„Niewykluczone, że deklaracje Rosjan to mydlenie oczu w celu przegrupowania wojsk, które pozwoli wejść w wojnę z nowym impetem”

„To nie kwestia denazyfikacji jest głównym problemem w osiągnięciu ewentualnego porozumienia, tylko sprawa, która bardzo dzieli obie strony, czyli przyszłość Donbasu oraz formalne uznanie aneksji Krymu” – mówił pierwszy gość wtorkowego Poranka „Siódma9”.
Zdaniem Marka Budzisza obecnie mamy obecnie do czynienia z niejasnością, jeśli chodzi o rosyjskie intencje.
„Zapewne potrwa to kilka dni, bo Rosjanie równolegle koncentrują znaczne ilości sprzętu na granicy – chodzi nawet o większą liczbę czołgów i transporterów opancerzonych, niż przed agresją 24 lutego. Jak donosi ukraiński wywiad, Rosjanie potajemnie mają zamiar przeprowadzić mobilizację 100 tysięcy żołnierzy, którzy mieliby stanowić wojska drugiego rzutu. Chcą to zrobić przy okazji rozpoczynającego się 1 kwietnia poboru powszechnego” – powiedział rozmówca Janusza Zalewskiego.
„Niewykluczone, że deklaracje związane ze zmianą celów wojennych oraz koncentracja wojsk na pewnych kierunkach to mydlenie oczu w celu przegrupowania i uzupełnienia rosyjskich sił, które pozwoli na wejście w działania wojenne z nowym impetem” – tłumaczył ekspert.
„Rosjanie wytracili znaczną część swojego potencjału. Nowe siły - z oczywistych względów - będą słabiej wyszkolone, słabiej przygotowane, bo tak najczęściej wyglądają jednostki złożone z rezerwistów. Z pewnością będą mieć też niższe morale, bo wiedzą że idą na wojnę, a nie na ćwiczenia. Wiedzą, że to nie będzie łatwa kampania. Z Rosji dochodzi dużo sygnałów mówiących o tym, że to nie jest popularna wojna. Młodzi ludzie wcielani do armii nie mają ochoty ginąć za Putina. (...) Pytanie - i na to odpowiedzi nie znamy - jak wygląda potencjał i możliwości dalszego stawiania oporu sił ukraińskich” – zastanawiał się Gość Poranka „Siódma9”.