ZbigWie: Lisowczycy nad oceanem Lodowatym. Opowieść o św.Hiobie Mazowskim - część I
I. Lisowczycy.
Minąwszy Moskwę, poszli w głąb, tamten świat porąc:
Już im białe jezioro w tyle i Sybiory,
Już minęli ryfejskie śniegiem kryte góry
I Ingra i Permia, gdzie na smukłej łyży
Człowiek lata po śniegu od sokoła chyżej,
Gdzie już wojnę nie z ludźmi, bo ci ich postury
Nie znieśli, lecz z niedźwiedzimi i srogimi tury,
Z potworami morskimi, bez soboli, bez chleba,
O więdłej tylko rybie wieść było potrzeba.
Dotąd się w dzicze one i pustynie darli,
Aż się piersiami o lód północy oparli.
Wiersz został napisany w 1670 roku. Jego autorem jest Wacław Potocki herbu Szreniawa, który opisywał szlacheckie społeczeństwo XVII wiecznej Rzeczpospolitej. Po przeczytaniu wiersza, można poczuć ogromne przestrzenie Rosji i chłód oceanu Lodowatego, które przemierzali kiedyś Polacy.
Jak nasi przodkowie, kilka lat temu też minąłem Moskwę podążając w kierunku północnym i lekko wschodnim ku Archangielskowi, trafiając do Wołogdy odległej około 500 km od stolicy Rosji. Spacerując po starej części Wołogdy przyłączyłem się do wycieczki Rosjan, którą oprowadzał przewodnik. Nad rzeką był "Leniwy Plac", a na nim stał pomnik założyciela Wołogdy, jak objaśniał przewodnik.
Wołogda Leniwy plac. Pomnik 800-lecia. Źródło: http://cultinfo.ru/vologda/photo.htm. Open source.
Na sześciokątnym cokole pomnika - przyglądam się i widzę różne płaskorzeźby w brązie przedstawiające sceny z historii miasta. Na jednej z płaskorzeźb dostrzegam rycerzy z szablami w ręce, a jeden z nich dzierży tarczę, a na tarczy widzę naszego orła. Naprzeciw oddziału rycerzy stoją "mużyki" w "rubachach" na wierzchu spodni i w rękach trzymają topory i rohatynę walcząc z Polakami.
- Co przedstawia ta płaskorzeźba, zadaję pytanie przewodnikowi. Przewodnik odparł tak (nie zauważył, że nie jestem Rosjaninem):
"W historii Rosji tylko Napoleon dotarł do Moskwy. Nikt nie wtargnął dalej w głąb Rosji poza jedynym wyjątkiem. Na początku XVII wieku „polskije zachwatcziki” byli pod naszym miastem. Zagon polskich rycerzy dotarł aż tu, daleko w głąb naszej „matuszki – Rossii”, ale nie udało się im zdobyć naszego miasta. „Russkije mużyki” toporami „zaszczitili nasz gorod ot polskich panow."
Scena przedstawiająca walkę mieszkańców Wołogdy z polskimi i litewskimi najeźdźcami w okresie smuty.
Rosyjski przewodnik nie powiedział jednak prawdy. Wołogda była zdobyta i spalona. I to dwukrotnie. 22 września 1612 roku - gdy to podobno Polacy poszukiwali Michała Teodorowicza Romanowa - protoplastę panującego potem rodu Romanowów.
„Wrzesień w 22 dzień, z poniedziałku na wtorek, w ostatnią godzinę nocy, ludzie rujnujący prawosławną wiarę i krzyż, przeklinacze Chrystusa, polscy i litewscy ludzie*, i Czerkasi*, i kozacy i rosyjscy złodzieje* napadli na Wołogdę niespodziewanie, niezauważeni, i miasto Wołogdę zdobyli, ludzi posiekli , i cerkwie Boże wewnątrz miasta i na podgrodziu spalilii i zbezczaścili, i miasto, i podgrodzie popalili i kasę miejską wzięli. Wojewoda kniaź Odojewski Mniejszy uciekł, a wojewodę Grigorija Dołgorukiego i diakona Istomę Kartaszowa ubili, a Sylwestra arcybiskupa wołogodzkiego i wielko permskiego wzięli do niewoli i trzymali u siebie cztery noce i ledwie żywego wypuścili. A niezauważeni , polscy i litewscy ludzie, i Czerkasi, i kozacy i rosyjscy złodzieje weszli do Wołogdy niespodziewanie bo warta przy wrotach miejskich nawet nic nie słyszała jak setki żołnierzy wtargnęły poprzez niezamknięte wrota do Wołogdy”.
