[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Bezbożnicy przeciw chrześcijaństwu
Były to dni strategicznego triumfu wszystkich towarzyszy, ale wyróżnienie za sukcesy taktyczne i operacyjne należy się Trockiemu i Jarosławskiemu. Naturalnie błogosławił temu Lenin, który, na przykład 25 grudnia 1919 r., w samo Boże Narodzenie, rozkazywał: „Wytrzymywać z «Mikołajem» [święto religijne] byłoby głupio – cała Czeka musi być czujna, aby dopilnować, że ci, którzy nie stawią się do pracy z powodu «Mikołaja», mają być rozstrzelani”.
Podczas gdy komuniści Trocki i Jarosławski dumnie uważali się za ateistów i nowych ludzi sowieckich, wyznawcy judaizmu uznawali ich za żydowskich apostatów. Wyznawcy chrześcijaństwa i innych religii uważali ich po prostu za „Żydów”, którzy niszczyli ich świętości. Wręcz wydawało im się powszechnie, że bolszewicka kampania ateistyczna i prześladowanie wiary to „żydowska «wojna» przeciw chrześcijaństwu”.
Lenin natychmiast zrozumiał implikację takich percepcji. W związku z tym wódz bolszewików zabronił Trockiemu w jakikolwiek sposób publicznie identyfikować się z tą kampanią ateistyczną. „Oficjalnie tylko towarzysz [Mikhail] Kalinin powinien egzekwować te przedsięwzięcia – nigdy pod żadnym pozorem towarzysz Trocki nie powinien pokazywać się publicznie czy to w druku czy w jakiejkolwiek innej formie”. Było to zgodne z odwieczną polityką ukrywania „towarzyszy żydowskich” w sowieckim kierownictwie.
Jednocześnie jednak komuniści prowadzili demoniczną politykę antyreligijną u podstaw. A mianowicie, aby terapią szokową zmienić mentalność prostych ludzi, zwykle wysyłali ochrzczonych Rosjan, aby niszczyli cerkwie, a obrzezanych Żydów, aby rabowali synagogi. Ale nie zawsze, w pewnych wypadkach czerwoni czynili odwrotnie. W cerkwiach i kościołach zjawiali się młodzi czerwoni Żydzi, aby prześladować, rabować, a nawet zabijać. Była to wyrafinowana sztuczka, żeby młodych żydowskich komunistów związać bliżej z reżimem poprzez stałe pchanie ich do gwałcenia wszelkich zasad ludzkiej cywilizacji; żeby zachęcać elementy niezdecydowane do łamania tabu i budowania nowej cywilizacji; oraz żeby podbechtywać takimi przykładami obserwujące z pobocza elementy nihilistyczne i zanarchizowane, kanalizując ich furię na tory antyreligijne.
To samo dotyczyło szyderczych procesji pseudoreligijnych, desekracji relikwi świętych, katakumb i cmentarzy, grubiańskich przyśpiewek i karykatur w prasie oraz tym podobnych „żartów”. Jednocześnie bolszewicy splagiatowali elementy hagiograficzne z chrześcijaństwa, aby ustanowić kult czerwonych bohaterów. Szczególnie ta perwersyjna pseudo-chrystologia dotyczyła budzącego się kultu Lenina, który wybuchł bez umiaru po śmierci bolszewickiego wodza. Starano się więc zarówno zniszczyć symbole i przyzwyczajenia chrześcijańskie, jak również je sobie przywłaszczyć i przekształcić na komunistyczną modłę.
Wszystko to jawiło się normalnym ludziom jako bluźnierstwo i świętokradztwo. Z tych wszystkich powodów Trocki, Jarosławski i im podobni funkcjonowali w percepcji wielu ofiar bolszewików po prostu jako „żydokomuna”. Często nie potrafiono się wyemancypować z więzienia antyżydowskich przesądów i zrozumieć, że mentalność bolszewicka właściwie całkowicie dominowała w samoświadomości tych czerwonych działaczy i im podobnych.
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 7 lipca 2021
Intel z DC