje, że jest przekonany, że „Ukraina zwycięży, gdyż jesteśmy po stronie Prawdy. A gdzie jest Prawda jest Bóg, a gdzie Bóg tam i zwycięstwo”.
Metropolita Epifaniusz
Metropolita Epifaniusz / wikipedia/CC BY-SA 4.0/president.gov.ua

Marcin Przeciszewski: Jaki dziś jest kształt Prawosławnego Kościoła Ukrainy w niemal 4 lata po jego powstaniu?

Abp Epifaniusz: W grudniu obchodzić będziemy czwartą rocznicę soboru zjednoczeniowego, na którym doszło do utworzenia Prawosławnego Kościoła Ukrainy, a 6 stycznia 2019 r. patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I udzielił nam Tomosu o autokefalii. Od tego momentu po 300 latach dominacji rosyjskiej Ukraina zyskała swój samodzielny, autonomiczny Kościół. Przez te cztery lata Prawosławny Kościół Ukrainy wzrasta i umacnia się, jakościowo i ilościowo. W świetle danych statystycznych, 54 % obywateli Ukrainy należy do naszego Kościoła, a do Ukraińskiego Kościoła Patriarchatu Moskiewskiego tylko 4 %. A wszystkich prawosławnych jest w Ukrainie ponad 70 %. 

- Obserwujemy proces przechodzenia wiernych i parafii z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego do autokefalicznego Kościoła Ukrainy. Jaka to jest skala?

- Przez ten czas przyłączyło się do naszego Kościoła ponad 1,5 tys. wspólnot parafialnych, działających dotąd w strukturach wciąż obecnego na Ukrainie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. A gwałtowne przyspieszenie tego procesu nastąpiło w ciągu ostatniego półrocza, po wybuchu wojny. A to dlatego, że parafie uświadomiły sobie, że Kościół, w którym dotąd trwali, związany jest z państwem agresora. Jest to proces całkowicie oddolny i dobrowolny. Poszczególne wspólnoty parafialne same, na zwoływanych w tym celu zebraniach podejmują decyzje o połączeniu się z Prawosławnym Kościołem Ukrainy. Warto zaznaczyć, że w Kościele prawosławnym to członkowie wspólnoty są najwyższą władzą parafii. 

- Ksiądz Arcybiskup powiedział, że wciąż umacnia się duchowy autorytet Prawosławnego Kościoła Ukrainy i rozwija się jego działalność duszpasterska.

- Prawosławny Kościół Ukrainy jest Kościołem narodu ukraińskiego. Kościół ten dba o potrzeby ukraińskiego narodu i żyje tymi problemami, jakimi żyje naród. A podczas tej skrajnie trudnej sytuacji jaką stwarza wojna, Kościół pomaga zarówno społeczeństwu cywilnemu jak państwu i ukraińskiej armii. Staramy się mieć żywy kontakt ze wszystkimi i współodczuwamy ze społeczeństwem ukraińskim i dzielimy jego los. Kapłani są wraz z ludem, dzieląc jego troski, cierpienia i nadzieje. 

Wielu księży jest zaangażowanych bezpośrednio na froncie jako kapelani. Zostało przyjęte nowe prawo, wedle którego kapelani w armii powinni być żołnierzami, tzn. muszą odbyć przeszkolenie i otrzymują stopień wojskowy. Takich kapelanów jest sześciuset a około tysiąca to kapelani wolontariusze, którzy towarzyszą oddziałom wojskowy, nie będą formalnie w strukturach wojska. 

- Ilu kapelanów zginęło?

- Zginęło kilkunastu, w tym dwaj bliscy mi księża, którzy byli ze mną na jednym roku w seminarium duchownym. Jeden to ihumen Platon, który zginął w Donbasie, a drugim jest kapłan Maksym, który zginął na Kijowszczyźnie w pierwszym okresie wojny. Rozstrzelali go Czeczeńcy w mieście Iwanki. 

- A jakich strat materialnych doznał w tym czasie Wasz Kościół?

- Rosjanie zniszczyli ponad 200 obiektów religijnych należących do różnych wyznań, są to świątynie lub klasztory. Jeśli chodzi o Prawosławny Kościół Ukrainy, dotyczy to kilkudziesięciu z nich. Jednak najwięcej obiektów sakralnych jakie zostały zniszczone należy do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, gdyż jest on najbardziej obecny na wschodnich terytoriach Ukrainy i blisko granicy z Federacja Rosyjską. Tam, gdzie toczą się najbardziej krwawe walki. To absolutny paradoks, ale Rosjanie nikogo nie oszczędzają, strzelają i bombardują na oślep, niszcząc obiekty tego Kościoła, który de facto reprezentuje ich interesy. 

