Aleksandra Jakubiak: Słowo

„Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”nŚw. Hieronim ze Strydonu
 Aleksandra Jakubiak: Słowo
/ pixabay.com/jclk8888

 

Bywa, że z niezmierzonym i wszechmocnym Stwórcą wszechświata można poczuć się jak stare, dobre małżeństwo. Nośnikiem i narzędziem takiej bliskości jest słowo Boże. Ale jak dojść do takiego stopnia zażyłości?

 

Kiedyś jedna z osób, której pomagałam przygotowywać się do sakramentów, zapytała o „spotkanie z żywym Bogiem”. Stwierdziła, że tyle słyszy o Bogu, który wchodzi w relację z człowiekiem, o tym, że takie spotkanie przemienia życie, ale nigdy nie miała możliwości czegoś takiego doświadczyć. Wtedy osobie tej nie przyszło nawet do głowy, że doświadczenie takie może być nie tylko wyrywkowym epizodem, ale także stanem, w którym się trwa. Jej pytanie drąży mnie wewnętrznie, jak bowiem wyrazić niewyrażalne? Z drugiej strony, Bóg przecież rzeczywiście na wszelkie sposoby szuka człowieka, wypatruje każdego przejawu naszego kierowania się ku Niemu.

 

Bóg może mówić do człowieka w bardzo wielu formach, zależy to w dużej mierze od rodzaju ludzkiej wrażliwości i otwartości na Boże działanie. Kiedy prześledzimy choćby żywoty znanych nam świętych, to widać, że są sposoby przemawiania Boga do duszy, które należy dobrze rozeznać, istnieją jednak dwie rzeczywistości dające pewność Bożej obecności - jedną z nich jest Najświętszy Sakrament, drugą Pismo święte. Możemy oczywiście zarówno przystępować do Eucharystii, jak i słuchać czytań podczas liturgii i nie doznawać obecności Boga, ale to już kwestia kondycji wiary oraz stanu duchowego, w którym się właśnie znajdujemy.

 

Papież Franciszek zdecydował, że odtąd III Niedziela Zwykła będzie nosiła miano Niedzieli Słowa Bożego. Myślę, że z okazji tego, iż dziś po raz pierwszy celebrujemy święto ustanowione przez papieża, warto o słowie Boga skierowanym do ludzi porozmawiać, a jeszcze lepiej po prostu do niego sięgnąć.

 

Jest wiele szkół i sposobów lektury i modlitwy słowem Bożym. Żeby jednak w ogóle zacząć swoją przygodę w tej dziedzinie, trzeba uświadomić sobie, że w całym Piśmie Chrystus JEST. Odwieczne Słowo Boga - Jego jednorodzony Syn jest w słowie, jakie Bóg kieruje do nas. 

 

W drugiej kolejności potrzeba informacji, co do gatunku, kontekstu powstania i autora danej księgi. Potrzebne jest, by wiedzieć, czy to, co czytamy to gatunek literacki, który trzeba odczytywać symbolicznie czy też kronikarski zapis faktycznych wydarzeń, potrzeba nam wiedzieć w jakich okolicznościach osadzona była codzienność autora księgi, czy był człowiekiem wykształconym, czy czasy, w których żył były okresem dobrobytu czy wręcz przeciwnie - przegranych wojen, biedy i niewoli. Te wszystkie okoliczności wpływały na jego postrzeganie rzeczywistości. Natchnienie świętych ksiąg nie polega bowiem na tym, że Bóg - na styl New Age - znajdował sobie człowieka, którego traktował niczym medium i wlewał mu do głowy przekaz, a całość procesu odbywała się niejako bez udziału autora. Bóg nie po to dawał nam wolność, żeby ją w taki sposób łamać, to nie Jego styl. Autor działając pod natchnieniem Ducha Świętego dawał światu Boży przekaz, jednak wnosił w to cały bagaż własnych doświadczeń, był człowiekiem swoich czasów, np. w pryzmacie ówczesnej wiedzy postrzegał i tłumaczył świat. Natchnienie Ducha to nie magia, dlatego warto znać kontekst powstania danego dzieła, które wchodzi w skład kanonu Pisma świętego. Znalezienie tych wszystkich informacji nie jest trudne, wystarczy przeczytać krótki wstęp, którym opatrzona jest każda księga.

