Mieczysław Gil dla "TS': Koniec dyktatury!
Mój dobry znajomy jeszcze z czasów przedgrodzkich, emeryt i szczęśliwy dziadek, od 25. X. 2015 nie marnuje czasu na spacery z wnuczkiem. Chodzi dużo (co chwalebne, bo to samo zdrowie), ale... na protesty.
Wszystkie jak leci, to i z wigorem walczy o prawa kobiet. Szczególnie spać mu nie daje pigułka ellaOne, czyli nakazana przed dwoma laty przez Komisję Europejską jako dostępna bez recepty – antykoncepcja awaryjna. Koledzy trochę się dziwią, trochę zazdroszczą. Ale po staremu używają parasola (nie parasolki), a metalowe wieszaki z pralni wyrzucają do kosza na śmieci. Tylko ktoś całkowicie pozbawiony empatii nie dostrzeże, jak bardzo prawdziwe kobiety, nie te Szydłopodobne, poświęcają się dla sprawy.
Magdalena Jethon nie kalkulowała, czy opłaca jej się stanąć w szranki z Robertem Mazurkiem. Klęskę Jethon nieco zneutralizowała Ewa Wanat, też prominentna dziennikarka minionej epoki. To na tym polega wiekopomny przełom: żaden analityk nigdy by nie ogłosił, że Tajlandia dawno już by zbankrutowała, gdyby nie prostytucja, która jest zawodem jak każdy inny. Dla Wanat to żaden problem. Przy okazji udowodniła, że nie wszystkie damy są jak posłanka Scheuring-Wielgus. Wiedzą co nieco o Dalekim Wschodzie... I na koniec crème de la crème, Kazimiera Szczuka, weteranka. O tym, że przerażająca w skutkach polityka PiS prowadzi do „uformowania pokolenia gotowego powrócić do ról w patriarchacie”. I jak tu krzyczeć razem z panią Scheuring-Wielgus: „Dość dyktatury kobiet”? No jak?
Mieczysław Gil
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (11/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj
#REKLAMA_POZIOMA#