- W ostatnim czasie rosyjska agresja zdecydowanie się nasila, Putin grozi bombą atomową. Jak Ksiądz Arcybiskup widzi najbliższą przyszłość?

- W ciągu ostatnich dwóch tygodni rosyjskie wojska bardzo zaktywizowały ataki na Ukrainę. Ostrzeliwują niemal całe nasze terytorium za pomocą rakiet, a także dronów irańskich. Ale nie powoduje to u nas paniki. Wręcz przeciwnie, zachęca do jeszcze bardziej intensywnej walki z rosyjskimi bandytami. Rozumiemy, że nie ma innego wyjścia, jak położyć kres złu, które przyszło na Ukrainę. Także po to, aby nie mogło rozprzestrzenić się dalej, na inne kraje Europy. Jesteśmy przekonani, że zwyciężymy, gdyż jesteśmy po stronie Prawdy. A tam gdzie Prawda jest Bóg, a gdzie jest Bóg tam i zwycięstwo. 

10 października rakieta spadła w Kijowie tuż obok mojej rezydencji przy Michajłowskim Soborze w samym centrum miasta a irański dron uszkodził jeden z pobliskich budynków. Wszystko to widziałem na własne oczy. Ale to tylko nas utwierdza w determinacji do walki z tym wcielonym złem, walki o Prawdę. Nie budzi to strachu ale dokładnie przeciwnie, zachęca do walki. 

Jest to nie tylko wojna obronna Ukrainy. Jest to walka w obronie takich najbardziej podstawowych europejskich wartości jak godność człowieka, wolność, prawo narodów do samostanowienia i jest to walka w obronie demokracji. A Putin chce nas zniszczyć, gdyż widzi, że Ukraina coraz bardziej od niego się oddala. Przez ostatnie 30 lat Ukraina radykalnie się zmieniła i wyrosło nowe pokolenie. A skoro Putin zrozumiał, że w wymiarze politycznym nie uda mu się podporządkować Ukrainy, to teraz chce fizycznie nas wykończyć. Ma nadzieję, że w końcu w ten sposób uda mu się podporządkować Ukrainę. 

Tymczasem Ukraina chce być członkiem Wspólnoty Europejskiej. I dlatego płacimy tak wysoką cenę za obronę wartości europejskich. Żaden europejski kraj nie zapłacił tak wysokiej ceny za pragnienie integracji ze strukturami zjednoczonej Europy. A płacimy tę cenę, gdyż chcemy być w tej wielkiej rodzinie europejskich narodów, gdzie panuje wolność, sprawiedliwość i pokój. Zresztą duchowo i mentalnie jesteśmy w tej rodzinie już od stuleci. 

- Do niedawna ukraińska świadomość narodowa była silnie obecna w Ukrainie zachodniej i także środkowej, natomiast w Ukrainie wschodniej był z nią pewien problem. Jak to jest dziś, po kilku miesiącach rosyjskiej agresji?

- Rosyjska agresja trwa tu już od 2014 roku. Wojna spowodowała, że u mieszkańców wschodniej Ukrainy bardzo umocniła się tożsamość ukraińska i świadomość przynależności do ukraińskiego narodu. I to nawet wśród tych, którzy mówią wyłącznie po rosyjsku, a języka ukraińskiego nie znają. Widzimy kardynalne zmiany u mieszkańców wschodniej Ukrainy. Do niedawna była tam silnie zakorzeniona idea potrzeby przyjaźni z Rosją, ale całkowicie ona zamilkła po wybuchu wojny, na skutek rosyjskiej agresji. Ci ludzie na wschodzie Ukrainy najbardziej teraz cierpią. Ci, którzy mieli największą sympatię do Rosji, są teraz najbardziej prześladowani, torturowani, gwałceni i zabijani przez Rosjan. 

- Po tym widać, że polityka Putina jest absolutnie przeciwskuteczna.

- Putin bardzo mocno zjednoczył naród Ukraiński. Żadnemu ukraińskiemu politykowi nie udało się dotąd tego zrobić w takim stopniu. 

- Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia postawę po wybuchu wojny, zajmowaną przez Ukraiński Kościół Prawosławny należący do Patriarchatu moskiewskiego, na czele którego stopi metropolita Onufry Berezowski. Czy ten Kościół jest wciąż na służbie Rosji czy na skutek wojny będzie się od niej oddalać?

- Metropolita Onufry wykonuje od ,kilku miesięcy dziwny taniec, który kiedyś nazywano „lenińskim walcem”. Krok naprzód i dwa w tył. 

Podkreślę, że tak zwany Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego cały czas jest częścią Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Konserwuje sytuację jaka była przed 24 lutego br. I nie dokonali żadnych zmian. Maskują się pod nazwą „Cerkwi ukraińskiej”. Odbyli tzw. sobór, ale nie widać żadnych realnych działań. Żadne oddzielenie się od Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie nastąpiło. To, że niektórzy duchowni nie wymawiają imienia Cyryla w kanonie mszy św. Nic w istocie nie zmienia. 

- W ukraińskim Parlamencie pojawił się projekt ustawy, która miałaby zakazać działania na Ukrainie tej odnogi Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Jakie jest stanowisko Księdza Arcybiskupa w tej sprawie?

- Faktycznie w Radzie Najwyższej pojawiło się kilka projektów ustawodawczych zlikwidowania Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego na terytorium Ukrainy. A to dlatego, że Kościół ten jest jedyną oficjalnie działającą organizacją na Ukrainie, która podlega władzom w Moskwie. Tymczasem wszystkie relacje polityczne, ekonomiczne, kulturalne czy na innych polach zostały zerwane. Nie mogą istnieć u nas żadne firmy, instytucje czy organizacje, które podlegałyby Moskwie. Zabronione są też rosyjskie środki masowego przekazu. Rozwiązane zostały również prorosyjskie partie polityczne. Oznacza to, że w takim szczególnym czasie jakim jest czas wojny, nie może istnieć żadna organizacja, która reprezentowałaby interesy Rosji bądź była zarządzana z jej terytorium. Jedyną taką organizacją jest Ukraińska Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego. W jej łonie której działa cała masa rosyjskich kolaborantów. Istnienie tej Cerkwi stwarza im tylko ochronny parasol do prowadzenia działalności wrogiej wobec Ukrainy. Na terytoriach okupowanych 100 % kapłanów tego Kościoła i bardzo duża ilość wiernych wprost kolaboruje z najeźdźcą. 

- Jezus wezwał nas wszystkich do budowania jednego Kościoła. I temu służy dialog ekumeniczny. Jeśli chodzi o prawosławie na wschodzie Europy to Kościół katolicki reprezentowany przez Stolicę Apostolską skoncentrowany jest na dwóch kierunkach dialogu: z Konstantynopolem i Patriarchatem Moskiewskim. Obecnie widać, że dialog z Moskwą niczego nie przynosi. Czy jest szansa, aby Prawosławny Kościół Ukrainy stał się istotnym w wiarygodnym partnerem w dialogu z Kościołem rzymsko-katolickim? 

- Jesteśmy otwarci na dialog z Kościołem katolickim i Stolicą Apostolską. Rozumiemy, że potrzebny jest do tego czas, gdyż Stolica Apostolska miała dotąd trwałe stosunki z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Potrzebny jest czas na to, abyśmy mogli takie relacje stopniowo zbudować. Zresztą już one się rozwijają. Choćby poprzez mój obecny pobyt w Polsce i spotkania z polskimi biskupami. Duże znaczenie dla budowania relacji między naszym Kościołem o Kościołem rzymskokatolickim miała wizyta delegacji polskiego episkopatu w czerwcu br. w Kijowie. A wzięli w niej udział przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki, prymas Polski abp Wojciech Polak i metropolita lubelski abp Stanisław Budzik. A później nastąpiły podobne wizyty episkopatów niemieckiego i francuskiego. Stopniowo zbliża nas to, do ustanowienia równie dobrych stosunków ze Stolicą Apostolską. 

- Zresztą chyba jednym z dowodów Waszej woli budowania dobrych stosunków z Kościołem katolickim jest codzienna współpraca z Kościołem greckokatolickim na Ukrainie?

- Na Ukrainie mamy bardzo dobre i przyjazne stosunki zarówno z Kościołem rzymskokatolickim jak i z greckokatolickim. Taką dobrą przestrzeń współpracy stwarza m. in. Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych. Istnieje ona już ponad 25 lat i skupia wszystkie Kościoły, wyznania i religie istniejące w tym kraju. W żadnym kraju, poza Ukrainą, takie ekumeniczne i międzyreligijne forum nie istnieje. Ukraina jest więc przykładem dobrego, ekumenicznego dialogu. Dokonuje się on głównie w płaszczyźnie tzw. ekumenizmu praktycznego, czyli wspólnego świadectwa różnych Kościołów i religii, wobec problemów i dramatów, jakie przeżywa otaczający nas świat. 

- Krótko mówiąc, dajecie świadectwo, że w nowoczesnym świecie chrześcijaństwo ma wciąż wiele do powiedzenia…

- Mam nadzieję, że jako Ukraińcy mamy szansę wnieść coś istotnego do tej rodziny narodów jaką jest dziś Unia Europejska. A chodzi o pewien wkład duchowy, czego dzisiejszy świat ma deficyt. Razem z chrześcijanami z innych krajów będziemy mogli się tym dzielić. Dostrzegamy również, że w europejskiej cywilizacji sąd dziś pewne problemy. Ma nadzieję, że Ukraina wraz z Polską, drogą dialogu jest w stanie umocnić głos chrześcijan w Unii Europejskiej. 

- A jakie macie na dziś oczekiwania od Polski i do Kościoła w Polsce? Wojna wciąż przecież trwa i przynosi tragiczne żniwo.

- Przede wszystkim jesteśmy wdzięczni za tę pomoc, jaką już od was otrzymaliśmy. Prosimy o dalszą pomoc, gdyż sytuacja, szczególnie teraz u progu zimy, staje się coraz trudniejsza. Potrzebujemy pomocy na bardzo różnych polach. A jeszcze większej pomocy będziemy potrzebować w odbudowie Ukrainy za zniszczeń wojennych po wojnie. 

Ale jako chrześcijanie potrzebujemy przede wszystkim duchowego i modlitewnego wsparcia. Tej duchowej pomocy potrzebują też nasi wierni, którzy przebywają jako uchodźcy w Polsce. A to dlatego, że niestety Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny nie chce opiekować się naszymi wiernymi i odmawia im udzielania sakramentów. Pragniemy z nim podjąć braterski dialog i kierujemy listy, ale pozostają one bez odpowiedzi. Jesteśmy więc radzi, że Kościół katolicki w Polsce daje nam przestrzeń do modlitwy. I także na tym polu nasza współpraca może być owocna. 

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

Marcin Przeciszewski / Kraków


 

POLECANE
Dr Jacek Saryusz-Wolski: Europejska broń nuklearna może wpaść w ręce islamistów już za 15 lat gorące
Dr Jacek Saryusz-Wolski: Europejska broń nuklearna może wpaść w ręce islamistów już za 15 lat

„EUROPEJSKA BROŃ NUKLEARNA MOŻE WPAŚĆ W RĘCE ISLAMISTÓW JUŻ ZA 15 LAT” - napisał na platformie X doradca prezydenta ds. europejskich dr Jacek Saryusz-Wolski powołując się na słowa wiceprezydenta USA JD Vance'a.

Zełenski: Spotkam się z Trumpem w niedalekiej przyszłości z ostatniej chwili
Zełenski: Spotkam się z Trumpem w niedalekiej przyszłości

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w piątek rano w serwisie X, że „w niedalekiej przyszłości” spotka się z przywódcą Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem. Wiele kwestii może się rozstrzygnąć jeszcze przed końcem roku – dodał.

Eksperci: Pokój na Ukrainie pozostaje odległą perspektywą z ostatniej chwili
Eksperci: Pokój na Ukrainie pozostaje odległą perspektywą

Prezydent USA Donald Trump nie wykorzystał jeszcze wszystkich narzędzi, za pomocą których mógłby wywrzeć nacisk na Rosję i skłonić ją do zakończenia wojny przeciw Ukrainie - podkreślają eksperci. Mimo podejmowanych wysiłków dyplomatycznych pokój nad Dnieprem pozostaje odległą perspektywą – oceniają.

Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu Wiadomości
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu

W Polsce ok. 40 proc. rodziców regularnie udostępnia publicznie zdjęcia dzieci, nie zdając sobie sprawy, że wizerunek może być kopiowany lub wykorzystany bez ich kontroli. Eksperci przestrzegają, że każde zdjęcie opublikowane w sieci zostawia trwały cyfrowy ślad na lata.

Nie żyje słynny szkocki piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje słynny szkocki piłkarz

W wieku 72 lat zmarł były szkocki piłkarz John Robertson. Największe sukcesy odniósł w barwach Nottingham Forest, z którym w 1979 i 1980 roku wygrywał Puchar Europy, poprzednika obecnej Ligi Mistrzów. W 1980 zdobył bramkę w finale z Hamburgerem SV, zakończonym wynikiem 1:0.