W grudniu 1612 r, jak mówią stare wołogodzkie kroniki. W Wołogdzie znowu zapanowała trwoga. Pod Ustiugiem – miastem prawosławnego św. Stefana Permskiego - pojawił się 13 grudnia pułkownik Andrzej Nalewajko* z litewskimi ludźmi, ruskimi złodziejami* i Czerkasami*.
Jego oddział – choć rozbity 26 lutego 1612 roku przez późniejszego szwedzkiego feldmarszałka Ewerta Karlssona Horna w bitwie pod Borowiczami na wschód od Nowogrodu – splądrował okolice Ustiuga.
Od 12 do 15 grudnia 1612 roku oddział Bobowskiego szturmował trzykrotnie Kargopol leżacy na lewym brzegu rzeki Onegi. Przy okazji zdobył Czarondę nad jeziorem Woże.
10 lipca 1612 polskie wojsko zdobyło Biełoziersk bez walk i miasto zostało spustoszone. Wojewoda Stefan Czepczugow uciekł do pobliskiej miejscowości Kiriłłow pod ochronę kamiennych murów monastyru św. Cyryla Biełozierskiego, 130 km na północny zachód od Wołogdy.
20 sierpmia 1612 r wojsko spustoszyło okolice monastyru, lecz do szturmu przystąpiono dopiero w grudniu. Pierwszy szturm klasztoru nie powiódł się. Na pomoc przybył liczny oddział pod wodzą pułkownika Piesockiego w sile 700 żołnierzy. Szturm powtórzono równocześnie z dwóch stron. Wojsko nie posiadało jednak artylerii, podpalić klasztoru nie udało się „strzałami z ogniem”. Kamienne mury wytrzymały ataki ze wszystkich stron. Od kuli armatniej obrońców ginie pułkownik Piesocki. Zimą 1613 ten bogaty klasztor oblegało 3000 żołnierzy i oblężenia powtarzały się bezskutecznie, aż do 1616 roku.
A 25 stycznia 1613 roku Wielki Ustiug oblegał ten sam 3-tysięczny oddział polsko litewski z Czerkasami, kozakami i Rosjanami „pod dowództwem pułkownika pana Jakuba Jackiego”, jak podaje rosyjska kronika.
Stare kroniki ruskie wymieniają także nazwiska Polaków: „hetman Szełkowiecki, pan Goleniewski i ataman kozacki Bałowień”. To ich wojska miały „zrujnować część Wołogdy, spalić 16 grudnia 1612 roku Spaso – Przyłucki monastyr i splądrować okolice”.
Długo sądziłem, że to najdalsze miejscowości na północ od Moskwy, do których dotarli Polacy. W wierszu jest jednak mowa o oceanie Lodowatym. Okazuje się, że nad oceanem Lodowatym też byliśmy.
Potwierdza to inny wiersz napisany przez Stefana Żeromskiego w „Dumie o hetmanie. Widziadła snu”:
Pan Lisowski pędzi aż pod Astrachań
I pod szerokie Kaspijskie Morze,
A zalewa krwią Miedwieże brody,
A obryzga krwią Troicką skałę,
W cerkwi Rostowa naród morduje,
Przez Kostromę, Jarosław, Uglicz, Wołogdę
Dopadł lodowych morza wybrzeży,
Gdzie się z bałwanem zamróz mocuje,
Gdzie góry lodu ze zgrzytem, z trzaskiem
Wojnę ze sobą toczą na głębi.
Gromią polskie chorągwie Wasyla cara,
Palą zamki dębowe, ludzi sieką w pień.
A gdzie stały miasta, wiatr dmie perzyną,
W lochach kości krwawe opłakuje deszcz...
W latach 1612 – 1613, po wygnaniu Polaków z Kremla, luźne oddziały polsko-litewsko-kozackie rozsypały się po ogromnym terytorium państwa moskiewskiego, a sam Lisowski dziwnie jakoś zniknął wtedy z widowni i do tej pory nie jest absolutnie pewne gdzie konkretnie na północy Rosji przebywał.
Juliusz Kossak: Lisowczycy, 1880.
Znaczna ich część udała się na północ od Wołogdy. Oddziały te przemierzały tysiące kilometrów docierając aż do oceanu Lodowatego. Ich trasy przedstawia poniższa mapa:
Mapka tras wypraw żołnierzy Lisowskiego w latach 1612-1613. Mapkę opracował: Igor Skiriev. Źródło:http://www.emezk.ru/forum/topic.aspx?topic_id=60&page=7 . Оpen source.
Pokonywane przez nich odległości były ogromne. Ja z Moskwy do Wołogdy dotarłem w ciągu kilku godzin, ale poruszałem się samochodem osobowym. Jak tak duże odległości pokonywali niegdyś nasi Lisowczycy?
Polska armia przedstawiona na poniższych rysunkach, to byli częściowo żołnierze wsławieni w zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem. Tak przedstawiali ich sobie wtedy Rosjanie:
Źródło:http://www.emezk.ru/forum/topic.aspx?topic_id=60&page=7 . Оpen source.
Jednak żołnierze Lisowskiego wyglądali i byli uzbrojeni zupełnie inaczej. Lisowczycy to jednak nie husaria. Latające oddziały Lisowczyków, którzy przemierzali nadzwyczaj szybko przez wielkie przestrzenie Rosji byli niezwykle szybcy, niczym Tatarzy.
W różnych muzeach północnej Rosji można zobaczyć nawet części uzbrojenia Lisowczyków:
Biała broń z pola bitwy. | Przebita kolczuga z pola bitwy na północy Rosji.w rosyjskim muzeum. |
Źródło:http://pics.livejournal.com/rybandr/pic/0006yfx8/ .Оpen source.
Aby utrzymać się przy życiu, Lisowczycy musieli zdobywać żywność na terenach zamieszkiwanych przez miejscową ludność. Oddziały te przeszły wzdłuż i w poprzek prawie całą ówczesną północną Rosję, łupiąc miejscową ludność. Do najbardziej znanych i opisanych przez kronikarzy ich wyczynów należy oblężenie Jemiecka nad rzeką Jemcą oraz wyprawa na Sołwyczegodzk, Chołmogory i Archangielsk.
„W roku 1613 rok stycznia 22, w Piątek, w mieście Soli-wyczegodzkiej polskie pany – Jakub Jacki z towarzyszami i ruscy złodzieje, Czerkasi, żyli w mieście 3 dni… a podczas tego litewskiego najścia na placu targowym i w podgrodziu – oprócz dwóch klasztorów: Borysa i Gleba oraz Wprowadzenia Matki Bożej, cerkwi Spasa Nierukotwornogo i Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny oraz soboru Zwiastowania i dworów braci Stroganowów, wszystkie cerkwie i dwory zostały przez tych łotrów spalone doszczętnie. Po tym nieszczęściu i po walkach w mieście znaleziono 196 zabitych ciał znanych i nieznanych ludzi. A wśród nich na placu targowym ciało popa Leontija i 27 zabitych.”
Tak opisał te zdarzenia w swoim rękopisie „Historii miasta Sołwyszegodzkiego” z 1789 roku Aleksiej Soskin, która była wydrukowana "Wołogodzkich Gubernialnych Wiadomościach” w 1855 roku. Inne źródła podają, że: „W styczniu 1613 roku oddział Polaków i Kozaków – renegatów w sile około 3000 ludzi nagle i niespodziewanie napadł na Sołwyczegodzk. I udało się im wziąć szturmem część miasta – przyszłej stolicy imperium braci Stroganowów. Miasto zostało rozgrabione.”
