[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim

W licznych publikacjach politruk Ryszard Nazarewicz rozpisywał się o wielkim udziale w Powstaniu Warszawskim Armii Ludowej, której siły miały liczyć 2400 żołnierzy. W rzeczywistości komuniści posiadali w Warszawie ok. 300-500 osób i kilkadziesiąt sztuk broni (prawie wyłącznie krótkiej).
Ryszard Nazarewicz [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim
Ryszard Nazarewicz / IPN

Wzorem innych komunistycznych ideologów Nazarewicz obrzucał błotem dowództwo Armii Krajowej - reprezentantów wielkiego kapitału, którzy „zawsze usiłowali się zasłonić, jak tarczą, bohaterstwem powstańców i ludności stolicy, a tragicznymi skutkami swej polityki obciążyć obóz lewicy polskiej i dowództwo radzieckie” (tekst „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”, „Nowe Drogi”, sierpień 1977).

Nazarewicz podsumowywał Powstanie: „Po raz ostatni klęska koncepcji burżuazyjnej mogła stać się jednocześnie klęską narodową. Odtąd o losach narodu decydować już będzie polska klasa robotnicza, cały lud polski”. W tym szlachetnym dziele autor niniejszego paszkwilu miał niemały udział.
Odnośnie podawanych przez Nazarewicza danych. Fałszował chyba wszystkie. W czasie wojny AL miała liczyć – jego zdaniem - 60 tys. żołnierzy (książka „Drogi do wyzwolenia. Koncepcje walki z okupantem w Polsce i ich treści polityczne 1939-1945”, Warszawa 1979), co jest liczbą zawyżoną przynajmniej dwukrotnie.

 

"Fakty"

Aby uwiarygodnić podawane przez siebie „fakty”, Nazarewicz świadomie nie przytaczał źródeł, wybierał tylko ich fragmenty, lub nawet zniekształcał. W ten sposób okazywało się, że w czasie wojny to nie wysłannicy i sługusi Moskwy, ale przedstawiciele legalnych polskich struktur podziemnych współpracowali z Niemcami, że to AK-owcy, a nie AL-owcy mordowali niewinnych cywili i bogu ducha winnych Żydów, że to polska „reakcja”, głównie spod znaku NSZ, a nie narzucona Polsce przez Sowietów władza i jej zbrojne ramię w postaci UB, KBW, NKWD jest winna „bratobójczym” walkom podczas „wojny domowej” po 1945 r.

Ale skąd taka wiedza Ryszarda Nazarewicza o powojennych dziejach Polski? Przecież nie z „ludowej” partyzantki. Otóż ten późniejszy „naukowiec” zwalczanie antykomunistycznego podziemia znał z autopsji.
Gdy w lutym 1945 r. w Łodzi powstał Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (powołany, aby odciążyć funkcjonariuszy miejscowego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie wyrabiali się z robotą) został zastępcą szefa. Późniejszy profesor Ryszard Nazarewicz był wówczas kapitanem bezpieki. Funkcję pełnił do czerwca 1945 r. Potem w dokumentach jest kilkumiesięczna przerwa. Na początku stycznia 1946 r. Nazarewicz - już jako major - przenosi się z łódzkiego MUBP do tamtejszego WUBP, tzw. Moczarni, od przybranego nazwiska jego kierownika – słynnego Mieczysława Moczara. Pracował tam, na stanowisku naczelnika Wydziału V, do końca maja 1946 r. Do zadań Wydziału V, tzw. społeczno-politycznego, należała m. in. (na podstawie rozkazu szefa MBP Stanisława Radkiewicza z 27 listopada 1945 r.): „operacyjna obsługa oraz ochrona partii i ugrupowań politycznych przed atakami reakcji”. Prócz tego „obsługiwał”, czyli rozpracowywał „instytucje oświatowe i kulturalne, wolne zawody, administrację państwową, organizacje młodzieżowe i duchowieństwo”.