 

Jak już powiedziałam nieco wcześniej, w ciągu swej historii, Kościół - doświadczeniem różnych osób i szkół - wypracowywał sposoby upraszczające drogę do spotkania Boga w słowie. Do najpopularniejszych należą medytacja i kontemplacja ignacjańska oraz Lectio divina (lektura, medytacja, modlitwa słowem i kontemplacja - wsłuchiwanie się w Boga). Obie te formy są niezwykle owocne, przenoszą nas w inny wymiar relacji, jednak by każdą z metod przyswoić i praktykować, potrzeba nauki i praktyki. Rekolekcje ignacjańskie i Lectio divina odbywają się w Polsce w wielu ośrodkach i z serca je każdemu polecam, nie chodzi mi jednak w tym krótkim tekście o to, by prowadzić ekspresowe kursy metod modlitewnych.

 

A co jeśli noszę w sercu głębokie pragnienie spotykania Boga w jego słowie, ale nie znam żadnych metod? Po prostu usiądź, weź Pismo święte do ręki i zacznij je czytać. Na początek najlepiej tzw. Lectio continua, czyli czytanie po kolei. Weź np. którąś z Ewangelii synoptycznych (św. Mateusza, Marka lub Łukasza) i zacznij czytać po fragmencie, w miarę możliwości codziennie, wystarczy kilka minut. Niech nie będą to fragmenty zbyt długie. Czytaj i proś Chrystusa o światło do poznania Go. Przecież nie da rady pokochać serio kogoś, kogo nie znamy. Chciej Go poznać, resztę zostaw Jemu. Słowo Boże nie bez kozery nazywane jest żywym słowem, to nie jakieś opowieści, to słowo, które „oddycha”, ono bardziej czyta nas niż my je. Ono samo zacznie się do Was odzywać. Coś, co czytało lub słuchało się wiele razy, raptem ożywa, mówi i z precyzją najznamienitszego łucznika trafia w ten punkt naszego życia, który wymaga Bożej reakcji - miłości, uwolnienia, uzdrowienia, zagojenia etc.

 

Nikt, kto spotkał Boga nie ma wątpliwości, z kim miał do czynienia. Przekazać to innym, znacznie trudniej. Są oczywiście tysiące świadectw działania Boga w ludzkim życiu, jednak nigdy żadne świadectwo nie przemówi do nas tak silnie, jak realne stanięcie z Bogiem twarzą w twarz przez Jego słowo lub czyn, dlatego że każdy z nas jest inny i jeden tylko Bóg wie, jaką strunę poruszyć w naszej duszy, by nas przemienić, by dać nam się rozpoznać. Bez tego spotkania lub raczej spotykania, nie tylko kochanie, ale i naśladowanie Go byłoby niezmiernie trudne.

 

Kiedyś miałam napisać kilka ogólnych słów o spotkaniu z Bogiem, o języku tego spotkania. Zachodziłam w głowę, jak tego dokonać. Z pomocą przyszedł mi wtedy jeden misjonarz i jego nieoczekiwana opowieść - było w Afryce plemię, które dawno temu zostało podbite przez inne, większe, bardziej waleczne i śmiałe. Od lat traktowani jak niewolnicy, nieomal zapomnieli jak naprawdę się nazywają. Sami mówili o sobie - gdyż tak nauczyli ich ciemiężcy - syn psa i córka suki. Do tego plemienia trafił dawno temu polski misjonarz i ludzie ci dość łatwo uwierzyli w Chrystusa. Pod natchnieniem Ducha Świętego człowiek ów rozeznał, że plemię potrzebuje, by przetłumaczyć im słowa Ewangelii. Nie mówiąc im nic, pracował nad tłumaczeniem wiele lat. Było to zadanie o tyle trudne, że ich język różnił się od europejskich nie tylko w kwestii leksykalnej i gramatycznej, ale także mentalnej. W końcu dzieło misjonarza zostało ukończone. Zachowując tajemnicę do ostatniej chwili, na niedzielnej Mszy św. kapłan ów przeczytał Ewangelię w ich własnym języku. Nastała cisza. Po chwili odezwała się starsza plemienia i powiedziała coś takiego: od tej chwili nie możemy już nazywać się dziećmi psa, bo sam Bóg zdecydował się mówić w naszym języku. W taki sposób dokonało się uwolnienie tego ludu z ich wewnętrznego niewolnictwa. Po prostu nie mieściło się im w głowie, że wszechmocny Stwórca mógłby zniżać się do czegoś niegodnego, skoro więc ich język był godny, by Bóg chciał go znać i mówić w nim, to i oni byli godni nazywać się ludźmi.

 

Bóg zna moją i twoją biedę, grzechy, upokorzenia, klęski, odrzucenia. Wiidzi jak na dłoni wszystkie momenty doznanego i spowodowanego zła. I chce mówić do ciebie w twoim własnym języku, w języku twojego serca, który zna tylko On. Języku, o którym być może nie wiedziałeś, że w ogóle istnieje. Masz swój język, masz swoje imię i masz swojego Ojca, który ci je nadaje. Tylko daj Mu szansę odezwać się do ciebie.

 

Na początku pisałam, że można z Bogiem czuć się czasem, niczym stare, dobre małżeństwo. Po dziesiątkach, setkach wspólnie przeżytych cierpień i radości, w których rozmawialiście ze sobą w Jego słowie do ciebie i twoim słowie do Niego. Powie w końcu: „A pamiętasz…” lub „To tak samo, jak w…” i użyje imion, miejsc, chwil z Pisma świętego, które odwołują Was do przeżyć znanych tylko Wam. I nie trzeba będzie wyjaśniać kontekstu i sytuacji, bo po jednym słowie złapiesz je w lot, bo będzie Was łączyć wspólna przeszłość, wspólny kod, wspólny bagaż. I choćby pozbawiono cię po ludzku wszystkiego, tej wspólnej historii i tej tożsamości, którą On ci nada, nikt ci nie zabierze.

 

 


 

POLECANE
Młodzi polscy matematycy czwarci na świecie i pierwsi w Europie gorące
Młodzi polscy matematycy czwarci na świecie i pierwsi w Europie

Polska najlepsza z matematyki w Europie w erze AI! Drużyna młodych Polaków osiągnęła dziś według naszych obliczeń na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej wynik najlepszy od co najmniej 20 lat.

Legendarny gitarzysta Maanamu nie żyje. Miał 71 lat z ostatniej chwili
Legendarny gitarzysta Maanamu nie żyje. Miał 71 lat

Nie mogę i nie chcę w to wierzyć. Na razie mogę napisać tylko, że mój przyjaciel, moja rodzina 'Placho' Ryszard Olesiński nie żyje" - napisała w mediach społecznościowych Karolina Leszko - wokalistka, która współpracowała z muzykiem.

200 imigrantów przypłynęło w nocy do Grecji. Nie jesteśmy hotelem, zaczynamy deportację pilne
200 imigrantów przypłynęło w nocy do Grecji. "Nie jesteśmy hotelem, zaczynamy deportację"

"Grecja zatrzymała prawie 200 migrantów, którzy przybyli drogą morską z Afryki Północnej" - poinformował w sobotę minister ds. migracji i azylu Thanos Plewris. „Nie mają prawa do ubiegania się o azyl, nie zostaną zabrani do ośrodków recepcyjnych, ale pozostaną zatrzymani przez policję do czasu rozpoczęcia procesu ich deportacji” - dodał polityk.

Nowy pomysł Nowackiej. Przedszkola zamiast nauczycieli zatrudnią osoby o kompetencjach pracy z dziećmi pilne
Nowy pomysł Nowackiej. Przedszkola zamiast nauczycieli zatrudnią osoby o "kompetencjach pracy z dziećmi"

W mediach zrobiło się głośno o nowej inicjatywie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Chodzi o projekt ustawy przyjęty w lipcu przez Radę Ministrów, który przewiduje, że w przedszkolach będą mogły pracować osoby niebędące nauczycielami, ale posiadające "kompetencje do pracy z dziećmi".

Wjechał samochodem w tłum ludzi. Ranni w stanie krytycznym Wiadomości
Wjechał samochodem w tłum ludzi. Ranni w stanie krytycznym

W nocy z 18 na 19 lipca 2025 r. kierowca samochodu z niejasnych przyczyn wjechał w grupę osób zgromadzonych na bulwarze Santa Monica w Los Angeles. Jak poinformowała straż pożarna, aż 31 osób zostało rannych, a stan co najmniej siedmiu z nich określany jest jako krytyczny.

