M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Ukraińcy w sytuacji nakręcającej się każdego dnia bardziej histerii wydają się najspokojniejsi
Trudno nie dostrzec pewnych analogii z obecną sytuacją Ukraińców, nawiasem mówiąc, zagrożonych może tym razem nie przez Sowietów, ale przez kontynuujących ich imperialną tradycję Rosjan. I oni w sytuacji nakręcającej się każdego dnia bardziej histerii wydają się najspokojniejsi.
Wojną straszy Putin. Może nie werbalnie, nikt z przedstawicieli Kremla nie mówi o tym, że wojna będzie, ale za pomocą realnych działań, gromadząc wojska wokół ukraińskich granic. I za pomocą działań propagandowych, czy to za pośrednictwem rosyjskich rządowych mediów rozważających warianty ataku, czy pozostających pod kontrolą Kremla mediów społecznościowych, za pośrednictwem których możemy oglądać niekończący się serial, a to pożegnań żołnierzy, a to transportu sprzętu wojskowego na zachód.
Zadziwiająco zbieżny z tym przekazem jest przekaz i zachodnich polityków, i zachodnich „wiodących mediów”, które krzyczą, powołując się na źródła w wywiadach, że wojna będzie już za chwilę, ba, podają konkretne dni i godziny jej wybuchu.
Z największym dystansem podchodzą do tego Ukraińcy, którzy mówią, że wojnę to oni mają od lat, eskalację oczywiście widzą, ale nie widzą powodów do paniki.
Wszystko to może sprawiać wrażenie jakiegoś spektaklu, którego aktorzy umówili się wcześniej na pewne ustalenia, a teraz odgrywają swoje role, wywołując w publiczności wysoki poziom emocji. Czy robią to po to, by nikt już nie miał pretensji o uruchomienie Nord Stream 2, czy trwałą „finlandyzację” Ukrainy jako niezbędne koszty uniknięcia wojny?
Któż to dzisiaj wie? Jeśli wojna nie wybuchnie, aktorzy spektaklu ogłoszą, że stało się tak w wyniku ich bohaterskich i niemal nadludzkich wysiłków. A jeśli Putin jednak oszalał i wybuchnie, nic już nie będzie miało znaczenia.