 

Wysoko postawiony ubek

Miesiąc później major Nazarewicz był już w Warszawie. W stołecznym UBP objął ten sam Wydział V, którym kierował aż do grudnia 1951 r. Przede wszystkim jednak - między grudniem 1951 r. a listopadem 1956 r. - pełnił zaszczytną funkcję zastępcy szefa całego „urzędu”. Mimo wysokiej pozycji w ubeckiej hierarchii Ryszard Nazarewicz nie siedział tylko za biurkiem. Schodził też do piwnicy, gdzie osobiście przesłuchiwał wielu polskich patriotów. Zmarły lata temu Jerzy Kasprzycki, słynny Varsavianista, opowiadał mi kiedyś o swoich „spotkaniach” z Nazarewiczem w podziemiach warszawskiej bezpieki przy ul. Koszykowej. Podobno major bezpieki nigdy nikogo nie uderzył, ale mimo to wielu złamał podczas śledztwa.
Na tym nie koniec. Według danych resortowych Nazarewicz brał udział „w okresie od dnia 21.II.1945 r. do dnia 31.XII.1947 r. [...] w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem”.

Z akt wynika, że swoją bezpieczniacką służbę dla Ojczyzny Ryszard Nazarewicz zakończył 30 października 1959 r., nagrodzony stopniem pułkownika (za udział w „ludowej” partyzantce dostał Krzyż Grunwaldu).
Po kilkunastoletnim „epizodzie” w bezpiece „ludowa” władza rzuciła byłego partyzanta na inny front walki z „reakcją” - walki piórem. Wtedy narodził się Nazarewicz – profesor historii. Jako pracownik m. in. Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR przez kolejne dekady dbał o „właściwy” obraz najnowszych dziejów Polski. Nie zapomniał oczywiście o swojej bojowej i wywiadowczej karcie – wychwalał dzieje Częstochowskiego Okręgu GL-AL. W ramach twórczości „naukowej” wydał wiele książek, nawet w III RP.
W numerze z lutego 2003 r. wspomnianego już „Głosu Kombatanta Armii Ludowej”, którego był stałym autorem, Ryszard Nazarewicz napisał : „Prawda jest dlatego po naszej stronie, że od kilkunastu lat dominuje w radio, telewizji i prasie prawicowa wersja historii. Mało tego, że jest naświetlana pod kątem działania obecnej prawicy, ale jest również naświetlana w sposób obraźliwy, obelżywy dla nas, dla lewicowego ruchu oporu. Dla tych, którzy walczyli wtedy, kiedy inni zajmowali się wyszukiwaniem i mordowaniem ludzi, których uznawali za komunistów, za agentów itd. Ale i nadal to pojęcie „agenci” tkwi. Mamy ciągle w prasie prawicowej w kraju tego rodzaju czkawkę.”

 

"Prawda" w Trybunie

A jaka była „prawda”? W „Trybunie” (18-19 lipca 1998 r.) Nazarewicz twierdził (mimo, że pod tekstem się nie podpisał; wstyd było w wolnej Polsce pisać takie brednie?), że po zakończeniu działań wojennych „ostrze represji zaczęło kierować się przeciwko ludziom związanym z lewicowym ruchem niepodległościowym…”. Czyli komunistyczna bezpieka miała szczególnie zwalczać komunistycznych partyzantów. Ciekawe, że takie rzeczy głosił ktoś, kogo droga życiowa całkowicie temu przeczy.
Z „prawicową wersją historii” Nazarewicz rozprawiał się nie tylko w „Trybunie” i jej podobnych, ale w… „Gazecie Wyborczej”. To właśnie na jej łamach jeszcze kilkanaście lat temu występował jako autorytet, zresztą obok innych tuzów, jak Maria Turlejska, Andrzej Werblan, czy Kazimierz Kąkol. W 2004 r. w dzienniku Michnika ten były wiceszef warszawskiego UB opublikował duży tekst rocznicowy o tym, jakim doniosłym, niemal epokowym wydarzeniem w dziejach Polski było powstanie marionetkowego tworu Stalina - Krajowej Rady Narodowej (miało to nawet zapobiec sowieckiej okupacji). Pod materiałem znalazła się krótka nota o autorze: „prof. dr hab. Ryszard Nazarewicz jest emerytowanym pracownikiem naukowym byłego Instytutu Historii Ruchu Robotniczego Akademii Nauk Społecznych”. O jego komunistyczno-partyzanckiej i ubeckiej przeszłości ani słowa. W swoim „kombatanckim” środowisku jest z kolei do dziś przedstawiany jako pułkownik Wojska Polskiego w stanie spoczynku, choć w WP nigdy nie służył.
W „Wyborczej” polemizował też z autorami książki „Tajne oblicze GL-AL i PPR” - Markiem Janem Chodakiewiczem, Piotrem Gontarczykiem i Leszkiem Żebrowskim, którzy – jego zdaniem - usiłują „od kilku lat przez oszkalowanie [sic!] i oczernianie lewicy, wybielić i oczyścić bratobójców i kolaborantów i uczynić z nich tzw. niepodległościowców” (książka „Armii Ludowej dylematy i dramaty”, Warszawa 1998, wznowiona w 2000).

 

"Wybielacz"

Marek Jan Chodakiewicz odpowiadał: „Wywodzący się z UB profesor Ryszard Nazarewicz w swych pracach chyba bezkrytycznie przepisuje własne notatki śledcze z okresu, gdy był pułkownikiem UB, starając się wybielić konspirację komunistyczną kosztem niepodległościowców.” 

Ryszard Nazarewicz, właściwie Ryszard Raps, urodził się w 1921 r. we Lwowie. Jako partyzant GL-AL, a po wojnie „oficer” łódzkiej bezpieki Moczara i wiceszef warszawskiego UB, zwalczał niepodległościowe podziemie. Potem, jako PRL-owski historyk, wychwalał osiągnięcia „ludowej” partyzantki i walkę z „reakcyjnymi bandami”. W czasie wojny działał w Gwardii, a potem Armii Ludowej, jako szef informacji i wywiadu Okręgu Częstochowa, ps. Stefan.

 

"Kombatant GL"

Ponad pół wieku później, w kwietniu 1997 r. Ryszard Nazarewicz wygłosił referat w 55. rocznicę powołania GL (cyt za: „Głosem Kombatanta Armii Ludowej” – pisemko środowiska lewackich partyzantów, wchodzącego w skład postkomunistycznego Związku Kombatantów RP (czyli dawnego ZBoWiD-u), którego był działaczem): „Niektóre organizacje podziemne działały już ponad 2 lata i zdołały objąć swoimi strukturami dużą część społeczeństwa polskiego. Tym niemniej GL była pierwszą, a przez dość długi czas, jedyną polską organizacją niepodległościową, która zainicjowała w kraju systematyczną walkę zbrojną, a przede wszystkim walkę partyzancką. (…) GL dokonała łącznie (do 31 grudnia 1943 r., gdy weszła w skład Armii Ludowej) około 400 zamachów na linie komunikacyjne, stoczyła około 120 bitew i potyczek, dokonała łącznie 1500 różnych akcji bojowych i sabotażowo-dywersyjnych. (…) Partyzantka GL – była pierwszą w Europie Środkowej”.

Niezależnie od tych, co najmniej karkołomnych tez i wątpliwych liczb (stoczone przez GL bitwy, jeśli w ogóle miały miejsce, były bitewkami, a „akcje sabotażowo-dywersyjne” to np. podpalenie stogu siana), Nazarewicz „zapomniał” o sprawie najważniejszej: że ta „niepodległościowa organizacja” walczyła nie tylko z Niemcami, ale także z „reakcjonistami” z AK. W jednej ze swoich prac pośrednio przyznał się do tego, ale – rzecz jasna - bagatelizował: „ostrze wywiadu GL i AL było skierowane tylko w niewielkim stopniu na rozpoznanie zagrożenia ze strony prawicy polskiej”. Dodajmy - do końca życia owa mityczna „prawica” pozostaje dla Ryszarda Nazarewicza największym wrogiem.
Zmarł w 2008 r. w Warszawie.
 


 

POLECANE
To jest największa duma dla każdego. Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą Wiadomości
"To jest największa duma dla każdego". Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą

Kamil Grosicki oficjalnie zakończył swoją przygodę z reprezentacją Polski. W meczu towarzyskim przeciwko Mołdawii rozegrał swoje 95. spotkanie w biało-czerwonych barwach. Polska wygrała 2:0 po bramkach Matty'ego Casha i Bartosza Slisza.

Po akcji Pajęczyna Rosjanie w panice chowają swoje bombowce pilne
Po akcji "Pajęczyna" Rosjanie w panice chowają swoje bombowce

Ukraińskie wojska zestrzeliły rosyjski myśliwiec Su-35; maszyna została strącona nad terytorium Rosji, w obwodzie kurskim – powiadomiły w sobotę Sztab Generalny i Siły Powietrzne Ukrainy.

Hübner zaatakowała Nawrockiego wykorzystując... fałszywy wpis z ostatniej chwili
Hübner zaatakowała Nawrockiego wykorzystując... fałszywy wpis

Była europoseł Platformy Obywatelskiej Danuta Hübner uderzyła w prezydenta elekta Karola Nawrockiego... ordynarnym fejkiem.

Sikorski zamiast Tuska? Kuluarowe plotki polityka
Sikorski zamiast Tuska? Kuluarowe plotki

W sejmowych kuluarach krąży pogłoski o potencjalnych zmianach na stanowisku premiera. Według nieoficjalnych doniesień, w przypadku braku wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, premiera mógłby zastąpić Radosław Sikorski, którego na fotelu szefa dyplomacji miałby z kolei zastąpić Rafał Trzaskowski.

Nie żyje wybitna aktorka Ewa Dałkowska Wiadomości
Nie żyje wybitna aktorka Ewa Dałkowska

Środowisko teatralne i filmowe żegna dziś Ewę Dałkowską. Aktorka o niezwykłej charyzmie i dorobku artystycznym zmarła w wieku 78 lat po ciężkiej chorobie.

Komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

Z powodu remontu nawierzchni ul. Obrońców Wybrzeża i związanego z nim całkowitego zamknięcia ulicy dla ruchu drogowego, od poniedziałku 9 czerwca 2025 zmienią się trasy komunikacji miejskiej.

Niemcy w szoku. Masowa bójka na ulicach Schwerin z ostatniej chwili
Niemcy w szoku. Masowa bójka na ulicach Schwerin

W mieście Schwerin doszło do masowej bójki, w której brało udział około 150 dorosłych. Powodem miała być kłótnia dzieci. Trzy osoby trafiły do szpitala.

75-letnia Polka zaginęła w centrum Pragi. Rodzina i policja proszą o pomoc Wiadomości
75-letnia Polka zaginęła w centrum Pragi. Rodzina i policja proszą o pomoc

W centrum Pragi zaginęła 75-letnia obywatelka Polski, Stanisława Szumierz. Kobieta była ostatnio widziana w sobotnie przedpołudnie, około godziny 11:00, w górnej części placu Wacława, skąd wyszła na chwilę zapalić papierosa przed hotelem. Od tamtej pory ślad po niej zaginął.

Dania podnosi wiek emerytalny do rekordowego w Europie. Politycy uprzywilejowani Wiadomości
Dania podnosi wiek emerytalny do rekordowego w Europie. Politycy uprzywilejowani

Dania zwiększyła wiek emerytalny do 70 lat, co czyni ją liderem w Europie i jednym z krajów o najwyższym wieku emerytalnym na świecie. Ustawa została przyjęta przez parlament większością głosów: 81 za, 21 przeciw. Zmiana obejmie osoby urodzone po 31 grudnia 1970 roku i będzie wprowadzana stopniowo do 2040 roku.

TikTok blokuje niebezpieczny trend. Eksperci: To za mało Wiadomości
TikTok blokuje niebezpieczny trend. Eksperci: To za mało

TikTok ponownie znalazł się w ogniu krytyki - tym razem za popularny hashtag #skinnytok, który przez długie miesiące niepokoił psychologów, lekarzy i organizacje zajmujące się zdrowiem psychicznym. Choć na pierwszy rzut oka miał być niewinną inspiracją do zdrowszego stylu życia, szybko przekształcił się w niebezpieczne zjawisko.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim

W licznych publikacjach politruk Ryszard Nazarewicz rozpisywał się o wielkim udziale w Powstaniu Warszawskim Armii Ludowej, której siły miały liczyć 2400 żołnierzy. W rzeczywistości komuniści posiadali w Warszawie ok. 300-500 osób i kilkadziesiąt sztuk broni (prawie wyłącznie krótkiej).
Ryszard Nazarewicz [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim
Ryszard Nazarewicz / IPN

Wzorem innych komunistycznych ideologów Nazarewicz obrzucał błotem dowództwo Armii Krajowej - reprezentantów wielkiego kapitału, którzy „zawsze usiłowali się zasłonić, jak tarczą, bohaterstwem powstańców i ludności stolicy, a tragicznymi skutkami swej polityki obciążyć obóz lewicy polskiej i dowództwo radzieckie” (tekst „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”, „Nowe Drogi”, sierpień 1977).

Nazarewicz podsumowywał Powstanie: „Po raz ostatni klęska koncepcji burżuazyjnej mogła stać się jednocześnie klęską narodową. Odtąd o losach narodu decydować już będzie polska klasa robotnicza, cały lud polski”. W tym szlachetnym dziele autor niniejszego paszkwilu miał niemały udział.
Odnośnie podawanych przez Nazarewicza danych. Fałszował chyba wszystkie. W czasie wojny AL miała liczyć – jego zdaniem - 60 tys. żołnierzy (książka „Drogi do wyzwolenia. Koncepcje walki z okupantem w Polsce i ich treści polityczne 1939-1945”, Warszawa 1979), co jest liczbą zawyżoną przynajmniej dwukrotnie.

 

"Fakty"

Aby uwiarygodnić podawane przez siebie „fakty”, Nazarewicz świadomie nie przytaczał źródeł, wybierał tylko ich fragmenty, lub nawet zniekształcał. W ten sposób okazywało się, że w czasie wojny to nie wysłannicy i sługusi Moskwy, ale przedstawiciele legalnych polskich struktur podziemnych współpracowali z Niemcami, że to AK-owcy, a nie AL-owcy mordowali niewinnych cywili i bogu ducha winnych Żydów, że to polska „reakcja”, głównie spod znaku NSZ, a nie narzucona Polsce przez Sowietów władza i jej zbrojne ramię w postaci UB, KBW, NKWD jest winna „bratobójczym” walkom podczas „wojny domowej” po 1945 r.

Ale skąd taka wiedza Ryszarda Nazarewicza o powojennych dziejach Polski? Przecież nie z „ludowej” partyzantki. Otóż ten późniejszy „naukowiec” zwalczanie antykomunistycznego podziemia znał z autopsji.
Gdy w lutym 1945 r. w Łodzi powstał Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (powołany, aby odciążyć funkcjonariuszy miejscowego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie wyrabiali się z robotą) został zastępcą szefa. Późniejszy profesor Ryszard Nazarewicz był wówczas kapitanem bezpieki. Funkcję pełnił do czerwca 1945 r. Potem w dokumentach jest kilkumiesięczna przerwa. Na początku stycznia 1946 r. Nazarewicz - już jako major - przenosi się z łódzkiego MUBP do tamtejszego WUBP, tzw. Moczarni, od przybranego nazwiska jego kierownika – słynnego Mieczysława Moczara. Pracował tam, na stanowisku naczelnika Wydziału V, do końca maja 1946 r. Do zadań Wydziału V, tzw. społeczno-politycznego, należała m. in. (na podstawie rozkazu szefa MBP Stanisława Radkiewicza z 27 listopada 1945 r.): „operacyjna obsługa oraz ochrona partii i ugrupowań politycznych przed atakami reakcji”. Prócz tego „obsługiwał”, czyli rozpracowywał „instytucje oświatowe i kulturalne, wolne zawody, administrację państwową, organizacje młodzieżowe i duchowieństwo”.

 

Wysoko postawiony ubek

Miesiąc później major Nazarewicz był już w Warszawie. W stołecznym UBP objął ten sam Wydział V, którym kierował aż do grudnia 1951 r. Przede wszystkim jednak - między grudniem 1951 r. a listopadem 1956 r. - pełnił zaszczytną funkcję zastępcy szefa całego „urzędu”. Mimo wysokiej pozycji w ubeckiej hierarchii Ryszard Nazarewicz nie siedział tylko za biurkiem. Schodził też do piwnicy, gdzie osobiście przesłuchiwał wielu polskich patriotów. Zmarły lata temu Jerzy Kasprzycki, słynny Varsavianista, opowiadał mi kiedyś o swoich „spotkaniach” z Nazarewiczem w podziemiach warszawskiej bezpieki przy ul. Koszykowej. Podobno major bezpieki nigdy nikogo nie uderzył, ale mimo to wielu złamał podczas śledztwa.
Na tym nie koniec. Według danych resortowych Nazarewicz brał udział „w okresie od dnia 21.II.1945 r. do dnia 31.XII.1947 r. [...] w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem”.

Z akt wynika, że swoją bezpieczniacką służbę dla Ojczyzny Ryszard Nazarewicz zakończył 30 października 1959 r., nagrodzony stopniem pułkownika (za udział w „ludowej” partyzantce dostał Krzyż Grunwaldu).
Po kilkunastoletnim „epizodzie” w bezpiece „ludowa” władza rzuciła byłego partyzanta na inny front walki z „reakcją” - walki piórem. Wtedy narodził się Nazarewicz – profesor historii. Jako pracownik m. in. Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR przez kolejne dekady dbał o „właściwy” obraz najnowszych dziejów Polski. Nie zapomniał oczywiście o swojej bojowej i wywiadowczej karcie – wychwalał dzieje Częstochowskiego Okręgu GL-AL. W ramach twórczości „naukowej” wydał wiele książek, nawet w III RP.
W numerze z lutego 2003 r. wspomnianego już „Głosu Kombatanta Armii Ludowej”, którego był stałym autorem, Ryszard Nazarewicz napisał : „Prawda jest dlatego po naszej stronie, że od kilkunastu lat dominuje w radio, telewizji i prasie prawicowa wersja historii. Mało tego, że jest naświetlana pod kątem działania obecnej prawicy, ale jest również naświetlana w sposób obraźliwy, obelżywy dla nas, dla lewicowego ruchu oporu. Dla tych, którzy walczyli wtedy, kiedy inni zajmowali się wyszukiwaniem i mordowaniem ludzi, których uznawali za komunistów, za agentów itd. Ale i nadal to pojęcie „agenci” tkwi. Mamy ciągle w prasie prawicowej w kraju tego rodzaju czkawkę.”

 

"Prawda" w Trybunie

A jaka była „prawda”? W „Trybunie” (18-19 lipca 1998 r.) Nazarewicz twierdził (mimo, że pod tekstem się nie podpisał; wstyd było w wolnej Polsce pisać takie brednie?), że po zakończeniu działań wojennych „ostrze represji zaczęło kierować się przeciwko ludziom związanym z lewicowym ruchem niepodległościowym…”. Czyli komunistyczna bezpieka miała szczególnie zwalczać komunistycznych partyzantów. Ciekawe, że takie rzeczy głosił ktoś, kogo droga życiowa całkowicie temu przeczy.
Z „prawicową wersją historii” Nazarewicz rozprawiał się nie tylko w „Trybunie” i jej podobnych, ale w… „Gazecie Wyborczej”. To właśnie na jej łamach jeszcze kilkanaście lat temu występował jako autorytet, zresztą obok innych tuzów, jak Maria Turlejska, Andrzej Werblan, czy Kazimierz Kąkol. W 2004 r. w dzienniku Michnika ten były wiceszef warszawskiego UB opublikował duży tekst rocznicowy o tym, jakim doniosłym, niemal epokowym wydarzeniem w dziejach Polski było powstanie marionetkowego tworu Stalina - Krajowej Rady Narodowej (miało to nawet zapobiec sowieckiej okupacji). Pod materiałem znalazła się krótka nota o autorze: „prof. dr hab. Ryszard Nazarewicz jest emerytowanym pracownikiem naukowym byłego Instytutu Historii Ruchu Robotniczego Akademii Nauk Społecznych”. O jego komunistyczno-partyzanckiej i ubeckiej przeszłości ani słowa. W swoim „kombatanckim” środowisku jest z kolei do dziś przedstawiany jako pułkownik Wojska Polskiego w stanie spoczynku, choć w WP nigdy nie służył.
W „Wyborczej” polemizował też z autorami książki „Tajne oblicze GL-AL i PPR” - Markiem Janem Chodakiewiczem, Piotrem Gontarczykiem i Leszkiem Żebrowskim, którzy – jego zdaniem - usiłują „od kilku lat przez oszkalowanie [sic!] i oczernianie lewicy, wybielić i oczyścić bratobójców i kolaborantów i uczynić z nich tzw. niepodległościowców” (książka „Armii Ludowej dylematy i dramaty”, Warszawa 1998, wznowiona w 2000).

 

"Wybielacz"

Marek Jan Chodakiewicz odpowiadał: „Wywodzący się z UB profesor Ryszard Nazarewicz w swych pracach chyba bezkrytycznie przepisuje własne notatki śledcze z okresu, gdy był pułkownikiem UB, starając się wybielić konspirację komunistyczną kosztem niepodległościowców.” 

Ryszard Nazarewicz, właściwie Ryszard Raps, urodził się w 1921 r. we Lwowie. Jako partyzant GL-AL, a po wojnie „oficer” łódzkiej bezpieki Moczara i wiceszef warszawskiego UB, zwalczał niepodległościowe podziemie. Potem, jako PRL-owski historyk, wychwalał osiągnięcia „ludowej” partyzantki i walkę z „reakcyjnymi bandami”. W czasie wojny działał w Gwardii, a potem Armii Ludowej, jako szef informacji i wywiadu Okręgu Częstochowa, ps. Stefan.

 

"Kombatant GL"

Ponad pół wieku później, w kwietniu 1997 r. Ryszard Nazarewicz wygłosił referat w 55. rocznicę powołania GL (cyt za: „Głosem Kombatanta Armii Ludowej” – pisemko środowiska lewackich partyzantów, wchodzącego w skład postkomunistycznego Związku Kombatantów RP (czyli dawnego ZBoWiD-u), którego był działaczem): „Niektóre organizacje podziemne działały już ponad 2 lata i zdołały objąć swoimi strukturami dużą część społeczeństwa polskiego. Tym niemniej GL była pierwszą, a przez dość długi czas, jedyną polską organizacją niepodległościową, która zainicjowała w kraju systematyczną walkę zbrojną, a przede wszystkim walkę partyzancką. (…) GL dokonała łącznie (do 31 grudnia 1943 r., gdy weszła w skład Armii Ludowej) około 400 zamachów na linie komunikacyjne, stoczyła około 120 bitew i potyczek, dokonała łącznie 1500 różnych akcji bojowych i sabotażowo-dywersyjnych. (…) Partyzantka GL – była pierwszą w Europie Środkowej”.

Niezależnie od tych, co najmniej karkołomnych tez i wątpliwych liczb (stoczone przez GL bitwy, jeśli w ogóle miały miejsce, były bitewkami, a „akcje sabotażowo-dywersyjne” to np. podpalenie stogu siana), Nazarewicz „zapomniał” o sprawie najważniejszej: że ta „niepodległościowa organizacja” walczyła nie tylko z Niemcami, ale także z „reakcjonistami” z AK. W jednej ze swoich prac pośrednio przyznał się do tego, ale – rzecz jasna - bagatelizował: „ostrze wywiadu GL i AL było skierowane tylko w niewielkim stopniu na rozpoznanie zagrożenia ze strony prawicy polskiej”. Dodajmy - do końca życia owa mityczna „prawica” pozostaje dla Ryszarda Nazarewicza największym wrogiem.
Zmarł w 2008 r. w Warszawie.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe