[Felieton "TS"] Rosemann: Skrzynka pełna trupów
Trudno powiedzieć, czy „haki” na Skórzyńskiego zostały wyciągnięte, by ożywić aferę znikającą powoli z pola widzenia obserwatorów nawet mocniej zainteresowanych naszą polityką. Ten zwrot akcji przykuł uwagę, a przy okazji rozpalił zainteresowanie ewentualnymi kolejnymi „trupami”, które mogą wypaść ze skrzynki Dworczyka. Co jest zresztą bardzo prawdopodobne, zważywszy na osobę właściciela tej „śmiercionośnej” skrzynki.
Choć szkoda mi Skórzyńskiego, bo bycie na „Cześć, Stary” z potencjalnym wrogiem naprawdę dobrze o nim świadczy, ale jeszcze bardziej żal mi ministra. Prędzej czy później zostanie bowiem ujawnione coś, co może zakończyć jego polityczną karierę, a przynajmniej spalić go w układzie, który obecnie sprawuje władzę. I będzie to dla naszej polityki ogromna strata, bo żaden polityk i z obecnej władzy, i z opozycji dawno nie potrafił wykazać się taką sprawnością nie tylko w wykonywaniu swoich obowiązków, ale przede wszystkim w przełamywaniu tych podziałów, które zdają się już na zawsze być przekleństwem naszego życia publicznego.
Wiem, że w polsko-polskiej wojnie plemiennej laurka wystawiona Michałowi Dworczykowi przez takiego PiSożercę jak prezydent Sopotu Jacek Karnowski nie dla każdego wyborcy partii ministra stanowi atut. A to jeden z wielu przykładów tego, że praca ministra jest zauważana i doceniana bez względu na to, z której strony sceny politycznej się na nią patrzy. Minister ma też w sobie ten rodzaj odwagi, który często rozbraja próby ataku. Doskonałym przykładem była sytuacja z konferencji prasowej, na której jeden z dziennikarzy mediów niezbyt przychylnych obecnej władzy zapytał, kto odpowiada za chaos związany z rejestracją chętnych na szczepienia. Chyba wszyscy obecni spodziewali się tłumaczeń w rodzaju: „To nowa sytuacja, wszyscy się uczymy”, czy czegoś równie pokrętnego. Kiedy Dworczyk odpowiedział: „Ja”, na chwilę zapanowała cisza.
Byłem przekonany, że obecny szef gabinetu premiera to znakomity kandydat PiS do zawalczenia o Duży Pałac, gdy skończy się kadencja Andrzeja Dudy. Jednak sprawa wycieku jego poczty przekreśla tę opcję tak, jak kiedyś naturalną – jak się zdawało – kandydaturę Beaty Szydło zniweczyła sprawa wysokich nagród dla członków rządu.
Kariera Michała Dworczyka to ostatni trup, który wypadnie z jego skrzynki.