Szok. Dla publicysty "Polityki" obchody 80. Rocznicy I Transportu do Auschwitz to "kryptoantysemityzm"
- Oto z okazji ważnej rocznicy, jaką jest pierwszy transport z Tarnowa do nowo powstałego obozu Auschwitz, w całej Polsce rozlepiono plakaty z napisem: „POLACY byli pierwszymi więźniami niemieckiego obozu śmierci KL Auschwitz”.
Gdzieniegdzie widać też wersję anglojęzyczną, co może wskazywać, że ten żenujący produkt niegodziwej małostkowości i zawiści o martyrologiczną pamięć kolportowany jest również na Zachodzie, dewastując resztki reputacji naszego kraju i potwierdzając stereotyp Polaków antysemitów, wypierających się swych win. Cóż to? Jakiś wyścig? Kto pierwszy do Auschwitz? Doprawdy nie można większej krzywdy uczynić polskim ofiarom wojny i nazizmu oraz polskim bohaterom walki z Niemcami niż takie zachowanie i takie plakaty. Niestety, większość Polaków tego nie rozumie i dlatego trzeba wciąż na nowo, cierpliwie to tłumaczyć. Bo niektóre rzeczy dzieją się nie z powodu zawiści i głupoty, lecz braku wiedzy i wyczucia.
- oburza się Hartman. Rzeczywiście, jednym z elementów obchodów była akcja plakatowa znanego grafika Wojciecha Korkucia. Współorganizujące obchody Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich "przywołuje do porzadku", pisząc, że "ma nadzieję, że kierowały nim "nie zawiść i głupota, ale brak wyczucia. Redutę Dobrego Imienia nazywa "ultraprawicową"
- Być może jednak nie każdy to od razu widzi. W końcu jesteśmy do takiego kryptoantysemityzmu przyzwyczajeni i staramy się go ignorować. To błąd – nie ma powodu udawać, że nie pada deszcz, gdy siąpi mała mżawka
- pisze Hartman
W dalszej części artykułu Hartman przyznaje, że pierwszymi Więźniami Auschwitz byli Polacy, ale wyszydza próby przypominania tego faktu
- Skoro POLACY (dużymi literami) byli pierwszymi więźniami i trzeba o tym przypominać, to chyba znaczy, że istnieje konieczność, aby niektórych wyprowadzić z błędu w tej sprawie. Kogo? Kto błądzi w tej kwestii? Ano ci, którzy gotowi byli myśleć, że to jacyś nie-Polacy byli pierwszymi więźniami. Na przykład Chińczycy, a może nawet Żydzi?
- Hartmana trudno posądzać o to, ze nie zdaje sobie sprawy z tego, że wiedza na temat martyrologii Polaków w Auschwitz na Zachodzie, również w Izraelu, jest żadna, a w Polsce szczątkowa. Przyznaje wprawdzie, że "nie są też pozbawione wszelkiej racji argumenty (zresztą podnoszone najczęściej przez antysemitów), iż pamięć Zagłady dla pewnych ludzi i instytucji stała się źródłem dwuznacznych moralnie zysków o charakterze politycznym bądź wręcz finansowym", ale prawa do podnoszenia przez Żydów kwestii żydowskiej martyrologii, jakoś w tym samym stopniu nie odbiera.
Co ciekawe, Hartman odwołuje się również do pamięci o zbrodniach niemieckiego potwora "dr" Mengele, nie mając zapewne zielonego pojęcia, że szefowa społecznego Komitetu 14 Czerwca, głównego spiritus movens obchodów, jest Polką, katoliczką i... ofiarą "dr" Mengele.
Źródło: Poloityka.pl
cyk