[Tylko u nas] Czyżby Jan Hartman nie był tak naprawdę ateistą?
- Waszego chrztu nie można się pozbyć. To przymusowe napiętnowanie. Ludzi to boli - mają trudnosci, żeby się potem od was wypisać. To czysta przemoc. Nie zgrywajcie idiotow, że nie rozumiecie. Sprzedawajcie swoje gusła dorosłym i zostawcie w spokoju małe dzieci.
- odpowiedział mu Jan Hartman, lewicowo-liberalny publicysta, zdeklarowany ateista i antyklerykał, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, swego czasu pozytywnie wypowiadający się na temat kazirodztwa.
I tutaj powstaje bardzo interesujące pytanie. Jeśli bowiem Jan Hartman uznaje się za ateistę, który wierzy w to, że Boga nie ma, a co za tym idzie nie przyjmuje do wiadomości żadnej transcedencji, wydawałoby się, że sakrament Chrztu powinien być dla niego pustym gestem pozbawionym znaczenia.
A nie jest.
Według niego sakrament zgładzenia obmycia z grzechu pierworodnego i przyjęcia do chrześcijańskiej wspólnoty, go "piętnuje", "boli", "nie można się go pozbyć". Czyli de facto uznaje transcendentalną moc sakramentu Chrztu, choć z powodu obmycia wodą święconą zdaje się cierpieć. Dziwna to postawa jak na kogoś, kto uznaje się za ateistę.
Kim więc jest w istocie Jan Hartman?
Waszego chrztu nie można się pozbyć. To przymusowe napiętnowanie. Ludzi to boli - mają trudnosci, żeby się potem od was wypisać. To czysta przemoc. Nie zgrywajcie idiotow, że nie rozumiecie. Sprzedawajcie swoje gusła dorosłym i zostawcie w spokoju małe dzieci.
— Jan Hartman (@JanHartman1) September 10, 2021