[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Volksplatfform Schule dla lokalnej ludności
Zapatrzony w oratorskie talenty wodza jeden z edukatorów z ferworem protestanckiego kaznodziei chłostał słowem katolików wieszcząc im kary za krnąbrność oraz “opiłowanie z pewnych przywilejów”, aby znów “nie podnieśli głowy”. Wizję zepchnięcia większości katolickiej do podziemia kandydaci na Jugendleitung przyjęli aplauzem. Z ochotną aprobatą spotkała się też sugestia wyleniałego nieco guru ekonomicznego pod hasłem “o co warto się bić”. Proponował on, aby wzorem średniowiecznego Magdeburger Recht tworzyć w mediach społecznościowych “internetowe pręgierze” z “imionami, nazwiskami i wizerunkami”, na których każdy będzie mógł bezkarnie opluć, zhańbić i splugawić “pseudodziennikarzy” podważających wielkość i nieomylność szokowego terapeuty.
Domózgowe aplikowanie “chemii prosto z Niemiec” prowadził kolekcjoner kopert z marszałkowskim tytułem, który twierdził, że “trudne, ale konieczne” jest pozbawienie Polaków opieki szpitalnej. Projektem likwidacji ponad 800 szpitali wpisał się idealnie w zalecenia niemieckich ekspertów z 25 listopada 1939 roku: “opieka lekarska ma się ograniczyć z naszej strony jedynie do zapobiegania zawleczeniu epidemii na teren Rzeszy.”
Pojawili się też liczni i głośni krzewiciele tolerancji, równości, parad i praw, którzy zdawali się korzystać z dawnych zaleceń niemieckiej administracji okupacyjnej ziem polskich: “spędzenie płodu musi być…niekaralne, środki służące do spędzenia płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane…Homoseksualizm należy uznać za niekaralny…”
Krążący po internecie mogli skonfrontować swe umiejętności i nabyć nowe podczas wykładów, dyskusji, seminariów i warsztatów poświęconych trollowaniu, fejkom, dezinformacji i propagandzie prowadzonych przez wybitnych specjalistów od zamieniania katów z lat II wojny światowej w ofiary, a ofiary w katów. Szef Reichsministerium für Propaganda mógłby się od nich wiele nauczyć.
Nie zabrakło też “globalnego myśliciela”, który z niejednej kasy brał fundusze operacyjne a w Kortau wykładał tajniki geopolitycznej gry USA-Chiny-Rosja-UE w duchu wiodącej roli tego “niezbędnego narodu Europy”, czyli Niemiec w politische Bildung, to znaczy edukacji politycznej przekształcającej obywateli Unii Europejskiej w “lud europejski”, jak to propagowała kanclerz Angela Merkel.
Za wcześnie jeszcze, aby oceniać rezultaty letniego sabatu Volksplatfform Schule. Trudno powiedzieć, czy wbijane w młode mózgi “idee warte zachodu” zakorzenią się i uczynią z uczestników awangardę Kulturkampf kierującą się “niemieckim sposobem myślenia”. Nie ulega wątpliwości, że znajdą się oportuniści, którzy zwiążą swój los z wizją “europejskiego ludu” i wezwaniem do bezpardonowej walki o dobrostan wigilijnego karpia. Pytanie, czy będzie ich tak wielu i będą tak przekonywujący, żeby nakłonić rówieśników do porzucenia odwiecznych wartości, w których wyrośli: religii, ojczyzny i rodzin na rzecz codziennego kroczenia ku szczęściu ludzkości, które zawsze nadejdzie pojutrze.