Oddział złożony z 60 żołnierzy z uważanej już za leżącą w kraju Komi miejscowości Jarensk, nie zdążył z pomocą. Gdy żołnierze dostrzegli dymy nad Sołwyczegodzkiem, ich dowódca zarządził odwrót.
Podana liczebność polskiego oddziału w sile 3000 żołnierzy w Sołwyczegodzku wydaje się być w pełni wiarygodna. Wyprawy na różne miejscowości dokonywane były oddziałami liczącym od kilkuset do 2-3 tysięcy ludzi.
Rosyjscy kronikarze podają, że ogólna liczba wojska litewsko – polskiego na północnych terytoriach Rosji wynosiła około 7 tysięcy.
Rzut planu Sołwyczegodzka 1793r. Źródło:http://www.emezk.ru/forum/topic.aspx?topic_id=60&page=7 . Оpen source.
Sołwyczegodzk leży około 500 km na północny wschód od Wołogdy i około 200 km przed stolicą republiki Komi – Syktykwarem.
Jemieck leży 650 km na północ od Wołogdy i 150 km od Archangielska. Miasteczka nie udało się zdobyć. Mieszkańcy zdążyli przekształcić gród w twierdzę. Zbudowano tam palisadę obronną zaopatrzono się w armaty z zapasem prochu i ołowiu. Jemieck przygotował się do obrony.
Mapka przedstawiająca oblężenieJemiecka i miejsce zasadzki strzelców broniących miasteczka. Mapkę opracował Igor Skiriev. Źródło:http://www.emezk.ru/forum/topic.aspx?topic_id=60&page=2 . Оpen source.
Przewidując najście Polaków, wojewoda Chołmogorski polecił jemiecczanom przygotować się do obrony. Zbudowano w szybkim tempie palisadę rozbierając Iwanowski żeński klasztor. Jemieck zajmujący powierzchnię około 5.5 hektara przekształcił się w twierdzę z trzech stron otoczoną fosą, a z czwartej rzeką.
Oddział „Litowców*” pojawił się od strony Dźwiny. Jemieck obronił się przed najazdem. Polacy byli zaskoczeni palisadą i umocnieniami, jakie tam zastali. Zaczęli przemieszczać się w górę Jemca i tam przy przeprawie na drugą stronę rzeki Jemcy wpadli pod ostrzał oczekujących ich w zasadzce strzelców. Wywiązała się bitwa w której zginęło kilku „Litowców” - jak to nazywano wówczas wojska Chodkiewicza – i Jemiecczanie zdobyli trzy sztandary oraz pojmali dwóch rosyjskich szpiegów pracujących dla Polaków. Odesłano ich 100 km na północ, do siedziby wojewody w Chołmogorach.
Tam szpiedzy wyznali, że szykuje się „najazd na Chołmogory i Archangielsk” odległy 50 km od Chołmogorów. „Litowcy” mieli wiedzieć, że Chołmogory i Archangielsk nie są chronione przez palisady i ich zdobycie jest bardzo łatwe. I wojewoda Chołmogorski kniaź Piotr Pronski polecił zbudowanie palisad w obydwu miastach, przekształcając je w twierdze. A 6 grudnia 1613 roku konny pułk 5 dni oblegał Chołmogory. Mieszkańcy nawet cerkiew świętych Zozyma i Sawwacjusza spalili w swojej obronie. 11 grudnia wyszedł z oblegających pułków „Lach Stanisław Jasiński” – jak podaje rosyjska latopis i przekazał wiadomość, że oblężenie chołmogorskiej twierdzy dobiega końca. Oddział w sile ponad 1200 żołnierzy odstąpił po wielu nieudanych szturmach i ruszył w kierunku Archangielska, który zamierzał zdobyć z marszu. I tu spotkało ich zaskoczenie. Palisady chroniły Archangielsk. Przekształcenie miasteczka w twierdzę uratowało mieszkańców.
Stara rycina Archangielska z końca XVIII wieku. Przed 1612 rokiem znany pod nazwą Nowe Chołmogory założone w 1584 r. Źródło:http://www.emezk.ru/forum/topic.aspx?topic_id=60&page=7 . Оpen source.
Oddział lisowskich żołnierzy stał od 14 do 19 grudnia pod Archangielskiem, a potem ruszył ku ujściu Dźwiny do morza Białego.
Ten sam oddział w sile 1200 żołnierzy spustoszył i zrujnował doszczętnie Nikoło - Korelski Monastyr leżący współcześnie w Siewierodwińsku nad morzem Białym. Klasztor Nikoło-Korelski był wtedy związany z pierwszym morskim portem handlowym Rosji w sąsiadującą z nim przystanią św.Mikołaja nad morzem Białym. Potem żołnierze najechali bogate wioski na północny wschód nad morzem Białym: Nenoksę, Łudę, Unę i oblegali Sumską twierdzę w Karelii, której nie udało się im zdobyć.
Buszowanie dawnych wojsk hetmana Chodkiewicza po ziemiach północnej Rosji trwało do 1619 roku, aż do zawarcia rozejmu w Dywilinie. Istnieją przekazy, że część uczestników osiedlała się na tych ziemiach. Zostawali tam scalając się z ludnością miejscową. O tym mają świadczyć polskie i litewskie nazwiska na tych terenach, jak np. Powolskij, czy inne z końcówką „ij”.
Czy wśród tych oddziałów wojska hetmana Jana Karola Chodkiewicza, które rozsypały się na północnych terenach Rosji, był królewski pułkownik Aleksander Lisowski?
- Nie wiadomo. Historia nie daje żadnej odpowiedzi co wyczyniał Lisowski w latach 1612-13.
Walczył na Północy Rosji? Wyprawiał się poZłotą Babę na północ za Ural do kraju Wogułów, którą może i zdobył. I gdzieś zakopana w ziemi tkwi czekając, aż ktoś ten skarb odnajdzie.
Mapa Moskowii opublikowana przez Sigismunda von Herbersteina w 1549 r w dziele “Rerum Moscoviticarum commentarii”. Źródło: https://s19.postimg.org/kfbfv2us3/ZLOTA_BABA_Zarni_An.png. Open source.
Samuel Twardowski w wydanym w 1649 r poemacie „Władysław IV, król polski i szwedzki” pisał:
Lissowski woiuie
A iak pożar za sobą nic nie zostawuie,
Droga równa y wszędy gościniec mu prosty,
Na żadne nie spuszczaiąc czółny się y mosty
Przez ieziora przez rzeki i wszystkie zatopy,
Aż gdzie dotąd nie beło polskiey nigdy stopy…
Doszedł przy dalekiej Baby Złotej Obie,
która, boki rozparszy by koczkodan sobie,
na słupie magnesowym przeciw słońcu siedzi,
a trzykroć zaklinana, wieszcze odpowiedzi
tamtym dawa narodom…
Ów bierze się wprzód za Babę, potym za ofiary,
gdzie, bałwan on rozbiwszy, złota wziął tak siła,
ile wziąć mógł, a ona zwyczajną znosiła
lekkość jego.
Gdzie faktycznie był Lisowski w tych latach nie sposób odpowiedzieć. W „aktach” Rzeczpospolitej Babińskiej Paweł Robertowski opowiadał bywalcom w 1643 roku, że „Lisowski przywiózł z Moskwy samych pieniędzy czterdzieści furmańskich wozów”!
- Czy wszystkie polskie wojską na Północy Rosji było związane z Lisowskim?
- W pewnej mierze tak.
Niektórzy jednak twierdzą, że nie można ich nazywać Lisowczykami, bo formalnie wojsko Lisowskie powstało dopiero w 1614 roku. Wtedy to Lisowski objawił się powtórnie. Latem 1614 roku konny oddział Lisowczyków w sile 3 tysięcy żołnierzy wraz ze swoim Pułkownikiem dokonał głębokiego rajdu w głąb terytorium Rosji, rozpoczynając działania w rejomie Briańska. Pod Orłem stoczył zwycięskie walki z wojskami kniazia Pożarskiego. Jego rajd dotknął ziem Wiaźmy, Możajska, okolic Kostromy, Jarosławla, Muromskiego i Kałużskiego województwa. W pobliżu Oki stoczył bój z wojskami kniazia Kurakina i wycofał się poza granice Rosji.
Zmarł Aleksander Józef Lisowski herbu Jeż nagle w dniu 11 października 1616 roku, lat przeżywszy niespełna czterdzieści, podczas przygotowań do nowego najazdu w głąb Rosji. W Moskwie nie ukrywano radości z jego śmierci. ”I jak od Staroduba dwadzieścia wiorst, i Lisowskiemu uczyniła się szybko śmierć, spadł z konia i zdechł” – oznajmiało carskie pismo skierowane do władz Troicko - Sergijewskiego klasztoru pod Moskwą.
W ten sposób wyrażał car swoją radość i koniec strachu przed groźnym żołnierzem Rzeczpospolitej.
Powodzenia Lisowczyków mogą świadczyć o talentach ich wodza, ale świadczą też niezbicie o słabości ówczesnej Moskowii, która nie była w stanie efektywnie obronić się przed różnymi najazdami. Pamięć o Lisowczykach w Rosji pozostała na zawsze w moskiewskim państwie.
Jeden z popularnych wschodnich bardów napisał nawet o nich piosenkę. I to nie jedną!
Posłuchajcie:
„Чаму мы разбойчыкі, Чаму мы маскоўчыкі, Вось былі б малойчыкі Ды пайшлі ў лісоўчыкі”.
Kliknij - zobaczysz tytul piosenki "Ехалі Лісоўчыкі" i powtórnie kliknij "Слушать". Inna piosenka o Lisowczykach jest tutaj: Як Лісоўчыкі Маскалёў Ратавалі
Lisowczycy stali się sławni w całej Europie! Były to wszak czasy wielkości Polski - Pierwszej Rzeczypospolitej posiadającej największe terytorium w Europie Zachodniego Chrzescijaństwa.
Podział administracyjny I RP. Stan prawny na rok 1619.Kliknij i powiększ mapę!
Ba! Nawet Rembrandt namalował współczesnego sobie Lisowczyka! Istnieje przekonanie że obraz „Lisowczyk” namalowany przez Rembrandt’a w 1655 roku jest portretem zamówionym przez szlachcica polskiego Marcjana Aleksandra Ogińskiego (1631- 1690). Ród Ogińskich wywodził się od spolszczonych bojarów po zawarciu Unii Horodelskiej w 1413 roku. Portret Marcjana Aleksandra Ogińskiego był namalowany przez Rembrandt’a w czasie kiedy Ogiński był studentem na Uniwersytecie Franeker w Holandii. Jego portret jest znany jako Lisowczyk lub jako Jeździec Polski („Polish Rider). Najprawdopodobniej portret ten był zamówiony przez Ogińskiego.
Rembrandt van Rijn: “Polski jeździec” - Lisowczyk. Źródło: Wikimedia commons. Open source.
Lisowczycy walczyli od granic Francji po Moskwę i do Północnych Włoch oraz granic Turcji, po ujście Wisły i Finlandię. Dali się poznać całej Europie i nigdzie ich taktyka nie okazała się zawodna: wojskom wschodnim przeciwstawiali siłę ognia, a Zachodowi – szybkość i podstęp wojenny, tak jak zakładali teoretycy w XVI wieku.
Żołnierze armii Chodkiewicza - Polacy, kozacy, Litwini - jeszcze długo walczyli na Północy Rosji. Po zawarciu między Rzeczpospolitą, a Rosją rozejmu w Dywilinie w 1619 roku. Wszystkie ich późniejsze działania można zakwalifikować jako prywatne rozbójnictwo.
O jednym z takich oddziałów nad morzem Białym w Mezeni, którym dowodził Polak, mówi druga część artykułu. Jest to opowieść o dwóch polskich szlachcicach, w której jeden zabija drugiego – przyszłego świętego Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi.