[Felieton „TS”] Tadeusz Płużański: Goń z pomnika bolszewika
Bo jeśli miasta same, dobrowolnie, się nie zdekomunizują, mogą podzielić los Koszalina. Tam 39-latek za pomocą koparki obalił ostatnio „Pomnik Zwycięskiej Armii Radzieckiej” (sowiecki żołnierz przytulał dziewczynkę, która trzymała w ręku symbol pokoju – gołąbka).
W 2019 r. podobny los spotkał pomnik tow. Zygmunta Berlinga w Warszawie – o jego odbudowę bezskutecznie apelował tow. Włodzimierz Czarzasty. Berling, zwerbowany przez NKWD w obozie w Starobielsku, przyjął obywatelstwo ZSRS, współtworzył deklarację lojalności wobec Stalina, a potem zatwierdzał wyroki śmierci na żołnierzach przeciwnych sowietyzacji Polski.
Los Berlinga zapewne podzieli rzeszowski monument wdzięczności Armii Czerwonej. Bo choć prezydent miasta Tadeusz Ferenc bronił go jak niepodległości, a jego następca Konrad Fijołek robił uniki, wygląda na to, że Społeczny Komitet Zniesienia Pomnika postawi na swoim.
Oby tak się stało również w Olsztynie, gdzie wciąż straszą „szubienice” – wielki pomnik ku czci Armii Czerwonej autorstwa czerwonego Xawerego Dunikowskiego. Nieopodal kłamią przechodniom w oczy Dąbrowszczacy. To ochotnicy XIII Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego, którzy podczas wojny domowej 1936-1939 chcieli budować w Hiszpanii „totalitarne stalinowskie państwo” i służyli „zbrodniczej ideologii komunistycznej” – według określeń IPN. Już raz uratował ich sąd, podzielając opinię działaczy Partii Razem, że w tej komunistycznej brygadzie walczyli nie tylko komuniści, a właściwie komuniści stanowili mniejszość. Większością mieli być – zdaniem sędzi Katarzyny Matczak – ochotnicy o najróżniejszych poglądach politycznych: socjaliści, związkowcy, robotnicy, nawet działacze sanacyjni (?!). Czyli żadni komuniści, tylko demokraci i postępowcy. A zatem liczba komunistów okazała się niewystarczająca do dekomunizacji ulicy. Zandbergowo-sądowy sojusz zablokował tym samym zmianę Dąbrowszczaków na Erwina Kruka, mazurskiego poetę i działacza Solidarności.
Podobnie miejscowa komuna broni „Pomnika Wdzięczności, Męczeństwa i Braterstwa Broni” w Żywcu. Obok polskiego żołnierza trzymającego tarczę z orłem dumnie stoi tam sowiet z pepeszą. W latach 90. XX wieku monumentu nie rozebrano z powodu… gniazdowania na jego szczycie bocianów. I wymowy pomnika nie zmieniło późniejsze dodanie niewielkiej tabliczki z napisem: „Poległym za wolną i sprawiedliwą Polskę w latach 1939-1945”.
I jeszcze dla (anty)przykładu miasto w zachodniopomorskim. W Łobzie napis na tablicy głosi: „Żołnierzom polskim i radzieckim poległym w walce o wyzwolenie i przywrócenie Ziemi Łobeskiej do Macierzy”. Do Macierzy – Rosji, a przynajmniej do muzeum komunizmu powinien trafić ten i pozostałe komunistyczne monumenty.