Karuzela z Blogerami. Grzegorz „GrzechG” Gołębiewski: „WYBÓR DLA POLSKI”
Nie bez powodu, bo Donald Tusk liczy na to, że wskutek toczącej się wojny na Ukrainie i braku surowców nastąpi jeszcze większy kryzys gospodarczy w Europie, który nie ominie naszego kraju. A to będzie dla niego wymarzona okazja, by za wszystkie nieszczęścia i problemy obciążyć rząd Prawa i Sprawiedliwości. Celem lidera PO jest już nie tylko obalenie obozu władzy, ale także zdecydowane przekierowanie Polski w stronę Berlina i wycofanie się z kursu na samodzielność polityczną i gospodarczą naszego kraju w Unii Europejskiej. Tu nie chodzi tylko o koniec „narodowo-konserwatywnych rządów w Polsce”, jak gremialnie o PiS pisze niemiecka prasa, ale o przyłączenie nas do superpaństwa europejskiego na warunkach niemieckich, w tym wprowadzeniu euro. Ale i to nie jest celem samym w sobie, bo w tle są też dalekosiężne cele niemieckie związane z panowaniem w Europie wespół z Rosją. Wojna na Ukrainie nie będzie trwać wiecznie, Joe Biden ma wielki spór o Tajwan z Chinami, Berlin liczy więc na osłabienie Ameryki i na zgniły kompromis z Putinem, co otworzy drogę do nowego paktu z Moskwą.
Ten plan ma jak najbardziej szanse powodzenia, pod warunkiem że najpierw zrobi się porządek z Polską i całą Europą Środkową. A wszystko to będzie się działo pod hasłami europejskich wartości, walki o praworządność i konieczności budowania europejskiej potęgi gospodarczej w globalnym świecie. Jak zachowa się wobec tych planów Waszyngton, doprawdy nie wiadomo, bo jest tego z pewnością świadom, ale dziś obecny rząd w Warszawie nie jest z pewnością tym wymarzonym dla amerykańskich liberałów. Jeśli górę weźmie pragmatyzm, to można liczyć na wsparcie Stanów Zjednoczonych, by jasno stanęły po stronie Warszawy i Europy Centralnej, a nie po stronie Niemiec. Przesadnie silna i samodzielna militarnie Europa Zachodnia nie jest zresztą na rękę Waszyngtonowi, bo to oznacza, że będzie to Europa niemiecka dzieląca swoją władzę nad kontynentem z Rosją.
Można powiedzieć, że to nic nowego, że wracamy do korzeni, do setek lat walki o prymat polityczny od Uralu po Lizbonę. Optymistyczne nastroje i prognozy dotyczące przyszłości Polski były i są na miejscu, nawet pomimo wojny na Ukrainie, wysokiej inflacji i potencjalnych problemów z surowcami nadchodzącej jesieni. Rzecz w tym, że ta prosperity ma się właśnie skończyć, teraz i raz na zawsze, i to jest zadanie dla Donalda Tuska. Ma się kończyć Polska taka, jaką dziś mamy i znamy, w miarę samodzielna, coraz bardziej zasobna i coraz bardziej ekspansywna politycznie na mapie Europy. Czeka nas wybór dla Polski i walka o przyszłość naszego państwa. I będą dominować w tej walce tylko dwa obozy: za Polską i przeciw Polsce. Taki wybór czeka Polaków. Niech tylko nie dadzą się zwieść, że pogodna przyszłość czeka ich pod „fałszywą” flagą Unii Europejskiej, której Donald Tusk używa do realizacji zupełnie innych celów niż pomyślność naszego kraju.