[Tylko u nas] Marcin Bąk: Komarów. Siła polskiej kawalerii

Siedem tysięcy jeźdźców siekących się szablami i kłujących lancami w środku Europy to widok raczej rzadki w XX wieku. Istotnie, bitwa pod Komarowem była ostatnią tego rodzaju walką w dziejach świata.
 [Tylko u nas] Marcin Bąk: Komarów. Siła polskiej kawalerii
/ Jerzy Kossak "Bitwa pod Komarowem"

Gdy mówimy o wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku i odparciu czerwonej nawały to mamy na myśli przede wszystkim bitwę warszawską, czasem bitwę nad Niemnem.   Znacznie mniej znana naszym rodakom jest bitwa pod Komarowem. A szkoda, bo to ciekawy epizod wojny, o wielkim znaczeniu dla jej dalszego przebiegu. 

Podczas bolszewickiej ofensywy w czerwcu i lipcu 1920 roku kluczową rolę na froncie południowym odgrywała 1 Armia Konna Siemiona Budionnego. Ten półanalfabeta, wachmistrz z carskiej armii, sławę zdobył jeszcze przed I Wojną, jako doskonały jeździec. Po rewolucji przystał do bolszewików i szybko stanął na czele dużej,  jedynej w swoim rodzaju formacji kawaleryjskiej. Armia Konna liczyła cztery dywizje jazdy, dywizje piechoty, miała do dyspozycji artylerię, samochody i pociągi pancerne. Składała się z podobnych Budionnemu hajdamaków, wyciągniętych z różnych zakątków Rosji. Była groźna w boju, doświadczona w walkach z przeciwnikami rewolucji i bezwzględna na podbitych terenach. Jej skuteczność związana była z ogromną ruchliwością – czerwoni Kozacy na kształt mongolskich hord szukali najsłabszego punktu obrony przeciwnika a gdy go znaleźli, przerywali obronę i rozlewali się na tyłach jak szarańcza. Rzadko atakowali przygotowanego do obrony, umocnionego przeciwnika. Znacznie chętniej szerzyli spustoszenie przerywając linie komunikacyjne, wycinając jednostki tyłowe czy paląc szpitale. 

Armii Konnej nie dawało się zatrzymać całymi tygodniami. Unikając walnej bitwy, dzięki dużej ruchliwości obchodziła wciąż pozycje obronne Polaków.  Zgodnie z zamysłem samego Stalina, który odgrywał w szefostwie bolszewików coraz większą rolę, parła jako główna siła uderzeniowa na Lwów, by otworzyć drogę Rewolucji do południowej Europy – Budapesztu, Wiednia a kto wie, może i Rzymu. W krytycznym momencie bitwy warszawskiej nie została skierowana na północ w sukurs siłom Tuchaczewskiego i plan zdobycia stolicy Polski nie powiódł się. W końcu sierpnia wykonywała z opóźnieniem plan uderzenia na północ ale sytuacja już się zmieniła. Strona polska skierowała przeciwko Armii Konnej znaczne siły, które zaczęły ją osaczać. Główne zadanie przypadło 1 Dywizji Jazdy, dowodzonej przez generała Juliusza Rómmla. 

Do starcia doszło w dniu 31 sierpnia w pobliżu niewielkiej wsi Komarów na Lubelszczyźnie. Była to największa w XX wieku i jak się miało okazać – ostatnia wielka bitwa kawalerii w historii. Osaczone z trzech stron oddziały czerwonych kozaków Budionnego usiłowały wydrzeć się z matni w szyku konnym. Bitwa trwała cały dzień i chociaż brała w niej udział również artyleria konna czy karabiny maszynowe (groźne bolszewickie taczanki) to jednak większość walk odbywała się w szyku konnym, gdzie rozstrzygała szabla czy lanca. Armia Konna nie zaangażowała w walkę całości swoich sił ale i tak dysponowała znaczną przewagą liczebną. Przeciwko około sześciu tysiącom kozaków (wedle różnych szacunków) walczyło trochę ponad tysiąc Polaków. Po koniec dnia oddziały szły do ataku stępa, gdyż straszliwie przemęczone konie nie miały już sił do galopu. Bitwa była tak naprawdę szeregiem szarż i kontrszarż, przypominającym zmagania, jakie odbywały się na kresowych ziemiach Rzeczpospolitej przed stuleciami. 

Przewaga liczebna bolszewików niwelowana była lepszym dowodzeniem, większym zgraniem i wyższym morale polskich żołnierzy. Mniejsze od bolszewickich pułków polskie szwadrony ułanów wbijały się w szeregi przeciwnika, roztracały wrogów lancami i cięły szablami. Losy bitwy ważyły się długo, Budionny, analfabeta ale świetny kawalerzysta, potrafił wykrzesać ze swoich podkomendnych mołojecką odwagę a poza tym było ich wciąż więcej niż Polaków. Dochodziło do dramatycznych walk grup konnych i pojedynczych kawalerzystów w których rozstrzygała odwaga kierująca bronią białą. 

Były momenty dramatyczne,  lekko ranny został sam Budionny. Sensację po polskiej stronie wzbudził odważny komisarz bolszewicki, zagrzewający do walki cofających się kozaków i brawurowo rzucający się z szablą w największą rąbaninę. Po śmiertelnym cięciu w głowę  zadanym przez polskiego oficera zwalił się na ziemię i wtedy okazało się, że odważnym komisarzem była kobieta. 

W walce wyróżniły się wszystkie polskie pułki biorące udział w bitwie – 1 pułk ułanów Krechowieckich, 2 pułk szwoleżerów, 8 i 9 pułki ułanów, 12 ułanów podolskich i 14 – Jazłowieckich. O tym ostatnim warto wspomnieć, był to jedyny pułk kawalerii II RP, który został odznaczony dwukrotnie orderem Virtuti Militari. Za rok 1920 i za szarżę pod Wólką Węglową w 1939 roku.  Po stronie polskiej walczyło wielu oficerów, którzy odegrali później istotną rolę w historii, jak chociażby rotmistrz Tadeusz Komorowski walczący w szeregach 12 pułku ułanów podolskich.  Ostatecznie decydująca okazała się szarża 8 pułku ułanów prowadzona przez rotmistrza Kornela Krzeczunowicza. 

Armia Konna Budionnego poniosła pod Komarowem znaczne straty i choć uciekła z potrzasku, to zdziesiątkowana, zdemoralizowana, nie była już zdolna do żadnej akcji i na tym zakończył się praktycznie jej udział w wojnie z Polską. 
Skutki zwycięskiej bitwy pod Komarowem były ciekawe. Przede wszystkim w Polsce okresu międzywojennego przyjmowano, że kawaleria nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i będzie odgrywała w nadchodzącej wojnie znaczącą rolę. Mieliśmy przed wojną 10 brygad kawalerii, ich szkoleniu poświęcano dużo energii i środków. Były to jednostki pod każdym względem elitarne a kadra oficerska jazdy uchodziła, słusznie zresztą, za kwiat korpusu oficerskiego przedwojennego wojska. Jednostki kawalerii istniały wtedy we wszystkich armiach świata ale okres międzywojenny to czas, gdy trwały intensywne prace nad ich motoryzacją, lub przekształcaniem w konną piechotę. Walka konna i szarża na broń białą znikała z regulaminów wojskowych. Szable zostały wycofane z wyposażenia kawalerii amerykańskiej w 1933 roku, choć ostatni pułk konny brał udział w walkach jeszcze w 1942 roku. Niemcy intensywnie motoryzowali swoją kawalerię choć szable w jednostkach konnych pozostały do 1940 roku. Lance zniknęły z wyposażenia kawalerii większości państw już  po  wojnie światowej. 

W Polsce trwał przez cały okres międzywojenny spór o  rolę jazdy i broń białą na jej wyposażeniu. Echem tego sporu były dyskusje toczone na łamach „Przeglądu Kawaleryjskiego”. Oficerowie różnych szczebli, od porucznika do generała brygady, wypowiadali się na temat przydatności szabli i lancy w polskiej kawalerii. Ostatecznie przychylono się do argumentów, że nie można pozbawić polskich ułanów, strzelców konnych i szwoleżerów szabli i lancy, gdyż pozbawi się ich tym samych zaczepnego ducha walki, który jest wszak największą siłą polskiej jazdy. 

W koszarach pułków konnych przedwrześniowej Polski ćwiczono użycie bojowe szabli i lancy, wciąż pamiętając o zwycięskiej bitwie pod Komarowem. II wojna światowa przyniosła jednak ostateczny kres kawalerii jako rodzaju wojska na polach bitew. Szarże na białą broń odeszły bezpowrotnie do historii. Dzisiaj możemy już tylko podziwiać walkę ułanów na licznych imprezach rekonstrukcyjnych, w tym także inscenizowanych potyczkach z kozakami w rocznicę zwycięskiej bitwy pod Komarowem 31 sierpnia.  
 


 

POLECANE
Banderowskie symbole na pomniku Ofiar Rzezi Wołyńskiej. Zatrzymano 17-letniego Ukraińca pilne
Banderowskie symbole na pomniku Ofiar Rzezi Wołyńskiej. Zatrzymano 17-letniego Ukraińca

Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla 17-letniego obywatela Ukrainy, zatrzymanego w sprawie znieważenia pomnika Ofiar Rzezi Wołyńskiej w Domostawie. Według śledczych miał działać na zlecenie obcych służb, prowadząc sabotaż i akcje dywersyjne na terenie Polski. Grozi mu nawet dożywocie.

Karol Nawrocki zwoła Radę Gabinetową. Podano datę z ostatniej chwili
Karol Nawrocki zwoła Radę Gabinetową. Podano datę

Paweł Szefernaker poinformował w czwartek, że prezydent Karol Nawrocki zwoła na 27 sierpnia Radę Gabinetową ws. stanu finansów publicznych, kwestii ustrojowych i rozwojowych.

Atak na infrastrukturę wodną dużego miasta w Polsce. Jest reakcja służb z ostatniej chwili
Atak na infrastrukturę wodną dużego miasta w Polsce. Jest reakcja służb

Wicepremier Krzysztof Gawkowski ujawnił w programie „Onet Rano.”, że w środę doszło do próby cyberataku na infrastrukturę wodno-kanalizacyjną w jednym z dużych polskich miast. Jak poinformował, służby państwowe zareagowały błyskawicznie, dzięki czemu udało się zapobiec przerwom w dostawie wody.

[NOWY SONDAŻ] Mocne wejście Karola Nawrockiego w pierwszym tygodniu prezydentury z ostatniej chwili
[NOWY SONDAŻ] Mocne wejście Karola Nawrockiego w pierwszym tygodniu prezydentury

Minęło zaledwie osiem dni od zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na urząd prezydenta RP, a już pojawiły się pierwsze badania opinii publicznej ws. oceny jego działań. Wyniki są jednoznacznie korzystne dla nowej głowy państwa.

ZUS wydał pilny komunikat o wyjątkowych świadczeniach z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat o wyjątkowych świadczeniach

Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaca dwa razy więcej niż siedem lat temu świadczeń honorowych osobom, które ukończyły 100 lat. Obecnie otrzymuje je ponad 3,8 tys. seniorów. W 2018 roku świadczenie pobierało 1,9 tys. osób.

Nowe informacje ws. spotkania Trump–Putin. Podano szczegóły z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. spotkania Trump–Putin. Podano szczegóły

Szczyt przywódców Rosji i Stanów Zjednoczonych, Władimira Putina i Donalda Trumpa, na Alasce rozpocznie się w piątek o godz. 11.30 czasu lokalnego (21.30 czasu polskiego) – oświadczył w czwartek doradca Putina Jurij Uszakow.

Spotkanie Karol Nawrocki – Donald Tusk w cztery oczy. Wiadomo, o czym rozmawiają Wiadomości
Spotkanie Karol Nawrocki – Donald Tusk w cztery oczy. Wiadomo, o czym rozmawiają

Rozpoczęło się spotkanie prezydenta Karola Nawrockiego i premiera Donalda Tuska. Głównym tematem ma być sytuacja dotycząca Ukrainy. Do rozmowy dochodzi dzień przed spotkaniem Donalda Trumpa i Władimira Putina.

Zemsta Ruchniewicza. Burza w sieci po odwołaniu Hanny Radziejowskiej gorące
"Zemsta Ruchniewicza". Burza w sieci po odwołaniu Hanny Radziejowskiej

Prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego, poinformował podczas konferencji, że odwołał Hannę Radziejowską, dyrektor berlińskiej filii. To ona powiadomiła Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o pomyśle organizacji seminarium poświęconego zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec. Decyzja wywołała burzę w sieci.

GUS podał najnowsze dane o inflacji. Eksperci ostrzegają z ostatniej chwili
GUS podał najnowsze dane o inflacji. Eksperci ostrzegają

Główny Urząd Statystyczny opublikował ostateczny odczyt inflacji za lipiec 2025 roku. Ceny w Polsce wzrosły średnio o 3,1% w skali roku, a w porównaniu z czerwcem – o 0,3%. To poziom mieszczący się w celu inflacyjnym NBP, choć eksperci ostrzegają, że podwyżki dopiero przed nami.

Ruchniewicz odwołał szefową berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego z ostatniej chwili
Ruchniewicz odwołał szefową berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego

Prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego, poinformował podczas konferencji prasowej, że odwołał Hannę Radziejowską, szefową berlińskiej filii. To m.in. ona powiadomiła Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o pomyśle organizacji seminarium poświęconego zwrotom dóbr kultury przez Polskę na rzecz Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Litwy oraz mienia prywatnego należącego do osób pochodzenia żydowskiego. Jej wątpliwości, jak zaznaczała, były podyktowane "troską o interes państwa polskiego i realizację misji Instytutu Pileckiego".

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: Komarów. Siła polskiej kawalerii

Siedem tysięcy jeźdźców siekących się szablami i kłujących lancami w środku Europy to widok raczej rzadki w XX wieku. Istotnie, bitwa pod Komarowem była ostatnią tego rodzaju walką w dziejach świata.
 [Tylko u nas] Marcin Bąk: Komarów. Siła polskiej kawalerii
/ Jerzy Kossak "Bitwa pod Komarowem"

Gdy mówimy o wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku i odparciu czerwonej nawały to mamy na myśli przede wszystkim bitwę warszawską, czasem bitwę nad Niemnem.   Znacznie mniej znana naszym rodakom jest bitwa pod Komarowem. A szkoda, bo to ciekawy epizod wojny, o wielkim znaczeniu dla jej dalszego przebiegu. 

Podczas bolszewickiej ofensywy w czerwcu i lipcu 1920 roku kluczową rolę na froncie południowym odgrywała 1 Armia Konna Siemiona Budionnego. Ten półanalfabeta, wachmistrz z carskiej armii, sławę zdobył jeszcze przed I Wojną, jako doskonały jeździec. Po rewolucji przystał do bolszewików i szybko stanął na czele dużej,  jedynej w swoim rodzaju formacji kawaleryjskiej. Armia Konna liczyła cztery dywizje jazdy, dywizje piechoty, miała do dyspozycji artylerię, samochody i pociągi pancerne. Składała się z podobnych Budionnemu hajdamaków, wyciągniętych z różnych zakątków Rosji. Była groźna w boju, doświadczona w walkach z przeciwnikami rewolucji i bezwzględna na podbitych terenach. Jej skuteczność związana była z ogromną ruchliwością – czerwoni Kozacy na kształt mongolskich hord szukali najsłabszego punktu obrony przeciwnika a gdy go znaleźli, przerywali obronę i rozlewali się na tyłach jak szarańcza. Rzadko atakowali przygotowanego do obrony, umocnionego przeciwnika. Znacznie chętniej szerzyli spustoszenie przerywając linie komunikacyjne, wycinając jednostki tyłowe czy paląc szpitale. 

Armii Konnej nie dawało się zatrzymać całymi tygodniami. Unikając walnej bitwy, dzięki dużej ruchliwości obchodziła wciąż pozycje obronne Polaków.  Zgodnie z zamysłem samego Stalina, który odgrywał w szefostwie bolszewików coraz większą rolę, parła jako główna siła uderzeniowa na Lwów, by otworzyć drogę Rewolucji do południowej Europy – Budapesztu, Wiednia a kto wie, może i Rzymu. W krytycznym momencie bitwy warszawskiej nie została skierowana na północ w sukurs siłom Tuchaczewskiego i plan zdobycia stolicy Polski nie powiódł się. W końcu sierpnia wykonywała z opóźnieniem plan uderzenia na północ ale sytuacja już się zmieniła. Strona polska skierowała przeciwko Armii Konnej znaczne siły, które zaczęły ją osaczać. Główne zadanie przypadło 1 Dywizji Jazdy, dowodzonej przez generała Juliusza Rómmla. 

Do starcia doszło w dniu 31 sierpnia w pobliżu niewielkiej wsi Komarów na Lubelszczyźnie. Była to największa w XX wieku i jak się miało okazać – ostatnia wielka bitwa kawalerii w historii. Osaczone z trzech stron oddziały czerwonych kozaków Budionnego usiłowały wydrzeć się z matni w szyku konnym. Bitwa trwała cały dzień i chociaż brała w niej udział również artyleria konna czy karabiny maszynowe (groźne bolszewickie taczanki) to jednak większość walk odbywała się w szyku konnym, gdzie rozstrzygała szabla czy lanca. Armia Konna nie zaangażowała w walkę całości swoich sił ale i tak dysponowała znaczną przewagą liczebną. Przeciwko około sześciu tysiącom kozaków (wedle różnych szacunków) walczyło trochę ponad tysiąc Polaków. Po koniec dnia oddziały szły do ataku stępa, gdyż straszliwie przemęczone konie nie miały już sił do galopu. Bitwa była tak naprawdę szeregiem szarż i kontrszarż, przypominającym zmagania, jakie odbywały się na kresowych ziemiach Rzeczpospolitej przed stuleciami. 

Przewaga liczebna bolszewików niwelowana była lepszym dowodzeniem, większym zgraniem i wyższym morale polskich żołnierzy. Mniejsze od bolszewickich pułków polskie szwadrony ułanów wbijały się w szeregi przeciwnika, roztracały wrogów lancami i cięły szablami. Losy bitwy ważyły się długo, Budionny, analfabeta ale świetny kawalerzysta, potrafił wykrzesać ze swoich podkomendnych mołojecką odwagę a poza tym było ich wciąż więcej niż Polaków. Dochodziło do dramatycznych walk grup konnych i pojedynczych kawalerzystów w których rozstrzygała odwaga kierująca bronią białą. 

Były momenty dramatyczne,  lekko ranny został sam Budionny. Sensację po polskiej stronie wzbudził odważny komisarz bolszewicki, zagrzewający do walki cofających się kozaków i brawurowo rzucający się z szablą w największą rąbaninę. Po śmiertelnym cięciu w głowę  zadanym przez polskiego oficera zwalił się na ziemię i wtedy okazało się, że odważnym komisarzem była kobieta. 

W walce wyróżniły się wszystkie polskie pułki biorące udział w bitwie – 1 pułk ułanów Krechowieckich, 2 pułk szwoleżerów, 8 i 9 pułki ułanów, 12 ułanów podolskich i 14 – Jazłowieckich. O tym ostatnim warto wspomnieć, był to jedyny pułk kawalerii II RP, który został odznaczony dwukrotnie orderem Virtuti Militari. Za rok 1920 i za szarżę pod Wólką Węglową w 1939 roku.  Po stronie polskiej walczyło wielu oficerów, którzy odegrali później istotną rolę w historii, jak chociażby rotmistrz Tadeusz Komorowski walczący w szeregach 12 pułku ułanów podolskich.  Ostatecznie decydująca okazała się szarża 8 pułku ułanów prowadzona przez rotmistrza Kornela Krzeczunowicza. 

Armia Konna Budionnego poniosła pod Komarowem znaczne straty i choć uciekła z potrzasku, to zdziesiątkowana, zdemoralizowana, nie była już zdolna do żadnej akcji i na tym zakończył się praktycznie jej udział w wojnie z Polską. 
Skutki zwycięskiej bitwy pod Komarowem były ciekawe. Przede wszystkim w Polsce okresu międzywojennego przyjmowano, że kawaleria nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i będzie odgrywała w nadchodzącej wojnie znaczącą rolę. Mieliśmy przed wojną 10 brygad kawalerii, ich szkoleniu poświęcano dużo energii i środków. Były to jednostki pod każdym względem elitarne a kadra oficerska jazdy uchodziła, słusznie zresztą, za kwiat korpusu oficerskiego przedwojennego wojska. Jednostki kawalerii istniały wtedy we wszystkich armiach świata ale okres międzywojenny to czas, gdy trwały intensywne prace nad ich motoryzacją, lub przekształcaniem w konną piechotę. Walka konna i szarża na broń białą znikała z regulaminów wojskowych. Szable zostały wycofane z wyposażenia kawalerii amerykańskiej w 1933 roku, choć ostatni pułk konny brał udział w walkach jeszcze w 1942 roku. Niemcy intensywnie motoryzowali swoją kawalerię choć szable w jednostkach konnych pozostały do 1940 roku. Lance zniknęły z wyposażenia kawalerii większości państw już  po  wojnie światowej. 

W Polsce trwał przez cały okres międzywojenny spór o  rolę jazdy i broń białą na jej wyposażeniu. Echem tego sporu były dyskusje toczone na łamach „Przeglądu Kawaleryjskiego”. Oficerowie różnych szczebli, od porucznika do generała brygady, wypowiadali się na temat przydatności szabli i lancy w polskiej kawalerii. Ostatecznie przychylono się do argumentów, że nie można pozbawić polskich ułanów, strzelców konnych i szwoleżerów szabli i lancy, gdyż pozbawi się ich tym samych zaczepnego ducha walki, który jest wszak największą siłą polskiej jazdy. 

W koszarach pułków konnych przedwrześniowej Polski ćwiczono użycie bojowe szabli i lancy, wciąż pamiętając o zwycięskiej bitwie pod Komarowem. II wojna światowa przyniosła jednak ostateczny kres kawalerii jako rodzaju wojska na polach bitew. Szarże na białą broń odeszły bezpowrotnie do historii. Dzisiaj możemy już tylko podziwiać walkę ułanów na licznych imprezach rekonstrukcyjnych, w tym także inscenizowanych potyczkach z kozakami w rocznicę zwycięskiej bitwy pod Komarowem 31 sierpnia.  
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe