[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim

W licznych publikacjach politruk Ryszard Nazarewicz rozpisywał się o wielkim udziale w Powstaniu Warszawskim Armii Ludowej, której siły miały liczyć 2400 żołnierzy. W rzeczywistości komuniści posiadali w Warszawie ok. 300-500 osób i kilkadziesiąt sztuk broni (prawie wyłącznie krótkiej).
Ryszard Nazarewicz [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim
Ryszard Nazarewicz / IPN

Wzorem innych komunistycznych ideologów Nazarewicz obrzucał błotem dowództwo Armii Krajowej - reprezentantów wielkiego kapitału, którzy „zawsze usiłowali się zasłonić, jak tarczą, bohaterstwem powstańców i ludności stolicy, a tragicznymi skutkami swej polityki obciążyć obóz lewicy polskiej i dowództwo radzieckie” (tekst „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”, „Nowe Drogi”, sierpień 1977).

Nazarewicz podsumowywał Powstanie: „Po raz ostatni klęska koncepcji burżuazyjnej mogła stać się jednocześnie klęską narodową. Odtąd o losach narodu decydować już będzie polska klasa robotnicza, cały lud polski”. W tym szlachetnym dziele autor niniejszego paszkwilu miał niemały udział.
Odnośnie podawanych przez Nazarewicza danych. Fałszował chyba wszystkie. W czasie wojny AL miała liczyć – jego zdaniem - 60 tys. żołnierzy (książka „Drogi do wyzwolenia. Koncepcje walki z okupantem w Polsce i ich treści polityczne 1939-1945”, Warszawa 1979), co jest liczbą zawyżoną przynajmniej dwukrotnie.

 

"Fakty"

Aby uwiarygodnić podawane przez siebie „fakty”, Nazarewicz świadomie nie przytaczał źródeł, wybierał tylko ich fragmenty, lub nawet zniekształcał. W ten sposób okazywało się, że w czasie wojny to nie wysłannicy i sługusi Moskwy, ale przedstawiciele legalnych polskich struktur podziemnych współpracowali z Niemcami, że to AK-owcy, a nie AL-owcy mordowali niewinnych cywili i bogu ducha winnych Żydów, że to polska „reakcja”, głównie spod znaku NSZ, a nie narzucona Polsce przez Sowietów władza i jej zbrojne ramię w postaci UB, KBW, NKWD jest winna „bratobójczym” walkom podczas „wojny domowej” po 1945 r.

Ale skąd taka wiedza Ryszarda Nazarewicza o powojennych dziejach Polski? Przecież nie z „ludowej” partyzantki. Otóż ten późniejszy „naukowiec” zwalczanie antykomunistycznego podziemia znał z autopsji.
Gdy w lutym 1945 r. w Łodzi powstał Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (powołany, aby odciążyć funkcjonariuszy miejscowego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie wyrabiali się z robotą) został zastępcą szefa. Późniejszy profesor Ryszard Nazarewicz był wówczas kapitanem bezpieki. Funkcję pełnił do czerwca 1945 r. Potem w dokumentach jest kilkumiesięczna przerwa. Na początku stycznia 1946 r. Nazarewicz - już jako major - przenosi się z łódzkiego MUBP do tamtejszego WUBP, tzw. Moczarni, od przybranego nazwiska jego kierownika – słynnego Mieczysława Moczara. Pracował tam, na stanowisku naczelnika Wydziału V, do końca maja 1946 r. Do zadań Wydziału V, tzw. społeczno-politycznego, należała m. in. (na podstawie rozkazu szefa MBP Stanisława Radkiewicza z 27 listopada 1945 r.): „operacyjna obsługa oraz ochrona partii i ugrupowań politycznych przed atakami reakcji”. Prócz tego „obsługiwał”, czyli rozpracowywał „instytucje oświatowe i kulturalne, wolne zawody, administrację państwową, organizacje młodzieżowe i duchowieństwo”.

 

Wysoko postawiony ubek

Miesiąc później major Nazarewicz był już w Warszawie. W stołecznym UBP objął ten sam Wydział V, którym kierował aż do grudnia 1951 r. Przede wszystkim jednak - między grudniem 1951 r. a listopadem 1956 r. - pełnił zaszczytną funkcję zastępcy szefa całego „urzędu”. Mimo wysokiej pozycji w ubeckiej hierarchii Ryszard Nazarewicz nie siedział tylko za biurkiem. Schodził też do piwnicy, gdzie osobiście przesłuchiwał wielu polskich patriotów. Zmarły lata temu Jerzy Kasprzycki, słynny Varsavianista, opowiadał mi kiedyś o swoich „spotkaniach” z Nazarewiczem w podziemiach warszawskiej bezpieki przy ul. Koszykowej. Podobno major bezpieki nigdy nikogo nie uderzył, ale mimo to wielu złamał podczas śledztwa.
Na tym nie koniec. Według danych resortowych Nazarewicz brał udział „w okresie od dnia 21.II.1945 r. do dnia 31.XII.1947 r. [...] w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem”.

Z akt wynika, że swoją bezpieczniacką służbę dla Ojczyzny Ryszard Nazarewicz zakończył 30 października 1959 r., nagrodzony stopniem pułkownika (za udział w „ludowej” partyzantce dostał Krzyż Grunwaldu).
Po kilkunastoletnim „epizodzie” w bezpiece „ludowa” władza rzuciła byłego partyzanta na inny front walki z „reakcją” - walki piórem. Wtedy narodził się Nazarewicz – profesor historii. Jako pracownik m. in. Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR przez kolejne dekady dbał o „właściwy” obraz najnowszych dziejów Polski. Nie zapomniał oczywiście o swojej bojowej i wywiadowczej karcie – wychwalał dzieje Częstochowskiego Okręgu GL-AL. W ramach twórczości „naukowej” wydał wiele książek, nawet w III RP.
W numerze z lutego 2003 r. wspomnianego już „Głosu Kombatanta Armii Ludowej”, którego był stałym autorem, Ryszard Nazarewicz napisał : „Prawda jest dlatego po naszej stronie, że od kilkunastu lat dominuje w radio, telewizji i prasie prawicowa wersja historii. Mało tego, że jest naświetlana pod kątem działania obecnej prawicy, ale jest również naświetlana w sposób obraźliwy, obelżywy dla nas, dla lewicowego ruchu oporu. Dla tych, którzy walczyli wtedy, kiedy inni zajmowali się wyszukiwaniem i mordowaniem ludzi, których uznawali za komunistów, za agentów itd. Ale i nadal to pojęcie „agenci” tkwi. Mamy ciągle w prasie prawicowej w kraju tego rodzaju czkawkę.”

 

"Prawda" w Trybunie

A jaka była „prawda”? W „Trybunie” (18-19 lipca 1998 r.) Nazarewicz twierdził (mimo, że pod tekstem się nie podpisał; wstyd było w wolnej Polsce pisać takie brednie?), że po zakończeniu działań wojennych „ostrze represji zaczęło kierować się przeciwko ludziom związanym z lewicowym ruchem niepodległościowym…”. Czyli komunistyczna bezpieka miała szczególnie zwalczać komunistycznych partyzantów. Ciekawe, że takie rzeczy głosił ktoś, kogo droga życiowa całkowicie temu przeczy.
Z „prawicową wersją historii” Nazarewicz rozprawiał się nie tylko w „Trybunie” i jej podobnych, ale w… „Gazecie Wyborczej”. To właśnie na jej łamach jeszcze kilkanaście lat temu występował jako autorytet, zresztą obok innych tuzów, jak Maria Turlejska, Andrzej Werblan, czy Kazimierz Kąkol. W 2004 r. w dzienniku Michnika ten były wiceszef warszawskiego UB opublikował duży tekst rocznicowy o tym, jakim doniosłym, niemal epokowym wydarzeniem w dziejach Polski było powstanie marionetkowego tworu Stalina - Krajowej Rady Narodowej (miało to nawet zapobiec sowieckiej okupacji). Pod materiałem znalazła się krótka nota o autorze: „prof. dr hab. Ryszard Nazarewicz jest emerytowanym pracownikiem naukowym byłego Instytutu Historii Ruchu Robotniczego Akademii Nauk Społecznych”. O jego komunistyczno-partyzanckiej i ubeckiej przeszłości ani słowa. W swoim „kombatanckim” środowisku jest z kolei do dziś przedstawiany jako pułkownik Wojska Polskiego w stanie spoczynku, choć w WP nigdy nie służył.
W „Wyborczej” polemizował też z autorami książki „Tajne oblicze GL-AL i PPR” - Markiem Janem Chodakiewiczem, Piotrem Gontarczykiem i Leszkiem Żebrowskim, którzy – jego zdaniem - usiłują „od kilku lat przez oszkalowanie [sic!] i oczernianie lewicy, wybielić i oczyścić bratobójców i kolaborantów i uczynić z nich tzw. niepodległościowców” (książka „Armii Ludowej dylematy i dramaty”, Warszawa 1998, wznowiona w 2000).

 

"Wybielacz"

Marek Jan Chodakiewicz odpowiadał: „Wywodzący się z UB profesor Ryszard Nazarewicz w swych pracach chyba bezkrytycznie przepisuje własne notatki śledcze z okresu, gdy był pułkownikiem UB, starając się wybielić konspirację komunistyczną kosztem niepodległościowców.” 

Ryszard Nazarewicz, właściwie Ryszard Raps, urodził się w 1921 r. we Lwowie. Jako partyzant GL-AL, a po wojnie „oficer” łódzkiej bezpieki Moczara i wiceszef warszawskiego UB, zwalczał niepodległościowe podziemie. Potem, jako PRL-owski historyk, wychwalał osiągnięcia „ludowej” partyzantki i walkę z „reakcyjnymi bandami”. W czasie wojny działał w Gwardii, a potem Armii Ludowej, jako szef informacji i wywiadu Okręgu Częstochowa, ps. Stefan.

 

"Kombatant GL"

Ponad pół wieku później, w kwietniu 1997 r. Ryszard Nazarewicz wygłosił referat w 55. rocznicę powołania GL (cyt za: „Głosem Kombatanta Armii Ludowej” – pisemko środowiska lewackich partyzantów, wchodzącego w skład postkomunistycznego Związku Kombatantów RP (czyli dawnego ZBoWiD-u), którego był działaczem): „Niektóre organizacje podziemne działały już ponad 2 lata i zdołały objąć swoimi strukturami dużą część społeczeństwa polskiego. Tym niemniej GL była pierwszą, a przez dość długi czas, jedyną polską organizacją niepodległościową, która zainicjowała w kraju systematyczną walkę zbrojną, a przede wszystkim walkę partyzancką. (…) GL dokonała łącznie (do 31 grudnia 1943 r., gdy weszła w skład Armii Ludowej) około 400 zamachów na linie komunikacyjne, stoczyła około 120 bitew i potyczek, dokonała łącznie 1500 różnych akcji bojowych i sabotażowo-dywersyjnych. (…) Partyzantka GL – była pierwszą w Europie Środkowej”.

Niezależnie od tych, co najmniej karkołomnych tez i wątpliwych liczb (stoczone przez GL bitwy, jeśli w ogóle miały miejsce, były bitewkami, a „akcje sabotażowo-dywersyjne” to np. podpalenie stogu siana), Nazarewicz „zapomniał” o sprawie najważniejszej: że ta „niepodległościowa organizacja” walczyła nie tylko z Niemcami, ale także z „reakcjonistami” z AK. W jednej ze swoich prac pośrednio przyznał się do tego, ale – rzecz jasna - bagatelizował: „ostrze wywiadu GL i AL było skierowane tylko w niewielkim stopniu na rozpoznanie zagrożenia ze strony prawicy polskiej”. Dodajmy - do końca życia owa mityczna „prawica” pozostaje dla Ryszarda Nazarewicza największym wrogiem.
Zmarł w 2008 r. w Warszawie.
 


 

POLECANE
Turcja reaguje na sankcje. Więcej ropy spoza Rosji Wiadomości
Turcja reaguje na sankcje. Więcej ropy spoza Rosji

Największe rafinerie ropy naftowej w Turcji zaczęły zwiększać zakupy tego surowca spoza Rosji - poinformowała w niedzielę agencja Reutera, powołując się na branżowe źródła. Turcja jest obok Chin i Indii głównym odbiorcą rosyjskiej ropy.

Lewandowski wrócił na boisko. Fani Barcelony długo czekali na ten moment z ostatniej chwili
Lewandowski wrócił na boisko. Fani Barcelony długo czekali na ten moment

Robert Lewandowski wrócił na boisko po trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją. Polski napastnik wszedł na ostatni kwadrans niedzielnego spotkania ligowego Barcelony, która na własnym terenie pokonała Elche 3:1. Bramki gospodarzy strzegł Wojciech Szczęsny.

Tragedia na Mazurach. Odnaleziono ciała zaginionych braci Wiadomości
Tragedia na Mazurach. Odnaleziono ciała zaginionych braci

Po trzech dniach nieustannych poszukiwań zakończył się dramatyczny finał akcji nad mazurskim jeziorem Kruklin. W niedzielę służby odnalazły ciała dwóch braci z Ełku, którzy wyruszyli na ryby i zaginęli bez śladu.

Grafzero: Podsumowanie jesień 2025 + mały Openboxing + książka, na którą czekałem 3 lata z ostatniej chwili
Grafzero: Podsumowanie jesień 2025 + mały Openboxing + książka, na którą czekałem 3 lata

W dzisiejszym Bookhaulu Grafzero vlog literacki książka, na którą czekałem trzy lata, trochę postmodernizmu, trochę modernizmu, trochę literatury religijnej. Czyli ogólnie rzecz biorąc literacki miszmasz!

Berlin: 22-latek zatrzymany za planowanie zamachu bombowego Wiadomości
Berlin: 22-latek zatrzymany za planowanie zamachu bombowego

W stolicy Niemiec doszło do poważnej akcji służb. W sobotę (1 listopada) specjalny oddział policji zatrzymał 22-letniego mężczyznę podejrzanego o działalność terrorystyczną. Według informacji przekazanych przez berlińską prokuraturę, sprawa może mieć podłoże islamistyczne.

Tylko w tym tygodniu. Zełenski ujawnił skalę rosyjskich ataków Wiadomości
"Tylko w tym tygodniu". Zełenski ujawnił skalę rosyjskich ataków

Rosja atakuje Ukrainę niemal każdej nocy; w mijającym tygodniu użyła w tym celu blisko 1,5 tys. dronów, 1170 kierowanych bomb lotniczych i ponad 70 rakiet - oświadczył w niedzielę ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.

Znany aktor walczy z nieuleczalną chorobą Wiadomości
Znany aktor walczy z nieuleczalną chorobą

Eric Dane, znany z ról w „Chirurgach” i „Euforii”, zmaga się z dramatyczną diagnozą. W kwietniu 2025 roku aktor ujawnił, że cierpi na stwardnienie zanikowe boczne (ALS) - chorobę, która stopniowo odbiera władzę nad mięśniami. „Wszystko zaczęło się od osłabienia prawej dłoni. Myślałem, że to przemęczenie albo skutek pisania zbyt wielu SMS-ów” – wspominał. Kilka miesięcy później nie był już w stanie poruszać ręką, a dziś porusza się na wózku inwalidzkim.

Pościg pod Warszawą zakończony groźnym wypadkiem radiowozu. Poszukiwany zbiegły kierowca z ostatniej chwili
Pościg pod Warszawą zakończony groźnym wypadkiem radiowozu. Poszukiwany zbiegły kierowca

Po policyjnym pościgu w Pęcicach (pow. pruszkowski) radiowóz wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Jeden z funkcjonariuszy trafił do szpitala. Policja nadal szuka kierowcy osobowej skody, który nie zatrzymał się do kontroli.

Dramat polskiego piłkarza. Poważna kontuzja i miesiące przerwy Wiadomości
Dramat polskiego piłkarza. Poważna kontuzja i miesiące przerwy

Trener Feyenoordu Rotterdam Robin Van Persie po ligowym zwycięstwie nad FC Volendam 3:1 zakomunikował, że Jakub Moder przeszedł operację. Wyklucza to polskiego piłkarza, który zmaga się z kontuzją pleców, z gry przez kilka miesięcy.

„Newsweek” zaatakował Rymanowskiego. Jest odpowiedź z ostatniej chwili
„Newsweek” zaatakował Rymanowskiego. Jest odpowiedź

Najnowsza okładka „Newsweeka” przedstawiająca Bogdana Rymanowskiego jako człowieka „zapraszającego wyznawców teorii spiskowych dla klików” wywołała burzę. Krytyka tygodnika została natychmiast skontrowana przez komentatorów, którzy stają murem za dziennikarzem i jego prawem do wolności słowa. Sam Rymanowski odpowiada na atak tygodnika: "Żadni ‚policjanci myśli’ nie mogą dyktować dziennikarzowi kogo może, a kogo nie może zapraszać.”

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim

W licznych publikacjach politruk Ryszard Nazarewicz rozpisywał się o wielkim udziale w Powstaniu Warszawskim Armii Ludowej, której siły miały liczyć 2400 żołnierzy. W rzeczywistości komuniści posiadali w Warszawie ok. 300-500 osób i kilkadziesiąt sztuk broni (prawie wyłącznie krótkiej).
Ryszard Nazarewicz [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Mity i fakty. Komunistyczna bezpieka o Powstaniu Warszawskim
Ryszard Nazarewicz / IPN

Wzorem innych komunistycznych ideologów Nazarewicz obrzucał błotem dowództwo Armii Krajowej - reprezentantów wielkiego kapitału, którzy „zawsze usiłowali się zasłonić, jak tarczą, bohaterstwem powstańców i ludności stolicy, a tragicznymi skutkami swej polityki obciążyć obóz lewicy polskiej i dowództwo radzieckie” (tekst „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”, „Nowe Drogi”, sierpień 1977).

Nazarewicz podsumowywał Powstanie: „Po raz ostatni klęska koncepcji burżuazyjnej mogła stać się jednocześnie klęską narodową. Odtąd o losach narodu decydować już będzie polska klasa robotnicza, cały lud polski”. W tym szlachetnym dziele autor niniejszego paszkwilu miał niemały udział.
Odnośnie podawanych przez Nazarewicza danych. Fałszował chyba wszystkie. W czasie wojny AL miała liczyć – jego zdaniem - 60 tys. żołnierzy (książka „Drogi do wyzwolenia. Koncepcje walki z okupantem w Polsce i ich treści polityczne 1939-1945”, Warszawa 1979), co jest liczbą zawyżoną przynajmniej dwukrotnie.

 

"Fakty"

Aby uwiarygodnić podawane przez siebie „fakty”, Nazarewicz świadomie nie przytaczał źródeł, wybierał tylko ich fragmenty, lub nawet zniekształcał. W ten sposób okazywało się, że w czasie wojny to nie wysłannicy i sługusi Moskwy, ale przedstawiciele legalnych polskich struktur podziemnych współpracowali z Niemcami, że to AK-owcy, a nie AL-owcy mordowali niewinnych cywili i bogu ducha winnych Żydów, że to polska „reakcja”, głównie spod znaku NSZ, a nie narzucona Polsce przez Sowietów władza i jej zbrojne ramię w postaci UB, KBW, NKWD jest winna „bratobójczym” walkom podczas „wojny domowej” po 1945 r.

Ale skąd taka wiedza Ryszarda Nazarewicza o powojennych dziejach Polski? Przecież nie z „ludowej” partyzantki. Otóż ten późniejszy „naukowiec” zwalczanie antykomunistycznego podziemia znał z autopsji.
Gdy w lutym 1945 r. w Łodzi powstał Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (powołany, aby odciążyć funkcjonariuszy miejscowego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie wyrabiali się z robotą) został zastępcą szefa. Późniejszy profesor Ryszard Nazarewicz był wówczas kapitanem bezpieki. Funkcję pełnił do czerwca 1945 r. Potem w dokumentach jest kilkumiesięczna przerwa. Na początku stycznia 1946 r. Nazarewicz - już jako major - przenosi się z łódzkiego MUBP do tamtejszego WUBP, tzw. Moczarni, od przybranego nazwiska jego kierownika – słynnego Mieczysława Moczara. Pracował tam, na stanowisku naczelnika Wydziału V, do końca maja 1946 r. Do zadań Wydziału V, tzw. społeczno-politycznego, należała m. in. (na podstawie rozkazu szefa MBP Stanisława Radkiewicza z 27 listopada 1945 r.): „operacyjna obsługa oraz ochrona partii i ugrupowań politycznych przed atakami reakcji”. Prócz tego „obsługiwał”, czyli rozpracowywał „instytucje oświatowe i kulturalne, wolne zawody, administrację państwową, organizacje młodzieżowe i duchowieństwo”.

 

Wysoko postawiony ubek

Miesiąc później major Nazarewicz był już w Warszawie. W stołecznym UBP objął ten sam Wydział V, którym kierował aż do grudnia 1951 r. Przede wszystkim jednak - między grudniem 1951 r. a listopadem 1956 r. - pełnił zaszczytną funkcję zastępcy szefa całego „urzędu”. Mimo wysokiej pozycji w ubeckiej hierarchii Ryszard Nazarewicz nie siedział tylko za biurkiem. Schodził też do piwnicy, gdzie osobiście przesłuchiwał wielu polskich patriotów. Zmarły lata temu Jerzy Kasprzycki, słynny Varsavianista, opowiadał mi kiedyś o swoich „spotkaniach” z Nazarewiczem w podziemiach warszawskiej bezpieki przy ul. Koszykowej. Podobno major bezpieki nigdy nikogo nie uderzył, ale mimo to wielu złamał podczas śledztwa.
Na tym nie koniec. Według danych resortowych Nazarewicz brał udział „w okresie od dnia 21.II.1945 r. do dnia 31.XII.1947 r. [...] w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem”.

Z akt wynika, że swoją bezpieczniacką służbę dla Ojczyzny Ryszard Nazarewicz zakończył 30 października 1959 r., nagrodzony stopniem pułkownika (za udział w „ludowej” partyzantce dostał Krzyż Grunwaldu).
Po kilkunastoletnim „epizodzie” w bezpiece „ludowa” władza rzuciła byłego partyzanta na inny front walki z „reakcją” - walki piórem. Wtedy narodził się Nazarewicz – profesor historii. Jako pracownik m. in. Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR przez kolejne dekady dbał o „właściwy” obraz najnowszych dziejów Polski. Nie zapomniał oczywiście o swojej bojowej i wywiadowczej karcie – wychwalał dzieje Częstochowskiego Okręgu GL-AL. W ramach twórczości „naukowej” wydał wiele książek, nawet w III RP.
W numerze z lutego 2003 r. wspomnianego już „Głosu Kombatanta Armii Ludowej”, którego był stałym autorem, Ryszard Nazarewicz napisał : „Prawda jest dlatego po naszej stronie, że od kilkunastu lat dominuje w radio, telewizji i prasie prawicowa wersja historii. Mało tego, że jest naświetlana pod kątem działania obecnej prawicy, ale jest również naświetlana w sposób obraźliwy, obelżywy dla nas, dla lewicowego ruchu oporu. Dla tych, którzy walczyli wtedy, kiedy inni zajmowali się wyszukiwaniem i mordowaniem ludzi, których uznawali za komunistów, za agentów itd. Ale i nadal to pojęcie „agenci” tkwi. Mamy ciągle w prasie prawicowej w kraju tego rodzaju czkawkę.”

 

"Prawda" w Trybunie

A jaka była „prawda”? W „Trybunie” (18-19 lipca 1998 r.) Nazarewicz twierdził (mimo, że pod tekstem się nie podpisał; wstyd było w wolnej Polsce pisać takie brednie?), że po zakończeniu działań wojennych „ostrze represji zaczęło kierować się przeciwko ludziom związanym z lewicowym ruchem niepodległościowym…”. Czyli komunistyczna bezpieka miała szczególnie zwalczać komunistycznych partyzantów. Ciekawe, że takie rzeczy głosił ktoś, kogo droga życiowa całkowicie temu przeczy.
Z „prawicową wersją historii” Nazarewicz rozprawiał się nie tylko w „Trybunie” i jej podobnych, ale w… „Gazecie Wyborczej”. To właśnie na jej łamach jeszcze kilkanaście lat temu występował jako autorytet, zresztą obok innych tuzów, jak Maria Turlejska, Andrzej Werblan, czy Kazimierz Kąkol. W 2004 r. w dzienniku Michnika ten były wiceszef warszawskiego UB opublikował duży tekst rocznicowy o tym, jakim doniosłym, niemal epokowym wydarzeniem w dziejach Polski było powstanie marionetkowego tworu Stalina - Krajowej Rady Narodowej (miało to nawet zapobiec sowieckiej okupacji). Pod materiałem znalazła się krótka nota o autorze: „prof. dr hab. Ryszard Nazarewicz jest emerytowanym pracownikiem naukowym byłego Instytutu Historii Ruchu Robotniczego Akademii Nauk Społecznych”. O jego komunistyczno-partyzanckiej i ubeckiej przeszłości ani słowa. W swoim „kombatanckim” środowisku jest z kolei do dziś przedstawiany jako pułkownik Wojska Polskiego w stanie spoczynku, choć w WP nigdy nie służył.
W „Wyborczej” polemizował też z autorami książki „Tajne oblicze GL-AL i PPR” - Markiem Janem Chodakiewiczem, Piotrem Gontarczykiem i Leszkiem Żebrowskim, którzy – jego zdaniem - usiłują „od kilku lat przez oszkalowanie [sic!] i oczernianie lewicy, wybielić i oczyścić bratobójców i kolaborantów i uczynić z nich tzw. niepodległościowców” (książka „Armii Ludowej dylematy i dramaty”, Warszawa 1998, wznowiona w 2000).

 

"Wybielacz"

Marek Jan Chodakiewicz odpowiadał: „Wywodzący się z UB profesor Ryszard Nazarewicz w swych pracach chyba bezkrytycznie przepisuje własne notatki śledcze z okresu, gdy był pułkownikiem UB, starając się wybielić konspirację komunistyczną kosztem niepodległościowców.” 

Ryszard Nazarewicz, właściwie Ryszard Raps, urodził się w 1921 r. we Lwowie. Jako partyzant GL-AL, a po wojnie „oficer” łódzkiej bezpieki Moczara i wiceszef warszawskiego UB, zwalczał niepodległościowe podziemie. Potem, jako PRL-owski historyk, wychwalał osiągnięcia „ludowej” partyzantki i walkę z „reakcyjnymi bandami”. W czasie wojny działał w Gwardii, a potem Armii Ludowej, jako szef informacji i wywiadu Okręgu Częstochowa, ps. Stefan.

 

"Kombatant GL"

Ponad pół wieku później, w kwietniu 1997 r. Ryszard Nazarewicz wygłosił referat w 55. rocznicę powołania GL (cyt za: „Głosem Kombatanta Armii Ludowej” – pisemko środowiska lewackich partyzantów, wchodzącego w skład postkomunistycznego Związku Kombatantów RP (czyli dawnego ZBoWiD-u), którego był działaczem): „Niektóre organizacje podziemne działały już ponad 2 lata i zdołały objąć swoimi strukturami dużą część społeczeństwa polskiego. Tym niemniej GL była pierwszą, a przez dość długi czas, jedyną polską organizacją niepodległościową, która zainicjowała w kraju systematyczną walkę zbrojną, a przede wszystkim walkę partyzancką. (…) GL dokonała łącznie (do 31 grudnia 1943 r., gdy weszła w skład Armii Ludowej) około 400 zamachów na linie komunikacyjne, stoczyła około 120 bitew i potyczek, dokonała łącznie 1500 różnych akcji bojowych i sabotażowo-dywersyjnych. (…) Partyzantka GL – była pierwszą w Europie Środkowej”.

Niezależnie od tych, co najmniej karkołomnych tez i wątpliwych liczb (stoczone przez GL bitwy, jeśli w ogóle miały miejsce, były bitewkami, a „akcje sabotażowo-dywersyjne” to np. podpalenie stogu siana), Nazarewicz „zapomniał” o sprawie najważniejszej: że ta „niepodległościowa organizacja” walczyła nie tylko z Niemcami, ale także z „reakcjonistami” z AK. W jednej ze swoich prac pośrednio przyznał się do tego, ale – rzecz jasna - bagatelizował: „ostrze wywiadu GL i AL było skierowane tylko w niewielkim stopniu na rozpoznanie zagrożenia ze strony prawicy polskiej”. Dodajmy - do końca życia owa mityczna „prawica” pozostaje dla Ryszarda Nazarewicza największym wrogiem.
Zmarł w 2008 r. w Warszawie.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe