Komisja Europejska: Nord Stream 2 nie jest we wspólnym interesie Europy
"NS2 nie jest projektem stanowiącym przedmiot wspólnego europejskiego interesu" – pisze KE w odpowiedzi na pytania PAP.
"Niemniej jednak celem Komisji zawsze było zapewnienie, aby Nord Stream 2, jeśli zostanie zbudowany, działał w sposób przejrzysty i niedyskryminujący z odpowiednim nadzorem regulacyjnym, zgodnie z kluczowymi zasadami międzynarodowego i unijnego prawa energetycznego" – zastrzega KE. Przypomina też, że wdrażanie polityki energetycznej UE leży zarówno w gestii instytucji unijnych, jak i państw członkowskich. Podkreśla, że wejścia w życie znowelizowanej dyrektywy gazowej UE w 2019 r. we Wspólnocie obowiązują jasne zasady, które dotyczą wszystkich gazociągów łączących europejski rynek gazu z krajem trzecim i które mają na celu zapobieganie preferencyjnemu dostępowi do rynku.
"Ponadto Komisja uważnie śledzi dostosowanie (prawa krajowego - PAP) do dyrektywy. Niemcy notyfikowały o pełnym dostosowaniu, co ma znaczenie dla Nord Stream 2" – informuje. Dyrektywa gazowa UE, o której wspomina Komisja zakłada, że operator gazociągu musi być niezależny od dostawcy gazu. Zmiana obejmuje też firmy spoza Wspólnoty, czyli m.in. rosyjski Gazprom i operatora budowanego gazociągu Nord Stream 2.
W maju ub.r. Niemiecka Federalna Agencja ds. Sieci Przesyłowych (Bundesnetzagentur - BNetzA) odrzuciła wniosek spółki Nord Stream 2 AG, operatora gazociągu Nord Stream 2, o wyłączenie tej magistrali spod unijnej dyrektywy.
Projekt Nord Stream 2 został ukończony w 94 procentach. Jego sfinalizowanie wymaga jeszcze ułożenia na dnie morskim 150 km dwóch nitek rurociągu. Pod koniec grudnia 2019 r. prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę o budżecie Pentagonu na rok 2020. Zapisano w niej m.in. sankcje wobec firm budujących Nord Stream 2. Spowodowało to wycofanie się z budowy szwajcarskiej firmy Allseas, która specjalizuje się w układaniu rur po dnie morskim.
We wtorek (19 stycznia) pracująca przy budowie Nord Stream 2 barka do układania rur Fortuna i jej armator, rosyjska spółka KVT-RUS, zostały wpisane na tzw. listę SDN (Specially Designated Nationals). Wprowadzono je na nią w ramach ustawy CAATSA ("Ustawa o Przeciwdziałaniu Przeciwnikom Ameryki poprzez Sankcje"). Podmioty włączone na listę SDN dotyczy zamrożenie przechowywanych w USA środków. Nie mają także możliwości prowadzenia interesów z obywatelami USA.
Premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig (SPD) ogłosiła zaś, że jej kraj związkowy tworzy własną Fundację Ochrony Klimatu i Środowiska MV. Będzie ona wspierać realizację kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, a de facto zabezpieczać firmy zaangażowane w budowę przed ewentualnymi sankcjami USA. Jak wynika z dokumentów statutowych fundacji rosyjski gigant energetyczny Gazprom będzie miał w niej wpływ na kluczowe decyzje personalne za pośrednictwem konsorcjum Nord Stream 2 AG. Na przykład koncern Gazprom może wyznaczyć szefa utworzonej przez Fundację spółki, mającej zabezpieczyć dalszą budowę rurociągu.
Statut przewiduje również, że "zasady biznesowe" spółki założycielskiej Fundacji muszą zostać przyjęte "w porozumieniu z Nord Stream 2 AG" - to znaczy, że bez Gazpromu nic nie jest możliwe. Gazprom i jego konsorcjum Nord Stream 2 AG zadeklarowały 60 mln euro na wsparcie projektów środowiskowych za pośrednictwem fundacji, która ma zabezpieczyć dalszą budowę gazociągu na Morzu Bałtyckim poprzez "działalność gospodarczą" - czyli firmę założycielską. Jest to uważane za główny cel nowego przedsięwzięcia.Fundacja ma zabezpieczyć przedsiębiorstwa biorące udział w budowie przed amerykańskimi retorsjami: za pośrednictwem własnej firmy zakupi ona istotne materiały budowlane, takie jak maszyny, i udostępni je firmom zaangażowanym w dalszą budowę. Dzięki temu przedsiębiorstwa mają być prawnie chronione przed amerykańskimi sankcjami, ponieważ same nie kupują towarów.
"To co się dzieje wokół Nord Stream 2 w Meklemburgii-Pomorzu Przednim ciężko traktować inaczej, jak polityczną korupcję" – mówiła w rozmowie z PAP Viola von Cramon, niemiecka europosłanka z partii Zielonych. "Jest to absolutna katastrofa geopolityczna i hańba. Nie obraziłabym się na Joe Bidena, gdyby nałożył sankcje. Z jednej strony mówimy o wyjściu z kopalnych źródeł energii i wiemy, że za wszystkie konflikty hybrydowe ostatnich lat i ataki hakerskie odpowiada Moskwa, a z drugiej dobrowolnie zgadzamy się na dalszą budowę gazociągu, który jest instrumentem wpływu Kremla" - oburza się von Cramon.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz
asc/ jar/