Bez spiny. Doda opublikowała nietypowe zdjęcie Wiadomości
"Bez spiny". Doda opublikowała nietypowe zdjęcie

Doda, postanowiła spędzić Boże Narodzenie w rodzinnych stronach. Piosenkarka wróciła do domu w Ciechanowie, gdzie świętuje w gronie najbliższych.

Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
Pałac Buckingham wydał komunikat

Brytyjski monarcha Karol III w czwartkowym orędziu bożonarodzeniowym podkreślił potrzebę życzliwości, współczucia oraz nadziej w „czasach niepewności”. W wyemitowanym w czwartek w mediach przesłaniu stwierdził, że „historie o triumfie odwagi nad przeciwnościami” dają mu nadzieję.

Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro tylko u nas
Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro

Bułgaria od 1 stycznia 2026 roku wejdzie do strefy euro, mimo politycznego chaosu i sprzeciwu dużej części społeczeństwa. Decyzja forsowana przez obóz Bojko Borisowa pokazuje skuteczność wpływów Berlina w Europie Środkowo-Wschodniej i rodzi pytania o suwerenność państw regionu oraz cenę, jaką płacą za integrację walutową.

Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty Wiadomości
Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty

Policjanci z Łodzi zakończyli wielomiesięczne działania dotyczące serii włamań, do których dochodziło na terenie dzielnicy Polesie. W efekcie zatrzymano 27-letniego mężczyznę, który - jak ustalili śledczy - miał uczynić z przestępstw stałe źródło dochodu.

Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State gorące
Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State

Niemiecka gospodarka traci impet, a kolejne decyzje polityczne i energetyczne pogłębiają kryzys największej gospodarki Europy. Publicysta Zygfryd Czaban stawia tezę, że problemem nie są wyłącznie regulacje klimatyczne, lecz głębszy rozpad niemieckiego modelu państwa, który przez dekady gwarantował stabilność i rozwój.

REKLAMA

[wywiad] Zwierzchnik Prawosławnego Kościoła Ukrainy: Nie ma innego wyjścia, jak położyć kres złu, które przyszło na Ukrainę

- Obecna wojna jest to walka w obronie najbardziej podstawowych europejskich wartości, takich jak godność człowieka, wolność, prawo narodów do samostanowienia i jest to walka w obronie demokracji – mówi w rozmowie z KAI abp Epifaniusz, metropolita kijowski i całej Ukrainy, zwierzchnik Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Dodaje, że jest przekonany, że „Ukraina zwycięży, gdyż jesteśmy po stronie Prawdy. A gdzie jest Prawda jest Bóg, a gdzie Bóg tam i zwycięstwo”.
Metropolita Epifaniusz
Metropolita Epifaniusz / wikipedia/CC BY-SA 4.0/president.gov.ua

Marcin Przeciszewski: Jaki dziś jest kształt Prawosławnego Kościoła Ukrainy w niemal 4 lata po jego powstaniu?

Abp Epifaniusz: W grudniu obchodzić będziemy czwartą rocznicę soboru zjednoczeniowego, na którym doszło do utworzenia Prawosławnego Kościoła Ukrainy, a 6 stycznia 2019 r. patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I udzielił nam Tomosu o autokefalii. Od tego momentu po 300 latach dominacji rosyjskiej Ukraina zyskała swój samodzielny, autonomiczny Kościół. Przez te cztery lata Prawosławny Kościół Ukrainy wzrasta i umacnia się, jakościowo i ilościowo. W świetle danych statystycznych, 54 % obywateli Ukrainy należy do naszego Kościoła, a do Ukraińskiego Kościoła Patriarchatu Moskiewskiego tylko 4 %. A wszystkich prawosławnych jest w Ukrainie ponad 70 %. 

- Obserwujemy proces przechodzenia wiernych i parafii z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego do autokefalicznego Kościoła Ukrainy. Jaka to jest skala?

- Przez ten czas przyłączyło się do naszego Kościoła ponad 1,5 tys. wspólnot parafialnych, działających dotąd w strukturach wciąż obecnego na Ukrainie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. A gwałtowne przyspieszenie tego procesu nastąpiło w ciągu ostatniego półrocza, po wybuchu wojny. A to dlatego, że parafie uświadomiły sobie, że Kościół, w którym dotąd trwali, związany jest z państwem agresora. Jest to proces całkowicie oddolny i dobrowolny. Poszczególne wspólnoty parafialne same, na zwoływanych w tym celu zebraniach podejmują decyzje o połączeniu się z Prawosławnym Kościołem Ukrainy. Warto zaznaczyć, że w Kościele prawosławnym to członkowie wspólnoty są najwyższą władzą parafii. 

- Ksiądz Arcybiskup powiedział, że wciąż umacnia się duchowy autorytet Prawosławnego Kościoła Ukrainy i rozwija się jego działalność duszpasterska.

- Prawosławny Kościół Ukrainy jest Kościołem narodu ukraińskiego. Kościół ten dba o potrzeby ukraińskiego narodu i żyje tymi problemami, jakimi żyje naród. A podczas tej skrajnie trudnej sytuacji jaką stwarza wojna, Kościół pomaga zarówno społeczeństwu cywilnemu jak państwu i ukraińskiej armii. Staramy się mieć żywy kontakt ze wszystkimi i współodczuwamy ze społeczeństwem ukraińskim i dzielimy jego los. Kapłani są wraz z ludem, dzieląc jego troski, cierpienia i nadzieje. 

Wielu księży jest zaangażowanych bezpośrednio na froncie jako kapelani. Zostało przyjęte nowe prawo, wedle którego kapelani w armii powinni być żołnierzami, tzn. muszą odbyć przeszkolenie i otrzymują stopień wojskowy. Takich kapelanów jest sześciuset a około tysiąca to kapelani wolontariusze, którzy towarzyszą oddziałom wojskowy, nie będą formalnie w strukturach wojska. 

- Ilu kapelanów zginęło?

- Zginęło kilkunastu, w tym dwaj bliscy mi księża, którzy byli ze mną na jednym roku w seminarium duchownym. Jeden to ihumen Platon, który zginął w Donbasie, a drugim jest kapłan Maksym, który zginął na Kijowszczyźnie w pierwszym okresie wojny. Rozstrzelali go Czeczeńcy w mieście Iwanki. 

- A jakich strat materialnych doznał w tym czasie Wasz Kościół?

- Rosjanie zniszczyli ponad 200 obiektów religijnych należących do różnych wyznań, są to świątynie lub klasztory. Jeśli chodzi o Prawosławny Kościół Ukrainy, dotyczy to kilkudziesięciu z nich. Jednak najwięcej obiektów sakralnych jakie zostały zniszczone należy do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, gdyż jest on najbardziej obecny na wschodnich terytoriach Ukrainy i blisko granicy z Federacja Rosyjską. Tam, gdzie toczą się najbardziej krwawe walki. To absolutny paradoks, ale Rosjanie nikogo nie oszczędzają, strzelają i bombardują na oślep, niszcząc obiekty tego Kościoła, który de facto reprezentuje ich interesy. 

- W ostatnim czasie rosyjska agresja zdecydowanie się nasila, Putin grozi bombą atomową. Jak Ksiądz Arcybiskup widzi najbliższą przyszłość?

- W ciągu ostatnich dwóch tygodni rosyjskie wojska bardzo zaktywizowały ataki na Ukrainę. Ostrzeliwują niemal całe nasze terytorium za pomocą rakiet, a także dronów irańskich. Ale nie powoduje to u nas paniki. Wręcz przeciwnie, zachęca do jeszcze bardziej intensywnej walki z rosyjskimi bandytami. Rozumiemy, że nie ma innego wyjścia, jak położyć kres złu, które przyszło na Ukrainę. Także po to, aby nie mogło rozprzestrzenić się dalej, na inne kraje Europy. Jesteśmy przekonani, że zwyciężymy, gdyż jesteśmy po stronie Prawdy. A tam gdzie Prawda jest Bóg, a gdzie jest Bóg tam i zwycięstwo. 

10 października rakieta spadła w Kijowie tuż obok mojej rezydencji przy Michajłowskim Soborze w samym centrum miasta a irański dron uszkodził jeden z pobliskich budynków. Wszystko to widziałem na własne oczy. Ale to tylko nas utwierdza w determinacji do walki z tym wcielonym złem, walki o Prawdę. Nie budzi to strachu ale dokładnie przeciwnie, zachęca do walki. 

Jest to nie tylko wojna obronna Ukrainy. Jest to walka w obronie takich najbardziej podstawowych europejskich wartości jak godność człowieka, wolność, prawo narodów do samostanowienia i jest to walka w obronie demokracji. A Putin chce nas zniszczyć, gdyż widzi, że Ukraina coraz bardziej od niego się oddala. Przez ostatnie 30 lat Ukraina radykalnie się zmieniła i wyrosło nowe pokolenie. A skoro Putin zrozumiał, że w wymiarze politycznym nie uda mu się podporządkować Ukrainy, to teraz chce fizycznie nas wykończyć. Ma nadzieję, że w końcu w ten sposób uda mu się podporządkować Ukrainę. 

Tymczasem Ukraina chce być członkiem Wspólnoty Europejskiej. I dlatego płacimy tak wysoką cenę za obronę wartości europejskich. Żaden europejski kraj nie zapłacił tak wysokiej ceny za pragnienie integracji ze strukturami zjednoczonej Europy. A płacimy tę cenę, gdyż chcemy być w tej wielkiej rodzinie europejskich narodów, gdzie panuje wolność, sprawiedliwość i pokój. Zresztą duchowo i mentalnie jesteśmy w tej rodzinie już od stuleci. 

- Do niedawna ukraińska świadomość narodowa była silnie obecna w Ukrainie zachodniej i także środkowej, natomiast w Ukrainie wschodniej był z nią pewien problem. Jak to jest dziś, po kilku miesiącach rosyjskiej agresji?

- Rosyjska agresja trwa tu już od 2014 roku. Wojna spowodowała, że u mieszkańców wschodniej Ukrainy bardzo umocniła się tożsamość ukraińska i świadomość przynależności do ukraińskiego narodu. I to nawet wśród tych, którzy mówią wyłącznie po rosyjsku, a języka ukraińskiego nie znają. Widzimy kardynalne zmiany u mieszkańców wschodniej Ukrainy. Do niedawna była tam silnie zakorzeniona idea potrzeby przyjaźni z Rosją, ale całkowicie ona zamilkła po wybuchu wojny, na skutek rosyjskiej agresji. Ci ludzie na wschodzie Ukrainy najbardziej teraz cierpią. Ci, którzy mieli największą sympatię do Rosji, są teraz najbardziej prześladowani, torturowani, gwałceni i zabijani przez Rosjan. 

- Po tym widać, że polityka Putina jest absolutnie przeciwskuteczna.

- Putin bardzo mocno zjednoczył naród Ukraiński. Żadnemu ukraińskiemu politykowi nie udało się dotąd tego zrobić w takim stopniu. 

- Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia postawę po wybuchu wojny, zajmowaną przez Ukraiński Kościół Prawosławny należący do Patriarchatu moskiewskiego, na czele którego stopi metropolita Onufry Berezowski. Czy ten Kościół jest wciąż na służbie Rosji czy na skutek wojny będzie się od niej oddalać?

- Metropolita Onufry wykonuje od ,kilku miesięcy dziwny taniec, który kiedyś nazywano „lenińskim walcem”. Krok naprzód i dwa w tył. 

Podkreślę, że tak zwany Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego cały czas jest częścią Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Konserwuje sytuację jaka była przed 24 lutego br. I nie dokonali żadnych zmian. Maskują się pod nazwą „Cerkwi ukraińskiej”. Odbyli tzw. sobór, ale nie widać żadnych realnych działań. Żadne oddzielenie się od Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie nastąpiło. To, że niektórzy duchowni nie wymawiają imienia Cyryla w kanonie mszy św. Nic w istocie nie zmienia. 

- W ukraińskim Parlamencie pojawił się projekt ustawy, która miałaby zakazać działania na Ukrainie tej odnogi Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Jakie jest stanowisko Księdza Arcybiskupa w tej sprawie?

- Faktycznie w Radzie Najwyższej pojawiło się kilka projektów ustawodawczych zlikwidowania Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego na terytorium Ukrainy. A to dlatego, że Kościół ten jest jedyną oficjalnie działającą organizacją na Ukrainie, która podlega władzom w Moskwie. Tymczasem wszystkie relacje polityczne, ekonomiczne, kulturalne czy na innych polach zostały zerwane. Nie mogą istnieć u nas żadne firmy, instytucje czy organizacje, które podlegałyby Moskwie. Zabronione są też rosyjskie środki masowego przekazu. Rozwiązane zostały również prorosyjskie partie polityczne. Oznacza to, że w takim szczególnym czasie jakim jest czas wojny, nie może istnieć żadna organizacja, która reprezentowałaby interesy Rosji bądź była zarządzana z jej terytorium. Jedyną taką organizacją jest Ukraińska Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego. W jej łonie której działa cała masa rosyjskich kolaborantów. Istnienie tej Cerkwi stwarza im tylko ochronny parasol do prowadzenia działalności wrogiej wobec Ukrainy. Na terytoriach okupowanych 100 % kapłanów tego Kościoła i bardzo duża ilość wiernych wprost kolaboruje z najeźdźcą. 

- Jezus wezwał nas wszystkich do budowania jednego Kościoła. I temu służy dialog ekumeniczny. Jeśli chodzi o prawosławie na wschodzie Europy to Kościół katolicki reprezentowany przez Stolicę Apostolską skoncentrowany jest na dwóch kierunkach dialogu: z Konstantynopolem i Patriarchatem Moskiewskim. Obecnie widać, że dialog z Moskwą niczego nie przynosi. Czy jest szansa, aby Prawosławny Kościół Ukrainy stał się istotnym w wiarygodnym partnerem w dialogu z Kościołem rzymsko-katolickim? 

- Jesteśmy otwarci na dialog z Kościołem katolickim i Stolicą Apostolską. Rozumiemy, że potrzebny jest do tego czas, gdyż Stolica Apostolska miała dotąd trwałe stosunki z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Potrzebny jest czas na to, abyśmy mogli takie relacje stopniowo zbudować. Zresztą już one się rozwijają. Choćby poprzez mój obecny pobyt w Polsce i spotkania z polskimi biskupami. Duże znaczenie dla budowania relacji między naszym Kościołem o Kościołem rzymskokatolickim miała wizyta delegacji polskiego episkopatu w czerwcu br. w Kijowie. A wzięli w niej udział przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki, prymas Polski abp Wojciech Polak i metropolita lubelski abp Stanisław Budzik. A później nastąpiły podobne wizyty episkopatów niemieckiego i francuskiego. Stopniowo zbliża nas to, do ustanowienia równie dobrych stosunków ze Stolicą Apostolską. 

- Zresztą chyba jednym z dowodów Waszej woli budowania dobrych stosunków z Kościołem katolickim jest codzienna współpraca z Kościołem greckokatolickim na Ukrainie?

- Na Ukrainie mamy bardzo dobre i przyjazne stosunki zarówno z Kościołem rzymskokatolickim jak i z greckokatolickim. Taką dobrą przestrzeń współpracy stwarza m. in. Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych. Istnieje ona już ponad 25 lat i skupia wszystkie Kościoły, wyznania i religie istniejące w tym kraju. W żadnym kraju, poza Ukrainą, takie ekumeniczne i międzyreligijne forum nie istnieje. Ukraina jest więc przykładem dobrego, ekumenicznego dialogu. Dokonuje się on głównie w płaszczyźnie tzw. ekumenizmu praktycznego, czyli wspólnego świadectwa różnych Kościołów i religii, wobec problemów i dramatów, jakie przeżywa otaczający nas świat. 

- Krótko mówiąc, dajecie świadectwo, że w nowoczesnym świecie chrześcijaństwo ma wciąż wiele do powiedzenia…

- Mam nadzieję, że jako Ukraińcy mamy szansę wnieść coś istotnego do tej rodziny narodów jaką jest dziś Unia Europejska. A chodzi o pewien wkład duchowy, czego dzisiejszy świat ma deficyt. Razem z chrześcijanami z innych krajów będziemy mogli się tym dzielić. Dostrzegamy również, że w europejskiej cywilizacji sąd dziś pewne problemy. Ma nadzieję, że Ukraina wraz z Polską, drogą dialogu jest w stanie umocnić głos chrześcijan w Unii Europejskiej. 

- A jakie macie na dziś oczekiwania od Polski i do Kościoła w Polsce? Wojna wciąż przecież trwa i przynosi tragiczne żniwo.

- Przede wszystkim jesteśmy wdzięczni za tę pomoc, jaką już od was otrzymaliśmy. Prosimy o dalszą pomoc, gdyż sytuacja, szczególnie teraz u progu zimy, staje się coraz trudniejsza. Potrzebujemy pomocy na bardzo różnych polach. A jeszcze większej pomocy będziemy potrzebować w odbudowie Ukrainy za zniszczeń wojennych po wojnie. 

Ale jako chrześcijanie potrzebujemy przede wszystkim duchowego i modlitewnego wsparcia. Tej duchowej pomocy potrzebują też nasi wierni, którzy przebywają jako uchodźcy w Polsce. A to dlatego, że niestety Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny nie chce opiekować się naszymi wiernymi i odmawia im udzielania sakramentów. Pragniemy z nim podjąć braterski dialog i kierujemy listy, ale pozostają one bez odpowiedzi. Jesteśmy więc radzi, że Kościół katolicki w Polsce daje nam przestrzeń do modlitwy. I także na tym polu nasza współpraca może być owocna. 

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

Marcin Przeciszewski / Kraków



 

Polecane