M. Ossowski, red. nacz. "TS": Unia Europejska zmierza coraz szybciej do katastrofy energetycznej
Już teraz można śmiało powiedzieć, że dotychczasowa polityka spowodowała, że UE znajduje się w pułapce energetycznej. Puste magazyny gazu ogromnej większości państw członkowskich UE każą z niepokojem myśleć o nadchodzącej zimie. W Skandynawii, która już w zeszłym roku miała problemy z zaopatrzeniem w energię elektryczną, problem jest na tyle poważny, że szwedzkie przedsiębiorstwo energetyczne zaapelowało do mieszkańców o elastyczne podejście do zużycia energii. Rezygnacja z konwencjonalnych źródeł energii powoduje jej niedobory, ponieważ niestabilne OZE nie jest w stanie zapełnić tej luki, to z kolei powoduje rosnące ceny, które pchają i Europę, i świat w kierunku ubóstwa energetycznego. Wszystko to sprawia też, że również w samej Europie rośnie ponownie zapotrzebowanie na surowce potrzebne do produkcji energii ze źródeł konwencjonalnych (co absolutnie zdaje się nie przeszkadzać dalszemu promowaniu polityki zielonego ładu). Jedynym dostawcą surowca dla Europy jest w tej chwili Rosja, która jednak wbrew nadziejom wielu unijnych polityków nie zwiększa dostaw do krajów UE, co może być spowodowane albo brakiem zainteresowania rynkami europejskimi wobec atrakcyjnych rynków wschodnich, albo wprost szantażem Europy i budowaniem narzędzi wpływu na politykę UE. Jeżeli do całej tej sytuacji dołożymy jeszcze decyzję TSUE nakazującą zamknięcie kopalni Turów, zasadne staje się pytanie, czy „leci z nami pilot”, czy też poziom absurdu, nieodpowiedzialnych decyzji i dyletanctwa sprawił, że samolot o nazwie UE leci w kierunku nieuchronnej katastrofy.