Tȟašúŋke Witkó: Raport z oblężonej twierdzy, czyli Donald musi odejść tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Raport z oblężonej twierdzy, czyli "Donald musi odejść"

Czy ktokolwiek z moich wspaniałych Czytelników próbował zwięźle nakreślić, jak przedstawiała się sytuacja Polski na przełomie pierwszej i drugiej dekady lipca roku Pańskiego 2025?

Reporter TV Republika fizycznie zaatakowany na proimigranckiej demonstracji. Jest nagranie z ostatniej chwili
Reporter TV Republika fizycznie zaatakowany na proimigranckiej demonstracji. Jest nagranie

Dziś w Warszawie odbyła się manifestacja przeciw nielegalnej imigracji. Podczas kontrmanifestacji środowisk lewicowych i skrajnie lewicowych, doszło do agresywnego ataku na dziennikarza Telewizji Republika.

Decyzja ws. zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Opublikowano postanowienie Marszałka Sejmu z ostatniej chwili
Decyzja ws. zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Opublikowano postanowienie Marszałka Sejmu

W Monitorze Polskim opublikowano w sobotę postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie zwołania Zgromadzenia Narodowego.

Fala samobójstw wśród izraelskich żołnierzy. Co dwa dni weteran wojenny odbiera sobie życie pilne
Fala samobójstw wśród izraelskich żołnierzy. Co dwa dni weteran wojenny odbiera sobie życie

Izraelskie wojsko zauważa nagły wzrost liczby samobójstw wśród swoich żołnierzy; w ciągu ostatnich dwóch tygodni zanotowano aż 10 takich przypadków — przekazał w piątek w radiu Kan Bet były żołnierz i działacz na rzecz weteranów, Cachi Atedgi.

Siemoniak uderza w PiS ws. przestępstw imigrantów. Internauci ripostują: To manipulacja pilne
Siemoniak uderza w PiS ws. przestępstw imigrantów. Internauci ripostują: To manipulacja

Tomasz Siemoniak zwrócił uwagę na dane historyczne przestępstw popełnianych przez cudzoziemców i uderzył w poprzedników: „Ważne dane o rządach PiS. Najwięcej zabójstw (w okresie 2010-2025), o które byli podejrzani cudzoziemcy było w 2021". "To jest manipulacja danymi" - ripostują dziennikarze, politycy i internauci.

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Słowo

„Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”nŚw. Hieronim ze Strydonu
 Aleksandra Jakubiak: Słowo
/ pixabay.com/jclk8888

 

Bywa, że z niezmierzonym i wszechmocnym Stwórcą wszechświata można poczuć się jak stare, dobre małżeństwo. Nośnikiem i narzędziem takiej bliskości jest słowo Boże. Ale jak dojść do takiego stopnia zażyłości?

 

Kiedyś jedna z osób, której pomagałam przygotowywać się do sakramentów, zapytała o „spotkanie z żywym Bogiem”. Stwierdziła, że tyle słyszy o Bogu, który wchodzi w relację z człowiekiem, o tym, że takie spotkanie przemienia życie, ale nigdy nie miała możliwości czegoś takiego doświadczyć. Wtedy osobie tej nie przyszło nawet do głowy, że doświadczenie takie może być nie tylko wyrywkowym epizodem, ale także stanem, w którym się trwa. Jej pytanie drąży mnie wewnętrznie, jak bowiem wyrazić niewyrażalne? Z drugiej strony, Bóg przecież rzeczywiście na wszelkie sposoby szuka człowieka, wypatruje każdego przejawu naszego kierowania się ku Niemu.

 

Bóg może mówić do człowieka w bardzo wielu formach, zależy to w dużej mierze od rodzaju ludzkiej wrażliwości i otwartości na Boże działanie. Kiedy prześledzimy choćby żywoty znanych nam świętych, to widać, że są sposoby przemawiania Boga do duszy, które należy dobrze rozeznać, istnieją jednak dwie rzeczywistości dające pewność Bożej obecności - jedną z nich jest Najświętszy Sakrament, drugą Pismo święte. Możemy oczywiście zarówno przystępować do Eucharystii, jak i słuchać czytań podczas liturgii i nie doznawać obecności Boga, ale to już kwestia kondycji wiary oraz stanu duchowego, w którym się właśnie znajdujemy.

 

Papież Franciszek zdecydował, że odtąd III Niedziela Zwykła będzie nosiła miano Niedzieli Słowa Bożego. Myślę, że z okazji tego, iż dziś po raz pierwszy celebrujemy święto ustanowione przez papieża, warto o słowie Boga skierowanym do ludzi porozmawiać, a jeszcze lepiej po prostu do niego sięgnąć.

 

Jest wiele szkół i sposobów lektury i modlitwy słowem Bożym. Żeby jednak w ogóle zacząć swoją przygodę w tej dziedzinie, trzeba uświadomić sobie, że w całym Piśmie Chrystus JEST. Odwieczne Słowo Boga - Jego jednorodzony Syn jest w słowie, jakie Bóg kieruje do nas. 

 

W drugiej kolejności potrzeba informacji, co do gatunku, kontekstu powstania i autora danej księgi. Potrzebne jest, by wiedzieć, czy to, co czytamy to gatunek literacki, który trzeba odczytywać symbolicznie czy też kronikarski zapis faktycznych wydarzeń, potrzeba nam wiedzieć w jakich okolicznościach osadzona była codzienność autora księgi, czy był człowiekiem wykształconym, czy czasy, w których żył były okresem dobrobytu czy wręcz przeciwnie - przegranych wojen, biedy i niewoli. Te wszystkie okoliczności wpływały na jego postrzeganie rzeczywistości. Natchnienie świętych ksiąg nie polega bowiem na tym, że Bóg - na styl New Age - znajdował sobie człowieka, którego traktował niczym medium i wlewał mu do głowy przekaz, a całość procesu odbywała się niejako bez udziału autora. Bóg nie po to dawał nam wolność, żeby ją w taki sposób łamać, to nie Jego styl. Autor działając pod natchnieniem Ducha Świętego dawał światu Boży przekaz, jednak wnosił w to cały bagaż własnych doświadczeń, był człowiekiem swoich czasów, np. w pryzmacie ówczesnej wiedzy postrzegał i tłumaczył świat. Natchnienie Ducha to nie magia, dlatego warto znać kontekst powstania danego dzieła, które wchodzi w skład kanonu Pisma świętego. Znalezienie tych wszystkich informacji nie jest trudne, wystarczy przeczytać krótki wstęp, którym opatrzona jest każda księga.

 

Jak już powiedziałam nieco wcześniej, w ciągu swej historii, Kościół - doświadczeniem różnych osób i szkół - wypracowywał sposoby upraszczające drogę do spotkania Boga w słowie. Do najpopularniejszych należą medytacja i kontemplacja ignacjańska oraz Lectio divina (lektura, medytacja, modlitwa słowem i kontemplacja - wsłuchiwanie się w Boga). Obie te formy są niezwykle owocne, przenoszą nas w inny wymiar relacji, jednak by każdą z metod przyswoić i praktykować, potrzeba nauki i praktyki. Rekolekcje ignacjańskie i Lectio divina odbywają się w Polsce w wielu ośrodkach i z serca je każdemu polecam, nie chodzi mi jednak w tym krótkim tekście o to, by prowadzić ekspresowe kursy metod modlitewnych.

 

A co jeśli noszę w sercu głębokie pragnienie spotykania Boga w jego słowie, ale nie znam żadnych metod? Po prostu usiądź, weź Pismo święte do ręki i zacznij je czytać. Na początek najlepiej tzw. Lectio continua, czyli czytanie po kolei. Weź np. którąś z Ewangelii synoptycznych (św. Mateusza, Marka lub Łukasza) i zacznij czytać po fragmencie, w miarę możliwości codziennie, wystarczy kilka minut. Niech nie będą to fragmenty zbyt długie. Czytaj i proś Chrystusa o światło do poznania Go. Przecież nie da rady pokochać serio kogoś, kogo nie znamy. Chciej Go poznać, resztę zostaw Jemu. Słowo Boże nie bez kozery nazywane jest żywym słowem, to nie jakieś opowieści, to słowo, które „oddycha”, ono bardziej czyta nas niż my je. Ono samo zacznie się do Was odzywać. Coś, co czytało lub słuchało się wiele razy, raptem ożywa, mówi i z precyzją najznamienitszego łucznika trafia w ten punkt naszego życia, który wymaga Bożej reakcji - miłości, uwolnienia, uzdrowienia, zagojenia etc.

 

Nikt, kto spotkał Boga nie ma wątpliwości, z kim miał do czynienia. Przekazać to innym, znacznie trudniej. Są oczywiście tysiące świadectw działania Boga w ludzkim życiu, jednak nigdy żadne świadectwo nie przemówi do nas tak silnie, jak realne stanięcie z Bogiem twarzą w twarz przez Jego słowo lub czyn, dlatego że każdy z nas jest inny i jeden tylko Bóg wie, jaką strunę poruszyć w naszej duszy, by nas przemienić, by dać nam się rozpoznać. Bez tego spotkania lub raczej spotykania, nie tylko kochanie, ale i naśladowanie Go byłoby niezmiernie trudne.

 

Kiedyś miałam napisać kilka ogólnych słów o spotkaniu z Bogiem, o języku tego spotkania. Zachodziłam w głowę, jak tego dokonać. Z pomocą przyszedł mi wtedy jeden misjonarz i jego nieoczekiwana opowieść - było w Afryce plemię, które dawno temu zostało podbite przez inne, większe, bardziej waleczne i śmiałe. Od lat traktowani jak niewolnicy, nieomal zapomnieli jak naprawdę się nazywają. Sami mówili o sobie - gdyż tak nauczyli ich ciemiężcy - syn psa i córka suki. Do tego plemienia trafił dawno temu polski misjonarz i ludzie ci dość łatwo uwierzyli w Chrystusa. Pod natchnieniem Ducha Świętego człowiek ów rozeznał, że plemię potrzebuje, by przetłumaczyć im słowa Ewangelii. Nie mówiąc im nic, pracował nad tłumaczeniem wiele lat. Było to zadanie o tyle trudne, że ich język różnił się od europejskich nie tylko w kwestii leksykalnej i gramatycznej, ale także mentalnej. W końcu dzieło misjonarza zostało ukończone. Zachowując tajemnicę do ostatniej chwili, na niedzielnej Mszy św. kapłan ów przeczytał Ewangelię w ich własnym języku. Nastała cisza. Po chwili odezwała się starsza plemienia i powiedziała coś takiego: od tej chwili nie możemy już nazywać się dziećmi psa, bo sam Bóg zdecydował się mówić w naszym języku. W taki sposób dokonało się uwolnienie tego ludu z ich wewnętrznego niewolnictwa. Po prostu nie mieściło się im w głowie, że wszechmocny Stwórca mógłby zniżać się do czegoś niegodnego, skoro więc ich język był godny, by Bóg chciał go znać i mówić w nim, to i oni byli godni nazywać się ludźmi.

 

Bóg zna moją i twoją biedę, grzechy, upokorzenia, klęski, odrzucenia. Wiidzi jak na dłoni wszystkie momenty doznanego i spowodowanego zła. I chce mówić do ciebie w twoim własnym języku, w języku twojego serca, który zna tylko On. Języku, o którym być może nie wiedziałeś, że w ogóle istnieje. Masz swój język, masz swoje imię i masz swojego Ojca, który ci je nadaje. Tylko daj Mu szansę odezwać się do ciebie.

 

Na początku pisałam, że można z Bogiem czuć się czasem, niczym stare, dobre małżeństwo. Po dziesiątkach, setkach wspólnie przeżytych cierpień i radości, w których rozmawialiście ze sobą w Jego słowie do ciebie i twoim słowie do Niego. Powie w końcu: „A pamiętasz…” lub „To tak samo, jak w…” i użyje imion, miejsc, chwil z Pisma świętego, które odwołują Was do przeżyć znanych tylko Wam. I nie trzeba będzie wyjaśniać kontekstu i sytuacji, bo po jednym słowie złapiesz je w lot, bo będzie Was łączyć wspólna przeszłość, wspólny kod, wspólny bagaż. I choćby pozbawiono cię po ludzku wszystkiego, tej wspólnej historii i tej tożsamości, którą On ci nada, nikt ci nie zabierze.

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe