Marcin Kacprzak: Pokolenie odsłoniętych kostek siada na traktory
Zbyt proste byłoby przywoływanie pamiętnych scen z rolą główną obsadzoną przez „miażdżone” przez pisowskie „ZOMO” pielęgniarki oraz Ewę Kopacz donoszącą kanapki „prześladowanym” kobietom w białych kitlach. Mnie bardziej utkwiły strajki rolników z końcowej już fazy prześwietnych rządów Platformy O.
Tu ważna dygresja. Otóż ja dobrze znam nastroje panujące wśród elektoratu skrajnie anty-pisowskiego, mam te nastroje dosłownie na wyciągnięcie ręki. Tam w tym elektoracie od dobrej dekady da się wyczuć specyficzne napięcie. Ono materializuje się bardzo różnie, nie czas i miejsce na to, by je jakoś szeroko tutaj opisywać. Pamiętam jednak dobrze, że akurat w przypadku tych rolników, którzy „przyjechali wypasionymi ciągnikami i zablokowali ludziom dojazd do pracy”, rzeczone napięcie objawiło się w postaci niemal namacalnej nienawiści. Jeden człowiek, na co dzień jako tako zrównoważony, pokazywał mi zrobione własnym telefonem zdjęcia z tych protestów. Ciągnęła się kawalkada tych ciągników a on je mijał samochodem i fotografował. Jeszcze kilka dni po tym przeżyciu trzymało go to mocno, przewijał te zdjęcia i w pewnym momencie nie wytrzymał. Wysyczał pod nosem: sku...syny.
Tego było więcej rzecz jasna. Na samo słowo „protest” kto żyw i za Platformą O., czy to polityk, czy to pani z kiosku, jednoczył się murem za rządem. Traktowano próbę podważania kompetencji rządu jako zamach na część i chwałę Rzeczpospolitej.
A dziś? Pokolenie odsłoniętych kostek idzie w protesty, w protestach i marszach pokolenie to się spełnia, realizuje i generalnie bardzo oni się sobie podobają w roli protestujących przeciwko złu. Proszę, jak to się wszystko zmienia, kto by pomyślał.
Niewykluczone, że dojdzie i do tego, że ci najodważniejsi z pokolenia odsłoniętych kostek któregoś dnia pożyczą od rolników te wypasione ciągniki i w cholerę zablokują Warszawę. I wszyscy będą z tego dumni.