[Felieton „TS”] Tomasz P. Terlikowski: Zaskakująca opinia arcybiskupa
O czym mowa? Otóż kilkanaście dni temu były anglikański arcybiskup Canterbury George Carey napisał list do członków parlamentu stanowego Nowej Południowej Walii i wezwał w nim do uchwalenia ustawy o eutanazji. „Nie jest moją intencją ingerowanie w sprawę, która należy do obywateli Australii, ale piszę te słowa jako były arcybiskup Canterbury, który doznał radykalnej przemiany w kwestii eutanazji” – napisał. I wezwał australijskich polityków, by nie kierowali się w swoich decyzjach zasadą świętości życia ani nie wsłuchiwali w głos hierarchów Kościoła.
Tak jak wspomniałem, nie jest to nowe stanowisko. Arcybiskup Carey po raz pierwszy wypowiedział się w ten sposób w roku 2014, jak sam wspomina, po rozmowie z kilkoma cierpiącymi osobami. „Zacząłem ponownie zastanawiać się, jak interpretować teologię chrześcijańską. I gdy rozmyślałem, stawałem się coraz mniej pewny mojego sprzeciwu wobec prawa do śmierci. Wydawało mi się, że zarówno Biblia, jak i charakter osobowego Boga przywiązują znacznie większą wagę do otwartej życzliwości niż do przestrzegania tego konkretnego prawa. Jak sobie przypomniałem, jednym z kluczowych tematów Ewangelii jest miłość do bliźnich” – pisał wówczas i dodawał: „Ściśle przestrzegając przyjętej nauki o świętości życia, Kościół może w rzeczywistości sankcjonować udrękę i ból – całkowite przeciwieństwo chrześcijańskiego przesłania”.
I nie ma co ukrywać, że te słowa w ustach chrześcijańskiego hierarchy jednak szokują. Prawo do życia pozostaje wartością absolutnie fundamentalną, niezbywalną. To nie jest po prostu jedno z praw, ale takie, które określa możliwości współżycia społecznego. Co więcej, już wiadomo, na co zresztą zwraca uwagę obecny arcybiskup Canterbury Justin Welby, że wiele osób starszych obawia się nowego prawa, może bowiem być subtelnie zmuszana do poddania się eutanazji. „To będzie katastrofa dla osób starszych” – mówił o wprowadzeniu nowego prawa arcybiskup Welby. Warto też przypomnieć, że krzyż, a to oznacza także że cierpienie, wpisany jest w chrześcijańskie myślenie. Tam, gdzie on znika, tam w istocie nie ma chrześcijaństwa. „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1, 18.21-23) – pisał św. Paweł. Uznanie eutanazji w imię niecierpienia jest w istocie odrzuceniem tej fundamentalnej nauki. I dlatego nieodmiennie mnie szokuje, że emerytowany arcybiskup Canterbury głosi takie rzeczy.