- Marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki jest dziś wrogiem numerem jeden dla obozu PiS. Jest też bardzo łatwym celem. Oskarżenia lekarza o branie kopert trafiają na bardzo podatny grunt społeczny, bo niemało pacjentów lub ich bliscy takie koperty lekarzom wręczało. Grodzki desperacko się broni, a opozycja jego już tylko rytualnie - pisze Jacek Gądek w artykule ""Desperacja i szamotanina" prof. Grodzkiego. Marszałek Senatu jest wrogiem nr 1, ale też łatwym celem" na Gazeta.pl
- W historiach wokół Grodzkiego ryzyko konfabulacji jest bardzo duże. Dlaczego? Zacznijmy od samego Staszczyka. Pan ma 90 lat, co wiąże się już z ryzykiem intelektualnych dysfunkcji. Grodzki, ratując go, wyciął mu nowotwór, więc pacjent ma prawo czuć wielką wdzięczność i chcieć mu pomóc. Świadek zamiast do prokuratury poszedł do kolejnych mediów. Ma też życiorys - pracę w UB i donoszenie nawet na własną żonę i rodzinę - który rodzi niechęć do PiS. Brak natomiast innych świadków na potwierdzenie, że taka niemoralna propozycja padła.
- pisze Gądek, dla którego historia Staszczyka "stoi pod wielkim znakiem zapytania"
Autor zauważa, że nawet jeśli Grodzkiemu uda się oczyścić z zarzutów, to będzie to mógł "uczcić jak na stypie", a opozycja, która "odbiła" Senat, nie udźwignęła później tego cieżaru, a Grodzki plącze się, raz przyznając, ze przyjął 2000 PLN w prywatnym gabinecie, a innym razem upiera się, że koszty wizyty nie przekraczały 150-200 PLN.
- Jest w obronie Grodzkiego desperacja i szamotanina
- mówi cytowany w artykule prof. Dudek
Obrona prof. Grodzkiego jest według Gądka tym trudniejsza, że wszyscy znają rzeczywistość służby zdrowia, w której "takie praktyki są faktem i powodują społeczną niechęć do lekarzy"
Źródło: Gazeta.pl